19 sierpnia, to dzisiaj miał się odbyć koncert Demi Lovato i Big Time Rush. Dziewczyna nie podjęła jeszcze decyzji, ale to właśnie o tym myślała leżąc w łóżku. Może Nick ma rację i po tym co zrobił wczoraj Logan, nie powinnam grać na tym koncercie. Rozmyślania brunetki około dziewiątej rano przerwało pukanie do drzwi. Nie wiedziala, czy otworzyć, czy nie. Nie byla pewna, czy to któryś z braci Jonas, czy może Logan, ale jej wątpliwości zostały rozwiane, gdy po drugiej stronie odezwał się Nick.
-Dems, to my. Ja i Joe, otwórz.-więc podeszła do drzwi, uprzednio ubierając spodnie i ich wpuściła.
-Cześć chłopaki.-przywitała sie. Nicka przytulila, a Joe pocałowała krótko w usta.
-Hej Dem.-powiedzieli jednocześnie, co oczywiście wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Zauwazyla jednak minę Dangera. Był zły, ale nie wiedziala, czy na nią, czy na Hendersona.
-Co się stało Joe?- spytała po chwili ciszy.
-Nick mi wszystko opowiedzial-patrzył na nią zawiedzionym wzrokiem.
-Wszystko, to znaczy?
-O koncercie z nimi, o tym że nie rozmawiałas z nami, ze mną o tym, no i o pocałunku.
-Okej, czyli wiesz, że nie miałam kiedy z wami o tym porozmawiać, a próbowałam wczoraj wieczorem. I wiesz tez, ze nie oddałam pocałunku, stałam nieruchomo, a Nick odciągnął go ode mnie, przywalil mu w twarz i wyrzucił za drzwi.-zauważyła.
-Wiem o tym wszystkim, ale to nie zmienia faktu, że on tu był!- zdenerwował się.
-Słuchaj Joe. Nie rozumiem o co ci chodzi. Był tu może z dwie minuty i odrazu zadzwoniłam do ciebie. Był tu pozniej z nami Nick. O co ci Kurwa chodzi? Przecież nic nie zrobiłam.
-Wiesz co Demi? I tak nie zrozumiesz.Jedź na ten koncert. Rób jak chcesz, tylko później nie przylatuj z płaczem.-powiedział i zaczal wychodzić z pokoju.
-Świetnie Joe! Skoro nie potrafisz mi zaufać to koniec. Koniec z nami słyszysz?!-krzyknela a nim. Stracila cierpliwość. Jonas odwrócił się jak poparzony i spojrzał na dziewczynę, byłą dziewczynę.
-Demi jaa.-zaczął mówić, podchodząc do niej.
-Idź sobie Joe. Wiedziałam, że będę znowu cierpieć,myślałam, że się zmieniłeś, że naprawdę mnie kochasz. Chociaż trochę tak jak ja ciebie. Ale widac mylilam się. Głupia byłam co? Brawo kochanie, drugi raz nasz związek się rozpadł. Ta sama byla, drugi raz! Jak to jest, co? No powiedz, jak to jest drugi raz się z kimś rozstać. Bo mnie to boli jeszcze bardziej niż wtedy! Miałam nadzieję, że te wakacje będą wyjątkowe, ale cholera mylilam sie! No i chciałabym zauważyć, że nagrywam z wami płytę i nie chcialabym śpiewać z tobą, żadnego duetu. Z Nickiem, czy Kevinem, nie ma sprawy, ale nie z tobą. Naprawdę Joe, miałam nadzieję, że mi ufasz. Szkoda, że jesteś na mnie wściekły o cos czego nie zrobilam.-powiedziała płacząc, łzy leciały jej jedna za drugą, spadając na bluzkę. Joe stał przy drzwiach, Nick przy wejściu do łazienki, a Demi kawałek od swojego drugi raz byłego chłopaka.
-Demi, ale ja cie kocham i ufam ci. Też byś była zła, gdyby do mojego pokoju przyszła np. Ashleyczy Taylor i mnie pocałowała. Nawet gdybym nie oddał pocałunku.-zauwazyl.
-Napewno bym byla, ale to zupełnie inna sytuacja. Różnica jest taką, że Logan to przyjaciel, a tamte **** to twoje byłe!-podniosła głos. Znowu się zdenerwowała, a nie może przecież. Poczuła, zw robi jej się słabo, tym bardziej, że nie jadła od wczorajszego sniadania. Joe nic nie zauważył, ale Nick do niej podbiegł jak tylko zauważył, że dzieje się coś złego z jego przyjaciółką.
-Dee, usiądź sobie na łóżku.-poprosił, posłuchała go, a Joe patrzył na nich zdezorientowany.
-Co sie dzieje?-zapytał.
-Ty kretynie, nie widzisz, że znowu się za dużo denerwuje?! Znowu przez ciebie idioto!-wydarl się na brata Nick.-Lepiej przynieś od nas z pokoju wodę, jabłko i napój energetyczny, z szafki obój mojego łóżka.- powiedział, a Joego już nie było w pokoju.
-Jak się czujesz Dee?- spytał siadając na łóżku koło niej.
-A jak mam się czuć Nicky?-zerwałam z miłością mojego życia.-powiedziała szeptem.
-Przecież jeszcze możecie się zejść. Chociaż uważam, że masz rację. Joe nie powinien tak sie wkurzac, a szczegolnie, ze ty nic nie zrobilas.
-Nick, nie wiem co będzie i nie wiem co z tym koncertem z BTR. Nie chce pokazać Loganowi, że jestem słaba i uciekam.-wyznała. Joe wszedł do pokoju i podał Nickowi rzeczy przyniesione od nich. Moody Jonas dał przyjaciółce jabłko.
-Masz Dems, jedz. Masz rację, nie możesz tak zrobić, dlatego jeśli ch esz, to przejdę się z tobą na ten koncert.-zaproponował chłopak. Gdy Joe to usłyszał spojrzał morderczym wzrokiem na brata i usiadł na podłodze.
-Dzięki Nicky, chętnie sie z tobą zabiore.-usmiechnela sie lekko.
-Ale wiesz, że nie o to pytałem.-powiedział
-Już mi lepiej. Trochę kręci mi się w głowie.
-Napój się energetyka i dzwoń do Jerrego, że się zgadzasz na dzisiejszy koncert.-tak jak polecił, tak tez zrobiła. Wyciagnela telefon z kieszeni i wybrała numer managera.
-Halo?-odebrał mężczyzna.
-Cześć, tu Demi.-przywitała się.
-Hej młoda. Dzwonisz w sprawie BTR?-zapytal.
-Tak, przyjde dzisiaj na ten koncert, bede z Nickiem. O której i gdzie mamy być?
-O szesnastej, wyślę ci adres smsem.-poinformował podopieczną.
-Dzięki, to narazie.-pożegnali się i rozlaczyli.
-Nicky, która godzina?-spytała przyjaciela, gdy skończyła rozmawiac.
-Dwunasta-odpowiedział.
-O szesnastej zaczyna się koncert.-powiedziala chlopakowi.
-No dobra. To Dems, widzimy się o czternastej trzydzieści?-zapytał wstając z łóżka.
-Jasne, możesz wpaść szybciej.
-Obra, to lecę. Idziemy Joe!-powiedział do brata, który siedział zamyslony i patrzył na Demi. Nick wyciągnął go ciągnąc za koszulkę. Dopiero kilka minut po ich wyjściu dziewczyna wstała z łóżka i postanowiła wybrać strój na koncert.
Nie bijcie, nie bijcie, nie bijcie. *prosi* Wiem, że narozrabiałam, ale musiscie mi to wybaczyć. *niepewnyuśmiech* Obiecuję, że wkrótce będzie lepiej. Zastanawiałam się też, nad zbliżeniem do końca opowiadania, ale byście pewnie przyjechały do Gdyni i po wielu torturach zakopaly żywcem w ziemi, więc staram się ciągnąć to dalej. Jestem w trakcie pisania kolenego rozdziału, więc... Życzcie mi powodzenia, żebym nie wpadła na kolejny głupi pomysł. :D Miłej niedzieli. :*
.........................Idzie po nóż...........................podchodzi do niej..................wymierza cios i.....rozcina jabłko ! xD nie zabiję cię bo wiem, że jeszcze nas zaskoczysz w nn ;p
OdpowiedzUsuńJA CIĘ ZABIJĘ !!!!! MÓJ FOCH SIE POWIĘKSZYŁ ! JAK TY MOGŁAŚ TO ZROBIĆ ! JA JUŻ MAM ŁZY W OCZACH ! JA NIE CHCE KOŃCA JEMI PRZEZ JAKIEŚ IDIOTE LOGANUSIA PIERDZIUSIA ! I JA NIE BEDE BIĆ TYLKO BEDE ZABIJAC OD RAZU !!!! -.- SZCZERZE MÓWIĄC GDYBY NIE KONIEC JEMI TO POWIEDZIAŁABYM ŻE ROZDZIAŁ ZAJEBISTY , ALE PRZEZ TO ŻE Z NIMI KONIEC NIE POWIEM TEGO -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że w następnym zaskoczysz mas pozytywnie i Joe zrozumie swoje błędy... Rozśmieszyła mnie końcówka bo w głowie widziałam tą scenę jak Nick ciągnie Joe za koszulę po całym korytarzu i mi się śmiać chciało.... Czekam na nn! I nie kończ opowiadania
OdpowiedzUsuńZajeeeeeebisty roz :) Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuń