Dziewczyny były na Hawajach jeszcze cztery dni. Chodziliśmy na plażę i bawiliśmy się świetnie. Niestety wszystko co dobre musiało się skończyć. Kilka dni po ich wyjeździe my także musieliśmy wracać do L.A.. Nadeszły urodziny Nicka, później wydałam swoją płytę. Osiągnęła bardzo duży sukces w kilka dni. Byłam z Joe u lekarza. Teraz wszyscy sie zastanawiacie, czy jestem w ciąży, czy nie. Odpowiedź brzmi, TAK. Byłam w trzecim tygodniu ciąży. Gdy sie o tym dowiedziałam, byłam w szoku. Joe z resztą też, ale cieszył się oczywiście. Oboje wiedzieliśmy, że mdłości które miałam Id kilku dni coś znaczą. Gdy wróciliśmy z Hawai przeniosłam się do wytwórni braci Jonas. Było mi tam o wiele lepiej. Rozmawiałam z ojczymem, poprosił, żebym pogodziła się z mamą. Udało nam sie polepszyć stosunki. Madi dostała rolę w serialu, tak jak obiecał Joe.
No właśnie, a propo Joe i mnie. Przyjęłam jego oświadczyny. Powiedziałam mu o tym przed publicznością w trakcie naszego wspolnego koncertu. Fani byli wniebowzięci, nie mówiąc już o samym zainteresowanym, który zaczął mną kręcić, całować, skakać po scenie. Nasze rodziny na początku były wściekłe, ale w końcu ucieszyli się z naszego szczęścia. Wybraliśmy datę ślubu. 14 lutego, walentynki. Balam sie reakcji Lovatics, jak i fanów Jonas Brothers. Później jednak okazało się, to było bezpodstawne. Wszyscy stwierdzili, że to będzie najbardziej kochane, najszczęśliwsze i najpiękniejsze dziecko na świecie. Oczywiście zamieszkaliśmy w pięknym domu jak z bajki.
Mijały miesiące, nasz ślub byl niesamowity. Postanowiliśmy pozwolić naszym fanom go oglądać. Mieli możliwość stania i oglądania przed telebimami w kilku miejscach w kraju, ale mogli też oglądać go w internecie. Zaero telewizji. Mój brzuch oczywiście było już widać pod białą sukienka księżniczki. Świadkami byli Danielle i Kevin. Oni narazie dziecka sie nie spodziewali. Myślicie co z Selena i Nickiem? Są razem. Nick odważył sie powiedzieć jej, że wciąż ją kocha i są szczęśliwą parą. Minęło kilka miesięcy i nadszedł maj. 26 maja urodziłam piękną.córeczkę. Daliśmy jej na imię Lily. Niestety musieliśmy narazie odwołać nasza trasę koncertową i nagranie wspólnej płyty. Jednak nie rezygnujemy z tych planów. Poczekamy, aż nasza kochana córeczka trochę podrośnie i wtedy sie zastanowimy co dalej.
O boziu. Nie wierzę, że to już koniec. Tyle przeżyłam z tym opowiadaniem, pisząc je. Nie chciałam kończyć, ale nie jestem pewna, czy dałabym radę pisać je dalej.
Chciałabym bardzo, ale to BARDZO podziękować kilku osobom.
@Lonkaaa, @Medicatus_hope, @Eternal_hope, dziękuję wam bardzo, że byłyście tu praktycznie od poczatku. Kocham was.
Dziękuję też innym, którzy tylko czasem komentowali czy z Twittera @Nitusia011 i @kjwikerska.
Jeśli kogoś pominelam to bardzo przepraszam. Kocham was wszystkich i ciesze się, że moglysmy razem przeżywać losy Jemi, jak i też dziękuję za pomoc, której czasem od was potrzebowałam.
Ps. Mam prośbę. Chciałabym, żeby skomentował KAŻDY, kto czytał. Może być Anonim, chociaż jedno słowo, że czytaliscie. Może być nawet zwykła kropka.
Kocham was i jeszcze raz bardzo dziękuję.
Ps. 2. Ponieważ są osoby, które pytały o Tom drugi. Zastanowie sie nad tym, ale nie obiecuje. Nie róbcie sobie nadziei.
poniedziałek, 25 marca 2013
niedziela, 17 marca 2013
Rozdział 51
Około czternastej obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam powoli tak, zeby nie obudzić księcia z bajki i poszłam otworzyć.
-Cześć Sel.- wyglądala na zmartwiona.
-Cześć.
-Co się stalo?- zapytałam szeptem.- Wejdz pójdziemy na taras.- zaproponowałam. Gdy tam dotarlyśmy przymknelam drzwi i czekałam, aż przyjaciółka zacznie mówić.
-Dzwonili do mnie z planu serialowego. Umarł jeden z ekipy czegoś tam i mam kilka dni wolnego więcej.
-No to super.- ucieszylam sie, ale ona nie podzielala mojego entuzjazmu.- Czemu sie nie cieszysz?
-Bo dziewczyny chcą z tej okazji zostać kilka dni dłużej.- wyjaśniała siadajac na podlodze i opierając sie o barierki balkonu. Poszłam w jej ślady.
-Nie rozumiem w czym problem. Mozesz zostać z nimi.- zauważyłam. Chyba jej nie przekonałam, ale przypomniałam sobie, że Nicky i Selena przecież kiedyś ze sobą byli. Więc to o to musi chodzić.- Chodzi o Nicka?- zapytałam szeptem, a wyraz jej twarzy diametralnie sie zmienil. A więc tak.
-Skąd wiesz?- zapytała, a ja odpowiedzialam jej to samo co mi wcześniej powiedzial Nick.-Tak chodzi o niego. Bo ja chyba nigdy nie przestałam go kochać. Ciężko mi się patrzy teraz na niego wiedząc, że nie możemy być razem.- wyszeptala ze łzami w oczach. Żal mi się jej zrobilo. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego jak sie czuje.
-Ale skąd pewność, że nie mozecie być razem?- zapytałam.- Może Nick wciąż cię kocha? Zauważ, że od waszego rozstania był tylko z jedna,czy dwoma dziewczynami. Myślę, że masz jeszcze szansę, tak jak ja mam z Joe.- przytulila ja mocno.
-Dzięki Dems, ale nie bardzo w to wierzę.- odpowiedziala po chwili, gdy sie puściłysmy.
-Selena, musisz sprobowac. Jak sie nie uda, to trudno, ale jest nawet duża szansa, że do siebie wrócicie. Tak myślę.- usmiechnelam sie do niej lekko, a ona starla łzę z policzka. W tym momencie na balkon wszedł Joe.
-Cześć Selena- usmiechneli sie do siebie.- Zostajesz u Demi w pokoju dłużej? O której masz lot?- dopytywał sie, a ja spojrzałam na niego dziwnie.
-Nie lecimy dzisiaj, zostajemy kilka dni dłużej. I szczerze mówiąc chciałam poprosic Demi o babski wieczór we trzy. Zajmiecie sie może Madi?- poprosiła bruneta.
-Pewnie, że tak.- zgodził sie z uśmiechem- Demi, to może chodźmy wszyscy na obiad, lody, a później wy przyjdziecie tutaj.- zaproponowal. Obie sie zgodzilysmy.
Poszliśmy po resztę towarzystwa, a następnie zjechalismy na dol do restauracji. Ja standardowo zamowilam spaghetti. Ono chyba nigdy mi się nie znudzi. Gdy zjedlismy, poszliśmy na spacer. Chodziliśmy, śmialismy sie do siedemnatsej. Wtedy pogoda trochę zaczęła sie psuć i wróciliśmy do hotelu, po drodze zachaczajac o sklep.
Weszliśmy do hotelu, wjechalismy na nasze piętro. Ja, Selena i Danielle zabrałysmy nasze zakupy i poszlymy do mnie. Wyszłysmy do pokoju, przygotowałam łóżko tak,żeby było jak na nim wygodnie usiasc.
-Mów Selena po ci chciałaś sie dzisiaj spotkac.- zaczęła Dani uśmiechajac się.
-Po prostu dawno nie rozmawialysmy szczerze we trzy.- zauważyła.
-Tak, to prawda.- zgodziłam sie.- Tak z dwa i pół roku.- policzyłam- Może Danielle. Opowiadaj jak tam było na ślubie i jak sie żyje z Jonasem.- usmiechnelam sie do niej szeroko.
-Wiedziałabys Dem, gdybyś przyszła na ślub.- wypomniala mi, ale wiedziałam, ze rozumie.-No wiec Kevin był zły na Joe,że przez niego nie przyszłas. Tak poza tym to było idealnie, naprawdę magicznie.- usmiechnela sie szeroko na wspomnienie tego dnia.- Dostaliśmy propozycje serialu. Ma nazywac sie Married to Jonas, będzie opowiadał o naszym życiu codziennym. Zero scenariusza, po prostu będą to nakrecac. Chyba sie zgodzimy.- opowiedziała.
-Wow, to niesamowite.- ucieszam sie, a Selena podzieliła mój entuzjazm.
-Też tak uwaam. No to teraz Selena. Co się dzieje u ciebie?- zapytała Dani, a ja sie przyglądałam przyjaciółce.
-Oj, no nic ciekawego. Nagrywam Czarodziei, zagrałam w dwóch filmach, nagrałam płytę. Czyli jak zawsze.
-A ja miłość?- mina Seleny zrzedla.
-Nie mam nikogo, ale chyba czuję wciaz coś do Nicka.
-To wspaniale.
-No nie wiem. I tak nie bedziemy razem. Dem twierdzi inaczej, ale ja nie sądzę.
-Demi ma rację. Bardzo możliwe, że do siebie wrócicie.- i tak jej nie przekonala, bo zmieniła temat.
-Demi, ty chyba masz najwięcej do opowiadania.- zauważyła Selena.
-No nie wiem. Wyszłam z ośrodka, nagralam płytę,jestem znowu z Joe, mam wakacje,zmieniam wytwórnie,dostałam propozycje nagrania plyty z Jonasami. Mam już dwadzieścia lat, nie ma co opowiadać.- odpowiedzialam w skrócie, ale gdy przypomniałam sobie o urodzinach moja dłoń.powędrowała do brzucha. Obie to zauważyły, ale Selena pierwsza sie odezwała. Twarze dziewczyn wyrażały ciekawość i troskę.
-Demi, chcesz nam o czymś powiedzieć?
-No więc wczoraj...- opowiedziała im wczorajszy wieczór, oczywiście bez wiekszych szczegolow. Chwilę pozniej siedziały w ciszy.
-Nie rozumiem jak Joe mógł być tak nieodpowiedzialny!- zdenerwowała sie Danielle.
-Dani, uspokoj sie. Przecież nie ma pewności, że Demi jest w ciąży. Prawda?-potwierdziłam.
-Nie ma, ale i tak postąpił nieodpowiedzialnie. Ale dobrze.- uspokoiła sie.-Dems, co jeśli faktycznie jesteś? Rozmawialas o tym z Joe?
-Rozmawialiśmy o tym, po tym jak wyszłam trzaskając drzwiami. Twierdzi, ze sobie poradzimy i to nie zmieni naszych planow, jedynie je troche opóźni. Mam narazie na sobie uwazac, a w LA, pójdziemy do lekarza.- odpowiedziałam przyjaciółką.
-Możecie na nas liczyć.- uśmiechnela sie Selena.
-Dems, przyjęłas w końcu oświadczyny Joe?- zapytała Danielle po chwili ciszy patrzac na mój pierścionek.
-Nie wiem, muszę porozmawiać z nim o tym. A myślicie, że powinnam?- byłam ciekawa zdania dziewczyn.
-Myślę, że tak. Joe naprawdę cię kocha, i juz nigdy nie skrzywdzi.
-No a poza tym, dziecko potrzebuje obojga rodziców- dodala Selena.
-Tak, to prawda, ale Demi powinnas patrzeć też na swoje szczescie.- dodała Danielle.
-Dzięki dziewczyny. Uwielbiam was.- uśmiechnela sie szeroko i je przytulilam. Naprawdę jestem wdzięczna za tak wspaniale przyjaciółki.
Siedzialysmy tego wieczoru długo i rozmawialysmy na wiele tematów.
Cześć. To ostatni rozdział. Teraz tylko został Epilog, który jest bardzo krótki. Krótszy od tego. Mam nadzieję, że wam sie spodobało i do przeczytania następnym razem.
-Cześć Sel.- wyglądala na zmartwiona.
-Cześć.
-Co się stalo?- zapytałam szeptem.- Wejdz pójdziemy na taras.- zaproponowałam. Gdy tam dotarlyśmy przymknelam drzwi i czekałam, aż przyjaciółka zacznie mówić.
-Dzwonili do mnie z planu serialowego. Umarł jeden z ekipy czegoś tam i mam kilka dni wolnego więcej.
-No to super.- ucieszylam sie, ale ona nie podzielala mojego entuzjazmu.- Czemu sie nie cieszysz?
-Bo dziewczyny chcą z tej okazji zostać kilka dni dłużej.- wyjaśniała siadajac na podlodze i opierając sie o barierki balkonu. Poszłam w jej ślady.
-Nie rozumiem w czym problem. Mozesz zostać z nimi.- zauważyłam. Chyba jej nie przekonałam, ale przypomniałam sobie, że Nicky i Selena przecież kiedyś ze sobą byli. Więc to o to musi chodzić.- Chodzi o Nicka?- zapytałam szeptem, a wyraz jej twarzy diametralnie sie zmienil. A więc tak.
-Skąd wiesz?- zapytała, a ja odpowiedzialam jej to samo co mi wcześniej powiedzial Nick.-Tak chodzi o niego. Bo ja chyba nigdy nie przestałam go kochać. Ciężko mi się patrzy teraz na niego wiedząc, że nie możemy być razem.- wyszeptala ze łzami w oczach. Żal mi się jej zrobilo. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego jak sie czuje.
-Ale skąd pewność, że nie mozecie być razem?- zapytałam.- Może Nick wciąż cię kocha? Zauważ, że od waszego rozstania był tylko z jedna,czy dwoma dziewczynami. Myślę, że masz jeszcze szansę, tak jak ja mam z Joe.- przytulila ja mocno.
-Dzięki Dems, ale nie bardzo w to wierzę.- odpowiedziala po chwili, gdy sie puściłysmy.
-Selena, musisz sprobowac. Jak sie nie uda, to trudno, ale jest nawet duża szansa, że do siebie wrócicie. Tak myślę.- usmiechnelam sie do niej lekko, a ona starla łzę z policzka. W tym momencie na balkon wszedł Joe.
-Cześć Selena- usmiechneli sie do siebie.- Zostajesz u Demi w pokoju dłużej? O której masz lot?- dopytywał sie, a ja spojrzałam na niego dziwnie.
-Nie lecimy dzisiaj, zostajemy kilka dni dłużej. I szczerze mówiąc chciałam poprosic Demi o babski wieczór we trzy. Zajmiecie sie może Madi?- poprosiła bruneta.
-Pewnie, że tak.- zgodził sie z uśmiechem- Demi, to może chodźmy wszyscy na obiad, lody, a później wy przyjdziecie tutaj.- zaproponowal. Obie sie zgodzilysmy.
Poszliśmy po resztę towarzystwa, a następnie zjechalismy na dol do restauracji. Ja standardowo zamowilam spaghetti. Ono chyba nigdy mi się nie znudzi. Gdy zjedlismy, poszliśmy na spacer. Chodziliśmy, śmialismy sie do siedemnatsej. Wtedy pogoda trochę zaczęła sie psuć i wróciliśmy do hotelu, po drodze zachaczajac o sklep.
Weszliśmy do hotelu, wjechalismy na nasze piętro. Ja, Selena i Danielle zabrałysmy nasze zakupy i poszlymy do mnie. Wyszłysmy do pokoju, przygotowałam łóżko tak,żeby było jak na nim wygodnie usiasc.
-Mów Selena po ci chciałaś sie dzisiaj spotkac.- zaczęła Dani uśmiechajac się.
-Po prostu dawno nie rozmawialysmy szczerze we trzy.- zauważyła.
-Tak, to prawda.- zgodziłam sie.- Tak z dwa i pół roku.- policzyłam- Może Danielle. Opowiadaj jak tam było na ślubie i jak sie żyje z Jonasem.- usmiechnelam sie do niej szeroko.
-Wiedziałabys Dem, gdybyś przyszła na ślub.- wypomniala mi, ale wiedziałam, ze rozumie.-No wiec Kevin był zły na Joe,że przez niego nie przyszłas. Tak poza tym to było idealnie, naprawdę magicznie.- usmiechnela sie szeroko na wspomnienie tego dnia.- Dostaliśmy propozycje serialu. Ma nazywac sie Married to Jonas, będzie opowiadał o naszym życiu codziennym. Zero scenariusza, po prostu będą to nakrecac. Chyba sie zgodzimy.- opowiedziała.
-Wow, to niesamowite.- ucieszam sie, a Selena podzieliła mój entuzjazm.
-Też tak uwaam. No to teraz Selena. Co się dzieje u ciebie?- zapytała Dani, a ja sie przyglądałam przyjaciółce.
-Oj, no nic ciekawego. Nagrywam Czarodziei, zagrałam w dwóch filmach, nagrałam płytę. Czyli jak zawsze.
-A ja miłość?- mina Seleny zrzedla.
-Nie mam nikogo, ale chyba czuję wciaz coś do Nicka.
-To wspaniale.
-No nie wiem. I tak nie bedziemy razem. Dem twierdzi inaczej, ale ja nie sądzę.
-Demi ma rację. Bardzo możliwe, że do siebie wrócicie.- i tak jej nie przekonala, bo zmieniła temat.
-Demi, ty chyba masz najwięcej do opowiadania.- zauważyła Selena.
-No nie wiem. Wyszłam z ośrodka, nagralam płytę,jestem znowu z Joe, mam wakacje,zmieniam wytwórnie,dostałam propozycje nagrania plyty z Jonasami. Mam już dwadzieścia lat, nie ma co opowiadać.- odpowiedzialam w skrócie, ale gdy przypomniałam sobie o urodzinach moja dłoń.powędrowała do brzucha. Obie to zauważyły, ale Selena pierwsza sie odezwała. Twarze dziewczyn wyrażały ciekawość i troskę.
-Demi, chcesz nam o czymś powiedzieć?
-No więc wczoraj...- opowiedziała im wczorajszy wieczór, oczywiście bez wiekszych szczegolow. Chwilę pozniej siedziały w ciszy.
-Nie rozumiem jak Joe mógł być tak nieodpowiedzialny!- zdenerwowała sie Danielle.
-Dani, uspokoj sie. Przecież nie ma pewności, że Demi jest w ciąży. Prawda?-potwierdziłam.
-Nie ma, ale i tak postąpił nieodpowiedzialnie. Ale dobrze.- uspokoiła sie.-Dems, co jeśli faktycznie jesteś? Rozmawialas o tym z Joe?
-Rozmawialiśmy o tym, po tym jak wyszłam trzaskając drzwiami. Twierdzi, ze sobie poradzimy i to nie zmieni naszych planow, jedynie je troche opóźni. Mam narazie na sobie uwazac, a w LA, pójdziemy do lekarza.- odpowiedziałam przyjaciółką.
-Możecie na nas liczyć.- uśmiechnela sie Selena.
-Dems, przyjęłas w końcu oświadczyny Joe?- zapytała Danielle po chwili ciszy patrzac na mój pierścionek.
-Nie wiem, muszę porozmawiać z nim o tym. A myślicie, że powinnam?- byłam ciekawa zdania dziewczyn.
-Myślę, że tak. Joe naprawdę cię kocha, i juz nigdy nie skrzywdzi.
-No a poza tym, dziecko potrzebuje obojga rodziców- dodala Selena.
-Tak, to prawda, ale Demi powinnas patrzeć też na swoje szczescie.- dodała Danielle.
-Dzięki dziewczyny. Uwielbiam was.- uśmiechnela sie szeroko i je przytulilam. Naprawdę jestem wdzięczna za tak wspaniale przyjaciółki.
Siedzialysmy tego wieczoru długo i rozmawialysmy na wiele tematów.
Cześć. To ostatni rozdział. Teraz tylko został Epilog, który jest bardzo krótki. Krótszy od tego. Mam nadzieję, że wam sie spodobało i do przeczytania następnym razem.
środa, 13 marca 2013
Rozdział 50
Gdy weszlam do siebie i odłożyłam prezent od Joe, zabrałam czyste ubranie i poszlam do łazienki się umyć. Nalalam wody do wanny, rozebrałam sie i spojrzałam w lustro. Nie wstydziłam się juz swojego ciała, ale to nie oznacza, że całkowicie je akceptuję. Po chwili weszlam do wanny, a gdy po piętnastu minutach woda zrobiła się chłodna wyszłam z niej i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania. Pomalowalam lekko oczy i gotowa wyszłam z łazienki. Postanowiłam zadzwonić do Jerrego.
-Hallo.- odebral po kilku sygnałach.
-Tu Demi, masz chwilę?- zapytałam siadając jednocześnie na łóżku.
-Pewnie, mów co się dzieje. Ma to cos wspólnego ze zmianą wytwórni?
-Tak,ma.- gdy upewnilam sie, że słucha kontynuowałam.- No więc. Jonas Records, wytwórnia założona przez jak sama nazwa mówi Jonasow. Zgodzili się, żebym do nich przeszła. Co ty na to?- spytałam go o zdanie, gdy przedstawilam plan. Cisza chwilę trwała, ale w końcu się odezwał.
-Myślę, że to genialny pomysł Demi. Załatwie wszystko tak szybko jak tylko się da.- gdy mówił usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam. Okazało się, że to Nick, wpuściłam go i kazałam siedzieć cicho. Zamknęłam drzwi od pokoju.
-Dobrze, to zrób tak. Daj mi znać, jak wszystko będzie gotowe.- poprosiłam managera.
-Oczywiście Demi, do zobaczenia.
-Pa,pa.- rozlaczylam sie i spojrzałam na przyjaciela.- Co jest Nicky?- spytałam po chwili ciszy.
-Chciałem zapytać jak tam po urodzinach i powiedzieć, że masz wpaść do nas. Musimy porozozmawiac o Madison, no i dziewczyny niedługo odlatuja do domu.
-Zaraz wpadne. To były jedne z moich najlepszych urodzin.- przyznałam patrząc ukradkiem na pierścionek, który dostałam od Joe zeszłej nocy. Nick też na niego spojrzał.
-Widzę, że jednak ci go dał.- uśmiechnął się lekko do mnie
-Dał, skąd o nim wiedziałes?- zapytałam nie bardzo zdziwiona faktem, że Nick coś o tym wie.
-Pomagałem mu go wybrać. Ten nam się najbardziej spodobał.- odpowiedział, a ja sie bardziej usmiechnelam.
-Jest cudny. Chodź do was.- zaproponowałam, ponieważ byłam ciekawa o co chodzi z Madison i Joe.
-Pewnie, chodźmy.- wstalismy z łóżka, zabralam telefon i przeszliśmy do pokoju obok. Wszyscy siedzieli juz u Jonasow. Gdy tam weszłam, odrazu usiadłam na wolnym miejscu na kanapie obok Madison i Seleny. Reszta siedziala gdzieś w okolicy.
-Ja tam Demi?- zapytała Danielle
-Bardzo dobrze- usmiechnelam sie do niej.- O co chodziło? Nick coś wspomniał o Madison.- zapytałam po chwili ciszy. Spojrzałam na Joe i przed o czami stanęła mi nasza wspólna noc. Nagle sobie uświadomiłam jeden fakt.
-Demi, wszystko w porządku?- zapytał mój ukochany pochodząc do mnie.- Nick przynieś wodę,proszę.- poprosił brata, a ten jak oparzony polecial po napój. Chwilę siedziałam cicho, czułam na sobie wzrok każdej osoby znajdującej sie w pokoju. Dopiero,gdy napilam sie wody, odpowiedziałam. Przez ten cały czas myślałam o tym jednym małym błędzie, który może zmienić raz na zawsze całe nasze życie. Dotknelam swojego brzucha i odpowiedziałam.
-Tak, jest dobrze. To o co chodziło z Madison?- zmienilam temat lekko sie uśmiechając. To był wymuszony uśmiech z czasów przed leczeniem. Oni jednak zignorowali ten fakt.
-Joe wpadł na pomysł.- zaczęła Mad,ale ten jen przerwał.
-Mad, pozwól, że ja to powiem.- poprosił, a ona sie zgodziła. Słuchałam.- Demi, kiedy wtedy Madison do ciebie dzwoniła, gdy Nick po mnie przyszedł, słuchałem tego jak młoda gra. Mówię o aktorstwie. Trudno jest ciebie oszukać, a jej to sie udało, dlatego pomyślałem. Co byś powiedziała na to, żebym załatwił jej role w serialu?- zapytał.
Moja Madi aktorka? Faktycznie ładnie gra.
-Nie.- odpowiedziałam.- Nie zgadzam sie.- spojrzałam na siostrzyczke i zobaczyłam zawód na jej twarzy. Naprawdę jej zależy.
-Ale Demi.- zaczela.
-Madison, nie chce żebyś została aktorką.- powtórzyłam dobitniej.
-Ale dlaczego?- zapytała po chwili.
-Nie pozwolę na to i tyle.- mi samej sie zrobiło przykro, gdy potrzylam na jej łzy.
-Demi.- zaczął Joe- naprawdę powinnas sie zgodzić.
-Cholera, nie! Nie rozumiecie?- krzyknelam i wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie.
Zamknęłam drzwi do pokoju i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam jak ktos puka do drzwi. Nie odpowiedziałam. Znowu zapukał, a ja siedzialam cicho.
-Demi! Otwórz,chce porozmawiać.- to był Nick.
Wstalam z łóżka i podeszłam otworzyć. Gdy to zrobiłam natychmiast wróciłam na swoje poprzednie miejsce, nie czekając, aż przyjaciel wejdzie do srodka. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i po chwili zobaczyłam Nicka, kucajacego obok mojego łóżka.
-Dem, wiem dlaczego nie chcesz sie zgodzić, żeby Madison zagrała w serialu.- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Skąd wiesz o co mi chodzi?- zapytałam siadając na łóżku.
-Jesteśmy przyjaciółmi, kocham cię jak siostrę i wiem o tobie wszystko. Nawet to, co chciałabys, żeby zostało ukryte. Boisz sie, że Madison spotka taki sam los, co ciebie. Boisz się, że wpadnie w narkotyki, alkohol, zacznie sie ciąć, mieć problemy, bo Hollywood i ta branża, to nie zabawa. Jednak musisz zrozumiec, że Madi, to nie ty. Ona ma siostrę, ktora jej pomoże i przy niej będzie, a jej siostra ma przyjaciół, którzy zrobia dla młodej wszystko. Madison ma to czego ty nie miałam. Naprawdę, szkoda, żeby jej talent sie marnowal.- gdy to mówił, zdalan sobie sprawę z tego, że to prawda i lekko sie uśmiechnęłam.
-Dobrze Nicky, zastanowie się nad tym- zgodziła sje, a on lekko uśmiechnął i usiadł obok mnie.- Co miałeś na myśli mówiąc, że wiesz o mnie nawet to, co chciałabym ukryć?- zapytałam po chwili.
-Oh, no wiesz.- zaczął- To twoja prywatna,intymna sprawa i nie sądzę byś chciała ze mną o tym rozmawiać.- zauważył, a ja chyba wiedzialam o czym mowi.
-Joe ci powiedzial?- Chyb go zaskoczyłam tym pytaniem.
-Nie, mówię ci Demi, że wiem o tobie wszystko. Sam sie domyślilem, że z nim spałas- odpowiedział.
-Niby jak?
-To proste. Gdy zobaczyłas mojego brata, zamyslilas sie, no i.- chcesz mi o czyms powiedzieć?- zapytał, a mi na myśl przyszło to jak złapałam się za brzuch. Musiał to widzieć.
Teraz tez moja ręka z pierścionkiem powedrowala na brzuch. Spojrzałam na niego i zaczem sie denerwować. Spojrzałam z malym strachem w oczach na Nicka.
-Chyba powinnas porozmawiać o tym z Joe. Zawołam go, dobrze?- zapytał mnie wstają z mojego łóżka. Boże, skąd on to wszystko wie. Kiwnelam głową na tak i wyszedł.
Gdy zamknely sie drzwi za Nickiem, położyłam się tyłem do nich i zwinelam w klebek. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Mam dopiero dwadzieścia lat. Oczywiście, że chciałam dzieci, ale.- moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie sprawdzilam kto to, sam wszedł.
-Demi? Nick mówił, że mam szybko przyjść.- to był Joe. Gdy usłyszalam jego głos, rozplakalam sie na dobre. Szybko do mnie podszedł i kucnal w tym samym miejscu, co jego brat wcześniej.
-Kochanie, co sie dzieje?- zapytał zmartwiony. Otworzyłam oczy i uwiesilam sie na szyi mojego chłopaka.
-Demi do cholery. Martwię się. Kochanie powiedz co sie stalo. Powiesz mi dlaczego tak zbladlas, gdy u nas byłaś?- poprosił zdenerwowany, ale i zmartwiony.
-No bo. Przypominialam sobie wczorajsza noc i to że... Niezabezpieczalismy się.- wyszeptalam i zarumienilam sie, lekko, lecz wciąż mialam łzy w oczach.
-Tak, to prawda. I myślisz, że.- przerwał, chyba nie wiedzial co powiedzieć.- Boisz się, że będziesz w ciąży?- zapytał.
-Tam.- powiedziałam i zaczęłam płakać. Natychmiast mocno mnie przytulił.
-Dems, nie martw się na zapas. Przecież to wcale nie jest konieczne. Nie masz pewności, jeszcze na to za szybko.- zauważył.
-A co jeśli to prawda? Jesteśmy młodzi, mieliśmy nagrać wspólną płytę, później trasa, moja nowa płyta niedługo wychodzi. Dziecko dużo komplikuje.- mówiłam przez lzy.
-Kochanie, jeśli to prawda, to poradzimy sobie. Będziesz w naszej wytwórni, wydamy na spokojnie twoje UNBROKEN, później pojedziesz w trasę, jeśli chcesz. Nie kusi byc długa, miesiąc starczy. Nasza płyta przecież może poczekać. Wszystko da sie załatwić. Skarbie, narazie musisz na siebie uważać, a jak wrócimy do L.A., to pójdziemy do lekarza, dobrze?- przedstawił mi plan.
Uspokoiłam się trochę i spojrzałam mu w oczy.
-Dobrze Joe.- uśmiechnelam się lekko.
-Kocham cie Demi, bezgranicznie.- pocałował mnie lekko w usta.
-Ja ciebie też Joe, bardzo mocno.- odpowiedziałam mu po chwili. Położyliśmy się na moim łóżku i spletliśmy ręce na moim brzuchu.- Joe?
-Tak, Demi?
-Postanowiłam zastanowić się nad aktorstwem Madi. Wiem, że jak ja się zgodzę, to i rodzicow.będzie łatwiej przekonać.- patrzyłam w sufit.mówiąc to.
-Ciesze sie, że nad tym sie zastanowisz. Pomożemy młodej w tym wszystkim.- uśmiechnął się do mnie.
Lezelismy tak, nie wiem ile, ale oboje w końcu zasnelismy przytuleni do siebie.
Cześć. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Zbliża sie koniec tego opowiadanie. Będzie jeszcze jeden rozdział i epilog. Chce jednak powiedziec, że zaczynam pisać nowe opowiadanie. Tym razem o Nemi. Jest juz prolog, zapraszam.
only-you-could-fix-my-heart.blogspot.com
UWAGA!!!! Mam dla was informacje. Dla fanów Demi, jak i Lovatics! Powstał pomysł, zrobienia, czegoś w stylu "książki" dla Demi. Miałyby się tam znaleźć jej zdjęcia, wasze ulubione cytaty, artykuły. Szczegóły znajdziecie na tej stronie.
http://demi-wazne-dla-mnie.blog.pl/2013/03/13/ksiazka-dla-demi-wazne/
Jakbyscie mogli, to przekazujcie to innym ludziom, zeby jak najwięcej osób sie przyłączyło do projektu. Dziękuję. :*
-Hallo.- odebral po kilku sygnałach.
-Tu Demi, masz chwilę?- zapytałam siadając jednocześnie na łóżku.
-Pewnie, mów co się dzieje. Ma to cos wspólnego ze zmianą wytwórni?
-Tak,ma.- gdy upewnilam sie, że słucha kontynuowałam.- No więc. Jonas Records, wytwórnia założona przez jak sama nazwa mówi Jonasow. Zgodzili się, żebym do nich przeszła. Co ty na to?- spytałam go o zdanie, gdy przedstawilam plan. Cisza chwilę trwała, ale w końcu się odezwał.
-Myślę, że to genialny pomysł Demi. Załatwie wszystko tak szybko jak tylko się da.- gdy mówił usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam. Okazało się, że to Nick, wpuściłam go i kazałam siedzieć cicho. Zamknęłam drzwi od pokoju.
-Dobrze, to zrób tak. Daj mi znać, jak wszystko będzie gotowe.- poprosiłam managera.
-Oczywiście Demi, do zobaczenia.
-Pa,pa.- rozlaczylam sie i spojrzałam na przyjaciela.- Co jest Nicky?- spytałam po chwili ciszy.
-Chciałem zapytać jak tam po urodzinach i powiedzieć, że masz wpaść do nas. Musimy porozozmawiac o Madison, no i dziewczyny niedługo odlatuja do domu.
-Zaraz wpadne. To były jedne z moich najlepszych urodzin.- przyznałam patrząc ukradkiem na pierścionek, który dostałam od Joe zeszłej nocy. Nick też na niego spojrzał.
-Widzę, że jednak ci go dał.- uśmiechnął się lekko do mnie
-Dał, skąd o nim wiedziałes?- zapytałam nie bardzo zdziwiona faktem, że Nick coś o tym wie.
-Pomagałem mu go wybrać. Ten nam się najbardziej spodobał.- odpowiedział, a ja sie bardziej usmiechnelam.
-Jest cudny. Chodź do was.- zaproponowałam, ponieważ byłam ciekawa o co chodzi z Madison i Joe.
-Pewnie, chodźmy.- wstalismy z łóżka, zabralam telefon i przeszliśmy do pokoju obok. Wszyscy siedzieli juz u Jonasow. Gdy tam weszłam, odrazu usiadłam na wolnym miejscu na kanapie obok Madison i Seleny. Reszta siedziala gdzieś w okolicy.
-Ja tam Demi?- zapytała Danielle
-Bardzo dobrze- usmiechnelam sie do niej.- O co chodziło? Nick coś wspomniał o Madison.- zapytałam po chwili ciszy. Spojrzałam na Joe i przed o czami stanęła mi nasza wspólna noc. Nagle sobie uświadomiłam jeden fakt.
-Demi, wszystko w porządku?- zapytał mój ukochany pochodząc do mnie.- Nick przynieś wodę,proszę.- poprosił brata, a ten jak oparzony polecial po napój. Chwilę siedziałam cicho, czułam na sobie wzrok każdej osoby znajdującej sie w pokoju. Dopiero,gdy napilam sie wody, odpowiedziałam. Przez ten cały czas myślałam o tym jednym małym błędzie, który może zmienić raz na zawsze całe nasze życie. Dotknelam swojego brzucha i odpowiedziałam.
-Tak, jest dobrze. To o co chodziło z Madison?- zmienilam temat lekko sie uśmiechając. To był wymuszony uśmiech z czasów przed leczeniem. Oni jednak zignorowali ten fakt.
-Joe wpadł na pomysł.- zaczęła Mad,ale ten jen przerwał.
-Mad, pozwól, że ja to powiem.- poprosił, a ona sie zgodziła. Słuchałam.- Demi, kiedy wtedy Madison do ciebie dzwoniła, gdy Nick po mnie przyszedł, słuchałem tego jak młoda gra. Mówię o aktorstwie. Trudno jest ciebie oszukać, a jej to sie udało, dlatego pomyślałem. Co byś powiedziała na to, żebym załatwił jej role w serialu?- zapytał.
Moja Madi aktorka? Faktycznie ładnie gra.
-Nie.- odpowiedziałam.- Nie zgadzam sie.- spojrzałam na siostrzyczke i zobaczyłam zawód na jej twarzy. Naprawdę jej zależy.
-Ale Demi.- zaczela.
-Madison, nie chce żebyś została aktorką.- powtórzyłam dobitniej.
-Ale dlaczego?- zapytała po chwili.
-Nie pozwolę na to i tyle.- mi samej sie zrobiło przykro, gdy potrzylam na jej łzy.
-Demi.- zaczął Joe- naprawdę powinnas sie zgodzić.
-Cholera, nie! Nie rozumiecie?- krzyknelam i wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie.
Zamknęłam drzwi do pokoju i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam jak ktos puka do drzwi. Nie odpowiedziałam. Znowu zapukał, a ja siedzialam cicho.
-Demi! Otwórz,chce porozmawiać.- to był Nick.
Wstalam z łóżka i podeszłam otworzyć. Gdy to zrobiłam natychmiast wróciłam na swoje poprzednie miejsce, nie czekając, aż przyjaciel wejdzie do srodka. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i po chwili zobaczyłam Nicka, kucajacego obok mojego łóżka.
-Dem, wiem dlaczego nie chcesz sie zgodzić, żeby Madison zagrała w serialu.- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Skąd wiesz o co mi chodzi?- zapytałam siadając na łóżku.
-Jesteśmy przyjaciółmi, kocham cię jak siostrę i wiem o tobie wszystko. Nawet to, co chciałabys, żeby zostało ukryte. Boisz sie, że Madison spotka taki sam los, co ciebie. Boisz się, że wpadnie w narkotyki, alkohol, zacznie sie ciąć, mieć problemy, bo Hollywood i ta branża, to nie zabawa. Jednak musisz zrozumiec, że Madi, to nie ty. Ona ma siostrę, ktora jej pomoże i przy niej będzie, a jej siostra ma przyjaciół, którzy zrobia dla młodej wszystko. Madison ma to czego ty nie miałam. Naprawdę, szkoda, żeby jej talent sie marnowal.- gdy to mówił, zdalan sobie sprawę z tego, że to prawda i lekko sie uśmiechnęłam.
-Dobrze Nicky, zastanowie się nad tym- zgodziła sje, a on lekko uśmiechnął i usiadł obok mnie.- Co miałeś na myśli mówiąc, że wiesz o mnie nawet to, co chciałabym ukryć?- zapytałam po chwili.
-Oh, no wiesz.- zaczął- To twoja prywatna,intymna sprawa i nie sądzę byś chciała ze mną o tym rozmawiać.- zauważył, a ja chyba wiedzialam o czym mowi.
-Joe ci powiedzial?- Chyb go zaskoczyłam tym pytaniem.
-Nie, mówię ci Demi, że wiem o tobie wszystko. Sam sie domyślilem, że z nim spałas- odpowiedział.
-Niby jak?
-To proste. Gdy zobaczyłas mojego brata, zamyslilas sie, no i.- chcesz mi o czyms powiedzieć?- zapytał, a mi na myśl przyszło to jak złapałam się za brzuch. Musiał to widzieć.
Teraz tez moja ręka z pierścionkiem powedrowala na brzuch. Spojrzałam na niego i zaczem sie denerwować. Spojrzałam z malym strachem w oczach na Nicka.
-Chyba powinnas porozmawiać o tym z Joe. Zawołam go, dobrze?- zapytał mnie wstają z mojego łóżka. Boże, skąd on to wszystko wie. Kiwnelam głową na tak i wyszedł.
Gdy zamknely sie drzwi za Nickiem, położyłam się tyłem do nich i zwinelam w klebek. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Mam dopiero dwadzieścia lat. Oczywiście, że chciałam dzieci, ale.- moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie sprawdzilam kto to, sam wszedł.
-Demi? Nick mówił, że mam szybko przyjść.- to był Joe. Gdy usłyszalam jego głos, rozplakalam sie na dobre. Szybko do mnie podszedł i kucnal w tym samym miejscu, co jego brat wcześniej.
-Kochanie, co sie dzieje?- zapytał zmartwiony. Otworzyłam oczy i uwiesilam sie na szyi mojego chłopaka.
-Demi do cholery. Martwię się. Kochanie powiedz co sie stalo. Powiesz mi dlaczego tak zbladlas, gdy u nas byłaś?- poprosił zdenerwowany, ale i zmartwiony.
-No bo. Przypominialam sobie wczorajsza noc i to że... Niezabezpieczalismy się.- wyszeptalam i zarumienilam sie, lekko, lecz wciąż mialam łzy w oczach.
-Tak, to prawda. I myślisz, że.- przerwał, chyba nie wiedzial co powiedzieć.- Boisz się, że będziesz w ciąży?- zapytał.
-Tam.- powiedziałam i zaczęłam płakać. Natychmiast mocno mnie przytulił.
-Dems, nie martw się na zapas. Przecież to wcale nie jest konieczne. Nie masz pewności, jeszcze na to za szybko.- zauważył.
-A co jeśli to prawda? Jesteśmy młodzi, mieliśmy nagrać wspólną płytę, później trasa, moja nowa płyta niedługo wychodzi. Dziecko dużo komplikuje.- mówiłam przez lzy.
-Kochanie, jeśli to prawda, to poradzimy sobie. Będziesz w naszej wytwórni, wydamy na spokojnie twoje UNBROKEN, później pojedziesz w trasę, jeśli chcesz. Nie kusi byc długa, miesiąc starczy. Nasza płyta przecież może poczekać. Wszystko da sie załatwić. Skarbie, narazie musisz na siebie uważać, a jak wrócimy do L.A., to pójdziemy do lekarza, dobrze?- przedstawił mi plan.
Uspokoiłam się trochę i spojrzałam mu w oczy.
-Dobrze Joe.- uśmiechnelam się lekko.
-Kocham cie Demi, bezgranicznie.- pocałował mnie lekko w usta.
-Ja ciebie też Joe, bardzo mocno.- odpowiedziałam mu po chwili. Położyliśmy się na moim łóżku i spletliśmy ręce na moim brzuchu.- Joe?
-Tak, Demi?
-Postanowiłam zastanowić się nad aktorstwem Madi. Wiem, że jak ja się zgodzę, to i rodzicow.będzie łatwiej przekonać.- patrzyłam w sufit.mówiąc to.
-Ciesze sie, że nad tym sie zastanowisz. Pomożemy młodej w tym wszystkim.- uśmiechnął się do mnie.
Lezelismy tak, nie wiem ile, ale oboje w końcu zasnelismy przytuleni do siebie.
Cześć. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Zbliża sie koniec tego opowiadanie. Będzie jeszcze jeden rozdział i epilog. Chce jednak powiedziec, że zaczynam pisać nowe opowiadanie. Tym razem o Nemi. Jest juz prolog, zapraszam.
only-you-could-fix-my-heart.blogspot.com
UWAGA!!!! Mam dla was informacje. Dla fanów Demi, jak i Lovatics! Powstał pomysł, zrobienia, czegoś w stylu "książki" dla Demi. Miałyby się tam znaleźć jej zdjęcia, wasze ulubione cytaty, artykuły. Szczegóły znajdziecie na tej stronie.
http://demi-wazne-dla-mnie.blog.pl/2013/03/13/ksiazka-dla-demi-wazne/
Jakbyscie mogli, to przekazujcie to innym ludziom, zeby jak najwięcej osób sie przyłączyło do projektu. Dziękuję. :*
niedziela, 10 marca 2013
Rozdział 49
No dobrze. Zacznijmy od tego, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów na moim blogu. Nie spodziewajcie się jednak rewelacji i założe się, że oczekiwaliście czegoś więcej. Miłego czytania i do przeczytania po rozdziale, czyli na dole.
Będąc w pokoju założyłam długie czarne spodnie,bluzkę na ramiaczkach na to zarzucilam sweterek. Na nogi zalozylam wysokie czarne szpilki, poprawilam makijarz i byłam gotowa do wyjścia. Usiadlam na łóżku, wzięłam telefon do ręki i postanowiłam poczytać życzenia od fanów. Byle tego pełno, ale tylko na kilka lepszych odpowiedzialam podziekowniami. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka, telefon schowalam do tylnej kieszeni spodni i podeszlam otworzyc.
-Hej kochanie.- to był jak pewnie sie domyślacie Joe. Dał mi calusa na powitanie.
-Cześć, gdzie idziemy?- zapytam na wstepie, lekko sie uśmiechając.
-Niespodzianka, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wyjdziemy z hotelu i tam dostaniesz prezent.- dużo mi to nie dało, ale zawsze więcej niż nic.
-No dobrze.- zgodziłam się i poszłam za chłopakiem do windy.
Gdy weszliśmy do niej zasłonił mi oczy i wcisnął guzik na panelu. Po paru chwilach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Oczy miałam wciaz zawiązanie, dlatego to Joe mnie prowadzil. Ufałam mu, ale zastanawialo mnie gdzie idziemy. Kilka sekund później zatrzymaliśmy się i otworzył drzwi.
-Możesz wejść do środka.- polecił, a ja zrobiłam niepewny krok w przód.
-Odsłonisz mi oczy?- zapytałam po kilku sekundach ciszy.
-Za chwilę, stój grzecznie, a ja zaraz wrócę.-poprosił. Słyszałam jak zamyka drzwi, a później poczułam woń siarki. Nie był to intensywny zapach, dlatego sie nie przejęłam. Czułam obecność Joe w pokoju. Tak mniej więcej dwie minuty później podszedł do mnie.
- Dems, odsłonie ci teraz oczy.- poinformował mnie, a później poczułam jak materiał który miałam na oczach,opada.
Rozejrzalam sie po pokoju, a to co zobaczyłam zachwyciło mnie. Cały pokój był ozdobiony różami, tulipanami i słonecznikami. Na każdej szafeczce, półeczce, stoliczku były poustawiane świeczki. Łóżko było pościelone na czerwono, a na nim leżały setki płatków róży. Było pięknie. Na stoliczku przy łóżku były położone nasze ulubione słodycze,czyli zielone zelki.
-Wow.- tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusic.
-Podoba ci sie?- chyba chciał sie upewnić.
-Oczywiście, że tak, ale musiałes wydać majątek.- zauważyłam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.- zarumienilam się teraz prezent. Mam nadzieję, że ci sie spodoba.- poczekałam chwilę, a on poszedł po duży pakunek do łazienki.
-Demi, wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin. Kocham cię nad życie i mam nadzieje, że mnie nigdy nie zostawisz. Daje ci coś nowego, ale w tym jest coś waznego. Mam nadzieję, że zostawiasz ta większą rzecz na na zawsze i nigdy ci sie nie popsuje.- gdy to mówił, miałam wrażenie, że za chwilę kleknie i mi się oświadczy.
Wzięłam prezent do ręki i rozpakowalam. Moim oczom ukazała się piękna ręcznie zdobiona gitara akurtyczna. Było na niej wyryte serce, a w nim nasze inicjały. J.A.J.+D.D.L. Poza sercem był napis Jemi. To było niesamowite, jednak to nie było wszystko. Do strun było przyczepione pudeleczko. Odczepilam je delikatnie i wzięłam do reki. Obracalam je w dloniach przez chwilę, lecz w końcu otworzylam. W środku znajodowal sie piękny pierścionek z brylancikiem. Spojrzalam zdezorientowana na Joe.
-Joe...- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie Demi. Daj mi wyjaśnić. To nie są zareczyny, wiem, że za bardzo cię skrzywdzilem i dopiero sie zeszlismu. Jesteś jeszcze mloda i nigdy o tym nie rozmawialismy. Przyjmij ten pierscionek na znak naszej miłości, jeśli nie chcesz, żeby był zareczynowy. Jak ludzie będą pytać, mozesz mówić, że dostałam go od Seleny na urodziny. Nie ma nic przeciwko temu. Kochanie, jesteś mloda i dużo przeszlasz również dzięki mnie, dlatego nie chce cie wystraszyc, ani skłaniać do zobowiązań.- wytłumaczył, a ja się poplakalam.- Ej, skarbie, nie płacz. Kocham cie.- starł mi łzę z policzka.
-Dziękuję Joe. Bardzo ci dziękuję.- przytulilam go mocno. Nie wiem jak długo tak staliśmy przytuleni, ale w końcu puscilam z objęć mojego chłopaka.- To jak Joe? Zalozysz mi ten sliczny pierscionek na palec?-zapytałam.
-Oczywiście.- uśmiechnął sie lekko.
Tak jak poprosiłam tak zrobił. Wyciągnął ostrożnie pierścionek z pudeleczka i włożył mi go na palec. Gdy to zrobil pocalowalam go w usta.
-Kocham cie Joe. Nawet nie wiesz jak bardzo.- wyznalam po chwili, gdy lezelismy na lozku.
-Ja ciebie też Demi, bardzo mocno. Mam dla ciebie jeszcza jedną wiadomość.- uśmiechnął sie.
-Jaka?- zainteresowalam sie, bo nie wiem, co jeszcze mógłby wymyślić.
-Zgodzę sie na twoją propozycje- juz chcialam pytać o czym mówię, ale sam dodal.- zgodzę sie na tatuaż.-spojrzalam na niego, żeby sie upewnic czy dobrze usłyszałam. Światło było słabe, ale wiedziałam, ze mowi prawdę.
-Dziękuję.- znowu go pocalowalam.
Gdy przestaliśmy sie calowac siegnelam do stoliczka po zelke. Uwielbialam je odkąd pamiętam i nauczyłam Joego je jeść. W końcu był moim przyjacielem, a ja często je jadlam. Zjadlam moze z pięć zelek i następna nakarmil mnie Joe. Korcilo mnie od początku jedno pytanie.
-Do której mamy ten pokój?- zapytałam usmiechajac sie szeroko. Zelki i ta atmosfera działały na mnie bardzo "romantycznie"
-Do jutra do dwunastej.- odpowiedział, uważnie mi sie przygladajac. Chyba zauwazyl moja zmiane nastroju.-Dem...- zaczął coś mówić, ale przerwalam mu pocalunkiem i lekko go popchnelam na łóżku,tak aby leżał. Pogłębiłam pocałunek, przy okazji siadając na nim okrakiem i schylajac się nad nim. Po chwili pocalunkow Joe usiadł ze mną na swoich kolanach i zaczęłam mu zdejmować koszulę, która miał na podkoszulku. Nie opieral się, pozniej zabrałam sie za jego koszulkę. Gdy górna cześć jego ciała była goła oparłam dłonie o klatkę chłopaka i wciąż go calujac czekałam na jego ruch. Nie musialam długo czekać, bo chwilę pozniej sciagnal mi bluzkę, a pocalunkami zszedł na szyję, później niżej, coraz niżej i.... (STOP, więcej wam opisywać nie bede)
Rano, około godziny ósmej.
Obudziłam się kolo Joe, byliśmy nadzy. Dokładnie pamietam wczorajszy wieczór, tą delikatność chłopaka i miłość. Teraz jestem stuprocentowo pewna, ze mnie kocha. Wstałam powoli z łóżka, zebrałam swoje rzeczy, ale także koszulę Joe i poszłam sie ubrać. Gdy po chwili wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że mój książę śpi, postanowiłam wyjrzec na taras. Słońce byoo juz wysoko na niebie. Uwielbiam Hawaje. Stalam tam i patrzylam na ocean, ludzi, piasek, słońce, następnie spojrzalam na pierscionek na moim palcu. Był cudowny, mogłabym sie przyzwycaic do tego sudoku. Stalam tak, przyglądając sie teku wszystkiemu, dopóki nie poczulam, że ktos mnie obejmuje i przytula od tylu. Odwrocilam sie i zobaczyłam usmiechnietego Joe.
-Dzień dobry księżniczko.- pocałował mnie lekko w policzek.
-Cześć Joe.- również sie uśmiechnełam i wpojrzalam jeszcze raz na widok.
-Wszystko w porządku?- zapytał lekko zmartwiony, odsuwając sie ode mnie na malutka odleglosc.
-Oczywiście, ze tak. W jak najlepszym.- potwierdzilam zgodnie z prawda.- Joe?- przypomniała sobie o czyms po chwili.
-Tak?- chyba wyczul, że sie spielam.
-Moja przysiega. A właściwie nasza. "Czystość, az do ślubu", pamiętasz?- zapytała odchodząc od niego jeszcze kawałek, oparłam się o barierkę tarasu i spojrzalam mu w oczy.
-Pamiętam, ale nie zaluje. A ty tak? Dems nie bede zły, jeśli zalujesz.- wyraźnie posmutnial. Sprawilam mu przykrość tym, że o tym przypomnialam.
-Nie, oczhmywiscie, ze nie żałuję.- podeszlam i go przytuliłam. Uśmiechnął się, ulżyło mu.
-Chodź Dems, pójdę się ubrać i wracajmy do reszty. Dziewczyny dzisiaj wracaja do USA, a miałem z toba i Madi o czymś porozmawiać.
-Dobrze.- zgodzilam sie.
Joe poszedl sie ubrać, a ja wzięłam mob prezent, oraz pudeleczko od pierścionka i czekałam na swojego chłopaka. Gdy byl gotowy ostatni raz spojrzalam na pokój i wyszliśmy z niego kierując się do windy, a później do naszych pokoi.
No i mamy ten tak wyczekiwany 49 rozdział. Przepraszam jesli was zawiodłam, bo spodziewałyście się czegoś więcej, albo czegoś innego.
Chcę jeszcze powiedziec, że napisałam juz epilog. Tak kończę opowiadanie, ale nad tym będę sie rozczulac w ostatniej publikacji. Papa. :*
Będąc w pokoju założyłam długie czarne spodnie,bluzkę na ramiaczkach na to zarzucilam sweterek. Na nogi zalozylam wysokie czarne szpilki, poprawilam makijarz i byłam gotowa do wyjścia. Usiadlam na łóżku, wzięłam telefon do ręki i postanowiłam poczytać życzenia od fanów. Byle tego pełno, ale tylko na kilka lepszych odpowiedzialam podziekowniami. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka, telefon schowalam do tylnej kieszeni spodni i podeszlam otworzyc.
-Hej kochanie.- to był jak pewnie sie domyślacie Joe. Dał mi calusa na powitanie.
-Cześć, gdzie idziemy?- zapytam na wstepie, lekko sie uśmiechając.
-Niespodzianka, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wyjdziemy z hotelu i tam dostaniesz prezent.- dużo mi to nie dało, ale zawsze więcej niż nic.
-No dobrze.- zgodziłam się i poszłam za chłopakiem do windy.
Gdy weszliśmy do niej zasłonił mi oczy i wcisnął guzik na panelu. Po paru chwilach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Oczy miałam wciaz zawiązanie, dlatego to Joe mnie prowadzil. Ufałam mu, ale zastanawialo mnie gdzie idziemy. Kilka sekund później zatrzymaliśmy się i otworzył drzwi.
-Możesz wejść do środka.- polecił, a ja zrobiłam niepewny krok w przód.
-Odsłonisz mi oczy?- zapytałam po kilku sekundach ciszy.
-Za chwilę, stój grzecznie, a ja zaraz wrócę.-poprosił. Słyszałam jak zamyka drzwi, a później poczułam woń siarki. Nie był to intensywny zapach, dlatego sie nie przejęłam. Czułam obecność Joe w pokoju. Tak mniej więcej dwie minuty później podszedł do mnie.
- Dems, odsłonie ci teraz oczy.- poinformował mnie, a później poczułam jak materiał który miałam na oczach,opada.
Rozejrzalam sie po pokoju, a to co zobaczyłam zachwyciło mnie. Cały pokój był ozdobiony różami, tulipanami i słonecznikami. Na każdej szafeczce, półeczce, stoliczku były poustawiane świeczki. Łóżko było pościelone na czerwono, a na nim leżały setki płatków róży. Było pięknie. Na stoliczku przy łóżku były położone nasze ulubione słodycze,czyli zielone zelki.
-Wow.- tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusic.
-Podoba ci sie?- chyba chciał sie upewnić.
-Oczywiście, że tak, ale musiałes wydać majątek.- zauważyłam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.- zarumienilam się teraz prezent. Mam nadzieję, że ci sie spodoba.- poczekałam chwilę, a on poszedł po duży pakunek do łazienki.
-Demi, wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin. Kocham cię nad życie i mam nadzieje, że mnie nigdy nie zostawisz. Daje ci coś nowego, ale w tym jest coś waznego. Mam nadzieję, że zostawiasz ta większą rzecz na na zawsze i nigdy ci sie nie popsuje.- gdy to mówił, miałam wrażenie, że za chwilę kleknie i mi się oświadczy.
Wzięłam prezent do ręki i rozpakowalam. Moim oczom ukazała się piękna ręcznie zdobiona gitara akurtyczna. Było na niej wyryte serce, a w nim nasze inicjały. J.A.J.+D.D.L. Poza sercem był napis Jemi. To było niesamowite, jednak to nie było wszystko. Do strun było przyczepione pudeleczko. Odczepilam je delikatnie i wzięłam do reki. Obracalam je w dloniach przez chwilę, lecz w końcu otworzylam. W środku znajodowal sie piękny pierścionek z brylancikiem. Spojrzalam zdezorientowana na Joe.
-Joe...- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie Demi. Daj mi wyjaśnić. To nie są zareczyny, wiem, że za bardzo cię skrzywdzilem i dopiero sie zeszlismu. Jesteś jeszcze mloda i nigdy o tym nie rozmawialismy. Przyjmij ten pierscionek na znak naszej miłości, jeśli nie chcesz, żeby był zareczynowy. Jak ludzie będą pytać, mozesz mówić, że dostałam go od Seleny na urodziny. Nie ma nic przeciwko temu. Kochanie, jesteś mloda i dużo przeszlasz również dzięki mnie, dlatego nie chce cie wystraszyc, ani skłaniać do zobowiązań.- wytłumaczył, a ja się poplakalam.- Ej, skarbie, nie płacz. Kocham cie.- starł mi łzę z policzka.
-Dziękuję Joe. Bardzo ci dziękuję.- przytulilam go mocno. Nie wiem jak długo tak staliśmy przytuleni, ale w końcu puscilam z objęć mojego chłopaka.- To jak Joe? Zalozysz mi ten sliczny pierscionek na palec?-zapytałam.
-Oczywiście.- uśmiechnął sie lekko.
Tak jak poprosiłam tak zrobił. Wyciągnął ostrożnie pierścionek z pudeleczka i włożył mi go na palec. Gdy to zrobil pocalowalam go w usta.
-Kocham cie Joe. Nawet nie wiesz jak bardzo.- wyznalam po chwili, gdy lezelismy na lozku.
-Ja ciebie też Demi, bardzo mocno. Mam dla ciebie jeszcza jedną wiadomość.- uśmiechnął sie.
-Jaka?- zainteresowalam sie, bo nie wiem, co jeszcze mógłby wymyślić.
-Zgodzę sie na twoją propozycje- juz chcialam pytać o czym mówię, ale sam dodal.- zgodzę sie na tatuaż.-spojrzalam na niego, żeby sie upewnic czy dobrze usłyszałam. Światło było słabe, ale wiedziałam, ze mowi prawdę.
-Dziękuję.- znowu go pocalowalam.
Gdy przestaliśmy sie calowac siegnelam do stoliczka po zelke. Uwielbialam je odkąd pamiętam i nauczyłam Joego je jeść. W końcu był moim przyjacielem, a ja często je jadlam. Zjadlam moze z pięć zelek i następna nakarmil mnie Joe. Korcilo mnie od początku jedno pytanie.
-Do której mamy ten pokój?- zapytałam usmiechajac sie szeroko. Zelki i ta atmosfera działały na mnie bardzo "romantycznie"
-Do jutra do dwunastej.- odpowiedział, uważnie mi sie przygladajac. Chyba zauwazyl moja zmiane nastroju.-Dem...- zaczął coś mówić, ale przerwalam mu pocalunkiem i lekko go popchnelam na łóżku,tak aby leżał. Pogłębiłam pocałunek, przy okazji siadając na nim okrakiem i schylajac się nad nim. Po chwili pocalunkow Joe usiadł ze mną na swoich kolanach i zaczęłam mu zdejmować koszulę, która miał na podkoszulku. Nie opieral się, pozniej zabrałam sie za jego koszulkę. Gdy górna cześć jego ciała była goła oparłam dłonie o klatkę chłopaka i wciąż go calujac czekałam na jego ruch. Nie musialam długo czekać, bo chwilę pozniej sciagnal mi bluzkę, a pocalunkami zszedł na szyję, później niżej, coraz niżej i.... (STOP, więcej wam opisywać nie bede)
Rano, około godziny ósmej.
Obudziłam się kolo Joe, byliśmy nadzy. Dokładnie pamietam wczorajszy wieczór, tą delikatność chłopaka i miłość. Teraz jestem stuprocentowo pewna, ze mnie kocha. Wstałam powoli z łóżka, zebrałam swoje rzeczy, ale także koszulę Joe i poszłam sie ubrać. Gdy po chwili wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że mój książę śpi, postanowiłam wyjrzec na taras. Słońce byoo juz wysoko na niebie. Uwielbiam Hawaje. Stalam tam i patrzylam na ocean, ludzi, piasek, słońce, następnie spojrzalam na pierscionek na moim palcu. Był cudowny, mogłabym sie przyzwycaic do tego sudoku. Stalam tak, przyglądając sie teku wszystkiemu, dopóki nie poczulam, że ktos mnie obejmuje i przytula od tylu. Odwrocilam sie i zobaczyłam usmiechnietego Joe.
-Dzień dobry księżniczko.- pocałował mnie lekko w policzek.
-Cześć Joe.- również sie uśmiechnełam i wpojrzalam jeszcze raz na widok.
-Wszystko w porządku?- zapytał lekko zmartwiony, odsuwając sie ode mnie na malutka odleglosc.
-Oczywiście, ze tak. W jak najlepszym.- potwierdzilam zgodnie z prawda.- Joe?- przypomniała sobie o czyms po chwili.
-Tak?- chyba wyczul, że sie spielam.
-Moja przysiega. A właściwie nasza. "Czystość, az do ślubu", pamiętasz?- zapytała odchodząc od niego jeszcze kawałek, oparłam się o barierkę tarasu i spojrzalam mu w oczy.
-Pamiętam, ale nie zaluje. A ty tak? Dems nie bede zły, jeśli zalujesz.- wyraźnie posmutnial. Sprawilam mu przykrość tym, że o tym przypomnialam.
-Nie, oczhmywiscie, ze nie żałuję.- podeszlam i go przytuliłam. Uśmiechnął się, ulżyło mu.
-Chodź Dems, pójdę się ubrać i wracajmy do reszty. Dziewczyny dzisiaj wracaja do USA, a miałem z toba i Madi o czymś porozmawiać.
-Dobrze.- zgodzilam sie.
Joe poszedl sie ubrać, a ja wzięłam mob prezent, oraz pudeleczko od pierścionka i czekałam na swojego chłopaka. Gdy byl gotowy ostatni raz spojrzalam na pokój i wyszliśmy z niego kierując się do windy, a później do naszych pokoi.
No i mamy ten tak wyczekiwany 49 rozdział. Przepraszam jesli was zawiodłam, bo spodziewałyście się czegoś więcej, albo czegoś innego.
Chcę jeszcze powiedziec, że napisałam juz epilog. Tak kończę opowiadanie, ale nad tym będę sie rozczulac w ostatniej publikacji. Papa. :*
sobota, 9 marca 2013
Rozdział 48
Gdy dojechalismy do hotelu, wsiedlismy do windy i wjechalismy na nasze piętro.
-Pójdę do siebie i wpadne do was za chwilke.- poinformowałam brano J., gdy wysiedlismy z jezdzacego pokoju.
-Jasne.- zgodził sie Nick i weszliśmy do pokoi.
Kiedy byłam u siebie, szybko przebralam sie w krótkie spodenki, czarną koszulkę, oraz oczywiście moje ukochane mietowe Conversy. Telefon wrzuciłam do kieszeni spodni, a włosy związałam w kitka. Gdy byłam gotowa wyszłam z pokoju zamykając go przy okazji i kilka sekund później byłam pod drzwiami przyjaciół i mojego chłopaka. Weszlam tam bez pukania.
-Jestem.
-Super, siadaj Dems, dziewczyny zaraz powinny być. Zostawią swoje rzeczy w samochodzie na parkingu
-Jasne.- usiadlam na kanapie i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Postanowiłam wejść na Twittera. Ostatnio gdy to robię patrzę na samym początku do tak zwanych Trendsów. To co tam zobaczyłam tym razem mnie zaskoczyło i zdziwiło. Hasło Happy20BirthdayToDemi było na pierwszym miejscu. Aż musiałam o tym napisać.
"Wow. Happy20BirthdayToDemi na #1 miejscu!!! Moi Lovatics są niesamowici!! Dziękuję wam bardzo. To coś pięknego. Kocham was!"
@ddlovato
Gdy to pisałam, usmiechalam się jak głupia, dlatego Nick dziwnie na mnie spojrzał, a ja usmiechnelam się jeszcze bardziej.
-Co sie stalo Dems?- zapytał chyba zaniepokojony moim zachowaniem.
-Wejdz na Twittera i sprawdź Trendsy.- polecilam.
Widziałam jak wyjmuje telefon, robi coś tam i po chwili słyszałam tylko główne "Wow".
-Prawda? Kochani sa.- powiedziałam i sprawdziłam kilka innych rzeczy na portalu.
W tym czasie Kevin wszedł do pokoju i usamiadl obok mnie.
-Demi, masz niesamowitych fanów.- powiedział po chwili patrzenia sie w telefon.
-Dzięki Kev.- usmiechnelam się szeroko.
Nigdzie nie widziałam Joe'go i zaczynam sie na niego robić zła. Są moje urodziny, a on mnie totalnie olewa od samego rana. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzmi. Do środka weszły dziewczyny, a każda miała jakiś pakunek. Nick szybko zerwał się z kanapy, aby pomóc Madison i Selenie, a Kevin jednocześnie wołając Joe podszedł pomóc Danielle. Gdy odłożyli pakunki Selena zamknęła drzwi i wszyscy usiedli na kanapie lub fotelu. Zapanowała chwilą niezrecznej ciszy, dopkoi Madi, która siediala obok mnie nie zapytała się gdzie jest Joe.
-Nie wiem mloda,ale mam za to inne pytanie do ciebie.
-Jakie?- zapytała chyba trochę przestraszona. Ale wiedziala, że jej krzywdy nie zrobie. Myślę, że to był taki lekkij strach przed pytaniem.
-Jak wczoraj wieczorem rozmawialysmy i pytałam. Co w domu. Oszukałas mnie w pewnym sensie.- zauważyłam.
-No taak.- potwierdziła.
-No dobrze, rozumiem.- nie byłam zła. Musiała sklamac,żeby niespodzianka sie udała. Ale Nick, on nie musiał. Spojrzalam na niego i zmruzylam oczy.
-Nick!- podnioslam głos na przyjaciela.
-Tak Demi?- on zdecydowanie bał się mojej reakcji.
-Oklamales mnie!- byłam zdenerwowana. Nienawidzę, gdy ludzie mnie oklamuja.
-No tak, alee...- nie mial nawet wytlumaczenia.
-Nie masz jak się nawet wybronic. Oklamales mnie, chociaż wcale nie musiales.
-Przepraszam?- bardziej zapytal niż stwierdził, a ja wstalam z miejsca.
-Okej.- chyba wszyscy odetchnęli z ulgą. Wydaje mi się, że bali się tego do czego jestem zdolna.
Podeszła do lodówki po sok pomarańczowy i wtedy zauwazylam, że Nickowi wyraźnie ulżyło.
Do pokoju nagle wszedł Joe.
-Tak, dziękuję bardzo. Będę tam koło dwudziestej. Naprawdę nie ma sprawy pani Claro. Do widzenia.-rozlaczyl się, spojrzał na wszystkich oprocz mnie i usiadł na moim wcześniejszym miejscu. Madison natychmiast sie do niego przytulila. Stesknila sie za moim chłopakiem.
-Z kim rozmawiales?- zapytałam.
-Z panią Clarą, nikt ważny. Dawaliscie Demi juz prezenty?- zapytal resztę towarzystwa.
Selena ku odpowiedziała, ale wpierw spojrzała dziwnie na mnie i na Joe, ja tylko wzruszylam ramionami.
-Nie jeszcze nie. Ale chyba juz możemy zacząć.- gdy to mówiła wstala i podeszła po dwoj prezent. Za jej przykładem poszla reszta towarzystwa i ustawili sie w tak zwanym wężyku.
-Ni więc Demi. Chce życzyć ci. Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, szczęścia w miłości, bo wiem, że z Jonasami trudno wytrzymać, chce też życzyć, aby nasza przyjaźń przetrwała i żebyś zawsze pozostała silną.- dała mi prezent, ale nie zdarzyłam go otworzyć, bo podeszła do mnie Madison. Prezenty od niej i Sel położyłam na stoliku i wysłuchałam życzeń od młodszej siostry. Nadszedł czas na Kanielle.
-Kochana Demi.- zaczęła Danielle.- Chcielibyśmy ci życzyć szczęścia w miłości, bo tak jak Selena juz wspomniała z facetami z rodziny Jonas trudno wytrzymac. Pozostań zawsze silna, zdrowa, szczęśliwa. I mimo przeciwności losu idź przez życie z podniesioną głową.- gdy dała mi prezent przytulilam ich.
-Dziękuję wa bardzo.- następny podszedl Nick.
-Dems. Już nie mam co mówić, bo dziewczyny wyczerpały moje pomysły. Mogę jedynie dodac, że z nami Jonasami wcale nie jest tak ciężko. I mam nadzieję, że spodoba ci sie koj prezent.- przytulil mnie mocno.
-Dziękuję Nicky.- usmiechnelam się szeroko.
Nadszedł czas na Joe.
-Demi, kochanie. Ode mnie narazie nie dostaniesz prezentu, ani życzeń. Ja to zrobię pozniej.- dał mi calusa w usta i usiadł na kanapie tak zeby zostało jeszcze dla mnie miejsce. Gdy usiadła na kanapie rozpakowalam prezenty.
Wpierw ten od Madison.
Siostra dała mi złoty naszyjnik otwierany, a w środku z jednej strony nasze wspólne male zdjęcie, a z drugiej napis M+D=BSF. Całość była w kształcie serca i były do tego identyczne kolczyki.
Od Seleny dostałam miniaulturowe czarne pianiono. Przy nim siedziałam mala ja. Gdy otwierało sie klapę leciała melodia. Była to akurat piosenka Christiny Aguilery "Mercy", która kiedyś spiewalam i Selena to nagrała. Mija miniaturka też wtedy rusza ustami i śpiewa moim głosem.
Mój przyjaciel Nick podarował mi plan przestrzenny planu Camp Foch, a wokół niego kilka naszyvh wspólnych najsmieszniejszych zdjęć z kręcenia filmu. To były wspaniałe czasy, chociaż byłam wtedy chora. Zdaje sobie sprawę z tego, że byłam także nieznośna, a jednak ci ludzie mnie polubili
Kochane Kanielle wpadlo na pomysł dania mi w prezencie pudełka. Gdy się je otworzy od dołu podjezdza platforma w kształcie serca na której stoimy we trójkę, a w tle jest piękny widok na góry i jeziorko. Pamiętam, ze byliśmy tam parę lat temu na kilka dni odpocząć.
Podziękowałam wszystkim i wtedy odezwał sie Nick.
-Dems, naprawdę myślisz nad opuszczeniem HR?
-Tak.
-Demi, i czym on mówi?- zapytała Selena.
-Wytwórnia sobie wymyśliła, że mimo tego, że mam wakacje to dwudziestego dziewiatego mam byc w Brazylii na koncercie. Juz od dłuższego czasu m.ie denerwowali i od jakiego czasu zastanawialam sie nad zmiana wytwórni. I tylko jedną wydaje mi się najlepszym wyjsciem.-wyjaśniłam.
-O jakiej myślałaś?- dopytywała Selena.
-Pomyślałam sobie, że może Jonas Records. Chłopcy by trochę na mnie zarobili, a i widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziała i czekalam podaż drugi na ich reakcje.
Spojrzalam na Madison, a ona sie do mnie uśmiechnęła. Nie jestem pewną co wyrażały twarze braci Jonas, ale Danielle chyba ten pomysł sie podobał. Teraz tylko pozostało czekać na decyzję założycieli JR. Wiem, że ciężko sie tam dostać. Mają kategoryczne zasady jeśli chodzi o gatunek muzyki i nie chciałabym im się mieszać. Bo z drugiej strony ludzie ciężko pracują, żeby sie di nich dostać, a ja po prostu tak po znajomości nagle dostanę sie tam bez niczego. Oczywiście im o tym powiedziałam.
-No dobrze.Może ja jakoś najstarszy i najbardziej bezstronny powiem, że to bardzo dobry pomysł. Nie wiem, dlaczego juz wczesniej na to nie wpadlismy. Co o tym sadzicie chlopaki?- odezwal sie Kevin, a mi zrobiło sie troche lżej na sercu.
-Tak to bardzo dobry pomyśl.- zgodził sie z uśmiechem nick, a Joe mu przytaknal.
-Dzięki chlopaki. Powiem Jerremu, jak bede z nim rozmawiać i wszystko załatwi.- usmiechnelam się.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy do dziewietnastej. Selena, Madison i Danielle musiały isc jeszcze do samochodu po rzeczy. Więc ja pożegnałam się z nimi i poszłam do sobie. Joe mnie tylko zaczepił,gdy byłam przy drzwiach, żebym za czterdzieści pięć minut była gotowa. Wyszłam od nich i poszłam do siebie, przygotować sie.
No dobrze. Więc mamy 48 rozdział, czyli nastepny to będzie 49, czyli ten którego sie nie moge doczekać, ale nie jestem pewna, czy jest aż tak bardzo fajny ten moment o którym myślę. Mam nadzieje, że.przy następnym rozdziale was nie zawiode.
Muszę sie tez przyznać, ze z wymyślaniem prezentów dla Demi, pomagała mi pewna osóbka, którą z Twittera znacie jako @positivekicked Uważam, że poszło nam całkiem nieźle.
Przepraszam za błędy jeśli jakieś są. Papa. :*
-Pójdę do siebie i wpadne do was za chwilke.- poinformowałam brano J., gdy wysiedlismy z jezdzacego pokoju.
-Jasne.- zgodził sie Nick i weszliśmy do pokoi.
Kiedy byłam u siebie, szybko przebralam sie w krótkie spodenki, czarną koszulkę, oraz oczywiście moje ukochane mietowe Conversy. Telefon wrzuciłam do kieszeni spodni, a włosy związałam w kitka. Gdy byłam gotowa wyszłam z pokoju zamykając go przy okazji i kilka sekund później byłam pod drzwiami przyjaciół i mojego chłopaka. Weszlam tam bez pukania.
-Jestem.
-Super, siadaj Dems, dziewczyny zaraz powinny być. Zostawią swoje rzeczy w samochodzie na parkingu
-Jasne.- usiadlam na kanapie i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Postanowiłam wejść na Twittera. Ostatnio gdy to robię patrzę na samym początku do tak zwanych Trendsów. To co tam zobaczyłam tym razem mnie zaskoczyło i zdziwiło. Hasło Happy20BirthdayToDemi było na pierwszym miejscu. Aż musiałam o tym napisać.
"Wow. Happy20BirthdayToDemi na #1 miejscu!!! Moi Lovatics są niesamowici!! Dziękuję wam bardzo. To coś pięknego. Kocham was!"
@ddlovato
Gdy to pisałam, usmiechalam się jak głupia, dlatego Nick dziwnie na mnie spojrzał, a ja usmiechnelam się jeszcze bardziej.
-Co sie stalo Dems?- zapytał chyba zaniepokojony moim zachowaniem.
-Wejdz na Twittera i sprawdź Trendsy.- polecilam.
Widziałam jak wyjmuje telefon, robi coś tam i po chwili słyszałam tylko główne "Wow".
-Prawda? Kochani sa.- powiedziałam i sprawdziłam kilka innych rzeczy na portalu.
W tym czasie Kevin wszedł do pokoju i usamiadl obok mnie.
-Demi, masz niesamowitych fanów.- powiedział po chwili patrzenia sie w telefon.
-Dzięki Kev.- usmiechnelam się szeroko.
Nigdzie nie widziałam Joe'go i zaczynam sie na niego robić zła. Są moje urodziny, a on mnie totalnie olewa od samego rana. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzmi. Do środka weszły dziewczyny, a każda miała jakiś pakunek. Nick szybko zerwał się z kanapy, aby pomóc Madison i Selenie, a Kevin jednocześnie wołając Joe podszedł pomóc Danielle. Gdy odłożyli pakunki Selena zamknęła drzwi i wszyscy usiedli na kanapie lub fotelu. Zapanowała chwilą niezrecznej ciszy, dopkoi Madi, która siediala obok mnie nie zapytała się gdzie jest Joe.
-Nie wiem mloda,ale mam za to inne pytanie do ciebie.
-Jakie?- zapytała chyba trochę przestraszona. Ale wiedziala, że jej krzywdy nie zrobie. Myślę, że to był taki lekkij strach przed pytaniem.
-Jak wczoraj wieczorem rozmawialysmy i pytałam. Co w domu. Oszukałas mnie w pewnym sensie.- zauważyłam.
-No taak.- potwierdziła.
-No dobrze, rozumiem.- nie byłam zła. Musiała sklamac,żeby niespodzianka sie udała. Ale Nick, on nie musiał. Spojrzalam na niego i zmruzylam oczy.
-Nick!- podnioslam głos na przyjaciela.
-Tak Demi?- on zdecydowanie bał się mojej reakcji.
-Oklamales mnie!- byłam zdenerwowana. Nienawidzę, gdy ludzie mnie oklamuja.
-No tak, alee...- nie mial nawet wytlumaczenia.
-Nie masz jak się nawet wybronic. Oklamales mnie, chociaż wcale nie musiales.
-Przepraszam?- bardziej zapytal niż stwierdził, a ja wstalam z miejsca.
-Okej.- chyba wszyscy odetchnęli z ulgą. Wydaje mi się, że bali się tego do czego jestem zdolna.
Podeszła do lodówki po sok pomarańczowy i wtedy zauwazylam, że Nickowi wyraźnie ulżyło.
Do pokoju nagle wszedł Joe.
-Tak, dziękuję bardzo. Będę tam koło dwudziestej. Naprawdę nie ma sprawy pani Claro. Do widzenia.-rozlaczyl się, spojrzał na wszystkich oprocz mnie i usiadł na moim wcześniejszym miejscu. Madison natychmiast sie do niego przytulila. Stesknila sie za moim chłopakiem.
-Z kim rozmawiales?- zapytałam.
-Z panią Clarą, nikt ważny. Dawaliscie Demi juz prezenty?- zapytal resztę towarzystwa.
Selena ku odpowiedziała, ale wpierw spojrzała dziwnie na mnie i na Joe, ja tylko wzruszylam ramionami.
-Nie jeszcze nie. Ale chyba juz możemy zacząć.- gdy to mówiła wstala i podeszła po dwoj prezent. Za jej przykładem poszla reszta towarzystwa i ustawili sie w tak zwanym wężyku.
-Ni więc Demi. Chce życzyć ci. Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, szczęścia w miłości, bo wiem, że z Jonasami trudno wytrzymać, chce też życzyć, aby nasza przyjaźń przetrwała i żebyś zawsze pozostała silną.- dała mi prezent, ale nie zdarzyłam go otworzyć, bo podeszła do mnie Madison. Prezenty od niej i Sel położyłam na stoliku i wysłuchałam życzeń od młodszej siostry. Nadszedł czas na Kanielle.
-Kochana Demi.- zaczęła Danielle.- Chcielibyśmy ci życzyć szczęścia w miłości, bo tak jak Selena juz wspomniała z facetami z rodziny Jonas trudno wytrzymac. Pozostań zawsze silna, zdrowa, szczęśliwa. I mimo przeciwności losu idź przez życie z podniesioną głową.- gdy dała mi prezent przytulilam ich.
-Dziękuję wa bardzo.- następny podszedl Nick.
-Dems. Już nie mam co mówić, bo dziewczyny wyczerpały moje pomysły. Mogę jedynie dodac, że z nami Jonasami wcale nie jest tak ciężko. I mam nadzieję, że spodoba ci sie koj prezent.- przytulil mnie mocno.
-Dziękuję Nicky.- usmiechnelam się szeroko.
Nadszedł czas na Joe.
-Demi, kochanie. Ode mnie narazie nie dostaniesz prezentu, ani życzeń. Ja to zrobię pozniej.- dał mi calusa w usta i usiadł na kanapie tak zeby zostało jeszcze dla mnie miejsce. Gdy usiadła na kanapie rozpakowalam prezenty.
Wpierw ten od Madison.
Siostra dała mi złoty naszyjnik otwierany, a w środku z jednej strony nasze wspólne male zdjęcie, a z drugiej napis M+D=BSF. Całość była w kształcie serca i były do tego identyczne kolczyki.
Od Seleny dostałam miniaulturowe czarne pianiono. Przy nim siedziałam mala ja. Gdy otwierało sie klapę leciała melodia. Była to akurat piosenka Christiny Aguilery "Mercy", która kiedyś spiewalam i Selena to nagrała. Mija miniaturka też wtedy rusza ustami i śpiewa moim głosem.
Mój przyjaciel Nick podarował mi plan przestrzenny planu Camp Foch, a wokół niego kilka naszyvh wspólnych najsmieszniejszych zdjęć z kręcenia filmu. To były wspaniałe czasy, chociaż byłam wtedy chora. Zdaje sobie sprawę z tego, że byłam także nieznośna, a jednak ci ludzie mnie polubili
Kochane Kanielle wpadlo na pomysł dania mi w prezencie pudełka. Gdy się je otworzy od dołu podjezdza platforma w kształcie serca na której stoimy we trójkę, a w tle jest piękny widok na góry i jeziorko. Pamiętam, ze byliśmy tam parę lat temu na kilka dni odpocząć.
Podziękowałam wszystkim i wtedy odezwał sie Nick.
-Dems, naprawdę myślisz nad opuszczeniem HR?
-Tak.
-Demi, i czym on mówi?- zapytała Selena.
-Wytwórnia sobie wymyśliła, że mimo tego, że mam wakacje to dwudziestego dziewiatego mam byc w Brazylii na koncercie. Juz od dłuższego czasu m.ie denerwowali i od jakiego czasu zastanawialam sie nad zmiana wytwórni. I tylko jedną wydaje mi się najlepszym wyjsciem.-wyjaśniłam.
-O jakiej myślałaś?- dopytywała Selena.
-Pomyślałam sobie, że może Jonas Records. Chłopcy by trochę na mnie zarobili, a i widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziała i czekalam podaż drugi na ich reakcje.
Spojrzalam na Madison, a ona sie do mnie uśmiechnęła. Nie jestem pewną co wyrażały twarze braci Jonas, ale Danielle chyba ten pomysł sie podobał. Teraz tylko pozostało czekać na decyzję założycieli JR. Wiem, że ciężko sie tam dostać. Mają kategoryczne zasady jeśli chodzi o gatunek muzyki i nie chciałabym im się mieszać. Bo z drugiej strony ludzie ciężko pracują, żeby sie di nich dostać, a ja po prostu tak po znajomości nagle dostanę sie tam bez niczego. Oczywiście im o tym powiedziałam.
-No dobrze.Może ja jakoś najstarszy i najbardziej bezstronny powiem, że to bardzo dobry pomysł. Nie wiem, dlaczego juz wczesniej na to nie wpadlismy. Co o tym sadzicie chlopaki?- odezwal sie Kevin, a mi zrobiło sie troche lżej na sercu.
-Tak to bardzo dobry pomyśl.- zgodził sie z uśmiechem nick, a Joe mu przytaknal.
-Dzięki chlopaki. Powiem Jerremu, jak bede z nim rozmawiać i wszystko załatwi.- usmiechnelam się.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy do dziewietnastej. Selena, Madison i Danielle musiały isc jeszcze do samochodu po rzeczy. Więc ja pożegnałam się z nimi i poszłam do sobie. Joe mnie tylko zaczepił,gdy byłam przy drzwiach, żebym za czterdzieści pięć minut była gotowa. Wyszłam od nich i poszłam do siebie, przygotować sie.
No dobrze. Więc mamy 48 rozdział, czyli nastepny to będzie 49, czyli ten którego sie nie moge doczekać, ale nie jestem pewna, czy jest aż tak bardzo fajny ten moment o którym myślę. Mam nadzieje, że.przy następnym rozdziale was nie zawiode.
Muszę sie tez przyznać, ze z wymyślaniem prezentów dla Demi, pomagała mi pewna osóbka, którą z Twittera znacie jako @positivekicked Uważam, że poszło nam całkiem nieźle.
Przepraszam za błędy jeśli jakieś są. Papa. :*
środa, 6 marca 2013
Rozdział 47
Gdy skonczylismy rozmawiać zabrałam sukienkę, wysokie buty i poszła do łazienki. Umylam szybko włosy, wyprostowalam je, pomalowalam sie lekko, ubralam i byłam gotowa do wyjścia trzy minuty przed czasem. Zalozylam kilka bransoletek, kolczyki, telefon do torebki i wyszłam z pokoju. Gdy byłam na korytarzu akurat wychodzili od siebie chłopcy. Oko Joe załatwiły okulary, a warga nie wyglądała bardzo zle. Wszyscy trzej byli ubrani elegancko, ale na luzie.
-Idziemy?- zapytał Nick, a ja potwierdziłam. Jechaliśmy winda w ciszy, w drodze do samochodu pozostawionego na nasza prośbę, szliśmy także w ciszy. Każde z nas myślało jak sadze o czymś innym i żadne nie chciało powiedzieć o czym. Dojechalismy na miejsce po trzydziestu minutach. Trafiliśmy tylko dzięki nawigacji, bo oczywiście żadne z nas wcześniej tutaj nie było, a miasta chyba nie stac na tablice informacyjne. Zostało nam półtorej godziny do koncertu. Zobaczyliśmy gdzie będziemy występować i poszliśmy do garderoby sie przygotować. Gdzieś po drodze mignelo mi BTR, widziałam chyba też Biebera i Jordin Sparks. Dużo gwiazdy tu jest. Byliśmy na miejscu od dwudziestu minut, które spędziliśmy w ciszy i do pomieszczenia wszedł Jerry.
-Jerry?!- zapytałam zdziwiona jego osobą na Hawajach
-Tak. Cześć Demi, cześć chłopaki- tu zwrócił sie do Jonasow.
-Cześć- odpowiedzieli równo, a ja usmiechnelam sie mimowolnie. Chyba nigdy mi się to nie znudzi.
-Jestem tu, ponieważ mam sprawę do załatwienia nie na telefon- popatrzył na mnie, a ja miałam wrazenie, że to coś poważnego.
-Co sie dzieje?
-Chodzi o to, że. Wytwórnia sobie wymyśliła, że z okazji wydania nowej płyty, masz wydać nowy kolejny singiel.- powiedział, no ale nie widziałam tu zadnego problemu, co też mu oczywiście powiedziałam, a on kontynuował.- Masz zagrac specjalny koncert dwudziestego dziewiątego sierpnia w Brazylii.
-Słucham?!- krzyknęłam, chyba na całe gardło.- Przecież mam wakacje!- zdenerwowana spojrzałam na Joe, ale jego mina też nie wyglądała za dobrze.
-Wiedzą o tym. Jednak i tak masz tam być. Pytałem ich co by sie stało gdybyś sie nie zgodziła. Dyrektor powiedział, że wtedy mozesz szukać sobie nowej wytwórni. Zarabiasz dla nich masę pieniędzy, ale jednak stać ich na taki ruch.
-A gdybym zrezygnowała, to co z moją nową płytą?- zainteresowalam sie, bo miałam pewien plan. Hollywood Records już od jakiegoś czasu mnie denerwowalo.
-Dems, masz kontrakt do końca płyty. Gdybyś zrezygnowała z koncertu, to oni by zerwali umowę. Z dniem skonczenia umowy płyta będzie twoja, ale tylko jeśli znajdziesz wytwórnię, która podjęłaby się wydania twojej muzyki. HR, nie będzie miało prawa do ciebie, ani twojej twórczości.- wytłumaczył, jednak szybko dodał- Demi, musisz to dokładnie przemyśleć. Masz siedem dni na znalezienie wytwórni. Wiedz jednak, że jestem z tobą i przejdziemy tam razem. HR, za bardzo ingeruje w to wszystko.
-Dobrze, przemyśle to dokładnie, ale mam juz wstępny plan- poinformowałam go.
-Dobrze. Mam jeszcze coś. Na tych kartkach jest dokładny plan koncertu. Zaczyna sie za piętnaście minut. Demi wchodzi za pół godziny, po jednej piosence wchodzi Nick, spiewacie Together i This is me. To może być ciekawe w waszym wykonaniu.- uśmiechnął się do nas, rozdał kartki, życzył powodzenia i wyszedl z garderoby. Poczułam na sobie wzrok trzech braci Jonas, jednak pierwszy odezwal sie Kevin.
-Jaki masz plan?- zapytał
-Od jakiegoś czasu zastanawiam sie nad zrezygnowaniem z wytwórni Disneya. No i myślałam na kilkoma, ale jedna wydaje mi sie najlepszym rozwiazaniem. Znam jen założycieli. Pomyślałam sobie, że ci moi przyjaciele zarobiliby trochę na mnie i przy okazji widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziałam wymijająco, bo miałam nadzieję, że któryś z nich wpadnie na to, o czym, a raczej o kim mówię. Jednak niestety nie są tacy mądrzy jak miałam nadzieję.
-Jak sie nazywa ta wytwórnia? Znam tych przyjaciół?- przy słowie przyjaciele, Joe zrobił tak zwany cudzyslow.
-Joe, weź przestan być wiecznie zazdrosny.- poprosilam- A ta wytwórnia to...- chciałam powiedziec, ale Nick mi przerwał.
-To wytwornia BTR? Bo jeśli tak to nie zgadzam sie na to Demi, nie powinnas po tym..- chyba zaczął sie denerwować, dlatego mu przerwalam w połowie.
-Nie. Nicky, przeciez BTR, nie zalozylo swojej wytworni. A mówię, przecież o przyjaciołach, którzy ja zalozyli- zauważyłam.
- No to mów Dem o kogo chodzi.- poprosił Kevin
-Ale z was głupki. Chodziło mi o was.- usmiechnelam się lekko i czekałam na ich reakcje. Niedoczekalam sie jednak, bo do garderoby wszedł jakiś facet i zaprosił nas wszystkich za kulisy. Spotkaliśmy akurat BTR, przywitałam sie szybko z nimi, bo wchodzili na scenę. Oczywiście bez Logana. Jak tylko go zobaczylam mialam ochote do niego podejsc i cos zrobić, ale przypomnialam sobie,że to może zaszkodzić Joemu. BTR zaśpiewało jeden ze swoich nowych utworów Elevate, zdaje sie. Później na scenie wystąpiły dwa jakieś mało znane mi zespoły. Teraz nadszedł czas na mnie. Dali mi mikrofon, ktos mnie zapowiedzial i wyszłam na scene. Przyjaciele zdazyli życzyć mi tylko powodzenia.
-Witajcie- powiedziałam do tlumu, q oni zaczęli krzyczec. To było wspaniałe.- Zaśpiewał wam jedną piosenke, a później na scene wejdzie mój przyjaciel i zaśpiewa ze mną dwa duety. No to gramy!- polecialy pierwsze nuty, jednej z moich ulubionych piosenek. Catch me. Jak zwykle zaśpiewałam z uczuciem, a fani i Lovatics śpiewali ze mna. To naprawdę niewiarygodne jak ludzie mogą mnie kochać. Juz chciałam zapraszać na scenę Nicka, gdy swiatla zgasly, a na hali zapanowała cisza. Rozejrzalam sie wokół zdezorientowana. Uslyszalam stukot obcasów na scenie i ktos zaczął śpiewać Happy Birthday. Zapaliło sie delikatne swiatlo i nie moglam uwierzyć kogo tam zobaczyłam. Selena i Madison. Ta druga pchala wozek z ciastem. Za nimi szła Danielle, Nick, Kevin i Joe. Widowania spiewala razem z nimi, a mi przypomniało sie, ze mam dzisiaj urodziny.
-Co tu się dzieje?- zapytałam zdezorientowana, ale tez wzruszona, gdy skończyli śpiewać, a tłum sie uciszyl.
-Wszystkiego najlepszego Demi.- powiedziała Selena i przytulila mnie. Następnie podbiegla do mnie Madison, mocno przytulila i zlozyla szybkie życzenia.
-Porozmawiamy pozniej mloda- szepnelam jej do ucha.
Gdy wszyscy przyjaciele zlozyli mi życzenia, był czas na tort. Selena i Dani pokroily go na dwadzieścia piec średniej wielkosci kawalkow. Dostali moi przyjaciele, dwóch prowadzących imprezę, organizator, a że zostalo jeszcze jeszcze piętnaście kawałków to pięć poszło dla zespołu grającego, a ja wpadlam na pomysl, co zrobić z reszta tortu. Wzięłam mikrofon do ręki.
-Wpadlam na pewien pomysł. Zostało nam kilka kawalkow ciasta. Wybiorę teraz kilka osób, które po koncercie dostana po kawałku, jeśli przyjda za kulisy. Nie gwarantuje mojej obecności, bo śpieszę sie gdzies po moim występie, ale zostawię dziesiec autografów dla każdej osoby. Dziękuję. A teraz juz chyba zapiewam te dwie piosenki z Nickiem. Jeszcze raz bardzo wam wszystkim dziekuje.- zostaliśmy na scenie tylko ja i nick. Przyjaciel pomógł mi wybrać pare osób. Widać, że byli szczęśliwi, szkoda tylko, że z nimi osobiście nie porozmawiam. Po chwili usłyszałam muzyke. Na pierwszy ogien poszło This is me. Myślę, że poszło nam we dwoje naprawdę bardzo dobrze. Później Together. Gdy skończylismy, podziekowalismy publiczności i zeszlismy ze sceny. Za kulisami czekali Joe,Selena,Dani,Madi i Kevin. Spojrzałam na moja siostre, a ona schowała sie za Selena.
-Co wy tu robicie?- zapytałam trzy dziewczyny.
-Przyleciałysmy na twoje dwudzieste urodziny.- powiedziała ostrożnie Selena.
-Kochane jesteście.- usmiechnelam się szeroko i przytulilam każda, lecz gdy puszczałam Madison, musiałam zapytać.-Mad.
-Tak Demi?
-Powiedz proszę, że rodzice wiedzą, że nie ma cię w domu i że jesteś na Hawajach.- poprosilam bardziej niż zapytałam. Jednak to nie siostra mi odpowiedziała, tylko Nick.
-Demi, rozmawiałem z twoim ojczymem. Martwi sie o twoje relacje z mamą. Powiedział, ze nie ma problemu, żeby Selena zaopiekowala sie przez kilka dni mloda, a ty masz ma siebie uwazac. Mówił, że postara się dzisiaj zadzwonić, ale nie obiecuje. Jak wrócisz do domu, to będzie chciał z toba o czymś waznym porozmawiac.-Nick skończył mówić, a mi spadł kamień z serca.
-No dobrze. Dziękuję Nicky, że to załatwiłeś.- usmiechnelam się lekko, co odwzajemnil.
-Jedziemy do hotelu?- zapytał Joe. Myślę, że coś jest z nim dzisiaj nie tak. Dziwne sie zachowuje, od momentu mojego wyjścia z ich pokoju. Bede musiała z nim porozmawiać, jak zostaniemy na chwile sami.
-Jasne- odpowiedział mu Kevin. Zabralam swoja torebkę z garderoby przy okazji podpisując dziesięć czystych kartek i położyłam obok tortu. Myślę, że fani będą zadowoleni, bo napisałam też kilka słów do nich.
"Cześć. Przykro mi, że nie moglam was poznać osobiście, ale ciesze sie, ze mogę sprawić wam chociaz trochę radości moim autografem i kawałkiem tortu urodzinowego. Obok leżą autografy, mam nadzieję, że to będzie bardzo ważna pamiatka. Żałuję, że nie mogę poznać waszych imion i historii. Jednak jest jeszcze coś co moge dla was zrobić. Macie przy autografie mój adres email, gdybyście chcieli kiedyś porozmawiać. Piszcie, a ja postaram sie jak najszybciej odpisać. Ale mam też jedną prośbę. Zostawcie to dla siebie. Dziękuję wam, że sprawiliście mi ten dzień jeszcze piekniejszym. Kocham was.
Stay Strong Demi.
Zostawiłam kartkę obok tortu i wyszłam z garderoby. Poszłam prosto do samochodu, gdzie wszyscy juz czekali na mnie. Wsiadlam do auta, którym przyjechałam z Jonasami i powoli ruszyliśmy w stronę Hiltona, a dziewczyny jak sie dowiedzialam od Nicka, pojechały do innego hotelu o dziwnej nazwie po swoje rzeczy i później do nas wpadną.
Cześć, przepraszam za błędy jeśli jakieś są, ale nie mam na nic dzisiaj sily. Jutro mam ciężki dzień, ale jakoś go przeżyje. Mam nadzieję, że wam się podoba. I chciałabym zauważyc, że zbliżamy sie powoli do 49 rozdziału.
Ps.TO WAŻNE! Mam pytanie. Bo wymyśliłam juz epilog, ale to oznacza, że opowiadanie zakończy się mniej wiecej na 51,52 rozdziale + epilog. Chce znać wasze zdanie, co o tym sądzcie.
-Idziemy?- zapytał Nick, a ja potwierdziłam. Jechaliśmy winda w ciszy, w drodze do samochodu pozostawionego na nasza prośbę, szliśmy także w ciszy. Każde z nas myślało jak sadze o czymś innym i żadne nie chciało powiedzieć o czym. Dojechalismy na miejsce po trzydziestu minutach. Trafiliśmy tylko dzięki nawigacji, bo oczywiście żadne z nas wcześniej tutaj nie było, a miasta chyba nie stac na tablice informacyjne. Zostało nam półtorej godziny do koncertu. Zobaczyliśmy gdzie będziemy występować i poszliśmy do garderoby sie przygotować. Gdzieś po drodze mignelo mi BTR, widziałam chyba też Biebera i Jordin Sparks. Dużo gwiazdy tu jest. Byliśmy na miejscu od dwudziestu minut, które spędziliśmy w ciszy i do pomieszczenia wszedł Jerry.
-Jerry?!- zapytałam zdziwiona jego osobą na Hawajach
-Tak. Cześć Demi, cześć chłopaki- tu zwrócił sie do Jonasow.
-Cześć- odpowiedzieli równo, a ja usmiechnelam sie mimowolnie. Chyba nigdy mi się to nie znudzi.
-Jestem tu, ponieważ mam sprawę do załatwienia nie na telefon- popatrzył na mnie, a ja miałam wrazenie, że to coś poważnego.
-Co sie dzieje?
-Chodzi o to, że. Wytwórnia sobie wymyśliła, że z okazji wydania nowej płyty, masz wydać nowy kolejny singiel.- powiedział, no ale nie widziałam tu zadnego problemu, co też mu oczywiście powiedziałam, a on kontynuował.- Masz zagrac specjalny koncert dwudziestego dziewiątego sierpnia w Brazylii.
-Słucham?!- krzyknęłam, chyba na całe gardło.- Przecież mam wakacje!- zdenerwowana spojrzałam na Joe, ale jego mina też nie wyglądała za dobrze.
-Wiedzą o tym. Jednak i tak masz tam być. Pytałem ich co by sie stało gdybyś sie nie zgodziła. Dyrektor powiedział, że wtedy mozesz szukać sobie nowej wytwórni. Zarabiasz dla nich masę pieniędzy, ale jednak stać ich na taki ruch.
-A gdybym zrezygnowała, to co z moją nową płytą?- zainteresowalam sie, bo miałam pewien plan. Hollywood Records już od jakiegoś czasu mnie denerwowalo.
-Dems, masz kontrakt do końca płyty. Gdybyś zrezygnowała z koncertu, to oni by zerwali umowę. Z dniem skonczenia umowy płyta będzie twoja, ale tylko jeśli znajdziesz wytwórnię, która podjęłaby się wydania twojej muzyki. HR, nie będzie miało prawa do ciebie, ani twojej twórczości.- wytłumaczył, jednak szybko dodał- Demi, musisz to dokładnie przemyśleć. Masz siedem dni na znalezienie wytwórni. Wiedz jednak, że jestem z tobą i przejdziemy tam razem. HR, za bardzo ingeruje w to wszystko.
-Dobrze, przemyśle to dokładnie, ale mam juz wstępny plan- poinformowałam go.
-Dobrze. Mam jeszcze coś. Na tych kartkach jest dokładny plan koncertu. Zaczyna sie za piętnaście minut. Demi wchodzi za pół godziny, po jednej piosence wchodzi Nick, spiewacie Together i This is me. To może być ciekawe w waszym wykonaniu.- uśmiechnął się do nas, rozdał kartki, życzył powodzenia i wyszedl z garderoby. Poczułam na sobie wzrok trzech braci Jonas, jednak pierwszy odezwal sie Kevin.
-Jaki masz plan?- zapytał
-Od jakiegoś czasu zastanawiam sie nad zrezygnowaniem z wytwórni Disneya. No i myślałam na kilkoma, ale jedna wydaje mi sie najlepszym rozwiazaniem. Znam jen założycieli. Pomyślałam sobie, że ci moi przyjaciele zarobiliby trochę na mnie i przy okazji widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziałam wymijająco, bo miałam nadzieję, że któryś z nich wpadnie na to, o czym, a raczej o kim mówię. Jednak niestety nie są tacy mądrzy jak miałam nadzieję.
-Jak sie nazywa ta wytwórnia? Znam tych przyjaciół?- przy słowie przyjaciele, Joe zrobił tak zwany cudzyslow.
-Joe, weź przestan być wiecznie zazdrosny.- poprosilam- A ta wytwórnia to...- chciałam powiedziec, ale Nick mi przerwał.
-To wytwornia BTR? Bo jeśli tak to nie zgadzam sie na to Demi, nie powinnas po tym..- chyba zaczął sie denerwować, dlatego mu przerwalam w połowie.
-Nie. Nicky, przeciez BTR, nie zalozylo swojej wytworni. A mówię, przecież o przyjaciołach, którzy ja zalozyli- zauważyłam.
- No to mów Dem o kogo chodzi.- poprosił Kevin
-Ale z was głupki. Chodziło mi o was.- usmiechnelam się lekko i czekałam na ich reakcje. Niedoczekalam sie jednak, bo do garderoby wszedł jakiś facet i zaprosił nas wszystkich za kulisy. Spotkaliśmy akurat BTR, przywitałam sie szybko z nimi, bo wchodzili na scenę. Oczywiście bez Logana. Jak tylko go zobaczylam mialam ochote do niego podejsc i cos zrobić, ale przypomnialam sobie,że to może zaszkodzić Joemu. BTR zaśpiewało jeden ze swoich nowych utworów Elevate, zdaje sie. Później na scenie wystąpiły dwa jakieś mało znane mi zespoły. Teraz nadszedł czas na mnie. Dali mi mikrofon, ktos mnie zapowiedzial i wyszłam na scene. Przyjaciele zdazyli życzyć mi tylko powodzenia.
-Witajcie- powiedziałam do tlumu, q oni zaczęli krzyczec. To było wspaniałe.- Zaśpiewał wam jedną piosenke, a później na scene wejdzie mój przyjaciel i zaśpiewa ze mną dwa duety. No to gramy!- polecialy pierwsze nuty, jednej z moich ulubionych piosenek. Catch me. Jak zwykle zaśpiewałam z uczuciem, a fani i Lovatics śpiewali ze mna. To naprawdę niewiarygodne jak ludzie mogą mnie kochać. Juz chciałam zapraszać na scenę Nicka, gdy swiatla zgasly, a na hali zapanowała cisza. Rozejrzalam sie wokół zdezorientowana. Uslyszalam stukot obcasów na scenie i ktos zaczął śpiewać Happy Birthday. Zapaliło sie delikatne swiatlo i nie moglam uwierzyć kogo tam zobaczyłam. Selena i Madison. Ta druga pchala wozek z ciastem. Za nimi szła Danielle, Nick, Kevin i Joe. Widowania spiewala razem z nimi, a mi przypomniało sie, ze mam dzisiaj urodziny.
-Co tu się dzieje?- zapytałam zdezorientowana, ale tez wzruszona, gdy skończyli śpiewać, a tłum sie uciszyl.
-Wszystkiego najlepszego Demi.- powiedziała Selena i przytulila mnie. Następnie podbiegla do mnie Madison, mocno przytulila i zlozyla szybkie życzenia.
-Porozmawiamy pozniej mloda- szepnelam jej do ucha.
Gdy wszyscy przyjaciele zlozyli mi życzenia, był czas na tort. Selena i Dani pokroily go na dwadzieścia piec średniej wielkosci kawalkow. Dostali moi przyjaciele, dwóch prowadzących imprezę, organizator, a że zostalo jeszcze jeszcze piętnaście kawałków to pięć poszło dla zespołu grającego, a ja wpadlam na pomysl, co zrobić z reszta tortu. Wzięłam mikrofon do ręki.
-Wpadlam na pewien pomysł. Zostało nam kilka kawalkow ciasta. Wybiorę teraz kilka osób, które po koncercie dostana po kawałku, jeśli przyjda za kulisy. Nie gwarantuje mojej obecności, bo śpieszę sie gdzies po moim występie, ale zostawię dziesiec autografów dla każdej osoby. Dziękuję. A teraz juz chyba zapiewam te dwie piosenki z Nickiem. Jeszcze raz bardzo wam wszystkim dziekuje.- zostaliśmy na scenie tylko ja i nick. Przyjaciel pomógł mi wybrać pare osób. Widać, że byli szczęśliwi, szkoda tylko, że z nimi osobiście nie porozmawiam. Po chwili usłyszałam muzyke. Na pierwszy ogien poszło This is me. Myślę, że poszło nam we dwoje naprawdę bardzo dobrze. Później Together. Gdy skończylismy, podziekowalismy publiczności i zeszlismy ze sceny. Za kulisami czekali Joe,Selena,Dani,Madi i Kevin. Spojrzałam na moja siostre, a ona schowała sie za Selena.
-Co wy tu robicie?- zapytałam trzy dziewczyny.
-Przyleciałysmy na twoje dwudzieste urodziny.- powiedziała ostrożnie Selena.
-Kochane jesteście.- usmiechnelam się szeroko i przytulilam każda, lecz gdy puszczałam Madison, musiałam zapytać.-Mad.
-Tak Demi?
-Powiedz proszę, że rodzice wiedzą, że nie ma cię w domu i że jesteś na Hawajach.- poprosilam bardziej niż zapytałam. Jednak to nie siostra mi odpowiedziała, tylko Nick.
-Demi, rozmawiałem z twoim ojczymem. Martwi sie o twoje relacje z mamą. Powiedział, ze nie ma problemu, żeby Selena zaopiekowala sie przez kilka dni mloda, a ty masz ma siebie uwazac. Mówił, że postara się dzisiaj zadzwonić, ale nie obiecuje. Jak wrócisz do domu, to będzie chciał z toba o czymś waznym porozmawiac.-Nick skończył mówić, a mi spadł kamień z serca.
-No dobrze. Dziękuję Nicky, że to załatwiłeś.- usmiechnelam się lekko, co odwzajemnil.
-Jedziemy do hotelu?- zapytał Joe. Myślę, że coś jest z nim dzisiaj nie tak. Dziwne sie zachowuje, od momentu mojego wyjścia z ich pokoju. Bede musiała z nim porozmawiać, jak zostaniemy na chwile sami.
-Jasne- odpowiedział mu Kevin. Zabralam swoja torebkę z garderoby przy okazji podpisując dziesięć czystych kartek i położyłam obok tortu. Myślę, że fani będą zadowoleni, bo napisałam też kilka słów do nich.
"Cześć. Przykro mi, że nie moglam was poznać osobiście, ale ciesze sie, ze mogę sprawić wam chociaz trochę radości moim autografem i kawałkiem tortu urodzinowego. Obok leżą autografy, mam nadzieję, że to będzie bardzo ważna pamiatka. Żałuję, że nie mogę poznać waszych imion i historii. Jednak jest jeszcze coś co moge dla was zrobić. Macie przy autografie mój adres email, gdybyście chcieli kiedyś porozmawiać. Piszcie, a ja postaram sie jak najszybciej odpisać. Ale mam też jedną prośbę. Zostawcie to dla siebie. Dziękuję wam, że sprawiliście mi ten dzień jeszcze piekniejszym. Kocham was.
Stay Strong Demi.
Zostawiłam kartkę obok tortu i wyszłam z garderoby. Poszłam prosto do samochodu, gdzie wszyscy juz czekali na mnie. Wsiadlam do auta, którym przyjechałam z Jonasami i powoli ruszyliśmy w stronę Hiltona, a dziewczyny jak sie dowiedzialam od Nicka, pojechały do innego hotelu o dziwnej nazwie po swoje rzeczy i później do nas wpadną.
Cześć, przepraszam za błędy jeśli jakieś są, ale nie mam na nic dzisiaj sily. Jutro mam ciężki dzień, ale jakoś go przeżyje. Mam nadzieję, że wam się podoba. I chciałabym zauważyc, że zbliżamy sie powoli do 49 rozdziału.
Ps.TO WAŻNE! Mam pytanie. Bo wymyśliłam juz epilog, ale to oznacza, że opowiadanie zakończy się mniej wiecej na 51,52 rozdziale + epilog. Chce znać wasze zdanie, co o tym sądzcie.
niedziela, 3 marca 2013
Rozdział 46
Tak myślałem. Obudziłem się rano z wielkim bólem głowy. Nie spałem zbyt długo o czym się przekonałem, gdy spojrzałem na zegarek. Była siódma rano, bracia jeszcze spali,więc po cichu poszedłem do łazienki. To co zobaczyłem w lustrze nie zadowoliło mnie. Miałem tylko nadzieję,że tego gnojka mocniej załatwiłem. Miałem całe fioletowe oko, co ladnie nie wyglądało, ale okulary powinny załatwić sprawę. Moja warga była lekko spuchnieta. Nie wiem jak to innym wytłumaczę,ale własne ana ten pomysł później. Tak więc umylem sie, ubralem i upewniwszy sie,że bracia jeszcze śpia, poszedłem szukać moich kochanych, czarnych Ray Banow. Gdy je znalazłem, założyłem je na nos i poszedłem napic sie soku. Syknalem z bólu, gdy ten dotknął mojej wargi, jednak piłem dalej. Później poszedłem na balkon popatrzeć na wschodzące słońce. Nie wiem jak długo tak stałem, ale z zamyalebia wyrwal mnie dźwięk otwieranych drzwi balkonowych pokoju obok. Po chwili zobaczyłem moja Demi.
-Czesc Joe.- przywitała się ze mną z uśmiechem na ustach.
- Czesc kochanie.-podszedłem do niej i pocalowalem lekko i krótko. Spojrzałem jej w oczy i odrazu wiedziałem,że zauważyła, że coś jest nie tak.
-Joe co ci sie stało w warge?-zapytała.
-Uderzyłem sie w nocy.-sklamalem szybko. Nie chciałem jej niszczyć urodzin, chociaż z dugiej strony i tak w końcu zobaczy moje oko. Na moje szczęście, czy nie szczęście, nie jestem pewien, ale nie uwierzyła mi.
-Joe, nie wierzę ci.-wyznała-Spójrz mi w oczy i powiedz, że naprawdę sie w nocy sam uderzyles.
-Demi, przecież patrzę ci prosto w oczy.-to była prawda, ale ona ich nie widziala, ponieważ miałem okulary.
-Zdejmij te głupie okulary i zrób to o co wcześniej prosiłam.- ociagalem sie z tym. Bałem się, no może nie bałem, ale martwilem sie, że będzie chciała znac prawdę. Sciagnalem okulary, a chwilę później usłyszałem jak moja dziewczyna wciąga szybko powietrze.
-Joe do cholery co ci sie stało?!- krzyknęła chyba na caly hotel. Nic dziwnego, że zanim zdążyłem zebrac myśli w mojej obolalej głowie na balkon wpadli Nick i Kevin. Ich reakcje były podobne.
-Co kurwa?!-zdziwił się Kev.
No ładnie teraz bede musiał im sie tlumaczyc.
-No dobra. Opowiem wam, ale niech oni idą sie ubrać- tu spojrzałem znacząco na braci stojących na balkonie w samych bokserkach-a ty do nas przyjdź.- poprosiłem dziewczynę.
Nie minęło siedem minut, a wszyscy siedzieli na kanapie i czekali, aż im opowiem wydarzenia sprzed kilku godzin.
-No opowiadaj.-pospieszył mnie Nick.
-Dobra,dobra. No więc w nocy zapomniałem z dachu mojej szklanki po soku. Gdy tam wróciłem wpadłem na kogoś. okazało się,że to Logan.-tu przerwą mi Demi.
-Logan?! Że niby Henderson?! Co on tu robil?- zdwilila sie, ale zamilkla, abym mógł kontynuować.
-Chciał ze mną porozmawiać o tobie-spojrzałem na dziewczyne i strescilem im caly przebieg wydarzeń,ale tylko jednej osobie sie w tym czasie przygladalem. Demi wyglądała jakby zaraz miała komus przywalic.
-Niech ja go tylko dorwe.- jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zdenerwowanej. Spojrzałem n braci, chyba pomyśleli sobie to samo.
-Dems, uspokoj się- poprosiłem.- Nie powinnas sie tak denerwować.- jednak to nic nie dalo.
-Demi, Joe ma rację. Uspokoj sie trochę.- tym razem sprobowal Kevin.
-Jak do cholery mam być spokojna!- krzyknęła na nas.
-Uspokoj się, go gorszebiem swojego stanu nam .ie pomożesz.- zauważył Nick i trochę sie uspokoiła. A ja spojrzalem na niego wdzieczny.
-No dobrze, ale mamy problem. Joe nie może wystąpić w takim stanie, a miał być duet.- powiedziala Demi, a ja sobie przypomniałem. Przecież jeżeli Demi ma dzisiaj urodziny, to i tak będę musiała wyjsc na scene przed duetem.
-No to Joe nie wystąpi. Nick to zrobi.
-No to jest dobre rozwiązanie.-zgodziłem się i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Dzwonila Selena,ale udałem, że to mama.
-Cześć mamo.- przywitałem się.
-Rozumiem,że jesteś z Demi.-zapytała, a raczej domyslila sie.
-Tak mamo, jestem z braćmi.
-Okej, to teraz kolejne pytanie. O której wuchodziccie z hotelu.
-Koncert jest na czternasta,.więc myślę, że koło dwunastej będziemy jechać na miejsce. Wiem mamo, że chcesz obejrzec nasz wystel, ale ja nie śpiewam. Wystąpi Demi z Nickiem.
-Co? Jak to?- zdziwila się.
-Pobiłem sie wczoraj z Kevinem, nic poważnego, ale nie mogę wystąpić z spuchnieta warga.
-Poważnie? Z Kevem?- upewnila się, bo wiedziała, że ten nigdy mnie nie tknal.
-Nie, nic mu nie jest. A co u was słychać?
-Mamy tort, jesteśmy prawie gotowe. Będziemy na hali po was. Organizatorzy załatwili nam dodatkową garderobe i dużą lodowke. Myślę, że wszystko się uda.- wyjasnila.
-To dobrze mamo, muszę kończyć, bo trzeba sie przygotować. Kochamy was.- pożegnałem sie i rozlaczylem. Bracia patrzyli na mnie rozbawieni, ale Demi nic na szczescie nie podejrzewała.
-Mama dzwoniła, pytała o której mamy koncert.- wyjasnilem
-Czemu sklamales, że pobiles sie z Kevinem?- zapytała Demi, a ja miałem świetna wymowke.
-No bo gdyby sie dowiedziała, ze z kimś innym sie pobilem byłaby zla a bojki miedzy bracmi sie zdarzaja,
-No dobra. To ja bede lecieć. Muszę sie ubrać i widzimy się za godzinę pod pokojami- poszla dając mi przelotnego calusa w policzek.
Gdy wyszła bracia spojrzeli na mnie, a Nick zapytał co chciała Selena. Opowiedzialem im o co chodziło i poszedłem do walizki po rzeczy.
Perspektywa Demi.
Wyslam od chlopakow z pokoju wkyrzona. Nie na Joe, ale na Logana. Jak on śmie robić sceny mojemu chlopakowi. Muszę z nim o porozmawiać. Weszła do pokoju i odrazu wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer jednego z moich przyjaciół z BTR.
-Halo?- odebrał po trzech sygnałach.
-Cześć tu Demi.- przywitałam się, lekko uśmiechając.
-Dems, juz sie za mną sstesknilas?- zazartow. Zasmial sie do słuchawki i odpowiedzialam.
-Nie James. Dzwonię w i.nej sprawie. Jesteście jeszcze na Hawajach?- zapytałam przyjaciela.
-Tak młoda.Występujemy na tym samym festiwalu co ty, a dlaczego pytasz?Ma to cos wspólnego z poobijana twarzą Logana?- zainteresowal sie. Czyli juz wiedzieli.
-W pewny sensie. Co wam powiedzial?
-Tylko,że w nocy wymknal się z pokoju i wdał w bójkę. Skłamał prawda?
-W pewnym sensie.- potwierdziłam i czekałam, az chłopak sam sie domysli i nie zajęło mu to dużo czasu.
-Joe jest cały? O co znów poszlo? Nie mów, że znowu o ciebie-poprosił.
-A jednak James, a jednak. Joe w nocy wrócił ja dach naszego hotelu i natknął się tam na Hendersona- opowiedziałam mu to samo co powiedział mi Joe. Chwilę mi to zajęło, a gdy skończyłam opowiadać, przyjaciel zadał mi jedno trafne pytanie
-Chcesz go dzisiaj spotkać i się z nim rozliczyć,prawda?
-Tak i licze na twoją pomoc. Przyprowadzisz go do mnie jak będziemy na hali?- odpowiedziałam, ale takiej odpowiedzi z jego strony się nie spodziewałam.
-Demi, przepraszam, ale nie. Nie wściekaj się na mnie, tylko daj mi wytłumaczyć, dobrze?- poprosił.
-Okej, wytłumacz.-zgodzilam sie i czekalam, aż zacznie mówić.
-Chodzi mi o to, że Joe sobie świetnie poradził. Jakbyś teraz poszła do Logana w sprawie Joego, to by to źle wpłynęło ba jego "męskość", że tak powiem.No jakby to wyglądało, gdyby dziewczyną stanela w obronie chłopaka. Wyszloby na to, ze Joe jest cienki i nie potrafi sobie poradzić z konkurencja. Rozumiesz o co mi chodzi?- faktycznieu, zrozumiałam. Dotarło do mnie, że mogloby to źle wpłynąć na Joe.
-Czuli co? Mam siedzieć cicho i pozwolić na to, żeby koj niby przyjaciel robił awantury mojemu chłopakowi?-znowu sie zdenerwowalam i odrazu poczułam sie trochę gorzej, dlatego podeszlam do łóżka i usiadlam na nim. James w tym czasie mówił dalej.
-Demi, musisz tak zrobić. Powinnas pozwolic mi to załatwić. Porozmawiam z nim i sprobuje do niego dotrzeć.- chwilę się zastanowilam, a po chwili odpowiedziałam.
-Dobrze, ale robię to tylko dlatego, żeby nie zaszkodzic Joe.
-Dobrze Dems. Zalatwie to, a teraz kończymy, bo musisz sie jeszcze przygotować do koncertu.- zauważył, a ja gdy spojrzałam na zegarek zerwałam się gwałtownie z łóżka. Zostało mi pół.godziny do wyjścia.
-O cholera! Masz racje, muszę sie ubrać i pomalować, a zostało mi tylko trzydzieści minut.
-To lec mloda. Do zobaczenia na koncercie.- pożegnał sie i rozlaczyl, a ja wstałam z łóżka i przygotowałam sobie ubranie na koncert.
Cześć. Wiem,wiem. Miałam zawiesić bloga. No ale na Twitterze się wygadalam, ze mam kilka rozdziałów, Lonkaaa to wyczaila i wyblagala mnie, żebym dała chociaż jeden. No więc jest. Nie mogę sie doczekać, az wam pokaże 49 rozdzial,ale to jeszcze trochę czasu. Nie wiem kiedy dam kolejny,ale można założyć, że nie bede zaiweszac znowu bloga. Po prostu napiszę wtedy kiedy bede miała ochotę. Dziękuję za uwagę. <3
Ps. Przepraszam jeśli krótki, albo brzydki, ale to były poczatki powrotu mojej weny.
-Czesc Joe.- przywitała się ze mną z uśmiechem na ustach.
- Czesc kochanie.-podszedłem do niej i pocalowalem lekko i krótko. Spojrzałem jej w oczy i odrazu wiedziałem,że zauważyła, że coś jest nie tak.
-Joe co ci sie stało w warge?-zapytała.
-Uderzyłem sie w nocy.-sklamalem szybko. Nie chciałem jej niszczyć urodzin, chociaż z dugiej strony i tak w końcu zobaczy moje oko. Na moje szczęście, czy nie szczęście, nie jestem pewien, ale nie uwierzyła mi.
-Joe, nie wierzę ci.-wyznała-Spójrz mi w oczy i powiedz, że naprawdę sie w nocy sam uderzyles.
-Demi, przecież patrzę ci prosto w oczy.-to była prawda, ale ona ich nie widziala, ponieważ miałem okulary.
-Zdejmij te głupie okulary i zrób to o co wcześniej prosiłam.- ociagalem sie z tym. Bałem się, no może nie bałem, ale martwilem sie, że będzie chciała znac prawdę. Sciagnalem okulary, a chwilę później usłyszałem jak moja dziewczyna wciąga szybko powietrze.
-Joe do cholery co ci sie stało?!- krzyknęła chyba na caly hotel. Nic dziwnego, że zanim zdążyłem zebrac myśli w mojej obolalej głowie na balkon wpadli Nick i Kevin. Ich reakcje były podobne.
-Co kurwa?!-zdziwił się Kev.
No ładnie teraz bede musiał im sie tlumaczyc.
-No dobra. Opowiem wam, ale niech oni idą sie ubrać- tu spojrzałem znacząco na braci stojących na balkonie w samych bokserkach-a ty do nas przyjdź.- poprosiłem dziewczynę.
Nie minęło siedem minut, a wszyscy siedzieli na kanapie i czekali, aż im opowiem wydarzenia sprzed kilku godzin.
-No opowiadaj.-pospieszył mnie Nick.
-Dobra,dobra. No więc w nocy zapomniałem z dachu mojej szklanki po soku. Gdy tam wróciłem wpadłem na kogoś. okazało się,że to Logan.-tu przerwą mi Demi.
-Logan?! Że niby Henderson?! Co on tu robil?- zdwilila sie, ale zamilkla, abym mógł kontynuować.
-Chciał ze mną porozmawiać o tobie-spojrzałem na dziewczyne i strescilem im caly przebieg wydarzeń,ale tylko jednej osobie sie w tym czasie przygladalem. Demi wyglądała jakby zaraz miała komus przywalic.
-Niech ja go tylko dorwe.- jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zdenerwowanej. Spojrzałem n braci, chyba pomyśleli sobie to samo.
-Dems, uspokoj się- poprosiłem.- Nie powinnas sie tak denerwować.- jednak to nic nie dalo.
-Demi, Joe ma rację. Uspokoj sie trochę.- tym razem sprobowal Kevin.
-Jak do cholery mam być spokojna!- krzyknęła na nas.
-Uspokoj się, go gorszebiem swojego stanu nam .ie pomożesz.- zauważył Nick i trochę sie uspokoiła. A ja spojrzalem na niego wdzieczny.
-No dobrze, ale mamy problem. Joe nie może wystąpić w takim stanie, a miał być duet.- powiedziala Demi, a ja sobie przypomniałem. Przecież jeżeli Demi ma dzisiaj urodziny, to i tak będę musiała wyjsc na scene przed duetem.
-No to Joe nie wystąpi. Nick to zrobi.
-No to jest dobre rozwiązanie.-zgodziłem się i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Dzwonila Selena,ale udałem, że to mama.
-Cześć mamo.- przywitałem się.
-Rozumiem,że jesteś z Demi.-zapytała, a raczej domyslila sie.
-Tak mamo, jestem z braćmi.
-Okej, to teraz kolejne pytanie. O której wuchodziccie z hotelu.
-Koncert jest na czternasta,.więc myślę, że koło dwunastej będziemy jechać na miejsce. Wiem mamo, że chcesz obejrzec nasz wystel, ale ja nie śpiewam. Wystąpi Demi z Nickiem.
-Co? Jak to?- zdziwila się.
-Pobiłem sie wczoraj z Kevinem, nic poważnego, ale nie mogę wystąpić z spuchnieta warga.
-Poważnie? Z Kevem?- upewnila się, bo wiedziała, że ten nigdy mnie nie tknal.
-Nie, nic mu nie jest. A co u was słychać?
-Mamy tort, jesteśmy prawie gotowe. Będziemy na hali po was. Organizatorzy załatwili nam dodatkową garderobe i dużą lodowke. Myślę, że wszystko się uda.- wyjasnila.
-To dobrze mamo, muszę kończyć, bo trzeba sie przygotować. Kochamy was.- pożegnałem sie i rozlaczylem. Bracia patrzyli na mnie rozbawieni, ale Demi nic na szczescie nie podejrzewała.
-Mama dzwoniła, pytała o której mamy koncert.- wyjasnilem
-Czemu sklamales, że pobiles sie z Kevinem?- zapytała Demi, a ja miałem świetna wymowke.
-No bo gdyby sie dowiedziała, ze z kimś innym sie pobilem byłaby zla a bojki miedzy bracmi sie zdarzaja,
-No dobra. To ja bede lecieć. Muszę sie ubrać i widzimy się za godzinę pod pokojami- poszla dając mi przelotnego calusa w policzek.
Gdy wyszła bracia spojrzeli na mnie, a Nick zapytał co chciała Selena. Opowiedzialem im o co chodziło i poszedłem do walizki po rzeczy.
Perspektywa Demi.
Wyslam od chlopakow z pokoju wkyrzona. Nie na Joe, ale na Logana. Jak on śmie robić sceny mojemu chlopakowi. Muszę z nim o porozmawiać. Weszła do pokoju i odrazu wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer jednego z moich przyjaciół z BTR.
-Halo?- odebrał po trzech sygnałach.
-Cześć tu Demi.- przywitałam się, lekko uśmiechając.
-Dems, juz sie za mną sstesknilas?- zazartow. Zasmial sie do słuchawki i odpowiedzialam.
-Nie James. Dzwonię w i.nej sprawie. Jesteście jeszcze na Hawajach?- zapytałam przyjaciela.
-Tak młoda.Występujemy na tym samym festiwalu co ty, a dlaczego pytasz?Ma to cos wspólnego z poobijana twarzą Logana?- zainteresowal sie. Czyli juz wiedzieli.
-W pewny sensie. Co wam powiedzial?
-Tylko,że w nocy wymknal się z pokoju i wdał w bójkę. Skłamał prawda?
-W pewnym sensie.- potwierdziłam i czekałam, az chłopak sam sie domysli i nie zajęło mu to dużo czasu.
-Joe jest cały? O co znów poszlo? Nie mów, że znowu o ciebie-poprosił.
-A jednak James, a jednak. Joe w nocy wrócił ja dach naszego hotelu i natknął się tam na Hendersona- opowiedziałam mu to samo co powiedział mi Joe. Chwilę mi to zajęło, a gdy skończyłam opowiadać, przyjaciel zadał mi jedno trafne pytanie
-Chcesz go dzisiaj spotkać i się z nim rozliczyć,prawda?
-Tak i licze na twoją pomoc. Przyprowadzisz go do mnie jak będziemy na hali?- odpowiedziałam, ale takiej odpowiedzi z jego strony się nie spodziewałam.
-Demi, przepraszam, ale nie. Nie wściekaj się na mnie, tylko daj mi wytłumaczyć, dobrze?- poprosił.
-Okej, wytłumacz.-zgodzilam sie i czekalam, aż zacznie mówić.
-Chodzi mi o to, że Joe sobie świetnie poradził. Jakbyś teraz poszła do Logana w sprawie Joego, to by to źle wpłynęło ba jego "męskość", że tak powiem.No jakby to wyglądało, gdyby dziewczyną stanela w obronie chłopaka. Wyszloby na to, ze Joe jest cienki i nie potrafi sobie poradzić z konkurencja. Rozumiesz o co mi chodzi?- faktycznieu, zrozumiałam. Dotarło do mnie, że mogloby to źle wpłynąć na Joe.
-Czuli co? Mam siedzieć cicho i pozwolić na to, żeby koj niby przyjaciel robił awantury mojemu chłopakowi?-znowu sie zdenerwowalam i odrazu poczułam sie trochę gorzej, dlatego podeszlam do łóżka i usiadlam na nim. James w tym czasie mówił dalej.
-Demi, musisz tak zrobić. Powinnas pozwolic mi to załatwić. Porozmawiam z nim i sprobuje do niego dotrzeć.- chwilę się zastanowilam, a po chwili odpowiedziałam.
-Dobrze, ale robię to tylko dlatego, żeby nie zaszkodzic Joe.
-Dobrze Dems. Zalatwie to, a teraz kończymy, bo musisz sie jeszcze przygotować do koncertu.- zauważył, a ja gdy spojrzałam na zegarek zerwałam się gwałtownie z łóżka. Zostało mi pół.godziny do wyjścia.
-O cholera! Masz racje, muszę sie ubrać i pomalować, a zostało mi tylko trzydzieści minut.
-To lec mloda. Do zobaczenia na koncercie.- pożegnał sie i rozlaczyl, a ja wstałam z łóżka i przygotowałam sobie ubranie na koncert.
Cześć. Wiem,wiem. Miałam zawiesić bloga. No ale na Twitterze się wygadalam, ze mam kilka rozdziałów, Lonkaaa to wyczaila i wyblagala mnie, żebym dała chociaż jeden. No więc jest. Nie mogę sie doczekać, az wam pokaże 49 rozdzial,ale to jeszcze trochę czasu. Nie wiem kiedy dam kolejny,ale można założyć, że nie bede zaiweszac znowu bloga. Po prostu napiszę wtedy kiedy bede miała ochotę. Dziękuję za uwagę. <3
Ps. Przepraszam jeśli krótki, albo brzydki, ale to były poczatki powrotu mojej weny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)