niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 49

No dobrze. Zacznijmy od tego, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów na moim blogu. Nie spodziewajcie się jednak rewelacji i założe się, że oczekiwaliście czegoś więcej. Miłego czytania i do przeczytania po rozdziale, czyli na dole.

Będąc w pokoju założyłam długie czarne spodnie,bluzkę na ramiaczkach na to zarzucilam sweterek. Na nogi zalozylam wysokie czarne szpilki, poprawilam makijarz i byłam gotowa do wyjścia. Usiadlam na łóżku, wzięłam telefon do ręki i postanowiłam poczytać życzenia od fanów. Byle tego pełno, ale tylko na kilka lepszych odpowiedzialam podziekowniami. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka, telefon schowalam do tylnej kieszeni spodni i podeszlam otworzyc.
-Hej kochanie.- to był jak pewnie sie domyślacie Joe. Dał mi calusa na powitanie.
-Cześć, gdzie idziemy?- zapytam na wstepie, lekko sie uśmiechając.
-Niespodzianka, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wyjdziemy z hotelu i tam dostaniesz prezent.- dużo mi to nie dało, ale zawsze więcej niż nic.
-No dobrze.- zgodziłam się i poszłam za chłopakiem do windy.
Gdy weszliśmy do niej zasłonił mi oczy i wcisnął guzik na panelu. Po paru chwilach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Oczy miałam wciaz zawiązanie, dlatego to Joe mnie prowadzil. Ufałam mu, ale zastanawialo mnie gdzie idziemy. Kilka sekund później zatrzymaliśmy się i otworzył drzwi.
-Możesz wejść do środka.- polecił, a ja zrobiłam niepewny krok w przód.
-Odsłonisz mi oczy?- zapytałam po kilku sekundach ciszy.
-Za chwilę, stój grzecznie, a ja zaraz wrócę.-poprosił. Słyszałam jak zamyka drzwi, a później poczułam woń siarki. Nie był to intensywny zapach, dlatego sie nie przejęłam. Czułam obecność Joe w pokoju. Tak mniej więcej dwie minuty później podszedł do mnie.
- Dems, odsłonie ci teraz oczy.- poinformował mnie, a później poczułam jak materiał który miałam na oczach,opada.
Rozejrzalam sie po pokoju, a to co zobaczyłam zachwyciło mnie. Cały pokój był ozdobiony różami, tulipanami i słonecznikami. Na każdej szafeczce, półeczce, stoliczku były poustawiane świeczki. Łóżko było pościelone na czerwono, a na nim leżały setki płatków róży. Było pięknie. Na stoliczku przy łóżku były położone nasze ulubione słodycze,czyli zielone zelki.
-Wow.- tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusic.
-Podoba ci sie?- chyba chciał sie upewnić.
-Oczywiście, że tak, ale musiałes wydać majątek.- zauważyłam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.- zarumienilam się teraz prezent. Mam nadzieję, że ci sie spodoba.- poczekałam chwilę, a on poszedł po duży pakunek do łazienki.
-Demi, wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin. Kocham cię nad życie i mam nadzieje, że mnie nigdy nie zostawisz. Daje ci coś nowego, ale w tym jest coś waznego. Mam nadzieję, że zostawiasz ta większą rzecz na na zawsze i nigdy ci sie nie popsuje.- gdy to mówił, miałam wrażenie, że za chwilę kleknie i mi się oświadczy.
Wzięłam prezent do ręki i rozpakowalam. Moim oczom ukazała się piękna ręcznie zdobiona gitara akurtyczna. Było na niej wyryte serce, a w nim nasze inicjały. J.A.J.+D.D.L. Poza sercem był napis Jemi. To było niesamowite, jednak to nie było wszystko. Do strun było przyczepione pudeleczko. Odczepilam je delikatnie i wzięłam do reki. Obracalam je w dloniach przez chwilę, lecz w końcu otworzylam. W środku znajodowal sie piękny pierścionek z brylancikiem. Spojrzalam zdezorientowana na Joe.
-Joe...- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie Demi. Daj mi wyjaśnić. To nie są zareczyny, wiem, że za bardzo cię skrzywdzilem i dopiero sie zeszlismu. Jesteś jeszcze mloda i nigdy o tym nie rozmawialismy. Przyjmij ten pierscionek na znak naszej miłości, jeśli nie chcesz, żeby był zareczynowy. Jak ludzie będą pytać, mozesz mówić, że dostałam go od Seleny na urodziny. Nie ma nic przeciwko temu. Kochanie, jesteś mloda i dużo przeszlasz również dzięki mnie, dlatego nie chce cie wystraszyc, ani skłaniać do zobowiązań.- wytłumaczył, a ja się poplakalam.- Ej, skarbie, nie płacz. Kocham cie.- starł mi łzę z policzka.
-Dziękuję Joe. Bardzo ci dziękuję.- przytulilam go mocno. Nie wiem jak długo tak staliśmy przytuleni, ale w końcu puscilam z objęć mojego chłopaka.- To jak Joe? Zalozysz mi ten sliczny pierscionek na palec?-zapytałam.
-Oczywiście.- uśmiechnął sie lekko.
Tak jak poprosiłam tak zrobił. Wyciągnął ostrożnie pierścionek z pudeleczka i włożył mi go na palec. Gdy to zrobil pocalowalam go w usta.
-Kocham cie Joe. Nawet nie wiesz jak bardzo.- wyznalam po chwili, gdy lezelismy na lozku.
-Ja ciebie też Demi, bardzo mocno. Mam dla ciebie jeszcza jedną wiadomość.- uśmiechnął sie.
-Jaka?- zainteresowalam sie, bo nie wiem, co jeszcze mógłby wymyślić.
-Zgodzę sie na twoją propozycje- juz chcialam pytać o czym mówię, ale sam dodal.- zgodzę sie na tatuaż.-spojrzalam na niego, żeby sie upewnic czy dobrze usłyszałam. Światło było słabe, ale wiedziałam, ze mowi prawdę.
-Dziękuję.- znowu go pocalowalam.
Gdy przestaliśmy sie calowac siegnelam do stoliczka po zelke. Uwielbialam je odkąd pamiętam i nauczyłam Joego je jeść. W końcu był moim przyjacielem, a ja często je jadlam. Zjadlam moze z pięć zelek i następna nakarmil mnie Joe. Korcilo mnie od początku jedno pytanie.
-Do której mamy ten pokój?- zapytałam usmiechajac sie szeroko. Zelki i ta atmosfera działały na mnie bardzo "romantycznie"
-Do jutra do dwunastej.- odpowiedział, uważnie mi sie przygladajac. Chyba zauwazyl moja zmiane nastroju.-Dem...- zaczął coś mówić, ale przerwalam mu pocalunkiem i lekko go popchnelam na łóżku,tak aby leżał. Pogłębiłam pocałunek, przy okazji siadając na nim okrakiem i schylajac się nad nim. Po chwili pocalunkow Joe usiadł ze mną na swoich kolanach i zaczęłam mu zdejmować koszulę, która miał na podkoszulku. Nie opieral się, pozniej zabrałam sie za jego koszulkę. Gdy górna cześć jego ciała była goła oparłam dłonie o klatkę chłopaka i wciąż go calujac czekałam na jego ruch. Nie musialam długo czekać, bo chwilę pozniej sciagnal mi bluzkę, a pocalunkami zszedł na szyję, później niżej, coraz niżej i.... (STOP, więcej wam opisywać nie bede)

Rano, około godziny ósmej.

