czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 44

Gdy dojechali Demi poszła do siebie do pokoju, a Nick do braci. Przebrała się w luźne dresy i bluzkę na ramiaczkach. Mimo tego, że Hawaje sa bardzo ciepłe to wieczorem w hotelu nie było tak gorąco. Nie minęło piętnaście minut, a ktoś pukal do drzwi. Poszła otwórzyć.
-Cześć Demi, mogę wejść?- zapytał Joe.
-Wchodz- wpuściła go, zamknęła drzwi i usiadła na łóżku. Wiedzieli chwilę w ciszy, aż chłopak się odezwał pierwszy.
-Jak było na koncercie? Widziałem, że Nick z tobą śpiewał Together.
-Tak, to prawda. Chciałam to śpiewać z Jamesem, ale ten zaproponował to twojemu bratu, więc się zgodziliśmy.- opowiedziala, ale po chwili dodała.-Z resztą po co ja ci to mówię. Nie muszę ci się tłumaczyć.- była oschla, ale jaka miała byc.
-Nie musisz mi się tłumaczyć, ale interesuje mnie każdy szczegół z twojego zycia Dems.- odparł chłopak. Był spokoju, delikatny w tym co mówił.
-Jak tam chcesz, ale pamiętam. Do Dems, mają prawo przyjaciele i osoby które mi ufają.
-Okej, Demi. Przepraszam za to co było rano. Jestem dupkiem, powinienem był ci uwierzyć. Dotarło to do mnie dopiero, gdy słyszałem co mówił Logan. Zadzwoniłem do Nicka po koncercie, zeby o coś zapytać. Powiedział, że mam siedzieć cicho, to coś usłysze. No i wtedy słyszałem jego słowa, to jak na niego krzyczałaś. Demi, prosze cię o jeszcze jedną szansę. Wybacz mi to. Naprawdę cię kocham i niewyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Ja też swojego czasu niewyobrażałam sobie życia bez ciebie. Posłuchałeś mnie wtedy? Nie. Poleciałeś do Taylor, nie patrząc na to, czy ranisz wieloletnią przyjaciółkę.-była zła, a Joe siedział i nie wiedział co powiedzieć.- Słuchaj Joe, było nam dobrze, gdy byliśmy przyjaciółmi, a gdy zaczęliśmy być razem, to mi nawet nie ufasz. Nie zdradziłam cię do cholery, a straciłam przyjaciela. Gdzie ty widzisz moją zdradę i pocałunek, ja widzę.przyjaciela niszczacego przyjaźń pocałunkiem. Patrzysz na to tylko ze swojej perspektywy, a ja ze swojej. Nie dość, że musialam znowu przeżywać rozstanie z tobą, to jeszcze miałam do tego utratę bardzo dobrego.przyjaciela. I nie mówię, tu o tobie, tylko o Loganie.- skończyła mówić, a.chłopak siedział i wciąż nie wiedział co powiedzieć. To co mówiła, było prawdą.
-Dems, Demi- poprawił się prawie natychmiast.- Kocham cię, przeciez wiesz o tym i także ci ufam. Zawsze ci ufałem. Byłaś i jesteś pierwsza osobą jakiej powiezalem sekrety. Od zawsze cie kocham. Wpierw jak siostrę, przyjaciółkę, a później jako dziewczynę. Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła. Mówi się, że do trzech razy sztuka, a ja proszę o tą trzecią, ostatnią szansę. Demi kochasz mnie, a ja ciebie z całego serca. Więc w czym problem.
-Nie wiem. Co jeśli znowu w jakiejś sprawie mi nie zaufasz, albo mi nie uwuerzysz?
-Obiecuję Demi. Przysięgałem sobie, tobie i Nickowi, że nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Zrobiłem to jak widać, ale proszę ostatni raz o wybaczenie.- gdy to mówił kleknal na kolana.
Gdy spojrzała, na takiego kleczacego chłopaka miała sprzeczne uczucia. Kochała go, żałowala od rana decyzji o zerwaniu. Przeprosił ją, więc faktycznie w czym problem? Fani jeszcze nie wiedzieli o ich ponownym zerwaniu. Demi pewnie sie przez to znowu załamie, a Joe znowu zamknie się w pokoju i będzie strasznie zdolowany. Dużo minusow, a cała presja leży po stronie dziewczyny. Myślała nad decyzją piętnaście minut, chłopak wciąż kleczal i widać było, że kolana go już bolą.
-Ok.- powiedziała, a chłopak spojrzał na nią zdezorientowany. Gdy zobaczyła jego minę usmiechnela się szeroko.-Wstań.- poleciła i dodała.- Usiadz na łóżko Joe.- Cały czas się uśmiechała, a zdezorientowany chłopak wykonał jej polecenie i usiadł na skraju łóżka. Sama z niego wstała i stamela naprzeciwko Dangera.
-Joe.- wyszeptała, podchodzac bliżej.- Wybaczam ci.- dodala, gdy dzieliły ich milimetry. Chłopak uśmiechnął się szeroko i pocałował ją w usta.
-Dziękuję Dems.- odparł chwilę później, gdy skończyli się całować.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnęła się siadając na łóżku obok niego. Położył sie na plecach i pociągnął dziewczynę do siebie. Leżeli tak wtuleni, aż Demi się podniosła, oparła na jednym ręku i pochylila się nad chłopakiem. Pocałowała go krótko, lecz ten pogłębił pocałunek. Stało się namiętnie, każde z nich było gorące. Jeszcze nigdy nie było między nimi takiej namiętności, poza tym jednym.wieczorem kilka nocy temu. Demi między pocałunkami ściągnęła koszulkę chłopakowi. Joe coraz mocniej całował i przytulał Demi. Powoli ściągnął jej koszulkę, calowali się, brunetka wplotla swoje ręce w włosy chłopaka, ten zszedł z pocalunkami niżej na szyję i obojczyk. Później wrócił do ust i wpil się w nie jeszcze bardziej, kładąc się na dziewczynie i przyciskajac ja do łóżka każdym centymetrem swojego rozgrzanego ciala. Trwałoby to o wiele dłużej, a może i nawet całą noc, ale ktoś im znowu przerwał. Do drzwi pukal nie kto inny jak Nick. Joe zszedł z dziewczyny, oboje mieli nierówny oddech, byli zarumienieni. Szybko się ubrali, Demi w lusterku poprawiła włosy. Joe położył się wygodnie na łóżku i wpuścili Nicka.
-Cześć Nicky, co się dzieje?- zapytała gdy wszedł do.środka.
-Twoja siostra do mnie dzwoniła.
-Madison?- zdziwiła się- Co się stało?- zapytała odrazu zdenerwowana.
-Dzwoniła podobno do ciebie kilka razy, nie odbierałaś, więc zadzwoniła do mnie. Dems oddzwoń do niej. Mad naprawdę się martwi, że coś sie stalo. Uspokoiła się dopiero, gdy obiecałem, że zajze do ciebie czy wszystko w porządku.
-Dobrze Nicky, już do niej dzwonię. Przepraszam, że cię niepokoiła.
-Dem nic się nie stalo. Uwielbiam młodą. Może dzwonić kiedy tylko chce.- uśmiechnął się u zwrócił do brata.- Rozumiem, że się pogodziliście, ale jesteś nam.potrzebny.
-Dobra, to idę. Dem dzwoń do Mad, a ja idę do chłopaków.-wstał z łóżka, dał dziewczynie cakusa e policzek i wyszedł za.bratem. Gdy dziewczyna została sama, wzięła do ręki telefon, gdzie rzeczywiście było dziesięć nieodebranych połączeń od siostry. Zadzwoniła do niej.
-Demi!- krzyknęła do słuchawki, gdy odebrała.
-Tak Mad, słyszałam, że się denerwowałaś. Nic się nie stało, poprosti byłam trochę zajęta i nie słyszałam telefonu, bo był wyciszony. Przepraszam siostrzyczko.
-No dobrze Dem, ale martwiłam się. Nie chce cię stracić.- powiedziała smutno.
-Madu, nigdy mnie nie stracisz, jasne? Już o tym rozmawiałyśmy, naprawdę nic się nie dzieje.- powtórzyła.
-No dobrze.- odparła trochę spokojniejsza dziewczynka.
-To co słychać w domu?- zapytała Demo, kładąc się na łóżku.
-Jak to w domu. Mama i tata cały czas w pracy, ja siedzę sama. Mitch czasem zaglada, czy wszystko w porządku. Demi, mam pytanie.
-Tak, młoda?
-Dlaczego zapłaciłaś swojemu ochroniarzowi, żeby mnie chronił?- zapytała trochę urazona.
- Żeby cię pilnował. Jesteś jeszcze młoda, rodzice cały czas w pracy, a mnie nie ma. Jestyem sppkojniejsza jak wiem, że Mitch cię pilnuje.-wyjaśniła lekko się uśmiechając mimo tego, ze siostra jej nie widzi.
-Nie podoba mi się to. Dems jesteś nadopiekuncza.-zauważyła młodsza dziewczynka.
-Madison. Twoje bezpieczeństwo i zdrowie jest dla mnie wazniejsze, niż moje własne. Dlatego Mitch został z toba, a jakby coś się działo to masz natychmiast do niego lecieć. Zrozumiałaś?
-Tak Demi. Dziękuję.- powiedziała. Rozmawiały jeszcze chwilę, a gdy sie pożegnały i rozliczyly koło godziny dwudziestejdrugie, Demi poszła się umyć. Wzięła długą, relaksującą kąpiel, a później położyła się spać. Następnego dnia musiała być wypoczęta, bo czekał ją koncert i osiemnaste urodziny.



Cześć, Eternal_Hope mnie męczyła o ten rozdział, więc jest. Kłóciłyśmy się o to, czy jest w nim coś specjalnego i jak widać nie ma. No oprócz.powrotu Jemi, który też jakoś znakomicie mi nie wyszedł. No, ale trudno. Spokojnej nocy wam życzę. :*

Ps. Nie wiem czy wiecie, ale muszę zaliczyć semestr z fizyki. Tak zgadza się. Nie zdałam. -.-

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 43

Zabrała z szafy czarną sukienkę z ćwiekami, wysokie czarne szpilki, rajstopy tego samego koloru i skórzaną kurtkę. Poszła do łazienki, umyła włosy, nalala wody do wanny, wykąpała się. Gdy była pomalowana, wyprostowała swoje długie brązowe włosy, ubrała przygotowany strój, zalozyla kilka bransoletek i o czternastej była gotowa. W między czasie dostała wiadomość, gdzie ma jechać na koncert i czekała na Nicka. Przyszedł dziesięć minut przed czasem.
-Gotowa?-zapytał wchodząc do pokoju.
-Jasne, możemy iść.-powiedziała uśmiechając się.
-Ładnie wyglądasz Dems.-pochwalił.
-Dzięki Nicky, ty też niczego sobie.-uśmiechnęła się, ale to nie był ten szczery uśmiech Demetrii Lovato.
-Dems, nie przejmuj się. Joe, sie nie przejmuj. Przejdzie mu, przeprosi i jeśli mu wybaczysz, to będziecie razem. Tym razem już na zawsze. A Logan jak jeszcze raz się do ciebie zbliży, to ma przesrane. Nie recze za siebie wtedy. Za kulisami siedz ze mną, a na scenie go unikaj. Bądź przy reszcie BTR.-zaproponował.
-Dzięki Nicky. Słodkie, że tak się o mnie martwisz.
-Jesteśmy przyjaciółmi, to oczywiste, że się martwię.- przytuliła go i wsiedli do samochodu podstawionego na życzenie manadziera dziewczyny. Nick prowadził, gdy dojechali na miejsce była pietnasta trzydzieści, weszli na halę, znaleźli garderobe i kilka minut później ktoś wpadł do pomieszczenia.
-Demiiiiii!!!!!-James podbiegł i przytulil dziewczynę.
-Cześć James. Głupku puszczaj mnie!-poprosiła i zrobił to.
-Dziewczyno, ale się zmieniłaś.- był szczęśliwy, ze widzi przyjaciółkę, po tak dlugim czasie.
-Tak ciebie też miło widzieć. Nick to James Maslov, James, to Nick Jonas.-przedstawiła ich sobie.
-Wiem Dems, znamy sie. Siema James-powiedział Nick.
-Cześć, nie wiedziałem, że przyjedziesz z młodą.
-Ej, nie jestem młoda. Nick jest ze mną, bo nie chciałam, po wczorajszej akcji z twoim przyjacielem przyjechać tu sama.-wytłumaczyła Demi.
-Co Logan znowu zrobił?- zapytał James.
-Przyszedł się przywitać, a jak wychodził, to mnie pocałował. Przez tego idiote rozpadł się mój związek.-zdenerwowała się, a chłopak stał zszokowany.
-Co zrobił?! Co za kretyn. Przecież ty i Joe jesteście dla siebie stworzeni.-prawie wykrzyczał i nagle podskoczył, jakby sobie o czymś przypomniał.-To dlatego wczoraj wrócił z podbitym okiem! Ty mu to zrobiłaś Dem?-zapytał uśmiechając się.
-Niee, to Nick. Akurat był z nami w pokoju. Odciągnął go ode mnie, przywalił mu, wyzwał i wyrzucił z pokoju.-opowiedziała wczorajszą akcję.
-No, no Nick. Muszę przyznać, że nieźle mu przywaliłeś.-pochwalił.
-Dzięki, uśmiechnął się.
-No dobra James, co mam zaśpiewać?-zapytała Demetria.
-Coś ze swojego nowego krążka możesz, albo jakąś naszą piosenkę. Co wolisz?
-Mogę coś waszego i swojego. Mam dwie piosenki, tak?-upewniła się.
-Tak, Dem.
-No to może z wami Count on you i swoją Together. Ej James znasz tekst do niej?
-Together? Pewnie, jest świetna. Ale to duet twój i Nicka. Nie wolisz z nim tego zaśpiewać?- zapytał patrząc na oboje.
-To miał być wasz koncert z Demi, nie sadze, bym mógł się w to wtrącać.-zauważył Nick.
-Słuchaj Jonas-zaczął przyjaźnie Maslov.-To wasz duet, my zrobimy za chórki. No i popatrz na to z drugiej strony, będziesz mógł mieć oko na Logana. Też, będę na niego uważać, ale dwie osoby będą miały łatwiej.- spojrzał na Nicka zachęcająco.
-Demi, co o tym sądzisz?-zapytał przyjaciółkę.
-Myślę, że jeśli James, to proponuje, to możesz ze mną zaśpiewać.-uśmiechnęła się.
-No dobra, to zaśpiewam.-zgodził się Nick.
-Super. Dobra to za dziesięć minut zaczyna się koncert. Chodźcie za kulisy.
Poszli za scenę, Nick i Demi dostali mikrofony. Reszta BTR, oczywiście przywitała się prawie duszac Demi. Tylko Logan trzymał się na uboczu, tak jak kazał mu Nick. Koncert się zaczął, wpierw śpiewali chłopcy, a pozniej James zapowiedział gościa specjalnego.
-Hej, mamy dla was niespodziankę. Chociaż jest na wakacjach z przyjaciółmi, to postanowiła dla nas wystąpić. Zapraszam na scenę naszą przyjaciółkę Demi Lovato!-tłum szalał, a dziewczyna weszła na scenę.
-Cześć wam.Zaśpiewam tylko dwie piosenki i jedną z moją niespodzianką, ale to później. Wpierw wykonam z naszymi gwiazdami ich piosenkę, którą w oryginale śpiewają z inną sławną i napewno lepsza ode mnie piosenkarką. Panie i panowie Count on you.
-Chce tylko powiedzieć Demi, że obie jesteście bardzo utalentowane.-dopowiedzial swoje trzy grosze James i poleciały pierwsze takty muzyki. Gdy skończyli śpiewać, znowu odezwala się Demi.
-Słuchajcie. Teraz BTR nie będzie śpiewać, jednak zostaną na scenie. A teraz do siebie zapraszam moją niespodziankę i jednocześnie mojego najlepszego przyjaciela Nicka Jonasa.-wywołany chłopak wszedł na scene i przywitał się z tłumem fanów BTR.
-Cześć wszystkim. Szczerze mówiąc nie planowałem dzisiaj śpiewać,więc jak coś mi nie pójdzie, to proszę, nir miejcie mi tego za złe.-poprosił z uśmiechem. Zaśpiewali piosenkę, tłum szalał, byli zachwyceni. Tyle wielkich gwiazd razem. Big time rush, Demi Lovato i Nick Jonas, mieszanka, której nikt się nie spodziewał.
-Dziękujemy wam. Jesteście wspaniali, ale teraz oddajemy was w ręce BTR.- pożegnali się z publicznością, a chłopcy z zespołu zaśpiewali dwie kolejne piosenki. W tym czasie Demi i Nick siedzieli za kulisami, pili wodę i odpoczywali.
-Dem, byłaś niesamowita. Ty Nick też.-powiedział Carlos, przutulajac dziewczynę, gdy skończyli koncert.
-Dzięki, też świetnie wam poszło.-pochwaliła ich.-A długo zostajecie?-zapytała po chwili gdy wszyscy już siedzieli w garderobie chłopaków.
-Jutro wyjeżdżamy.-odpowiedział jej James, smutny.
-Szkoda, a gdzie teraz jedziecie?
-A bo ja wiem, chyba do Bułgarii.-powiedział niepewny James.
-Haha. To nie wiesz, gdzie macie następny koncert?-zasmiala się dziewczyna.
-No jakoś tak wyszło.-przyznał
Pogadali jeszcze kilkadziesiąt minut i dwójka przyjaciół zaczęła się zbierać.
-Dzięki chłopaki, że mnie zaprosiliscie. Właściwie to nas. Jak skończycie trasę, to zadzwońcie.-poprosiła przutulajac każdego pokolei. Każdego oprócz Logana, bo ten gdzieś w pewnym momecie wyszedł, gdy zadzwonił jego telefon.
-Napewno zadzwonimy.-zapewnił James.-Narazie Dems, cześć Nick.-pożegnali się i wyszli z garderoby gdzie wpadli na Logana. Nick automatycznie stanął między nim, a przyjaciółką. Zadzwonił jego telefon, odebrał,.nie zmieniając jednak pozycji.
-Demi możemy porozmawiać?-zapytał Logan.
-Mów.-powiedziała oschle, stając obok Nicka. Byla zła ja niego za to co zrobił i że popsuł przyjaźń.
-Chciałem cię przeprosić za to co zrobiłem. Bardzo cię przepraszam, jestem kretynem, ale bylem zazdrosny o ciebie i Joe. Nick słusznie mi przywalił. Wiedziałem,że jesteś wierna Joe i że go kochasz. Po tym jak nie oddalas pocałunku przekonałem się, że nie mam szans.-bylo mu przykro, to widać.
-Słuchaj Logan! To, że mnie teraz przeprosisz nic nie da! Zerwałam z Joe dzisiaj przez ciebie! Kurde był na mnie wściekły, że mnie pocałowałeś! Twoje pieprzone przepraszam nie pomoże! Masz rację, kocham go! I to nawet nie wiesz jak bardzo! Ale co to da skoro on mi nie ufa, a ty spieprzyłeś mi związek z księciem z bajki!-wydarła się na niego.
-Demi naprawdę bardzo mi przykro, mogę z nim porozmawiać. Powiem, że to moja wina, nie chcę tak skończyć tej przyjaźni.-zaoferował jednocześnie podchodząc bliżej dziewczyny. Jednak Nick odrazu go zatrzymał.
-Nie podejdziesz bliżej.-uprzedził, ale wciąż trzymał telefon przy uchu.
-Nie obchodzi mnie co ty mu powiesz i tak nie uwierzy.-powiedziała zła.
-Uwierzy, bo już to słyszał.-usłyszeli głos byłego Demi,lecz nigdzie go nie widzieli. Dopiero po chwili dziewczyna zorientowała się, że Nick trzyma w ręki telefon włączony na głośnomowiacym.
-Joe?!-spytała zdezorientowana.
-Tak Dem. Poromawiamy jak wrócisz do hotelu. Przyjdę do ciebie.-powiedział głos po drugiej stronie.
-Dobrze.-zgodziła sie i można było słychać dźwięk przerywanego połączenia.
-Dużo słyszał?- zapytała Nicka.
-Od początku Dem. Jesteś zła?-upewnil się.
-Nie Nicky. Wracajmy do hotelu.
-Dobrze. Narazie Logan.-wymineligo, Demi przeszła jak najdalej od niego. Wyszli z hali, wsiedli do samochodu i wrócili do hotelu.





Cześć, cześć, cześć. :D Co słychać? Macie rozdział, bo obiecałam go Eternal_Hope, a naprawde bardzo mi sie nie chcialo go pisać. No ale skoro wczoraj obiecałam to jest. Przepraszam za błędy i za to, że jeszcze nie ma Jemi.

Jutro mam fizykę i nic nie umiem. -.-Przypominam 14:10, poproszę o trzymanie kciukow. (Ok, dziwnie to brzmi) Ale wiecie o co chodzi.

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdzial 42

19 sierpnia, to dzisiaj miał się odbyć koncert Demi Lovato i Big Time Rush. Dziewczyna nie podjęła jeszcze decyzji, ale to właśnie o tym myślała leżąc w łóżku. Może Nick ma rację i po tym co zrobił wczoraj Logan, nie powinnam grać na tym koncercie. Rozmyślania brunetki około dziewiątej rano przerwało pukanie do drzwi. Nie wiedziala, czy otworzyć, czy nie. Nie byla pewna, czy to któryś z braci Jonas, czy może Logan, ale jej wątpliwości zostały rozwiane, gdy po drugiej stronie odezwał się Nick.
-Dems, to my. Ja i Joe, otwórz.-więc podeszła do drzwi, uprzednio ubierając spodnie i ich wpuściła.
-Cześć chłopaki.-przywitała sie. Nicka przytulila, a Joe pocałowała krótko w usta.
-Hej Dem.-powiedzieli jednocześnie, co oczywiście wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Zauwazyla jednak minę Dangera. Był zły, ale nie wiedziala, czy na nią, czy na Hendersona.
-Co się stało Joe?- spytała po chwili ciszy.
-Nick mi wszystko opowiedzial-patrzył na nią zawiedzionym wzrokiem.
-Wszystko, to znaczy?
-O koncercie z nimi, o tym że nie rozmawiałas z nami, ze mną o tym, no i o pocałunku.
-Okej, czyli wiesz, że nie miałam kiedy z wami o tym porozmawiać, a próbowałam wczoraj wieczorem. I wiesz tez, ze nie oddałam pocałunku, stałam nieruchomo, a Nick odciągnął go ode mnie, przywalil mu w twarz i wyrzucił za drzwi.-zauważyła.
-Wiem o tym wszystkim, ale to nie zmienia faktu, że on tu był!- zdenerwował się.
-Słuchaj Joe. Nie rozumiem o co ci chodzi. Był tu może z dwie minuty i odrazu zadzwoniłam do ciebie. Był tu pozniej z nami Nick. O co ci Kurwa chodzi? Przecież nic nie zrobiłam.
-Wiesz co Demi? I tak nie zrozumiesz.Jedź na ten koncert. Rób jak chcesz, tylko później nie przylatuj z płaczem.-powiedział i zaczal wychodzić z pokoju.
-Świetnie Joe! Skoro nie potrafisz mi zaufać to koniec. Koniec z nami słyszysz?!-krzyknela a nim. Stracila cierpliwość. Jonas odwrócił się jak poparzony i spojrzał na dziewczynę, byłą dziewczynę.
-Demi jaa.-zaczął mówić, podchodząc do niej.
-Idź sobie Joe. Wiedziałam, że będę znowu cierpieć,myślałam, że się zmieniłeś, że naprawdę mnie kochasz. Chociaż trochę tak jak ja ciebie. Ale widac mylilam się. Głupia byłam co? Brawo kochanie, drugi raz nasz związek się rozpadł. Ta sama byla, drugi raz! Jak to jest, co? No powiedz, jak to jest drugi raz się z kimś rozstać. Bo mnie to boli jeszcze bardziej niż wtedy! Miałam nadzieję, że te wakacje będą wyjątkowe, ale cholera mylilam sie! No i chciałabym zauważyć, że nagrywam z wami płytę i nie chcialabym śpiewać z tobą, żadnego duetu. Z Nickiem, czy Kevinem, nie ma sprawy, ale nie z tobą. Naprawdę Joe, miałam nadzieję, że mi ufasz. Szkoda, że jesteś na mnie wściekły o cos czego nie zrobilam.-powiedziała płacząc, łzy leciały jej jedna za drugą, spadając na bluzkę. Joe stał przy drzwiach, Nick przy wejściu do łazienki, a Demi kawałek od swojego drugi raz byłego chłopaka.
-Demi, ale ja cie kocham i ufam ci. Też byś była zła, gdyby do mojego pokoju przyszła np. Ashleyczy Taylor i mnie pocałowała. Nawet gdybym nie oddał pocałunku.-zauwazyl.
-Napewno bym byla, ale to zupełnie inna sytuacja. Różnica jest taką, że Logan to przyjaciel, a tamte **** to twoje byłe!-podniosła głos. Znowu się zdenerwowała, a nie może przecież. Poczuła, zw robi jej się słabo, tym bardziej, że nie jadła od wczorajszego sniadania. Joe nic nie zauważył, ale Nick do niej podbiegł jak tylko zauważył, że dzieje się coś złego z jego przyjaciółką.
-Dee, usiądź sobie na łóżku.-poprosił, posłuchała go, a Joe patrzył na nich zdezorientowany.
-Co sie dzieje?-zapytał.
-Ty kretynie, nie widzisz, że znowu się za dużo denerwuje?! Znowu przez ciebie idioto!-wydarl się na brata Nick.-Lepiej przynieś od nas z pokoju wodę, jabłko i napój energetyczny, z szafki obój mojego łóżka.- powiedział, a Joego już nie było w pokoju.
-Jak się czujesz Dee?- spytał siadając na łóżku koło niej.
-A jak mam się czuć Nicky?-zerwałam z miłością mojego życia.-powiedziała szeptem.
-Przecież jeszcze możecie się zejść. Chociaż uważam, że masz rację. Joe nie powinien tak sie wkurzac, a szczegolnie, ze ty nic nie zrobilas.
-Nick, nie wiem co będzie i nie wiem co z tym koncertem z BTR. Nie chce pokazać Loganowi, że jestem słaba i uciekam.-wyznała. Joe wszedł do pokoju i podał Nickowi rzeczy przyniesione od nich. Moody Jonas dał przyjaciółce jabłko.
-Masz Dems, jedz. Masz rację, nie możesz tak zrobić, dlatego jeśli ch esz, to przejdę się z tobą na ten koncert.-zaproponował chłopak. Gdy Joe to usłyszał spojrzał morderczym wzrokiem na brata i usiadł na podłodze.
-Dzięki Nicky, chętnie sie z tobą zabiore.-usmiechnela sie lekko.
-Ale wiesz, że nie o to pytałem.-powiedział
-Już mi lepiej. Trochę kręci mi się w głowie.
-Napój się energetyka i dzwoń do Jerrego, że się zgadzasz na dzisiejszy koncert.-tak jak polecił, tak tez zrobiła. Wyciagnela telefon z kieszeni i wybrała numer managera.
-Halo?-odebrał mężczyzna.
-Cześć, tu Demi.-przywitała się.
-Hej młoda. Dzwonisz w sprawie BTR?-zapytal.
-Tak, przyjde dzisiaj na ten koncert, bede z Nickiem. O której i gdzie mamy być?
-O szesnastej, wyślę ci adres smsem.-poinformował podopieczną.
-Dzięki, to narazie.-pożegnali się i rozlaczyli.
-Nicky, która godzina?-spytała przyjaciela, gdy skończyła rozmawiac.
-Dwunasta-odpowiedział.
-O szesnastej zaczyna się koncert.-powiedziala chlopakowi.
-No dobra. To Dems, widzimy się o czternastej trzydzieści?-zapytał wstając z łóżka.
-Jasne, możesz wpaść szybciej.
-Obra, to lecę. Idziemy Joe!-powiedział do brata, który siedział zamyslony i patrzył na Demi. Nick wyciągnął go ciągnąc za koszulkę. Dopiero kilka minut po ich wyjściu dziewczyna wstała z łóżka i postanowiła wybrać strój na koncert.





Nie bijcie, nie bijcie, nie bijcie. *prosi* Wiem, że narozrabiałam, ale musiscie mi to wybaczyć. *niepewnyuśmiech* Obiecuję, że wkrótce będzie lepiej. Zastanawiałam się też, nad zbliżeniem do końca opowiadania, ale byście pewnie przyjechały do Gdyni i po wielu torturach zakopaly żywcem w ziemi, więc staram się ciągnąć to dalej. Jestem w trakcie pisania kolenego rozdziału, więc... Życzcie mi powodzenia, żebym nie wpadła na kolejny głupi pomysł. :D Miłej niedzieli. :*

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 41

Po śniadaniu wszyscy poszli do pokoju chłopaków, usiedli na kanapie i wtedy Demi postanowiła zacząć temat.
-Dzwonił dzisiaj do mnie Jerry.-powiedziała patrząc na Jonasow.
-Co chciał?- zapytał Nick, patrząc na przyjaciółkę.
-Zaproponował mi dwa koncerty.
-Z kim?-zainteresował się Kevin, a Joe przysłuchiwał sie wszystkiemu.
-Na pierwszy, który jest dwudziestego sierpnia, w moje urodziny się zgodziłam i pomyślałam sobie, że może chcielibyście ze mną zaśpiewać.-zaproponowała, lekko się uśmiechając.
-Co wy na to?-zapytał szczęśliwy Joe, mocniej ściskając rękę swojej dziewczyny.
-Myślę, że to dobry pomysł. Dla fanów wszystko-zgodził się Nick, a Kevin potwierdził.
-Cieszę się.-uradowana Demi przytuliła każdego Jonasa pokolei.
-A ten drugi koncert?- zapytał najstarszy z Jonasów.
-No właśnie na niego jeszcze się nie zgodziłam, bo chciałam to z wami omówić. Zapytać o parę kwestii.
-O co chodzi Dems-zapytał Nick.
-No właściwie, to pytania są bardziej do ciebie i do Joe.-poinformowała i mówiła dalej.-Czemu ostatnio wy dwoje się kłóciliście? No i dlaczego w tedy na lotnisku zrobiliscie takie miny, jak zobaczyliscie, że był ze mną Logan. I nie chce słyszeć wymowek , ani kłamstw.-zagroziła patrząc surowo na nich.-No to który mi się tłumaczy?-Joe i Nich spojrzeli na siebie i jednocześnie pokazali palcem jeden na drugiego.
-No dobra, w takim razie ja wybiorę który będzie mi się tłumaczył. Od Joego pewnie usłysze, że był zazdrosny, bla, bla, blq. Więc Nick! Słucham.-uśmiechnęła się szeroko. Chłopak ze strachem w oczach spojrzał na brata, lecz ten siedział cicho.
-Świetnie, powiem. Skoro Joe nie chce ki pomóc, to przy okazji wygadam kilka jego sekretów.-Powiedzial sprytnie najmłodszy Jonas. Kevin zaczął się śmiać, a Joe wystraszony zaczął gadać.
-Co?! Nie! Cicho bądź. Poprostu byłem zazdrosny o to, że Nick z tobą gadał częściej niż ja i o to, że flirtował z tobą i chciał cię pocałować. A on to robił po to, żebym w końcu zrozumiał, że mogę cię stracić, przez swoją głupotę. No a ten Logan, to faktycznie byłem zazdrosny. O to, że się przyjaźnicie, ale on perfidnie na moich oczach cię podrywal i nie wiem, czemu Nick rąk zareagował, ale myślę, że to dlatego, że niem ochotę przywalic twojemu przyjacielowi w twarz i mój brat mnie powstrzymał. Pewnie to wyczuł, no wiesz braterskie wiezi.- wytłumaczył Joe.
-Okej, chyba wam wierze.-powiedziała zamyslona.
-Joe?-zapytała po chwili.
-Tak Dems?- trochę sie przestraszył jej tonu. Słychać było, że dziewczyna była zła, może rozczarowana, zdziwiona.
-Masz przede mną jakieś sekrety?-spojrzeli na siebie.
-Jaa.-zająkał się
-Nie kłam.- dodała widząc jego niezdecydowanie.
-No wiesz. Każdy ma jakieś sekrety...-powiedział niepewny
-Oh, rzeczywiście. A ja mam jakieś sekrety? No powiedz Joe, czego o mnie nie wiesz?-zdenerwowała się- No i jakie to sekrety, skoro twój brat o nich wie!-była wkurzona. Pierwsza poważna kłótnia w odbudowanym związku. Nick i Kevin w pewnym momencie postanowili wyjść z pokoju.
-Wiesz co Dems? Nie muszę ci się tłumaczyć, jesteśmy razem, kocham cię, ale nie musisz wszystkiego o mnie wiedzieć. Ja tez wielu rzeczy o tobie nie wiem.
-Zajebiście! To po co w ogóle ZNOWU razem jesteśmy? Po co do cholery ci wybaczylam? Żeby znowu cierpieć? I ponowie pytanie, czego niby o mnie nie wiesz?! Jestem pewna, że mówię i ZAWSZE mówiłam o moim każdym sekrecie, oprocz tego, że się ciełam. Wiedziałeś o wszystkim!-krzyknęła ze łzami w oczach. Joe nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. " To po co w ogóle ZNOWU razem jesteśmy? Po co do cholery ci wybaczylam? Żeby znowu cierpieć?" Te słowa brzmiały w jego głowie. Patrzył na swoją dziewczynę, płaczącą dziewczynę i nie mógł nic powiedzieć.
-No słucham!- powiedziała ciszej.
-Demi ja... Nie chciałbym, żebyś narazie znała niektóre moje sekrety. Mogłabyś mnie przez nie już nie lubić, a tego nie chcę. Pytasz czego o tobie nie wiem? Wielu rzeczy! Na przykład tego dlaczego się cielaś, albo dlaczego tak naprawdę wtedy na początku Nick tak szybko wyleciał ze studia, po drodze zabierając bz apteczki wodę utlenioną i bandaż? Nie uwierze w kłamstwo typu, zacięłam się w palec kartką papieru! Chcę znać prawdę do cholery!- na początki Joe był spokojny, ale z każdym słowem denerwował się jeszcze bardziej, aż w końcu krzyczał. Nick i Kevin wszystko słyszeli, ale nie interweniowali dopóki nie działo się nic strasznego. Siedzieli w ciszy, w pewnym momencie Demi upadła na ziemię. Nie zemdlała, poprostu nie miała już siły, a w ośrodku mówili, że nie powinna się zbytnio denerwować. Joe się uspokoił, pomógł jej usiąść na i spokojnie przemowil.
-Dee, musimy porozmawiać na spokojnie. Nie możesz sie denerwować, ale naprawdę chciałbym znać odpowiedzi na te pytania-spojrzeli na siebie, chłopak lekko pocałował ja w kącik ust.
-Dobrze, porozmawiamy, ale nie teraz. Chętnie poszłabym do siebie do pokoju, posiedziec w ciszy.
-Okej Dems, wpadne później.-powiedział, pocałował lekko w usta. Demi powoli wstała i wyszła z pokoju. Gdy była u siebie położyła się na łóżku, a gdy uspokoiła nerwy zasnela. Obudziła się koło osiemnastej i usłyszała pukanie do drzwi. Myślała, że to Joe, ale mylila się.
-Logan?! Co ty tu robisz?!- krzyknęła zdziwiona.
-Cześć,Dems.-przywitał się wchodząc do środka.
-To co tu robisz? I ślad wiedziałeś jaki pokój?-dopytywała.
- Przylecielismy już na koncert, na który cię zaprosiliśmy. A numer pokoju był łatwy. Logan Henderson, dostanie wszystko za autograf dla fanki.
-No tak, zapomniałam o tym szczegole.
-Słyszałem, ze jesteś z tym dupkiem.-zauwazyl chłopak.
-Nie mów tak o nim. Dobrze wiesz, że zawsze go kochałam i nigdy nie przestałam.-poprosiła stojąc wciąż przy drzwiach, a chłopak siedział na łóżku.Demi wyciągnęła telefon z kieszeni i zadzwoniła.
-Cześć Joe-...-Tak jest okej, ale mam gościa-...-Logan-...-Nie nie musisz, przychodzić wystarczy Nick.-..-papa- rozlaczyla się patrząc na Logana i kilka sekund później ktoś pukał do drzwi.
-Cześć Nicky.-wpuściła go
-Cześć Demi, znowu. Siema Logan.-podali sobie ręce.
-Hej Nick.
-To co sie stało, Dems?-zapytał Nick
-Pamiętasz ten drugi koncert, o którym wam wspomniałam?-zapytała brunetka, ujawniając się.
-Tak.- przytaknął.
-No to on jest z BTR. Logan z kumplami już sa na Hawajach i wpadł się przywitać.-wytłumaczyła, a chłopak stał zdziwiony.
-Joe wie?-spytał po chwili.
-Nie, nie miałam kiedy z wami o tym porozmawiać, bo no cóż. Stało się to co się stało.-zauważyła.
-Czyli się zgodziłaś zagrać z nami koncert?-spytał wesoły Logan, a Demi się do niego odwróciła.
-Jeszcze niezdecydowałam.-odpowiedziała mu-I nie chcialabym cię wyganiac, ale muszę porozmawiać z Nickiem i Joe.
-Jasne, rozumiem. Mam sobie iść. Pa Nick-pożegnał się.-Pa Demi-żegnając się zrobił coś, czego się niespodziewała. Pocałował ją w usta, brunetka stała nieruchomo zaskoczona, to Nick oderwał go od przyjaciółki i przywalił mu w twarz.
-Nikt nie będzie spieprzał związku mojego brata i najlepszej przyjaciółki, słyszysz?! Nikomu nie pozwole sprawiać, że Demi czuje złość do siebie, przez jakiegoś dupka! Spierdalaj stąd i nie chcę cie więcej wiedzieć przy Demi! Chyba, że sama tego będzie chciała!- wyrzucił go za drzwi, szybko zamykając je za nim i podszedł do niej.
-Demi, wszystko w porządku?-zapytał widząc łzy w jej oczach.
-Nicky.- powiedziała i wtuliła się w niego. Trzymał ją mocno w swoich objęciach, aż się nie uspokoiła.
-Ej, Nicky, znowu brudze ci koszulkę lzami i tuszem.- próbowała się uśmiechnąć.
-Nie szkodzi Dem.-puścił ją i usiedli na łóżku.- Zawolac Joe?- zaproponował po chwili ciszy.
-Nie, nie mogę z nim się teraz widzieć.-znowu powiedziała ze łzami w oczach.
-Demi, nie zrobiłaś nic złego. To Logan i szczerze mówiąc myślę, że nie powinnaś się godzić na ten koncert z nim.
-Pomyślę Nick. Dziekuje, że przyszedłeś. Skoro przy tobie odważył się mnie pocałować, to nie wiem gdzie by sie posunął, gdybyśmy byli sami.
-Demi, nie myśl teraz o tym. Nic zlego sie nie stało i nie myśl co by było gdyby. Może chcesz dzisiaj spać u nas?- zaproponował.
-Nie, dzięki. Pozamykam drzwi i okna i idę spać, ale dzieki Nicky.-pocałowała go w policzek.
-Nie ma za co Dems, jakby coś się działo to dzwoń do mnie, albo Joe, czy nawet Kevina. Któreś napewno odbierze i przybiegnie z pomocą.-powiedział wystając i przytulajac przyjaciółkę na dowidzenia.
-To narazie Nicky, słodkich snów.-pożegnali sie i wyszedł. Demi zamknęła za nim drzwi, sprawdziła balkon, okna i poszła do łazienki wziac bardzo szybki prysznic. Po kąpieli napisała do Joe smsa, że zobaczą się rano i wszystko w porządku. Odpisał jej że ją kocha, ona tak samo i poszła spać.




Cześć. :D Dzisiaj chyba lepiej i dłużej prawda? :D Tylko proszę nie bijcie za "mały dramacik w związku". :D Kocham was i wasze komentarze. Miłej reszty weekendu. No i we wtorek próbuje zaliczyć półrocze z fizyki. Będzie ktoś o 14:10 trzymał kciuki? Przyda się, bo nic nie umiem i nie zapowiada się, żebym dała radę się nauczyć. ://

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 40

Siedemnasty sierpnia, dwa dni po przyjeździe na Hawaje. Nowa para zwana przez fanów Jemi, śpi sobie w łóżku dziewczyny. Słońce oświetla ich twarze. Brunetka opiera głowę na klatce swojego księcia z bajki, a on obejmuje swoją księżniczkę w talii. Przytulają się i uśmiechają przez sen. Pierwsza obudziła się Demi, delikatnie wyplątała z objęć chłopaka i poszła do łazienki. Umyła zęby, ubrała spodenki, bluzkę i postanowiła pójść obudzić Joe. Podeszła do łóżka i lekko szturchnęła go. Nic nie dało, więc tym razem wypróbowała sposób budzenia z Camp Rock. Nalała do wazonu stojącego na szafeczce nocnej wodę i wróciła do pokoju. Kilka sekund później słychać było krzyk i huk. Joe spadł z łóżka krzycząc:
-Nick! Zabije cię!-zamilkł jednak, gdy zorientował sie, że to Demi zafundowała mu taką pobudkę.-Demi?-zapytał zdzwiony.
-Cześć Joe-przywitała się, odkładając wazon.
-Myślałem,że to Nick. On ma różne pomysły na budzenie mnie, ale po tobie się tego nie spodziewałem.-lekko się uśmiechnął przeczesując mokre włosy i wstajac z podłogi.
-Nie wiedziałam jak cię obudzić.-wytłumaczyła się dziewczyna.
-Będziesz musiała ponieść karę.-zagroził z chytrym uśmiechem.
-Dobrze, a jaką?- odeszła jak najdalej od chłopaka, w stronę szerokiego parapetu, a on szedł w jej stronę.
-Seksownie wyglądasz kochanie-odparła Demi przyglądając się brunetowi i przygryzajac wargę. Chłopak jednak podchodził bliżej, dziewczyną opierała się o parapet, więc posadził ją na nim. Podszedł jeszcze bliżej, lekko rozchylajac jej nogi. Byli bardzo blisko siebie. Patrzyli sobie w oczy, jednak gdy mieli sie pocałować ktoś zapukał do drzwi.
-Tak?- krzyknęła Demi, nie zmieniając pozycji w jakiej się znajdowali.
-Tu Nick!-odezwał się chłopak po drugiej stronie drzwi, więc podeszła do wejscia, uprzednio zaskakując z parapetu, a Joe poszedł do łazienki. Otworzyła.
-Hej Dems-przywitał sie, lekko przytulajac przyjaciolke.
-Hej Nicky, co się dzieje?- zapytała wpuszczając go do pokoju.
-Jest mój brat?-zapytał-Bo nie było go na noc, domyslilem sie, że tu jest, ale sie upewniam.
-Taak, jest w łazience.-odpowiedziala lekko się uśmiechając.
-Oh, to dobrze. Przyszedłem też,spytać, czy idziecie na śniadanie za pięć minut.-powiedział uważnie przyglądając się przyjaciółce. Martwił sie, to widać. Jednak to nie Demi, mu odpowiedziała.
-Cześć Nick, tak pójdziemy na śniadanie, ale zobaczymy się na dole, okej?- Joe akurat wyszedł z łazienki.
-Siema Joe. No dobra, to ja wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia za pięć minut.-powiedział i wyszedł, a kilka sekund później zadzwonił telefon brunetki.
-Halo?- odebrała, dzwonił Jerry.
-Cześć Demi-przywitał się mężczyzna.
-No hej, co się dzieje?-zapytała opierając sie o ścianę, a Joe uważnie jej się przyglądał.
-Wiem, że jesteś na wakacjach, ale ktos się dowiedział, że jesteś na Hawajach i chce, żebyś zabrała dwa krótkie koncerty, właściwie w sumie kilka piosenek.-powiedział niepewny reakcji swojej podopiecznej.
-Kto, z kim, gdzie i kiedy.-zapytała wzdychajac i siląc się na spokojny głos. Joe podszedł z pytającą miną i razem usiedli na łóżku, zanim Jerry zaczął odpowiadać, na pytania zadane, przez dziewczynę.
-Podobno jakiś fan cię widział, a na tamtejszym festiwalu brakuje gwiazdy światowego formatu i pomyśleli, że może ty, skoro już tam jesteś.-wytłumaczył.
-A ten drugi?-dopytała.
-Twoi przyjaciele tam będą i pytali, czy zagrasz na ich koncercie, jedną, czy dwie piosenki.
-Kiedy i gdzie?- zapytała ponownie, kładąc się na łóżku, a Joe złapał ją za rękę.
-Ten koncert z BTR, ma byc dziewiętnastego sierpnia, a ten na festiwalu, dwudziestego.
-Przecież to w moje urodziny!- zdenerwowała się i mocniej ścisnęła rękę chłopaka.
-Wiem o tym, dlatego nie musisz się godzić na żaden z tych koncertów.-wytłumaczył. Demi westchnęła ciężko i wstała z łóżka dając brunetowi znać, że muszą powoli iść na śniadanie. Joe zamknął za nimi pokój, a Demetria po chwili namysłu odpowiedziała.
-Na ten dwudziestego się zgadzam, fani najważniejsi, ale co do dziewiętnastego, muszę się zastanowić.-poinformowała menedżera, pożegnali się i rozłączyli. Gdy skończyła rozmawiac, schowała telefon do kieszeni spodni i akurat wychodzili z windy.
-Co się stało, Dems?-zapytał po chwili Joe.
-Możemy narazie o tym nie rozmawiać?- poprosiła lekko się uśmiechając.
-Pewnie,porozmawiamy o tym później.-zgodził się Joe. Złapał swoją dziewczynę za rękę i weszli do hotelowej restauracji. Znaleźli stolik przy którym siedzieli pozostali bracia Jonas i podeszli uśmiechając sie do nich. Demi przytuliła Kevina na dzień dobry i dosiedli się do stołu zamawiając śniadanie.




Cześć, dawno mnie nie było. To chyba moja najdłuższa przerwa. Niestety nie miałam pomysłów i czasu na ten już 40 rozdział!!! Co ja sądzę widać, bo jest krótko i dość beznadziejnie. Myślę, że to mój najgorszy rozdział, a napewno jeden z groszych. Szczególnie, że ostatnio wychodziły mi lepsze. Przepraszam za błędy, bo napewno jakieś są. W poprzednich rozdziałach było ich pełno. :/ No dobra to nie będę was zanudzać.

P.s. Tylko dla chętnych nie związane z blogiem.
Chce tylko powiedzieć, że to przykre jak przyjaciele się do siebie nie odzywają ani słowem, nawet w szkole. Więc Dominika (ona wie, że to o niej), jeśli jesteś i czytasz, to... Właściwie nic, może napisz chociaż w komentarzu krótkie cześć. Ok? No to tyle z mojego "nie na temat".

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 39

Położyłam się na brzuchu i wzięłam telefon do ręki. Żadnych wiadomości i połączeń. Weszłam na Twittera. Spojrzałam na Joe i napisałam coś na telefonie. Ale zanim wysłałam, pokazałam wpis swojemu chłopakowi.
-Mogę?-zapytałam
-Pewnie Dems, będę bardzo szczęśliwy-uśmiechnął się szeroko, a wcisnęłam Tweet. Załadowała się treść:
"Uwaga Lovatics i fani @joejonas. Mam dla was informacje i mam nadzieję, że się ucieszycie. Jemi wróciło!! Ja i @joejonas jesteśmy razem i jesteśmy bardzo szczęśliwi"
@ddlovato
Posiedzieliśmy na plaży do szesnastej i zaczęliśmy się zbierać. Założyłam sukienkę, rzeczy spakowalam do torebki i czekałam, aż Joe i jego bracia się ubiorą. Kilka minut później zakładałam szpilki na chodniku koło plaży i złapałam Joe za rękę. Uśmiechnął się lekko, ale jego uśmiech się powiększył, gdy cos zobaczył. Spojrzałam w tą samą stronę, co on i sie zaczęłam lekko śmiać.
-Nicky, wszystko w porządku?-zapytałam, bo wyglądał, jakby.zobaczył ducha.
-Wy trzymajcie, się za, ręce.-wykrztusił.
-Tak, zgadza się-odpowiedział mu Joe obejmując mnie w pasie i całując w czubek głowy.
-Ale jak to? Od kiedy?-zapytał Kevin, który siedział do tej pory cicho.
-Od paru godzin-powiedziałam mu.
-I nic nam nie powiedzieliscie?-było słychać żal w głosie Nicka.
-Nicky, leżeliście na plaży. Zaczęliśmy jak poszliśmy do wody zaraz po was.-wytłumaczyłam.
-No dobra. Cieszę się, że znowu jest Jemi.-powiedział i podszedł mnie przytulić, to samo zrobił Kevin. Joemu przybili takzwanego żółwika i powoli zaczęliśmy wracać do hotelu i nagle sobie o czymś przypomniałam. Przecież Joe wczoraj miał urodziny! Aż podskoczyłam, gdy sobie o tym przypomniałam. Spojrzałam przerażona na Joe, on to wyczuł, spojrzał na mnie i już chciał zapytać co się stało. Wyraźnie się martwił, ale ja mu przerwałam.
-Nick!-krzyknęłam tak, żeby mnie usłyszał. Odwrócił się, a ja wyrwałam się z objęć Joe,bez słowa wyjaśnienia podbiegłam do jego brata, na tyle szybko na ile pozwalały mi szpilki i odciągnelam go na bok.
-Co jest Demi? Joe chyba noe jest zachwycony tym, że poleciałaś do mnie bez słowa.-odparł patrząc na starszego brata.
-Joe miał wczoraj urodziny!-wyszeptałam.
-No wiem i co z tego?-zapytał zdziwiony moją reakcją.
-Nie założyłam mu życzeń.
-Złóż dzisiaj.-poradził lekko się uśmiechając.
-Myślisz, że mogę? To głupie. Zapomniałam o urodzinach przyjaciela, co ze mnie za przyjaciółka.-powiedziałam smutniej.
-Jesteś wspaniałą przyjaciółką, a teraz jego dziewczyną. Byliście wczoraj na spacerze, a dzisiaj staliście się parą. Sądzę, że to najlepszy prezent jaki moglaś mu dać. Nawet nie składając mu życzeń.-to co powiedział miało sens.
-Dzięki Nicky, jesteś wspaniałym przyjacielem.-powiedziałam i lekko go przytuliłam. Wróciłam do Joe z przepraszającą miną.
-Co się stało Dems?- zapytał niby spokojnie, ale wiem, że jest trochę zły, że poleciałam do jego brata i się martwi.
-Oj nie denerwuj się tak.-poprosiłam i pocałowałam go w policzek.
-To co się stało?-dopytywał, a ja musiałam mu odpowiedzieć.
-Przypomniałam sobie o czymś i musiałam pogadać o tym z Nickiem.
-O czym?
-Joe, to narazie nie ważne. Nie możesz wiedzieć.-powiedziałam to tak łagodnie jak tylko umiałam, ale chyba i tak sie zdenerwował.-Idziemy gdzieś wieczorem?-zapytałam po chwili.
-Możemy. Co proponujesz?-uśmiechnął się lekko i przepuścił mnie w drzwiach hotelu, gdy do niego wchodziliśmy.
-No nie wiem, może park rozrywki. No wiesz karuzele, gry.-zaproponowałam po chwili.
-Super pomysł-zgodzil się, weszliśmy do windy, gdy jej drzwi sie otworzyły i w czwórkę zajechalismy na nasze piętro. Nick i Kevin poszli do pokoju, a Joe ze mną stał chwilę na korytarzu
-Muszę lecieć się przebrać i widzimy się za pół godziny, okej?-upewnilam sie.
-Pewnie Dems. Do za chwilę.-pocałował mnie krótko w usta i weszłam do pokoju.
Podeszłam do szafy, gdzie wcześniej włożyłam swoje ubrania, wyciagnelam krótkie niebieskie spodenki, czarną bluzkę na ramiaczkach i założylam czarne wysokie Conversy. Włosy związałam w kitka.Chwilę później byłam.gotowa, telefon i kartę wlozylam do tylniej kieszeni spodni. Wzięłam z łóżka niebieską bluzę i poszłam do przyjaciół. Miałam chwilę.czasu, a nie chciało mi się siedzieć samej w pokoju.
-Cześć chłopaki- weszłam bez pukania.
-Siema Dem, znawu. Widzieliśmy się dwadzieścia.minut temu. Nie możesz bez nas wytrzymać, co?-zapytał z uśmiechem Kevin, a ja podeszłam do niego i uderzylam go lekko w ramię.
-Tak, masz rację. Kocham was wszystkich i nie mogę bez,was wytrzymać.-powiedziałan poważnie, ale po sekundzie zaczęłam się śmiać.-A tak na serio, to nudzilo mi się samej. No i wad kocham, ale każdego inaczej.-puściłam mu oczko i chwile później czułam jak ktoś mi zasłania oczy rękoma a druga osoba mnie całuje.
-Nicky puszczaj mnie, Joey dobrze calujesz.-poczułam który, to który. Nie wiem jak, może dlatego, że Joe by zabił Nicka, gdyby ten mnie.pocałował i to przy nim.
-Dzięki Dems-uśmiechnął się do mnie lekko zarumieniony Danger.-To co, gotowa?-zapytał po chwili.
-Pewnie- pożegnaliśmy się z chłopakami. Chwilę później byliśmy w windzie, Joe trzymał mnie za rękę i przepuścił w drzwiach. Gdy tylko te sięvza.nami zamknęły przycisnal mnie lekko do ściany windy i pocałował.
-Mmm. No, no Jonas. Całujesz jeszcze lepiej, niż pamiętam.-pochwaliłam.
-Hmm, Lovato, ty też całujesz lepiej.-zarumienilam się, drzwi windy się otworzyły, zlapalismy sie za ręce i poszliśmy spacerkiem do parku rozrywki, który znajdował się wcale nie tak daleko od naszego hotelu.
-To co najpierw?-usłyszałam pytanie, gdy przeszliśmy przez bramę.
-Może ta duża karuzela, później labirynt strachu, później ta mniejsza karuzela?-zaproponowałam.
-Dobra, to chodź.-pociągnął mnie i poszliśmy chyba na wszystkie atrakcje. Nawet na te, których nazwy nie znam i sama w życiu bym na nie nie poszła. Na koniec Joe się uparł, że chce mi wygrać pluszaka i rzucał do butelek. Było z tym dużo śmiechu, bo za którymś razem piłeczka się odbiła od sciany i uderzyła go w głowę. W końcu udało mu się zbić wszystkie butelki.
-Wybieraj misia, Dem.-powiedział mój książę.
-Chcę tego misia polarnego.-wskazalam na białego pluszaka i sprzedawca mi go podał.
-Dziękuję Joey.-pocałowałam go w policzek i przytuliłam.
-Dla ciebie wszystko Dem.-powiedział mi we włosy, a ja jeszcze bardziej się w niego wtulilam. Złapalismy się za rękę i zaczęliśmy powoli wracać do hotelu. Po dwudziestu minutach staliśmy pod moimi drzwiami.
-Dziękuję, za ten piękny.wieczo Joe. To była jedna z naszych.najlepszych randek.
-Też tak uważam, panno Lovato.-usmiechnelam się szeroko, gdy to mówił i lekko pocałowałam go w usta, patrząc jednocześnie w oczy.
-A czy panicz Joseph Adam Jonas zwany przez surly Dangerem, a przeze mnie księciem z bajki chciałby wejść do środka i zostać na noc?
-A czy królewna sobie tego życzy?
-Oczywiście paniczu, ale musimy być grzeczni, bo moja straż cię aresztuje i zetnie głowę na szubienicy, jeśli zrobisz coś księżniczce, mój książę.
-Niech księżniczka się niczym nie przejmuje. Nie zrobię nic wbrew.woli księżniczki.
-W takim razie zapraszam księcia do mojej komnaty.
Otworzyłam drzwi do pokoju, weszliśmy do środka. Odrazu.zabrałam pizame i poszłam do łazienki się umyć. Wyszłam piętnaście minut później, a Joe siedział na łóżku z moim laptopem na kolanach.
-Co robisz?-zapytałam siadając na łóżku.
-Przeglądam portale plotkarskie. Nie ma nic o nas, oprócz tego, że według twojego Twittera jesteśmy razem.-powiedział lustrujac mnie wzrokiem i uśmiechając sie. Nic dziwnego, bo miałam na sobie tylko koszulkę na krótkim rękawie, ledwo cokolwiek zasłaniająca.
-To dobrze, narazie mamy spokój. Idziesz do łazienki?-spytałam.
-Jasne, ale nie mam koszulki do spania.-odparł uważnie mi się przyglądając.
-Nie szkodzi, możesz.spać bez.-uśmiechnęlam się szeroko i przygryzlam warge, przypominając sobie jak wygląda bez koszulki.
-Ma pani niegrzeczne myśli, panno Lovato.-odłożył laptopa i popchnął mnie lekko na łóżko, tak że leżałam na plecach.
-Taak? Nie zauważyłam-pochylił się nade mną, a ręce przytrzymał swoimi.
-Oj tak.-zawisł nade mną, dzieliły nas centymetry.
-Możliwe.-był jeszcze bliżej, ale nie miał zamiaru pocałować, więc ja to zrobiłam. Po kilku lekkich pocalunkach przycisnal mnie jeszcze bardziej do łóżka puszczając moje ręce. Jednk złapał mnie w talii, położył ręce na plecach i przycianal bardziej do siebie. Złapałam za jego koszulkę i mu ją powoli ściągnęłam, co spowodowało, że wyciągnąć spodemnie ręce. Jednak to go nie zniechęciło, bo znowu mnie do siebie przytulił, tym razem wkładając ręce mi pod kawałek koszulki. Wplotłam swoje ręce w jego włosy i jeszcze bardziej zagłębiłam pocałunek. Nie wiem ile tak się całowaliśmy,.ale powoli traciłam oddech.
-Wow.-powiedział Joe, gdy przerwaliśmy pocałunki.
-Tak, sie. Wszystkiego najlepszego Joe. Wiem, że wczoraj miałeś urodziny, ale tyle się dzialo, no i nie mam dla ciebie prezentu.-posmutnialam.
-Nie szkodzi Dem. Jesteś ze mną, to najlepszy prezent.-uśmiechnął się i lekko mnie pocałował.
-A teraz, jeśli już nie masz na sobie koszulki-zarumienilam się-możesz iść się umyć wracaj szybko mój książę.-powiedziałam uśmiechając się. Gdy wrócił, położył się do łóżka, pocałował lekko na dobranoc, przytulilam się do niego i poszliśmy spać.



Cześć. Przepraszam za przerwę wczorajsza, ale wczoraj nie miałam kiedy napisać rozdział, nie mówiąc już o opublikowaniu. Kończyłam pisać dzisiaj, a zaczęłam w piątek, no i kawałek napisalam wczoraj w nocy. Mam nadzieję, że wam
się chociaż trochę podoba. :)

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 38

Weszłam do pokoju uśmiechnięta, oparła się o drzwi i postałam tak chwilę, później biorąc po drodze pizame udałam się do łazienki. Wzięłam szybko prysznic i położyłam się do łóżka. Nie wiem ile tak leżałam, ale uśmiech nie schodził mi nawet na chwilę z twarzy. Gdy w końcu zasnęłam, spałam do dziesiątej, obudziły mnie promienie pięknego, gorącego słońca.Te wakacje będą idealne, Nick, Kevin, Joe no i ja. Kto nie chcialby pojechać z przyjaciółmi i ukochanym księciem z bajki na wakacje? Tak, one zdecydowane będą idealne. Wstałam z łóżka, zabrałam ze sobą białą sukienkę na ramiączkach, szpilki i poszłam do łazienki, umalowałam się, rozczesałam włosy, wzięłam telefon i postanowiłam pójść do pokoju obok. Zamknęłam za sobą drzwi i zapukałam do przyjaciół. Otworzył mi Nick.
-Cześć Demi.- wpuścił mnie do środka i jak zwykle przytulił na powitanie.
-Hej Nick, hej Kevin- przywitałam się z najstarszym Jonasen gdy tylko go zobaczyłam siedzącego przed telewizorem. Wstał, gdy weszłam i mnie przytulił.
-Hej Dem- znowu wrócił na kanapę, a ja i Nick poszliśmy w jego ślady.
-Co oglądasz?- zapytałam patrząc w telewizor.
-Awengers, bardzo fajny film- odpowiedział uśmiechając się.
-A tak, oglądałam. Gdzie Joe?- zapytałam po chwili.
-Śpi jeszcze.-odpowiedział mi Nick, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
-Jeszcze?- przecież jest jedenasta
-No tak, ale wrócił z waszego spaceru wesoły jak nigdy. No nie był tak wesoły od długiego czasu. Wszedł do pokoju, powiedział coś, że kocha życie i zaproponował alkohol. Niby była jakaś okazja. Nie dowiedziałem sie jaka to okazja. Nawet szczerze mówiąc nie pytałem. Zgodziliśmy się, wypiliśmy trochę, a później ja i Kev poszliśmy spać.Joe został i położył się chyba koło drugiej. Pewnie dlatego jeszcze śpi, był zmęczony.- skończył opowiadać i patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-No co?-zapytałam
-Czemu był taki szczęśliwy?
-Nie wiem. Idę go obudzić, bo prześpi cały dzień.-wykręciłam się od odpowiedzi i poszłam do pokoju chłopaków, zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do łóżka Dangera.
-Joe wstawaj-próbowałam go obudzić, nic nie dało.-Joe!-podniosłam głos, ale i tym razem nawet nie drgnął. Zastanawiłam się chwilę nad tym, jak go skutecznie obudzić. Wpierw pomyślałam o zimnej wodzie jak w Camp Rocku, jednak szybko z tego zrezygnowałam i postanowiłam na inny sposób. Sprawdziłam czy drzwi mają klucz, miały, więc je zakluczylam i wróciłam do łóżka Joe. Spał na plecach, więc powoli i po cichu usiadłam na nim okrakiem, znieruchomialam, żeby sprawdzić, czy się nie obudził, jednak nic się nie działo. Więc oparłam ręce o jego klatkę piersiową, pochyliłam się nad nim. Pozwoliłam, aby moje włosy wisiały nad jego twarzą i łaskotały policzki chłopaka. Przyjarzałam się śpiącemu księciu z bajki, i go pocałowałam. Raz, drugi, przy trzecim oddał pocałunek i otworzył oczy. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i usiadłam na łóżku obok niego.
-Cześć Dems.-przywitał się z szerokim uśmiechem.
-Witaj Joe.
-Piękna pobudka-zarumieniłam się-Długo spałem?- zapytał po chwili patrzenia sobie w oczy.
-Jest po jedenastej- odpowiedziałam mu, a ten spojrzał na mnie zaskoczony
-Już? Długo spałem.
-Rzeczywiście, dlatego przyszłam cię obudzić. Długo nie reagowałeś, dlatego przeszłam do radykalniejszych i skuteczniejszych środków.
-Nie mam nic przeciwko-powiedział i lekko pocałował mnie w kącik ust. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta. Oderwałam się od niego prawie odrazu, wstałam z łóżka.
-Idź się ubierz Joe. Nie możecie siedzieć cały czas w pokoju.-powiedziałam i wyszłam zostawiając go samego i chyba zdezorientowanego. Poszłam do "salonu" i dosiadłam sie do reszty Jonasów. Oglądaliśmy film, a po jakiś dwudziestu minutach doszedł do nas Joe.
-No nareszcie Joe. Co tak długo?- zapytał Nick uśmiechając się szeroko.
-Spałbym dłużej, gdyby Demi mnie nie obudziła-powiedział uśmiechając się do mnie, odwzajemniłam uśmiech.
-No dobra, koniec pogaduszek. Idziemy dzisiaj na plażę, mam zamiar się trochę dzisiaj opalić. Widzimy się za dwadzieścia minut na korytarzu-powiedziałam wstając z kanapy.-Nie chcę słyszeć sprzeciwów.-powiedziałam groźnie na nich patrząc i wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie, założyłam strój, zawiązałam włosy w kitka, wzięłam ręcznik, olejek do opalania, IPoda, telefon. Usiadłam na łóżku, napisałam fanom, że idę na plażę i wyszłam z pokoju. Punktualnie o dwunastej przyszli wszyscy trzej bracia i poszliśmy do windy. Zjechaliśmy na dół, przeszliśmy obok recepcji mówiąc, recepcjonistkce dzień dobry i poszliśmy na plażę. Rozłożyliśmy się niedaleko wody. Kevin i Nick poszli do wody a ja i Joe zostaliśmy na plaży. Gdy ściągałam sukienkę, czułam na sobie wzrok Joe'go. Spojrzałam na niego, a ten się zniewalająco uśmiechnął. Poszedł w moje ślady i ściągnął koszulkę. Już nie był tak napakowany, jak parę miesięcy temu. Musiał przejąć się moją uwagą na temat muskukatury i przestać chodzić tak często na siłownię. Uśmiechnęłam się i przygryzłam lekko wargę.
-Przestałeś chodzić na siłownię.-wytknęłam mu.
-No tak, mówiłaś, że nie lubisz zbyt umięśnionych- powiedział przerażony, że mi się zmieniło.
-Wciąż tak jest, spokojnie.- uspokoiłam go.
-Uf, już się przestraszyłem.-wyraźnie mu ulżyło. Uśmiechnęłam się tylko i usiadłam na ręczniku. Joe poszedł w moje ślady i usiadł obok. Wyciągnęłam z torby olejek i IPoda. Słuchawki wyłożyłam do uszu, włączyłam sobie cicho utwór przyjaciół Dance Until Tomorrow i po chwili usłyszałam jak Joe coś do mnie mówi, wyciągnęłam jedną słuchawkę i powtórzył dla pewności, że usłyszałam.
-Posmarować ci plecy?- niby niewinne pytanie, ale mi się zrobiło gorąco.
-Dziękuję, ale narazie opalę sobie brzuch.-uśmiechnęłam się do niego. Joe już nic nie powiedział, tylko położył się ba ręczniku, obok mnie i zaczął o czymś myśleć. Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale w końcu wrócili Nick i Kevin. Usiedli na swoich miejscach, a ja spojrzałam na Joe. Gdy chłopak wyczuł mój wzrok na sobie uśmiechnął się.
-Idziemy do wody?-zapytałam
-Jasne! Tylko czekałem, aż to zaproponujesz.- zerwał się na nogi i podał mi rękę, aby ułatwić wstanie z piasku. Wyłączyłam IPoda i schowałan do torebki. Poszliśmy do oceanu. Na początku woda była zimna, ale gdy się do niej przyzwyczailiśny, zanurzyliśmy się w niej i zaczęliśmy pływać i się wygłupiać. Joe chlapał mnie wodą, a ja jego. Później wyskoczyłam mu na plecy i zakryłam oczy rękoma. Zachowywaliśmu się jak zakochana para i szczęśliwa para, a nie jak ludzie, którzy kiedyś razem byli, a jedna z nich załamała się psychicznie po rozstaniu. W ogóle się nie zmieniłam, dojrzałam. Nie jestem już tą samą nastolatką, co wcześniej. Teraz kocham siebie,siostrę, przyjaciół, fanów. Byliśmy jednym, a zachowywaliśmy się jeszcze inaczej. Kocham go, ale nie wiem, czy on kocha mnie. Kochał mnie, podobno kilka miesięcy temu. Chyba mój humor, się popsuł, bo Joe dziwnie na mnie spojrzał.
-Demi. Co się dzieje?-zapytał siląc się na spokojny ton.
-Nie, dlaczego?-zapytałam, udając, że nie wiem o co chodzi.
-Nie udawaj Dems. Humor ci się popsuł. Chciałbym wiedzieć o co chodzi.-poprosił.
-No bo tak sobie pomyślałam o tym jak się zachowujemy, a kin jesteśmy iii...-opowiedziałam mu co się działo w mojej głowie, a gdy skończyłam mówić, pocałował mnie. Poprostu pocałował. Oddałam pocałunek.
-Chcesz wiedzieć kim jesteśmy? Kim ja jestem? I czy wciąż cię kocham?- zapytał upewniajac się.
-Tak-powiedziałam bojąc się tego co powie.
-Jestem Joe zjonas, muzyk, mam trzech braci, wspaniałą przyjaciółkę. Ty jesteś Demi Lovato, piękna zdrowa, silna dziewczyna. Jesteś wspaniałą przyjaciółką, którą kocham. Jestem szalenie zakochani od kilku lat. Spieprzyłem wszystko jakiś czas temu i bardzo tego żałuję.Jesteśmy przyjaciółmi, chociaż bardzo tego nie chcę. Chcę być kimś wiecej, ale boję się, że mnie nie kochasz, lub wciąż nie chcesz.-powiedział, a mi zaczęły lecieć łzy z oczu. Czekał na reakcję, a ja płakałam i nie mogłam wykrztusić z sobie słowa. Jedyne co mogłam zrobić, to go pocałować. Tak też zrobiłam. Po chwili udało mi się przemówić.
-Słuchał Joe. Jak możesz wciąż myśleć, że cię nie kocham? A to co było wczoraj? Te moje teksty o księciu z bajki, myślisz, że mówiłam tak bed powodu? Bo tak mi się chciało, podobało? Wtedy kilka misiecy temu popełniłam błąd i zdominowałam się o tym dopiero wczoraj w windzie, jak jechaliśmy na obiad. Joe?-powiedziałam.
-Tak?
-Kocham cię i nigdy nie przestałam. Co z tego, że pewnie znowu będę cierpieć, ale nie wytrzymam tak dłużej.- skończyłam mówić, ale on siedział cicho, patrzył na mnie i nic. Zaczynałam się niepokoić. Serce mi niesamowicie szybko biło. Byłam przestraszona, zdenerwowana. Sekundę później poczułam jak mnie całuje.
-Demi, pytam poraz drugi w naszym życiu, ale tym razem całkowicie z własnej woli, bez jakiejkolwiek ingerencji osób trzecich. Zostaniesz moja dziewczyna? Po raz drugi- zapytał. Stalam i patrzył mi w oczy, czekając na reakcję. Stałam i nie wiem czemu nad tym się jeszcze zastanawialam. Przecież to oczywiste.
-Z wielką chęcią.-zgodziłam się, a mój chłopak, o jeny, jak to dziwnie brzmi moj chłopak, wziął mnie przytulil i podniósł ze szczęścia.
-Dziękuję.-pocałował mnie.
Chwilę później wyszliśmy z wody i poszliśmy usiąść na ręcznikach. Położyłam się na brzuchu, tak samo jak Joe i zaczęliśmy się delektować słońcem, patrząc na siebie w tym czasie.



Cześć. Macie Jemi, mam nadzieję, że nie zawiodłam. Chciałam to dodać przed północą, ale jak widac,chyba coś mi nie wyszło. W takim razie miłego dnia/wieczora w zależności od tego o której czytajcie. :)

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 37

Lot minął nam spokojnie, a po kilku godzinach lądowaliśmy. Oko Nicka zrobiło się fioletowe, miała rację, że będzie miał siniaka. No i jak my teraz wytłumaczymy to prasie? Nie mam pojęcia, ale później o tym pomyślę. Wstaliśmy ze swoich miejsc, zabraliśmy bagaż podręczny i wyszliśmy z samolotu. Na lotnisku było spokojnie, jak widać paparazzi nas jeszcze nie znaleźli i bardzo dobrze. Poszliśmy odebrać bagaże i udaliśmy się do taksówki, a później do hotelu. Chłopcy mieli swój pokój, a ja swój. Nie mogłam mieszkać z nimi, bo to by wywołało wiele plotek, a niekoniecznie dobrze sobie z nimi radzę, szczególnie z tymi negatywnymi. Wzięliśmy x recepcji karty do naszych pokoi i wjechaliśmy na piąte piętro. Pokoje 212 i 213. Ten pierwszy jest mniejszy i mój. Otworzyłam drzwi kartą i weszłam do środka. Postanowiłam walizki przy łóżku i wyszłam na balkon. Widok był cudowny, a zaraz obok mnie balkon mieli bracia Jonas. I akurat na nim stał Nick. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jak oko?- zapytałam.
-Dobrze, prawie nie boli.-powiedział także się uśmiechając.
-Przykro mi.-rzuciłam od niechcenia, a on spojrzał na mnie zaskoczony. Jednak to nie on mi odpowiedział.
-To nie twoja wina Dems, to ja zareagowałem zbyt gwałtownie.- odpowiedział Joe, patrząc na widok z balkonu.
-Masz rację Joe, to też twoja wina.-przyznałam-Ale czuje się winna.
-Jak to?- zdziwili się obaj.
-Nie wiem, ale tak się czuje. No dobra, to co dzisiaj robimy?- zapytałam zmieniąc temat.
-Na plażę już raczej za późno. Może obiad za dwadzieścia minut, a później spacer po plaży?-zaproponował Joe. Spojrzałam na niego zaskoczona. Zabrzmiało to trochę jak propozycja randki.
-No nie wiem. Nick, ty i Kev też się przejdziecie?-zapytałam, bo chciałam się jakoś wykręcić od spaceru, romantycznego spaceru, sam na sam z moim byłym chłopakiem.
-Niee, chyba zostaniemy. Głowa mnie boli.-powiedział, bezczelnie się uśmiechając. Specjalnie nie chce iść, bo chce, żebym była sama z Joe. Co za kłamca z niego, ale okej. Niech będzie, przejdę się z Joe. Spojrzałam na Dangera, czekał na odpowiedź.
-Chętnie się przejdę po obiedzie.- zgodziłam się z uśmiechem i widziałam jak wypuszcza powietrze z ust. Chyba cały czas wstrzymywał oddech.
-To świetnie. Widzimy się za dziesięć minut.- miał lepszy humor, to widać gołym okiem. Wszedł do pokoju z gigantycznym uśmiechem na twarzy.
-Dobra, Nicky. Lecę do pokoju, zobaczymy się za chwilę.-uśmiechnął się do mnie i weszła do pomieszczenia zostawiąc go samego. Podeszłam szybko do walizki, wyciagnelam z niej kosmetyczkę, luźną czarną sukienkę, białe szpilki i białą kurteczkę. Poszłam do łazienki, umyłam zęby, szybko się przebrałam, poprawiłam włosy i gotowa wyszłam z.mieszkania. Kilka sekund przede mną wyszedł Joe, więc byłam na czas, ale co dziwne był sam.
-To twoi bracia nie idą na obiad?- zapytałan lekko zdziwiona.
-Zaraz przyjdą, mieliśmy iść sami-uśmiechnął się do mnie i poszliśmy do windy. Była pusta, spojrzałam na Joe i dotarło do mnie, że kocham go. Kocham Dangera i źle zrobiłam kilka miesięcy temu. Tylko czy on mnie kocha.Zanim drzwi się otworzyły, pomyślałam sobie tylko, że bardzo bym chciała go pocałować. Wyszliśmy razem z windy i ruszyliśmy do restauracji hotelowej, znaleźliśmy stolik na cztery osoby w przytulnym zakątku sali. Usiadłam przy oknie, a Danger obok mnie. Zajrzeliśmy do Menu.
-Co bierzesz, Joe?-zapytałam po chwili.
-Chyba wezmę spaghetti bolonese.-odpowiedział patrząc na mnie znad Menu.
-To ja chyba też.
Chwilkę później przyszedł Nick z Kevinrm, dosiedli się do nas u spojrzeli do karty dań. Kilka minut później dostaliśmy zamówione jedzenie. Makaron z sosem był naprawdę pyszny, popijalam to sokiem pomarańczowym. Gdy skończyłam poczekałam, aż Joe skończy jeść. Chwilę posiedzieliśmy z braćmi Jonas.
-Demi?-zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
-Tak?
-Idziemy się przejść?- zapytał uśmiechając się.
-Jasne- zgodziłam się wstając z krzesła.
-To super. Wrócimy później.-zwrócił się do Nicka i Kevina.
Chwilę później szliśmy po promenadzie nad oceanem. Pogoda była piękna, słońce jeszcze świeciło, ale już trochę słabiej. Szłam po jego prawej stronie, czasem na mnie zerkał, ale nic nie mówił. Ja też siedziałam cicho, nie chciałam przerywać tego pięknego momentu. Szliśmy tak dalej, aż w końcu słońce zaczęło chować się za horyzontem. Było pięknie, przystanęłam zafascynowana. W L.A. też to pięknie wygląda, ale tutaj na Hawajach to jest niesamowite.Spojrzałam na Joe i odkryłam, że on także na mnie patrzy.
-Ładnie, prawda?- powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Staliśmy bliżej siebie niż myślałam.
-Taak. Romantycznie.-szepnęłam, uśmiechając się lekko.
-A co jeszcze jest romantyczne?- spytał cicho. Zastanowiłam się nad odpowiedzią, po chwili stanęłam na palcach i pocałowałam go. Chyba się tego nie spodziewał. Szybko się odsunęłam od zaskoczonego chłopaka i odpowiedziałam na pytanie zadane wcześniej.
-Pocałowanie ukochanego księcia z bajki i lody czekoladowe w wafelku.-zarumienilam się mówiąc to, ale wciąż patrzyłam mu w oczy. Widziałam jak jego spojrzenie i wyraz twarzy się zmieniają. Po chwili szeroko się uśmiechnął i podał mi ramię.
-W takim razie zapraszam panią na lody czekoladowe- powiedział szarmancko.
-Bardzo chętnie prosze pana-przyjęłam propozycje i razem trzymając się pod ramię ruszyliśmy w stronę budki z lodami. Kupiliśmy po dwie gałki lodów czekoladowych i powoli spacerkiem ruszyliśmy na drewniany pomost. Usiadłam na końcu, zdjęłam buty i zamoczylam stopy w oceanie. Obuwie postawiłam po swojej lewej stronie, a Joe, który poszedł w moje ślady usiadł po prawej. Oglądaliśmy końcówkę zachodu słońca, a gdy ono całkowicie zgasło, patrzyliśmy w gwiazdy. Było cudownie, ale w pewnym momencie zadzwonił telefon Joe'go.
-Halo- odebrał chyba trochę zły, że przerwali nam taką magiczną chwilę.- Dobrze, zaraz wracamy.Nick nie denerwuj się tak, przeciez nic się nie stało. Zaraz będziemy. Pa.- rozłączył się nie dając dojść bratu do słowa.
-Co jest?- zapytałam, bo jego mina nic mi nie mówiła.
-Ten idiota, zadzwonił tylko dlatego, że długo nas nie ma, a zrobiło się ciemno.-powiedział, a ja się roześmiałam.
-Przesadzasz, Nick się martwi. No i ma rację. Trzeba powoli wracać.
-No dobrze, skoro tak mówisz, to wracajmy. Wstał z pomostu, założył buty, poczekał aż i ja założę swoje, a później podał mi rękę i pomógł wstać. Wracaliśmy powoli, koło dwudziestej drugiej, dostaliśmy się do hotelu, gdy wsiedlismy do windy, zajechalismy na nasze piętro i poszliśmy do moich drzwi.
-No to,dziękuję za pyszne lody i bardzo przyjemny spacer.- powiedziałam po chwilin stania w ciszy i spojrzałam na Joe.
-Nie ma sprawy. To ja dziękuję Dems- odparł z uśmiechem. Gdy już miałam wchodzić, przytrzymal mnie, za rękę i lekko przybliżył.swoją twarz do mojej. Gdy została nam mała odleglość zatrzymał się. Cholernie chciałam go pocałować, a on nie chciał zrobić tego ostatniego kroku.
-Oh, pocału mnie wreszcie idioto.- szepnęłam do niego i pocałowałam go. Natychmiast oddał pocałunek. Gdy przestaliśmy odsunął się ode mnie, szeroko uśmiechnął, powiedział dobranoc i pocałował w policzek.
-Dobranoc Joe.- pożegnaliśmy się i tym razem weszłam do pokoju, bez przeszkód.


Cześć. Nie wiem, czy lubię ten rozdział.:)
Oglądam właśnie Camp Rock i nie mogę uwierzyć w to, że Demi i Jonasi tak się zmienili, przez ten czas. Dziwnie jest oglądać ich, takich jakimi byli kiedyś, wiedząc jak wyglądają teraz. Strasznie widać tą różnicę i to jest przerażające.
No to kończę. Pozdrawiam. :)

wtorek, 8 stycznia 2013

Ważne pytanie.

Hej, hej. Piszę właśnie 37 rozdział i nie wiem jak potoczyc losy. Mam do was pytanie. Chcecie Jemi? Sa trzy opcje.:
1- w ogóle ma nie być Jemi.
2- ma być, ale później za kilka rozdziałów, jak rozwinie sie akcja na wakacjach.
3- ma być jeszcze w tym, albo najpóźniej następnym rozdziale.

Liczę na szybką odpowiedź, ale z tego co się orientuje, będę musiała pisać neutralnie, albo w ogóle poczekac do jutra. Tylko wtedy jutro (9.01.13) nie dostaniecie niestety rozdziału, bo będę go pisać, dopiero jak dostanę odpowiedź. Pozdrawiam.

Rozdział 36

Wstała rano koło ósmej, poszła do łazienki umalowała się. Ubrała czarne spodnie rurki, czerwono-krwista bluzkę na ramiączkach, włosy wyprostowała i związała w wysokiego kucyka.Na nogi założyła czarne rzymianki na obcasie. Wyszła z łazienki, zabrała swoje bagaże, każdy pokolei i na dole spotkała Mitcha. Pomógł jej zanieść walizki do samochodu. Demi wróciła się do pokoju po torebkę, laptopa, telefon i kurtkę. Gdy była gotowa zeszła na dół, pożegnała sie z Madison, która chwilę wcześniej zeszła na dół. Kilka minut później dziewiętnastolatka jechała samochodem ze swoim ochroniarzem, który ja odwoził na lotnisko. Gdy byli prawie na miejscu zadzwonił telefon dziewczyny.
-Halo-odebrała
-Cześć Dem. Chciałem zapytać za ile będziesz na lotnisku.-zapytał Nick.
-Za jakieś pięć minut. I mam do was prośbę.- powiedziała brunetka.
-Słucham.
-Popilnujecie mi bagaży, przez jakąś dłuższą chwilę?- spytała przyjaciela.
-Jasne, ale dlaczego?-zainteresował się chłopak.
-Spotkam się z kimś na kawę, na lotnisku.-wytłumaczyła.
-Okej. To my czekamy.-powiedział i się rozłączył.
Zaraz po jednej skończonej rozmowie telefon dziewczyny znowu zadzwonił.
-Tak?
-Cześć Dem.-przywitał się Logan i odrazu kontynuował.-Chce powiedzieć, że jestem przed głównym wejściem na lotnisko. Za ile będziesz?-spytał.
-Właśnie podjeżdzam.-odpowiedziała na pytanie, patrząc przez okno.
-Super, w takim razie pomogę ci z bagażami, zaniesiemy je do Jonasow i pójdziemy na szybką kawę.-zaproponował.
-Okej. Rozmawiałam z Nickiem. Popilnują mi rzeczy. Kończę, wysiadam z samochodu.- rozłączyła się. I tak też zrobiła, wysiadła powoli z pojazdu.
-Cześć Demi-podszedł do niej Logan.
-Hej.- przywitała się z przyjacielem, przytulajac go na powitanie.
-Daj walizki i lecimy.- gdy to mówił Mitch już kończył wyciągać walizki z bagażnika. Były tylko dwie, więc nie było większego problemu z nimi.
-Dziękuję Mitch.- podziękowała swojemu kierowcy dziewczyna.-Dalej sobie poradzę.- uśmiechnęła się do mężczyzny.
-Dobrze. Bawcie się dobrze, bądźcie grzeczni i uważaj na siebie.-przytulili się, a chwilę później Demi została sama z Loganem. Dwójka przyjaciół ruszyła w stronę wejścia, aby poszukać braci Jonas. Znaleźli ich prawie odrazu.
-Cześć chłopaki.-przywitała się podchodząc do nich od tyłu. Wszyscy jednocześnie się odwrócili i uśmiechneli do przyjaciółki. Jednak uśmiechy Nicka i Joe, szybko zeszły, gdy zobaczyli Logana, stojącego i uśmiechającego się do brunetki.
-Cześć, Joe, Nick.- przywitał się Henderson.
-Siema- także sie przywitali, siląc na miły ton głosu.
-Co tu robisz?- zapytał Joe, po chwili ciszy.
-Przyszedłem odprowadzić Demi i idziemy na szybką poranną kawę,przed waszym lotem.-odpowiedział na pytanie patrząc Joe'mu w oczy z niemym "Teraz to ja jestem najlepszy."
-Tak, jeśli mogę to zostawię wam moje rzeczy i lecimy.-uśmiechnęła się do przyjaciół dziewczyna.
-Jasne, idźcie, ale za pół godziny mamy odprawę.- powiedział Nick, uważnie się przyglądając Loganowi i Demetrii.
-Będę na czas.- zapewniła i odeszli w stronę kawiarni.

Perspektywa Joe.

Czekam sobie z bracmi w ciszy na lotnisku. Gdy nagle słyszę za plecami jej głos, mojej Demi. Odwracam się z uśmiechem, widzę, że Nick i Kevin robią to samo, jednak mina moja i mojego młodszego brata się zmieniła, gdy ujrzeliśmy JEGO. Logana Hendersona. Co on kurwa do cholery tu robi?! I to z moją Demi! Demi się z nami wita, mówimy cześć, On też się odzywa, a mi się zbiera na wymioty. Nie trawielę gościa.
-Cześć Joe, Nick.- jak miło z jego strony.
-Siema- powiedzieliśmy równo z bratem próbując być miłymi.
-Co tu robisz?- zapytałem po chwili ciszy, dość hamsko.
-Przyszedłem odprowadzić Demi i idziemy na szybką poranną kawę, przed waszym odlotem.-bezczelny jest ten człowiek, szybka poranna kawa, zabrzmialo jak "idziemy na szybki numerek. Teraz Demi jest moja i nic ci do tego."- miałem ochotę mu przywalić, ale Nich przytrzymał mi rękę, tak żeby nikt nie widział. Jednak ta telepatia między braćmi działa, albo miał ochotę zrobić to samo. Oczywiście nie podejrzewałem Demi o takie rzeczy, znam ją i wiem, że to nie ten typ dziewczyny. Gadali coś później, ale już nie słuchałem. Dopiero gdy odeszli, spojrzałem morderczym wzrokiem na młodszego brata.
-Co?- zapytał zdziwiony moim zachowaniem.
-Wiedziałeś, że on tu będzie.-podniosłem na niego głos.
-Wiedziałem, że ma z kimś się tu spotkać, ale nie wiedziałem, że o niego chodzi.-odpowiedział unikając mojego wzroku.
-Pewnie.- prychnąłem pod nosem i o czymś sobie przypomniałem.-Tak właściwie, o co chodziło na Twitterze?- zapytałem. Nick spojrzał na mnie zaskoczony i zarazem przerażony.
-Nie wiem o co ci chodzi.- Taa, jakbym nie wiedział, że kłamie.
-Nie kłam.-zdenerwowałem się, trochę.
-Sory bracie, ale to dla twojego i mojego dobra. Demi mi wybaczyła i nie ma o czym gadać. Zapomnijmy o tym, radzę ci.- dziwnie się zachowywał, ale muszę to z niego wyciągnąć.
-Nick, gadaj o co chodzi.- nalegałem.
-Nie, nie powiem ci.- upierał się, ale ja nie dałem za wygraną.
-Mów do cholery!- wkurzyłem się.
-Świetnie! Tylko niepotrzebnie się wkurzysz i zniszczysz nasze, a szczególnie Demi wymarzone wakacje!-chyba trochę się zdenerwował.
-Chcę wiedzieć.- zapewniłem, starając się uspokoić.
-Super.Nakrzyczałem na Demi, za to, że nie chce być z toba, a z Loganem sie umawia.
-I to wszystko?- zapytałem trochę zły, ale nie rozumiałem o co tyle zachodu.
-No, eee. Nie. Chciałem ją pocałować.- powiedział cicho, żebym tylko ja usłyszał.
-Słycham?! Że co chciałeś zrobić?!-wydarłem się.
-Chciałem ją pocałować.- powtórzył równie cicho i wtedy nie wytrzymałem. Uderzyłem go w twarz.
-Joe! Zwariowałeś?!- wkroczył między nas Kevin. Nawet nie zauważyłem, kiedy podszedł. Nie odpowiedziałem mu, bo podbiegła do nas przerażona Demi.
-Joe! Co tu się stało? Nick! Nic ci nie jest?- zapytała zmartwiona, w ręku trzymała papierowy kubek z kawą.
-Powiedział mi- odpowiedziałem patrząc jej w oczy. Zobaczyłem strach, chyba i coś jeszcze, ale szybko odwróciła wzrok i spojrzała na mojego młodszego brata.
-Nick! Po co to zrobiłeś?- zapytała, ale też ja odpowiedziałem.
-Nalegałem.
-Niepotrzebnie, bo to już nieważne.- szeptnęła i w tym samym momencie wywołali nasz lot. Zabraliśmy bagaże i ruszyliśmy do odprawy.

Znowu perspektywa Demi.

Poszłam z Loganem na kawę, wybraliśmy cichy kącik w kawiarni i usiedliśmy.
- To gdzie lecicie?- zapytał mnie.
-Na Hawaje.- uśmiechnęłam się, patrząc mu w oczy.
-To super!- powiedział z entuzjazmem.
-Tez tak myślę.-porozmawialiśmy jeszcze o jego zespole i o tym co słychać u reszty chłopaków. Aż w końcu musiałam iść, pożegnaliśmy się i poszłam w stronę przyjaciół. Gdy do nich podchodzilam, zobaczyłam jak Joe uderza Nicka w twarz. Przerażona podbiegłam szybko do nich i zapytałam co się dzieje.
-Powiedział mi.- przyznał Joe patrząc mi w oczy, jednak szybko odwróciłam wzrok.
-Nick! Po co to zrobiłeś?-zapytałam i odpowiedział mi Joe.
-Nalegałem .
- Niepotrzebnie, bo to już nieważne.- szepnęłam i w tym samym momencie wywołali nasz lot. Zabralismy bagaże i ruszyliśmy do odprawy. Oddaliśmy bagaże i wsiedliśmy do samolotu. Stewardessa dała Nickowi woreczek z lodem, żeby przyłożył do oka. Myślę, że będzie miał niezłego siniaka. Usiedliśmy na swoich miejscach, ja koło okna, obok mnie Nick, zaraz obok Joe i Kevin. Ja z Nickiem słuchaliśmy muzyki z jego IPoda, Joe położył się chyba spać, a Kevin czytał książkę. Chwilę później wystartowaliśmy i lecieliśmy na wymarzone wakacje na Hawaje.


Nie powiem, nawet mi się podoba. Ale mam wrażenie, że was rozczarowałam. Chyba oczekiwałyście czegoś więcej, jeśli chodzi o sytuację między Joe i Loganem. Ale najbardziej podoba mi się perspektywa Joe. :D
Chcę też podziękować nowym czytelniczkom. Nutella i Devonne, za to, że zaczęłyście czytać i wam się podoba. Lonkaa i Medicatus_hope, wam też dziękuję za to samo co za co dziękowałam wyżej. :D No i muszę wam powiedzieć, że mojej przyjaciółce Dominice, (tej co tu czasem komentuje i dodawała niektóre posty za mnie, gdy nie mogłam), urodziła się dzisiaj siostrzyczka. Widziałam zdjęcie i jest naprawdę słodka! :D
To na tyle. Kocham was i dziękuję, za komentowanie. :*

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Rozdział 35

Nie płakała, bo po co? To co Nick zrobił/ chciał zrobić było złe, ale musi z nim o tym porozmawiać. Najlepiej zdala od świadków, a zwłaszcza Joe. Mogłaby z tego wywołać się wielka afera, a chodziło o to, by te wakacje były idealne. Gdy już trochę uspokoiła nerwy, wstała z podłogi, podeszła do półki z głośnikami, podlaczyla do nich Ipoda i włączyła spokojną muzykę. Później wlala wody do wanny, dodała olejkow zapachowych, odczekala chwilę i weszła do niej słuchając muzyki lecącej z pokoju. Wyszła po jakimś czasie, ubrała pizame i poszła spać, wciąż słuchając muzykę.
Następnego dnia obudziła się koło dziewiatej, nic nie przerwało jej snu, dlatego była wypoczeta i w dobrym humorze. Wyszła z łóżka, ubrała luźne dresy, bluzke, włosy związała w wysokiego kucyka i zeszła do kuchni napić się soku pomaranczowego. W domu było pusto, więc wrocila do siebie i zalogowala się na Twitterze

"Cześć, już jutro jadę na wakacje. Mam nadzieję, że będzie tak idealnie, jak sobie to wyobrażam. I nic, ani NIKT tego nie zmieni. Kocham was.
@ddlovato
Wcisnela Tweet, wpis się zaladowal. Później dziewczyna postanowiła dopakowac ubrania do walizek, schowała buty, kosmetyki i była gotowa. Wróciła do laptopa, znalazła tam post

"Hej @ ddlovato. Także mam nadzieje, że nic nie przeszkodzi w wakacjach, dlatego postanowiłem, że nie jadę z wami. Po tym co zrobiłem, prawie zrobiłem nie powinniśmy narazie, nigdzie razem jechać.
@nickjonas

Gdy Demi to czytała miała łzy w oczach. Chciało jej sie płakać, bo traciła przyjaciela. Nie sądziła, że jest zdolny do odwołania wakacji. Dlatego postanowiła mu odpisać.

"@nickjonas Myślę, że powinieneś jednak jechać. To się PRAWIE stało i myślę, że nie powinno nas zniszczyć. Naszej przyjaźni. Chciałabym byś nam towarzyszył w te wakacje. Tym bardziej, że niespodzianka dla fanów już.niedługo.
@ddlovato

Po tym się wylogowała i poprzegladala kilka stron plotkarskich. Nie było nic wartego większej uwagi, oprócz jednej.
"Demetria Lovato, znana nam z roli Mitchi w Camp Rock i Camp Rock 2, niedługo wydaje trzecią płytę. Widziano ją na kilku koncertach jej przyjaciół Jonas Brothers. Chodzą też plotki, że czwórka przyjaciół jedzie razem na wakacje. Ile w tym prawdy? Dowiemy się już niedługo."
Gdy skończyła przeglądac strony plotkarskie wróciła na Twittera.

"@ ddlovato To miłe, że tak mówisz. I chyba musimy porozmawiać. Daj znać, jak będziesz chciała mnie znać."
@nickjonas

"@nickjonas Głupku, to ty miałeś zadzwonić, jak już się uspokoisz. Dzwoń kiedy chcesz. Jesteśmy najlepszymi.przyjaciółmi i jestem w stanie ci wybaczyć to co się nie stało i to co powiedziałeś."

@ddlovato

Długo nie trzebabylo czekać na krok, ze strony chłopaka. Dwie minuty po opublikowaniu postu przez brunetke, zadzwonił jej telefon.
-Halo?- odebrała
-Cześć Demi.- zaczął Nick niepewnie.
-Cześć Nick- powiedziała pogodnie.
-Możemy pogadać?-zapytał trochę przestraszony.
-Pewnie
-No bo chciałem cię przeprosić. Nie wiem co mnie napadło. Tak strasznie przepraszam. To było nie fer z mojej strony- tłumaczył się.
-Nick, w porzadku. Byłeś zmęczony, zirytowany. Jestem w stanie to zrozumieć.
-Wybaczysz mi?- zapytał z.nadzieją w głosie.
-Pewnie, pod jednym warunkiem.-zastrzegła.
-Oczywiście. Co zechcesz.
-Pojedziesz na wakacje i będzie dobrze.
-Obiecuję Dems.- obiecał.
-Okej. W takim razie wybaczam.
-Dzięki ci, jesteś wielka Dems. Kocham cię!- krzyknął.
-W takim razie do jutra.
-Pa Dems.- pożegnali się i rozlaczyli.
Później Demi poszła umyć włosy, doprowadzić siebie i swoje ciało do ladu i poszła do łóżka.spać. Położyła sie o dwudziestej, więc nikogo nie powinno zdziwić, że ktoś ją obudził swoim telefonem.
-Halo?- odebrała wybudzona ze snu.
-Cześć Demi.- powiedział chłopak
-Logan?- zapytała siadając.
-Jup, obudziłem, prawda?
-Tak, to co chciałeś?
-Zapytać, czy spotkalibyśmy się jutro na kawę- powiedział z nadzieją w głosie.
-Przykro mi, ale jutro lecę na wakacje z Jonasami. Od dziesiątej będę na lotnisku, zwyczajnie nie da rady.- poinformowała przyjaciela.
-To może wpadne na lotnisko. Wypijemy poranną kawę i się pożegnamy. A twoi przyjaciele napewno nie będą mieli nic przeciwko popilnowaniu twoich bagaży.- zauważył.
-Okej, nie sądzę by mieli coś przeciwko. Pogadam z nimi. W takim razie do jutra.
-Pa pa Demi. Zadzwonie jutro rano.
-Pa Log.- pożegnali się, Demi poszła spać i tym razem nic nie zaniepokoiło jej snu. Śniła o księciu, tym samym co jakiś czas temu, aż do rana, kiedy zadzwonił jej budzik.



Cześć wam. Trochę poprawiłam ten rozdział i kawałek dopisalam do oficjalnej wersji. Nie lubię tego rozdziału, ale dodałam, bo bez niego nie rusze dalej z opowiadaniem. :(

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 34

Spojrzeli na mnie jak zwykle zachwyceni. Chwilę posiedzieliśmy i zawołano nas na koncert. Fanów było pełno, cała hala zapełniona po brzegi.Ludzie krzyczeli, a my weszliśmy na scenę.
-Cześć!- krzyknął do mikrofonu Joe- Mamy dzisiaj gościa, jest z nami nasza przyjaciółka Demi Lovato!-przedstawił dziewczynę.
-Cześć! Bardzo mi miło, że mogę dzisiaj przed wami wystąpić. Zaśpiewam dwa duety, ale narazie oddaję was w ręce Jonas Brothers- gdy to powiedziała zeszła ze sceny.
-Demi wróci do nas później, a ja chcę jeszcze powiedzieć, że to nasz ostatni koncert przed trzytygodniowymi wakacjami. Jeszcze nie wiemy gdzie pojedziemy, ale będziemy chcieli trochę odpocząć. Zaśpiewamy dzisiaj nową piosenke i już jutro będziecie mogli kupić ją na iTunes. No to zaczynamy chłopaki!- powiedział Nick i zaczął się koncert. Dance Until Tomorrow, Critical, Pushing me away, Black Keys, Hey Baby, Vespers Goodbye, Take a breath, Burning up i nowa First time. Również zapowiedzieli Demi, Together i This is me, przy tej ostatniej piosence tłum szalał.
-To tyle na dzisiaj. Kochamy was i za jakiś czas wrócimy z wielką niespodzianką!- podziękował fanom Kevin, wszyscy się uklonili i zeszli ze sceny. Cała czwórka w wyśmienitych nastrojach skierowała się do garderoby. Demi weszła do łazienki się przebrać, a bracia zrobili to w garderobie. Po dwudziestu minutach wszyscy byli gotowi i udali się do wyjścia rozmawiając.
-No dobra, to mówcie jak się umawiamy.-zaczęła Demi.
-Może spotkamy się u kogoś i wszystko omówimy.-zaproponował Nick.
-No dobrze. To może u mnie.-zaoferowała Demi-możemy nawet teraz.
-Jestem za.-zgodził się Joe, więc Kevin nie miał nic do gadania, biorąc pod uwagę to, że Nick też się zgodził.
-Super, to ja jade swoim samochodem, a wy jedźcie za mną.-odparła Demi z uśmiechem i wsiadła do auta. Po jakimś czasie zajechali pod dom brunetki, był pusty. Weszli do środka, a dziewczyną zaproponowała przyjaciołom coś do picia.
-Sok pomarańczowy, jak masz.- powiedział Joe, a Nick i Kevin potwierdzili. Tak więc Demi poszła do kuchni wyciągnęła z górnej szafki nad blatem cztery szkalanki i wlala do nich sok z lodówki. Zabrała cztery pełne szklanki, poszła do swojego pokoju, gdzie wcześniej udali się jej przyjaciele.
-Prosze.-powiedziała stawiając szklanki na swoim biurku.
-Dzięki Dems.-podziękował za siebie i braci Kevin. Gdy bracia zabrali swoje szklanki wszyscy usiedli na dywaniku przy łóżku, a właścicielka się o nie oparła i zaczęła rozmowę.
-No dobra, to wpierw miejsce. Gdzie chcemy jechać? Domyślam się, że pieniądze nie grają roli?- zapytała dziewczyną z uśmiechem patrząc na braci Jonas.
-Myślę, że nie. Może Włochy?- zaproponował Joe.
-Niee, tam już byliśmy.-zauważył Kevin.
-No to może Grecja.-tym razem pomysł dała Demi, jednak bracia nie wyrazili zbytniego entuzjazmu.
-No to może Hawaje.-propozycja padła z ust najstarszego Jonasa.
-To jest super pomysł!- ożywiła się Demetria.
-Tak, to jest to.-zgodził się Nick-Trzy tygodnie?- zapytał, a reszta się zgodziła.
-No to mamy, to uzgodnione. Biorę laptopa i rezerwujemy lot.-jak powiedziała, tak też zrobiła. Demi wstała z podłogi podeszła do szafki nocnej po komputer i wróciła na swoje miejsce. Po chwili urządzenie było gotowe do pracy. Bracia usiedli obok przyjaciółki tak, żeby widzieć monitor.
-Ładna tapeta, Dems.- pochwalił Joe, szeroko się uśmiechając.
-Dzięki.-odwzajemniajac uśmiech. A tapeta naszej bohaterki, było zdjęcie czwórki najlepszch przyjaciół, szczęśliwych i przytulajacych się na premierze jakiegoś filmu. Joe i Demi stali przytuleni do siebie. Obok Dem stał Nick, a obok Josepha Kevin. Po chwili szukali już wygodnego terminu i wyszło na to, że będzie to piętnasty sierpnia, dzień urodzin Joe. A będą wracać 5 września, akurat na promocję płyty Demi, która odbędzie się 10 września, sześć dni przed urodzinami Nicka.
-No to termin mamy ustalony. Lecimy pojutrze. Macie swoje bagaże?
-Mamy wszystko w domu w L.A.-powiedział Nick.
-To super. Co teraz robimy?
-A która jest godzina?- zapytał Kevin.
-Osiemnasta-powiedziała mu Demi, uprzednio sprawdzając ją na laptopie.
-W takim razie ja muszę lecieć. Obiecałem Dani, że będę w domu o dziewietnastej.
-To narazi. Do zobaczenia za dwa dni.-pożegnała się dziewczyna i go przytuliła. Po chwili chłopak wyszedł, a Demi została sama z Joe i Nickiem. Ten pierwszy mało się odzywał, dlatego dziewietnastolatka postanowiła zapytać o co chodzi.
-Nic specjalnego, tylko się zamyslilem.
-Nad czym?
-Nie ważne.- odpowiedział i dopił swój sok.-Nick, o której idziemy?- zapytał młodszego brata.
-Nie wiem, chciałem jeszcze z Dem pogadać z cztery oczy.
-Dobra, w takim razie przejdę się. Pa, Dems.-powiedział, przytulił przyjaciółkę i wyszedł.
-No to o czym chciałeś rozmawiać?- zapytała ciekawa dziewczyna.
-Tak sobie. Co słychać, co z tobą i Joe.
-Nie ma co opowiadać.- powiedziała zdziwiona pytaniem.
-Oj Dem, nie oszukuj mnie. Wciąż go kochasz, a ja nie rozumiem, dlaczego w takim razie chcesz się umówić z Loganem.- powiedział chłopak, czym jeszcze bardziej zdzwiwil przyjaciółkę.
-Słucham?!- krzyknęła zaskoczona.- O co ci chodzi? Słuchaj Nick, to nie twoja sprawa, czy chcę się z nim.umówić, czy nie. Tak kocham twojego brata i tak, chcę się umówić z Loganem, ale tylko na kawę, jak przyjaciele. Nie kłamałam mówiąc, że nie chce.się wiązać. Logan to przyjaciel, tak samo jak ty, Kevin, czy nawet Joe.
-No właśnie, Joe. Kochasz go! Skoro Logan jest jak Joe, to jego też kochasz?
-Nick dobrze wiesz o co mi chodziło! Ty i Kevin, też jesteście dla mnie jak Joe, a o was się mnie nie czepiasz!- wkurzyła się.
-No właśnie nie wiem, o co ci chodziło. Mówisz różne rzeczy, a jeszcze inne robisz.-powiedział spokojnie, za spokojnie, czym jeszcze bardziej wkurzył dziewczynę.
-Wyjdź stąd i zadzwoń jak ci przejdzie! Jesteś niedozniesienia. Zmieniłeś się ostatnio.- chłopak jednak nadal siedział, patrzył na przyjaciółkę i zaczął przybliżać do niej twarz. Jednak, gdy Demi zorientowała się co się dzieje, wstała szybko i odsunęła się od niego.
-Nick, wyjdź stąd natychmiast! Nie chcę cię teraz widzieć!- tym razem posłuchał jej krzyków i wyszedł z pokoju nie żegnając się. Gdy dziewczyna została sama w pokoju zjechała plecami po ścianie rzy oknie i zaczęła myśleć o Nicku, jego zachowaniu, słowach i wakacjach z Jonas Brothers. Czy będzie tak idealnie jak chciała?


Cześć wam. :) Napisała to kółka godzin temu. Nie podoba mi się zbytnio, ale postanowiłam dodać trochę akcji. Może, nie jest to nic ambitnego, ale zawsze coś. Dzięki Lonkaaa, że mi pomogłaś wymyślić miejsce w które pojadą. :* No i niestety koniec weekendu. Chciałam was o coś zapytać, ale oczywiście zapomniałam, bo jakby mogło być inaczej. :/

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 33

Perspektywa Demi.

Gdy skończyłam rozmawiać z Nickiem poszłam na balkon pomyśleć o tym gdzie moglibyśmy razem pojechać. Nie mogłam nic wymyślić, więc postanowiłam iść coś zjeść. Można byłoby zjeść obiad, ale nie byłam głodna, dlatego postanowiłam na jabłko (znowu). Czuję, że ostatnio za mało jem, ale nie przeszkadza mi to. Kończyłam jeść, gdy zadzwonił mój telefon, odebrałam.

-Halo?
-Hej Dems-przywitał się ze mną Nick i zaczął mówić dalej -Skończyłem nagrywać Dems, co chciałaś jak dzwoniłaś?- zapytał, a ja sobie przypomniałam o tym, o czym chciałam z nim porozmawiać.
-A. Tak. Bo skończyłam już nagrywać moją trzecią płytę i mam teraz miesiąc wolnego. Pomyślałam sobie, że skoro wy też macie już narazie koniec koncertów i nagrań, to może...-już miałam mówić dalej, ale nagle się kiepsko poczułam i zaczęło mi się kręcić w głowie. Słyszałam jak pyta co się stało, ale nie byłam w stanie odpowiedzieć. Dzięki temu, że Nick wcześniej włączył na głośnik naszą rozmowę słyszałam też w słuchawce zmartwionego Joe'ego. Jego oddech poznalabym wszędzie. To słodkie, że chciał mnie posłuchać. "Demi do cholery, o czyn ty myślisz! PRZYJAŹŃ!"- krzyczałam na siebie w myślach. Gdy drugi raz zapytał mnie, udało mi się odpowiedzieć bez problemu.
-Tak, jest dobrze.
-Napewno?Co ci było?- dopytywał zmartwiony. Cały Nick, zawsze się martwi.
-Nic, naprawdę.-upewniłam go- Nie martw się. I ty też Joe.- wymieniłam go, bo po co udawać, że o nim nie wiem.
-Skąd...- zaczął zaskoczony,.pewnie tym, że wiem o nim
-Skąd wiem? To proste. Nick włączył na głośno-mówiący, a ty sapiesz do telefonu. Wszędzie bym poznała twój oddech.-wytłumaczyłam.
-Niezła jesteś. Powinnaś zostać agentką, a nie piosenkarką Dems.-pochwalił.mnie, jakimś dziwnym głosem.
-No wiem.- odpowiedziałam z uśmiechem. To mogłoby być ciekawa praca. Chyba się kiedyś nad tym zastanowię- Wracając do tematu. Pomyślałam, że moglibyśmy wybrać na.jakieś wspólne wakacje, przed moją nową płytą i.naszą współpracą.- wytłumaczyłam chłopaką moją propozycję, a to co usłyszałam rozbawilo mnie.
-Joe ma ochotę latać, po ścianach, więc myślę, że z wielką chęcią się zgodzimy.
-Super! Jak będziecie w L.A. to dajcie znać. Spotkamy się i uzgodnimy wszystko.
-Jasne Dems, będziemy tam jutro.
-Pa Nicky, Pa Joe- pożegnałam się z nimi. Jak także to zrobili to się rozlaczylam.
Następnie podeszłam do szafy, wyciagnelam z niej walizkę i zaczęłam się powoli pakować. Gdy w miarę się z tym ogarnęłam, postanowiłam się umyć. Poszłam do łazienki, nalałam wody do wanny i zaczęłam się relaksować. Pp czterdziestu minutach wyszłam, założyłam piżame i poszłam spać.
Następnego dnia, koło dziesiątej obudził mnie telefon od Nicka.
-Halo.-odebrałam, jak zwykle trochę zirytowana.
-Przepraszam, że budzę.-powiedział skruszony.
-Spoko, jakoś przeżyje.To co chciałeś?- zapytałam
-Chciałem.zapytać, czy chciałabyś wpaść na nasz koncert. Musiałem cię teraz obudzić, bo zaczynamy o czternastej.
Zastanowilam się chwilę nad tym i zapytałam.
-Mam coś zaśpiewać?
-Jeśli chcesz.
-Nie muszę, no chyba, że coś dla mnie znajdziecie-odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
-Zobaczy się Dems. To do zobaczenia?- spytał zadowolony.
-Pewnie. Będę tam za godzinę-półtorej. Tam gdzie ostatnio?- spytałam.
-Oczywiście Dem. Pa, pa-potwierdził, pożegnał się.
Rozlaczylismy się, a ja wstałam z łóżka i poszłam do szafy. Przygotowałam sobie ciuchy na koncert, a jeszcze inne zabrałam do lazienki pomalowałam się i ubrałam.
Przed jedenastą byłam gotowa, więc zabrałam strój, wzięłam z kuchni jabłko, w tym momencie przyjechał Mitch i pojechaliśmy do hali koncertowej. Gdy dojezdzalismy zadzwoniłam do Nicka.
-Wyjdę po ciebie za 5 minut Dems.- powiedział do mnie wesoły.
-W takim razie będę czekać Nicky- rozłączyliśmy się i zajechałam pod halę w L.A. Poczekałam chwilę i zobaczyłam, że drzwi od tylnego wejścia się otwierają, Nick podchodzi do moich drzwi i mi je otwiera.
-Aww, jaki dżentelmen. Dzięki Nicky.- podziękowałam z wielkim uśmiechem i go przytuliłam na powitanie.
-Cześć Demi.- oddał uścisk.
Gdy wychodziliśmy do środka Nick powiedział jakiś kawał i zaczęłam się głośno śmiać i.wciąż się śmiałam, gdy weszliśmy do pomieszczenia z chłopakami. Gdy Joe zobaczył nas razem, śmiejących się, dziwnie spojrzał na na młodszego brata, a gdy popatrzył na mnie zerwał się z kanapy i mocno mnie przytulił.
-Cześć Dems.
-Cześć Joe.- odwazjemnilam uścisk. Puścił mnie i wtedy Kevin przyszedł i mnie przytulił.
-Hej Demi. Zmieniłaś kolor włosów?- zapytał zauważając zmianę w moim wyglądzie.
-Tak, dwa tygodnie temu wróciłam do brązu.naturalnego. Dzięki Kev, że zauważyłeś.- uśmiechnęliśmy sie do siebie.
-Ładnie- pochwalił.
-Dzięki.-znowu się szeroko uśmiechnęłam i teatralnie uklonilam, na co zareagował śmiechem.
-Taak.On ma rację, wyglądasz bosko- powiedzieli jednocześnie Joe i Nick, przez co ten starszy spojrzał na brata mordeczym wzrokiem. Nick, jednak nic sobie z tego nie zrobił. To dziwne, ale postanowiłam zmienić.temat.
-Dzięki chłopaki. Macie dla mnie jakaś piosenkę, czy nie.śpiewam dzisiaj?- zapytałam J.B., a odpowiedział mi Nick.
-Jeśli chcesz, możemy zaśpiewać we dwójkę Together, a później ty i Joe This is me. Fani dawno nie słyszeli tego na żywo.
-Tak, masz rację.-zgodziłam się.-Możemy zaśpiewać.- uśmiechnęłam się do Joe i Nicka.
-Dem idziesz się przebrać? Bo widzę, że wzięłaś coś na zmianę.- zauważył mój były chłopak.
-Tak idę. Za chwilkę wrócę.- jak powiedziałam tak też.zrobiłam.Poszłam do łazienki, założyłam wcześniej przygotowaną czarną luźną sukienkę na krótkim rękawie, skórzaną kurtkę i wysokie czarne szpilki. Gotowa wyszłam do chłopaków.

No cześć. Wiecie, bez tej presji, że czekacie na nowy. Że musi byc jak najszybciej, łatwiej mi się pisze. Dodaje kiedy chce, a okazuje się, że jest dość często.:) Uwielbiam pisać i cieszę się, że nie zawiesiłam bloga oficjalnie.:> Miłej soboty, kocham was! :*

czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdzial 32

Z perspektywy Joe.

Siedzę sobie w studio, gdzie mój młodszy brat nagrywa piosenkę do swojego solowego albumu. Na początku byłem zły, że chce nas, Jonas Brothers zostawić, ale wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Teraz siedzę i patrzę jak Nick za szybą gada z zespołem i ustala różne rzeczy. Przecwiczyli kilka razy jakaś piosenkę, a gdy jak mniemam mieli zacząć nagrywać Nick coś krzyknął, odbierając telefon. Był uśmiechnięty i szczęśliwy, gdy rozmawiał z tym kimś kto dzwonił. Po chwili jeszcze szczesliwszy oderwał telefon od ucha, powiedział coś do ludzi z zespołu, a oni po kilku sekundach zaczęli grać. Nick znowu przyłożył telefon do ucha i zaczął śpiewać. Wiedziałem, że był zadowolony, gdy skończył. Mówił coś przez chwilę i się rozlaczyl. Chwilę później piosenka była jak mniemam nagrana, a mój braciszek wyszedł z dzwieko szczelnego pomieszczenia i podszedł do mnie. Odrazu zapytałem kto dzwonił.
-Demi.- odpowiedział mi lekko się uśmiechając, a moje serce zaczęło mocniej bić.
"Demi, Demi, Demi"-myślałem w kółko, lecz po chwili się opamietalem.
-Co chciała?-spytałem niby od niechcenia.
-Porozmawiać, zapytać co u mnie, zaśpiewałem jej piosenkę i się rozlaczyla, bo byłem zajęty. Będę musiał do niej zadzwonić.-odpowiedział mi jak sądzę, szczerze, ale widziałem, że coś jest nie tak. Coś się zmieniło, sposób w jaki o niej mówił. O MOJEJ Demi.
-To dzwoń. Może to coś ważnego. Chętnie poslucham jej głosu. Daj na glosnik, będę cicho.- poprosiłem. Na początku, nie chciał się zgodzić, ale udało mi się i po chwili dzwonił do miłości mojego życia, która dała mi kosza, z mojej winy, głupoty.Wyrwałem się z moich myśli, dopiego, gdy usłyszałem jej głos.
-Halo?-przywitała się.
-Hej, Dems.-powiedział mój brat uśmiechając się. Zacząłem mu się dokładniej przyglądać.-Skończyłem nagrywać Dems, co chciałaś jak dzwoniłaś?
-A.Tak.Bo skończyłam już nagrywać mogą trzecią.płytę i mam teraz miesiąc wolnego. Pomyślałam sobie, że skoro wy też macie już narazie koniec koncertów i nagrań to może...- zaczęła się jąkać. Coś było nie tak, czułem to i Nick chyba też to wyczuł, bo zrobił się czujny i zmarszczyl brwi, zupełnie tak samo jak ja.
-Demi, wszystko dobrze?-zapytał zmartwionym głosem,.lecz odpowiedziała mu cisza.-Demi!- powtórzył.
-Tak jest dobrze- odpowiedziała w końcu już normalnym głosem.
-Napewno?Co ci było?- dopytywał się mój młodszy braciszek. Całe szczęście, bo jeszcze chwila i sam bym sie odezwał zdradzając swoją obecność.
-Nic naprawdę.Nie martw się.I ty też Joe.-Co?!Skąd wiedziała, że tu jestem.Spojrzałem zdziwiony na Nicka, a on na mnie.
-Skąd...- zacząłem, ale mi przerwała, nie była zła.
-Skąd wiem?-zapytała i zaczęła mówić dalej.-To proste.Nick włączył na glosno mowiacy, a ty sapiesz do telefonu.Wszędzie bym poznała twój oddech.
-Niezła jesteś. Powinnaś zostać agentka, a nie piosenkarką Dems.- powiedział Nick z dumą w głosie. Co? Dumą? Muszę z nim porozmawiać.
-No wiem- niemal widziałem jak się uśmiecha-wracając do tematu. Pomyślałam sobie, że moglibyśmy wybrać się razem na jakieś wakacje przed moją nową płytą i naszą współpracą.- zaproponowała, a ja miałem ochotę skakać po pokoju.Nick zmroził mnie wzrokiem, jakby wiedział o czym myślę.
-Joe ma ochotę latać po ścianach, więc myślę, że z wielką checią się zgodzimy.- usmiechnął się szeroko. Tak zdecydowanie muszę z nim porozmawiać o Demi.
-Super!- słyszałem jak Demi się cieszy.- Jak będziecie w L.A. to dajcie znać. Spotkamy się i uzgodnimy wszystko.
-Jasne Dem, będziemy tam jutro.
-Pa Nicky, cześć Joe.- pożegnaliśmy sie, Dem się rozlaczyla, a ja spojrzałem na Nicka.
-Co jest?- zapytał zdziwiony widząc moją minę.
-Ty pytasz co jest?! To ja powinienem zapytać co się dzieje.- powiedziałem wkurzony.
-Nie rozumiem o co ci chodzi- odpowiedział.
-Nie udawaj głupiego.O to jak się uśmiechasz kiedy z nią rozmawiasz. Podoba ci się moja Demi!- powiedziałem z wyrzutem, a on spojrzał na mnie dziwnie. Gdy w jednej chwili jego mina się zmieniła i powiedział coś czego nigdy bym się nie spodziewał po swoim młodszym bracie, moim przyjacielu.
-Masz rację. Demi mi się podoba. Ty straciłeś swoją szansę już dawno. Teraz moja kolej, może nie pokocha mnie jak ciebie, ale mogę dać jej szczęście. Ty ją cały czas ranisz.- nie mogłem w to uwierzyć.
-Ty zwariowałeś?! Ja ją kocham! Byłem głupi wtedy, ponad rok temu, ale zmadrzalem. Dobrze wiesz, że jej już nigdy nie zranie. Za bardzo ją kocham i będę walczył. Nawet jeśli to ty będziesz przeciwnikiem.- Jest, wreszcie powiedziałem co czuję.Byłem pewien tego co mówiłem, lecz jednego nie mogłem zrozumieć. Gdy skończyłem mój monolog wrócił stary Nick z szerokim uśmiechem.
-No nareszcie.- powiedział, a ja patrzyłem na niego zdezorientowany.
-Co...- zacząłem jednak mi przerwał, tak jak wcześniej Dee.
-Nareszcie to powiedziałeś. Naprawdę myślałeś, że mógłbym zabrać ci Demi? Kocham ją, to prawda, ale tylko jako siostrę. Specjalnie to wszystko powiedziałem. Miałem nadzieję, że wreszcie zaczniesz walczyć i miałem rację. Słuchaj Joe, musisz walczyć o Demi. Słyszałem od ludzi, że ostatnio Logan z nią rozmawiał. Musisz się śpieszyć, wiesz, że zawsze byli bliskimi przyjaciółmi. Zrób coś w te nasze wspólne wakacje, albo naprawdę możesz ją stracić.
Chwilę mi zajeło trawienie tego co mówił mój brat, aż w końcu odetchnąłem z ulgą i go przytuliłem, tak po "bratowemu". Chwilę później jechaliśmy na lotnisko, gdzie czekał Kevin z naszymi wcześniej spakowanymi walizkami oraz biletami na samolot. Przywitalismy się i poszliśmy na odprawę. Gdy siedzieliśmy w samolocie oparłem głowę o szybę, zasnąłem.



Cześć wam. Miałam chwilowy i krótkotrwały przypływ jakiegokolwiek pomysłu na to opowiadanie. Już mi przeszło niestety, ale udało mi się szybko coś napisać. Nie wiem czy dużo, czy mało, ale jest. Narazie stąd znikam, do momentu, gdy znowu jadąc rano do szkoły samochodem przyjdzie mi do głowy lekki zarys rozdziału,.a popoludniimu go napisze. Kocham was. :*

środa, 2 stycznia 2013

Muszę was przeprosić. Dawno nic nie napisałam i bardzo mi źle z tego powodu. Czuje, że zawiodłam was. Szczerze mówiąc nie wiem kiedy dodam coś nowego i zastanawiałam się nad skonczeniem z tym blogiem, chociaż na jakis czas. Wrocilabym powiedzmy za miesiąc moze z czymś nowym. Nie chchciałabym nic obiecać. Jedyne co chce powiedzieć, to przepraszam i obiecuję, że kiedyś tu wrócę i będę pisać dalej. Nie zapomnę o tym blogu i oczywiście o was, bo tak naprawdę nie da się zapomniec o tak wspaniałych ludziach jak wy. :<