Obudziłam się kolo Joe, byliśmy nadzy. Dokładnie pamietam wczorajszy wieczór, tą delikatność chłopaka i miłość. Teraz jestem stuprocentowo pewna, ze mnie kocha. Wstałam powoli z łóżka, zebrałam swoje rzeczy, ale także koszulę Joe i poszłam sie ubrać. Gdy po chwili wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że mój książę śpi, postanowiłam wyjrzec na taras. Słońce byoo juz wysoko na niebie. Uwielbiam Hawaje. Stalam tam i patrzylam na ocean, ludzi, piasek, słońce, następnie spojrzalam na pierscionek na moim palcu. Był cudowny, mogłabym sie przyzwycaic do tego sudoku. Stalam tak, przyglądając sie teku wszystkiemu, dopóki nie poczulam, że ktos mnie obejmuje i przytula od tylu. Odwrocilam sie i zobaczyłam usmiechnietego Joe.
-Dzień dobry księżniczko.- pocałował mnie lekko w policzek.
-Cześć Joe.- również sie uśmiechnełam i wpojrzalam jeszcze raz na widok.
-Wszystko w porządku?- zapytał lekko zmartwiony, odsuwając sie ode mnie na malutka odleglosc.
-Oczywiście, ze tak. W jak najlepszym.- potwierdzilam zgodnie z prawda.- Joe?- przypomniała sobie o czyms po chwili.
-Tak?- chyba wyczul, że sie spielam.
-Moja przysiega. A właściwie nasza. "Czystość, az do ślubu", pamiętasz?- zapytała odchodząc od niego jeszcze kawałek, oparłam się o barierkę tarasu i spojrzalam mu w oczy.
-Pamiętam, ale nie zaluje. A ty tak? Dems nie bede zły, jeśli zalujesz.- wyraźnie posmutnial. Sprawilam mu przykrość tym, że o tym przypomnialam.
-Nie, oczhmywiscie, ze nie żałuję.- podeszlam i go przytuliłam. Uśmiechnął się, ulżyło mu.
-Chodź Dems, pójdę się ubrać i wracajmy do reszty. Dziewczyny dzisiaj wracaja do USA, a miałem z toba i Madi o czymś porozmawiać.
-Dobrze.- zgodzilam sie.
Joe poszedl sie ubrać, a ja wzięłam mob prezent, oraz pudeleczko od pierścionka i czekałam na swojego chłopaka. Gdy byl gotowy ostatni raz spojrzalam na pokój i wyszliśmy z niego kierując się do windy, a później do naszych pokoi.




No i mamy ten tak wyczekiwany 49 rozdział. Przepraszam jesli was zawiodłam, bo spodziewałyście się czegoś więcej, albo czegoś innego.
Chcę jeszcze powiedziec, że napisałam juz epilog. Tak kończę opowiadanie, ale nad tym będę sie rozczulac w ostatniej publikacji. Papa. :*

4 komentarze:

  1. OMG to mój ulubiony rozdział na tym blogu! Smutno mi, że to koniec powoli :( mam nadzieję, że bd nowe FFJemi. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaa! OMG Ale super rozdział *_____* Zakochałam się w nim i od teraz to jest mój ulubiony ! Ale z tym Stopem to nie musiałaś xD . Szkoda , że kończysz , ale rozumem cię ;___; . Już się nie mogę doczekać nn , którą mam nadzieję szybko dodasz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaa Ale zajebisty rozdział *___* !. Nie moge się doczekać następnego ...

    OdpowiedzUsuń
  4. I ty myślałaś że nam się nie spodoba?! Oszalałaś do reszty?! Rozdział jest CUDOWNY i chyba mój ulubiony (nie żeby inne mi się nie podobały) hmmm... mimo wszystko można powiedzieć że po części zgadała bo w końcu dostała ten pierścionek tyle że nie był on zaręczynowy.... Ciekawi mnie jeszcze o czym Joe chce porozmawiać z Madi i Dems.... Ha! już sobie wyobrażam miny ich przyjaciół gdy zobaczą pierścionek Dems.... nic .... Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń