poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 22


Jakiś czas później wylądowali na lotnisku w L.A. limuzyna Demi już na nich czekała, więc wsiedli do niej. Tak, stwierdzili, że skoro lecą samolotem Jonasów to mogą pojechać autem dziewczyny do domu. No więc Mitch poszedł po samochód panny Lovato, a sama zainteresowana i jej przyjaciele wsiedli do limuzyny. Kilka minut później zajechali pod wille braci.
-Dzięki Dems za podwiezienie.- odezwał się Nick z uśmiechem.
-Nie ma sprawy.- także się uśmiechnęła do nich.- Widzimy się dzisiaj na koncercie?- zapytała jeszcze zanim wysiedli i tym razem odpowiedział jej Kevin.
-Tak Dem. Ty i Madison będziecie na liście gości specjalnych przy tylnym wejściu.- poinformował przyjaciółkę jednocześnie uchylając drzwi.
-Dzięki. Jak coś to będę dzwonić.- gdy to powiedziała, pożegnali się i rozdzielili. Demi pojechała do domu. Gdy tam weszła zaniosła swoje rzeczy do pokoju i postanowiła poszukać swojej młodszej siostrzyczki.
-Madison!- krzyknęła na cały dom. I kilka sekund później można było usłyszeć kroki biegnącej dziewczynki.
-Demi!- krzyknęła i biegnąc rzuciła się na siostrę przytulając ją.
- Cześć młoda.- przywitała się i pocałowała ją w policzek.
-Fajnie, że jesteś.
-Też się cieszę. Mam dla ciebie niespodziankę. Bądź gotowa dzisiaj o osiemnastej trzydzieści.- poinformowała siostrę puszczając ją i stając w małej odległości od niej.
 -Gdzie idziemy?- zainteresowała się dziesięciolatka.
-Niespodzianka.- odparła starsza dziewczyna z tajemniczym uśmiechem na ustach.
-No powiedz.- marudziła Mad.
-Nie powiem. A teraz leć do pokoju i przygotuj sobie jakieś fajne ciuszki. Wpadnę do ciebie później.- powiedziała i skierowała się w strone schodów.
-Dobra!- krzyknęła podskakując lekko z podekscytowania.
 Gdy Demi była w pokoju rozpakowała swoją walizkę, i napuściła sobie wodę do wanny. Przygotowała sobie ubrania na koncert, wzięła telefon i weszła do gorącej, pachnącej wody. Długo nie poleżała w ciszy, bo jak zwykle któryś z Jonasów musiał jej przerwać tą piękną chwilę. 
-Halo?- powiedziała gdy odebrała telefon.
-Cześć Demetrio.- powiedział głos po drugiej stronie.
-Tylko nie Demetrio, Josephie.- zagroziła lekko się uśmiechając.
-Przepraszam.- udał skruchę.
 -To co chciałeś? Jak zwykle któreś z was musi mi przerwać taką piękną chwilę jak kąpiel w cieplutkiej pachnącej wodzie.- zaczęła narzekać.
-Wybacz Dems. Chciałem się tylko upewnić, że przyjdziecie i powiedzieć, że wasze wejściówki są gotowe i na was czekają. Koncert jest o dziewiętnastej trzydzieści, bądźcie trochę wcześniej. Chcemy się przywitać z młodą, no i nie zobaczą was niepożądani ludzie.- niemal widziała jak chłopak się uśmiecha mówiąc to.
-Oczywiście, będziemy. Czy to wszystko?- zapytała.
-Tak Dems. Do zobaczenia.- pożegnał się.
-Pa, Jonas.- rozłączyła się.
Gdy skończyła rozmawiać z przyjacielem, wyszła z wanny, wytarła się i ubrała w ciuchy.  Te same w których miała zamiar pójść na koncert. A była to czarna lekka spódniczka, tego samego koloru bluzka na ramiączkach, czarna skórzana kurtka i wysokie czarne szpilki z ćwiekami z tyłu pięt. Włosy wyprostowała, a oczy lekko pomalowała. Gdy była gotowa poszła do kuchni po jabłko i postanowiła sprawdzić co u siostry.ziwne nie od Nicka, tylko od Kevina.

Cześć. :) Przepraszam, że taki krótki no i że kończy się w takim momencie, ale nie napisałam narazie wiecej. Szczerze mówiąc nie miałam czasu, żeby napisać coś jeszcze. Tęsknie za wami, ale jeszcze jakieś dwa tygodnie i mam nadzieję, że szlaban mi się skończy. I jeszcze raz, wybaczcie mi, że taki krótki i że zawiodłam. Ale myślę, że lepiej tyle niż wcale.
:
. ich miasto. ów zaczęło pytać o co chodzi. ła godzina do odlotu postanowiła

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 21


Budzik Demetrii zadzwonił o godzinie siódmej rano. Tak więc nasza bohaterka zwlekła się niechętnie z łóżka i poszła się umyć oraz ubrać. Po dwudziestu minutach wychodziła z łazienki i zapakowała swoje rzeczy do walizki. Koło ósmej była gotowa, więc postanowiła się przejść do Mitcha.
-Puk puk.- powiedziała wchodząc do jego pokoju.
-Cześć.- przywitał się.- Stało się coś?
-Nie chciałam tylko ci powiedzieć, ze lecimy z Jonasami ich samolotem do L.A. Bądź gotowy za godzinę i jak możesz to przyjdź po mnie do ich pokoju.- poprosiła.
-Dobrze, będę tam za równą godzinę.- zgodził się lekko się uśmiechając.
-Dzięki. To na razie.- pożegnała się i poszła do Jonasów.
Była u nich trzy minuty później i zapukała do drzwi. Otworzył jej Joe, który był  w samych bokserkach.
-Cześć Dem.- przywitał się, jednocześnie wpuszczając ją do środka.
-Hej Joe.- także się przywitała patrząc uważnie na jego ciało, co oczywiście chłopak zauważył.
-Podoba się?- zapytał z wielkim uśmiechem na ustach.
-Nie, po prostu widzę, że trochę ćwiczyłeś.- przyznała.
-Ćwiczyłem.- potwierdził i nagle sobie o czymś przypomniał.- No tak, zapomniałem Dems, że nie lubisz bardzo napakowanych facetów.
-Tak, masz racje. -  odparła z uśmiechem myśląc sobie. „Dla ciebie zawsze bym zrobiła wyjątek”, jednak nie powiedziała tego nagłos . Zamiast tego tylko zapytała gdzie są jego bracia.
-Siedzą w pokoju. Nie mogą sobie poradzić ze spakowaniem ubrań.
-Pójdę im pomóc.- zaoferowała się.
-Jeśli chcesz, tylko się nie przestrasz.- uprzedził przyjaciółkę.
-Spokojnie, dam radę. – uspokoiła go i ruszyła w kierunku drzwi prowadzących do pokoju braci, a Joe podążał za nią.
-Cześć Kevin, cześć Nick.- przywitała się z nimi wchodząc do środka. Gdy usłyszeli głos przyjaciółki podnieśli głowy i równocześnie powiedzieli „Cześć Dem.”
-Słyszałam, że macie problem ze spakowaniem się.- odparła z uśmiechem.
-Zgadza się. Przyszłaś nam pomóc?- zapytał z nadzieją w głosie Nick.
-Tak, jeśli chcecie.- uśmiechnęła się do nich i weszła w głąb pokoju. Najpierw zaczęła od ubrań Nicka, które dziesięć minut później były już spakowane, następnie wzięła się za ubrania Kevina, które także były szybko schowane. Każdy z braci podziękował jej całusem w policzek. A Joe stał w drzwiach i się temu wszystkiemu przyglądał myśląc.  „Kiedyś mi tak pakowała ubrania i to ja dziękowałem jej całusem. To były fajne czasy. Kurde, jak oni mogą jak tak całować w ten policzek przy mnie.”-wkurzał się Joe. Jednak chwilę później przypomniał sobie ich wczorajsze razem spędzone chwile, a na te wspomnienia się szeroko uśmiechnął.
-Joe.- przerwała jego przemyślenia Demi, a gdy na nią spojrzał mówiła dalej.- Ubierz się, proszę.
-A tak już.- tak jak prosiła, tak też zrobił. Poszedł się ubrać. W tym czasie pozostali Jonasi wynieśli swoje bagaże do salonu i czekali na Joe, który chwilkę później dołączył do nich, ze swoimi rzeczami.
-Idziemy?- zapytał.
-Jasne. Za chwilę powinien tu być Mitch, pójdę po moje rzeczy i możemy jechać na lotnisko.- I jak na zawołanie w tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi i był to oczywiście ochroniarz Demi.
-Gotowa?- zapytał.
-Jasne. – uśmiechnęła się do niego.- Idziemy po moje rzeczy i widzimy się pod hotelem za dziesięć minut?- tu zwróciła się do braci Jonas.
-Tak. Do zobaczenia.- powiedział Kevin i rozeszli się w swoje strony.
Demi poszła po swoje bagaże, zabrała laptopa, torebkę, ładowarki. Jeszcze raz spojrzała na pokój, aby się upewnić, że wszystko zabrała i poszła oddać klucze do recepcji. Piętnaście minut później wyruszali już limuzyną spod hotelu i kierowali się w stronę lotniska. Droga minęła im stosunkowo cicho, na miejscu wzięli bagaże i kilkadziesiąt minut później siedzieli w samolocie. Do odlotu zostało im trochę czasu, dlatego Demi postanowiła napisać do fanów na Twitterze.

„Witajcie kochani. :D Siedzę właśnie w prywatnym samolocie @Jonasbrothers. Niedługo startujemy i wracamy do L.A. Powie mi ktoś jak tam pogoda w Mieście Aniołów? :D Kocham was.”

@ddlovato

Wcisnęła Tweet i wysłało wpis. Dziewczyna zauważyła, że Nick ją obserwuje.
-Co jest?- pyta przyjaciela z uśmiechem.
-A nic.Tak się tylko zastanawiam.Dzisiaj mamy koncert, a skoro Mad tak się za nami stęskniła to może wpadniecie na niego?- zaproponował uśmiechając się lekko, na co dziewczyna zareagowała zdwinioną miną.
-Poważnie?- pyta niedowierzając.
-No tak. Dostaniecie wejściówkę za kulisy. Co za problem.- odpowiada.
- No nie wiem.- waha sie dziewiętnastolatka,
-To wspaniały pomysł. Dems pomyśl ile radości by to sprawiło twojej młodszej siostrze.- do rozmowy wkracza Joe.
-No dobra. Przyjdziemy.- zgadza się dziewczyna. Bracia Jonas uśmiechają się szeroko i wtedy głos w głośników informuje ich, że zaczynają startować. Kilka sekund później lecieli do Los Angeles.

Cześć. :) Wiem, niespodzianka. Jestem tu, ale to nie oznacza, że wracam. Udało mi się jakimś cudem dostać do laptopa i wstawiam chociaż krótki rozdział. Owszem ryzykuje powiększeniem szlabanu na komputer, ale poprostu nie chce żebyście o mnie zapomniały. Dlatego jestem chciaż na chwilę. Brakuje mi częstego siedzenia tu. Nie wiem kiedy dam nowy i jeszcze raz wybaczcie mi, że ten rozdzialik ma zaledwie kilka linijek. 

czwartek, 15 listopada 2012

Ważne.

Cześć wam :)
Z tej strony Dominika piszę w imieniu Paulinki. Mam dla was złą wiadomość, ponieważ dziś miała ona zebranie z rodzicami które skończyło się zabraniem jej komputera.. do odwołania. Przez co przez jakiś czas nie będzie nowych rozdziałów. Paulina prosiła żebym wam to przekazała i bardzo przeprosiła.

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 20


-Mogę ja.- zgodziła się Demi, zakręciła i wypadło na Nicka.- O czym myślałeś jak pisałeś tą nową piosenkę
-No cóż. Szczerze mówiąc myślałem o Tobie Dem. Wiem, że jesteś na mnie zła o to , że nie chciałem, żebyś znała prawdę. No i gdy się nad sobą tak użalałem, przyszła mi na myśl piosenka.-  odparł szczerze.
-Okej.- powiedziała lekko się uśmiechając, a Nick zakręcił butelką. Wypadło na Joe.- No bracie, pytanie , czy zadanie?- zapytał starszego o trzy lata chłopaka.
-Hmm. Niech pomyślę.- tu zrobił krótką przerwę udając, że się zastanawia.- Zadanie.- odparł z uśmiechem.
-No dobra. W takim razie przebiegnij przez całe piętro w samych bokserkach.- gdy Nick to powiedział, mina średniego Jonasa zrzedła. Już się nie uśmiechał.
-Chyba żartujesz. Jak mnie ktoś zobaczy, to będę miała przerąbane. Nick, bracie, przecież tu mieszkają dzieci.- zauważył chłopak
-Nie szkodzi. Robisz to, albo będzie kara.- zagroził bratu. Kevin i Demi przysłuchiwali się tej rozmowie.
-Dobra, niech ci będzie.- mówiąc to zaczął się rozbierać, na co Demi odwróciła wzrok. Niby widziała go już w bokserkach jak byli razem, ale teraz wolała odwrócić wzrok. No bo przecież zerwali, nie powinna oglądać jak się rozbiera. Po chwili Joe stał w samych majtkach, a Kevin i Nick się z niego śmiali więc Demi też spojrzała na swojego byłego i także wybuchła śmiechem.
-Hahahaha. Misie? Poważnie Joe?- zapytała go.
-No tak, lubię te bokserki. No i zakładam je tylko na specjalne okazje.- powiedział rumieniąc się lekko, na co serce Demi zaczęło trochę szybciej bić. „Oh, ale on jest słodki”- pomyślała, ale od razu skrzyczała się za to w myślach. „Demetrio! O czym ty myślisz, to tylko twój kolega! I przestań się tak gapić na jego majtki.”
-No dobra, dobra. Idź zrób to zadanie.- tym razem odezwał się Kevin, a dziewczyna odwróciła wzrok.
Tak więc, chłopak poszedł. Demi i reszta Jonasów została z pokoju. Po chwili było tylko słychać krzyki jakiejś starej kobiety.
-Aaa! Zboczeniec! Ratunku!- wrzeszczała, więc Kevin, Nick i panna Lovato wyjrzeli za drzwi i zobaczyli jak owa kobieta biję Joe po głowie torebką.
-Proszę mnie zostawić.- prosił chłopak.- Proszę pani, nie jestem zboczeńcem.- próbował ją uspokoić, ale gdy zdał sobie sprawę, że nic z tego zaczął od niej uciekać. Tak więc pobiegł w stronę pokoju w którym siedzieli jego bracia i przyjaciółka. Szybko go wpuścili, a ten zatrzasnął za sobą drzwi i spojrzał „morderczym” wzrokiem na młodszego brata.
-Nigdy więcej nie wymyślaj takiego zadania!- krzyknął.
-Dobra, dobra. Sory.- przeprosił uśmiechając się.- Ale przyznaj, że było śmiesznie.
-Byłoby, gdyby nie zaczęła mnie bić tą głupią torebką.- powiedział tak, ale sam po chwili się zaczął śmiać.
-Dobra. Koniec tego dobrego.- Zakończyła te śmiechy Demi. –Joe zakładaj spodnie i koszulkę.- mówiąc to podała mu owe rzeczy.
-Dziękuję Demi.- podziękował przyjaciółce odbierając ciuchy od niej wpierw spodnie. A gdy zabierał koszulkę ich dłonie się zetknęły. Jednak żadne z nich jakby tego nie zauważyło i gdy chłopak zakładał bluzkę, reszta towarzystwa wróciła na podłogę.
Teraz była kolej Joe na kręcenie. Tak więc zrobił to i butelka zatrzymała się na nim, więc zakręcił jeszcze raz i tym razem wypadło na Kevina.
-Pytanie.- poinformował brata, zanim ten  zdążył go zapytać o to co wybiera.
-Jesteś pewien? – chciał się upewnić.
-Tak. Patrząc po tym co wymyślił Nick, będę wiedział na przyszłość, żeby nigdy nie brać zadania, kiedy z wami gram.-wytłumaczył, jednocześnie potwierdzając swoją decyzję.
-Dobrze, w taki razie. Powiedz nam. Wymyśliłeś ostatnio jakąś swoją, nową piosenkę?
-Niestety nie.- odparł szczerze i zaczął kręcić. Wypadło na Nicka.
-Okej. To w takim razie chce pytanie.- wybrał.
-Okej. Czy gdybyś miał okazję nagrania solowej płyty, zgodziłbyś się?- gdy zadał to pytanie, każdy w pokoju patrzył na Nicka zaciekawiony.
-Szczerze mówiąc- zaczął.- Myślę, że tak.- Demi siedziała zaskoczona, jego bracia również. Nick to zobaczył i od razu wytłumaczył swoją odpowiedź.- Nagrałbym solową płytę, ale to nie oznacza, że zrezygnowałbym z zespołu. W tym siedzę po uszy do końca mojego życia. I nawet jakbyście chcieli, nie dalibyście rady mnie wyrzucić.- Demi, Joe i Kevin wyraźnie odetchnęli z ulgą. Nick zakręcił i wypadło na Demi.
-No dobra, Dems. Pytanie, or zadanie.
-Wolę pytanie.- odparła, siadając wygodniej na podłodze.
-Czy gdybyś dostała propozycję zagrania w Camp Rock 3, zgodziłabyś się?- zapytał przyglądając się uważniej dziewczynie. Demi zastanawiała się nad tych chwilę i odpowiedziała.
-Zależy od tego, czy scenariusz by mi się spodobał. No i szczerze mówiąc nie miałam zamiaru wracać przed kamery, ani do Disneya. Tak poza tym, to zrobiłabym to dla moich fanów, tylko jeszcze nie teraz. Tak za miesiąc pewnie bym się zgodziła.- powiedziała zgodnie z prawdą. Dziewczyna nie była jeszcze gotowa, na powrót przed kamery, które dostrzegają i nagrywają każdy niedoskonały centymetr jej ciała. Przynajmniej Demi tak myślała.
-Fajnie. Ja bym chętnie wystąpił w kolejnej części, ale myślę, że byłaby już naciągana. No bo co innego mogłoby się jeszcze tam wydarzyć.- zauważył Joe.
-Tak to prawda. Już dużo się wydarzyło i nie wiem co producenci mogliby jeszcze wymyśleć.- odezwał się Kevin.
-Co nie zmienia faktu, że mogłoby być ciekawie.- wtrąciła się Demi.
Rozważali tak jeszcze kilka opcji prawdopodobnego scenariusza, aż wybiła godzina dwudziesta druga i Demi postanowiła iść do siebie.
-Słuchajcie, ja spadam. Musimy rano wstać.- poinformowała przyjaciół wstając powoli z podłogi, była cała obolała. W końcu spędzili tak kilka godzin.
-Dobra Dems. Dzięki za wieczór.- podziękował dziewczynie Kevin. Za ich przykładem reszta Jonasów także wstała z ziemi i trochę ponarzekali na to, że wszystko ich boli. Pięć minut później dziewiętnastolatka szła do windy na Pietrze chłopaków, gdy ktoś ją zawołał.
-Demi!- to był Joe.
-Tak?- zapytała stając w miejscu i odwracając się do niego przodem.
-Odprowadzę cie, dobrze?- zapytał na co ona kiwnęła głową, że się zgadza.
-Chciałeś mnie tylko odprowadzić?- zapytała po kilku sekundach milczenia.
-Nie.- przyznał.- Chciałem też pogadać.
-O czym?- zapytała patrząc mu w oczy. Stali w windzie, było w niej trochę mało miejsca więc byli blisko siebie.
 -O tym co się stało dzisiaj rano. Nie chciałem cie wykorzystać. znaczy ty pierwsza mnie pocałowałaś, ale powinien jakoś zareagować, a nic nie zrobiłem i…- nie skończył mówić, bo dziewczyna zamknęła mu usta pocałunkiem.
-Joe, zrobiłam to rano, bo tego chciałam. Nie skrzywdziłeś mnie. To ja ciebie wykorzystałam wtedy u mnie w pokoju i to ja powinnam teraz przepraszać.- odparła gdy przerwała pocałunek.
-Nie musisz. To było przyjemne.- powiedział z uśmiechem. Demi odwzajemniła uśmiech, drzwi windy się otworzyły i poszli w kierunku pokoju dziewczyny w ciszy. Gdy dotarli na miejsce, dziewiętnastolatka zaczęła otwierać drzwi, jednak Joe jej przeszkodził.
-Dem?- zaczął. Ta skinęła tylko głową, żeby zachęcić go do kontynuacji.- Nie mówimy nikomu o tym wszystkim, prawda?- zapytał.
 -Tak, myślę, że tak będzie najlepiej. Jesteśmy ludźmi, którzy kiedyś razem byli, ale się przyjaźnią  i niech tak zostanie.- odparła cicho, otwierając drzwi i stając w przejściu.
-Dobrze.- zgodził się, uśmiechając się smutno.
-Dobrano Joe.- powiedziała.
 -Dobranoc Demi.- pożegnał się. Patrzyli na siebie chwilę, a później dziewczyna zaczęła wchodzić do pokoju, jednak zatrzymało ją złapanie przez kogoś za rękę. Tak, był to Joe. Pociągnął ją do siebie i namiętnie pocałował przyciskając lekko do ściany. Po minucie się od siebie oderwali, powiedzieli krótkie „dobranoc” i się rozeszli. Demi weszła do pokoju, zamknęła drzwi i oparła się o nie szeroko się uśmiechając. Stała tak kilka minut i podeszła do walizki, zabrała piżamę i poszła się umyć. Wzięła szybką kąpiel i położyła się do łóżka spać.



No cześć. Napisałam to przed chwilą, więc nie wiem czy wam sie podoba. Poprzednie rozdziały poprawiałam 1000 razy zanim je dodałam. No, ale Dominika bardzo chciała żebym wstawiła chociaż połowę, mojej świeżej pracy. To jest całość, no bo dawanie tylko kawałka mogłoby sie dla mnie źle skończyć, prawda? :D  Mam nadzieję, że wam się spodoba. A jeśli nie to piszcie nad czym mam popracować w dalszych częściach. No i skoro dzisiaj to dałam, to nie wiem co zobaczycie jutro, bo nic mi nie zostało, ale postaram sie coś napisać. Chociaż kawałek. :)
Nie mogę uwierzyć, że to już 20 rozdział. :D Dziękuje wam, dziewczyny, że tu jesteście i mnie wspieracie. :D 

Rozdział 19

Koło dziewiętnastej Demi zamknęła drzwi od swojego pokoju i poszła do braci Jonas.
-Hejka już jestem.- przywitała się wchodząc do środka.
-Cześć Dem.- przywitał się z nią Kevin, podnosząc wzrok z telewizora na dziewczynę.
-Gdzie reszta?- zapytała siadając obok niego na kanapie.
-Poszli do sklepu po coś słodkiego.- odpowiedział na pytanie przyjaciółce.
-Okej. Jak było na zakupach?
-A dobrze, kupiłem sobie nową gitarę.- odparł z szerokim uśmiechem na ustach.
-Pokażesz?- poprosiła.
-Jasne, czekaj chwilkę. Pójdę po nią do pokoju.- mówiąc to wstał z kanapy i udał się do pokoju obok po piękną, czarną gitarę akustyczną.
-Cudna.- przyznała z uśmiechem dziewczyna, na co Kev także się uśmiechnął i poszedł ją odnieść do siebie.

Kilka minut później wrócił Joe, a zaraz za nim Nick. Nieśli dużo słodyczy i picia gazowanego. Demi znowu spojrzała na to wszystko krzywo.
-Ja tego nie tknę.- poinformowała przyjaciół.
-Zjesz, zjesz. Chociaż trochę, Dems.- odparł Nick z uśmiechem.
-Ta, pewnie.- odparła na to sceptycznie.
-Zobaczymy.- powiedział Joe, szeroko się uśmiechając i siadając obok przyjaciółki z paczką chipsów w ręku. Po chwili podał dziewczynie przekąski.
-Chcesz Dem?- zapytał
-Nie dziękuję.- odmówiła z uśmiechem.
-Demi, weź bo nie będę taki miły.- poinformował dziewczynę udając powagę.
-Okej, okej. Bo jeszcze mnie pobijesz.- powiedziała śmiejąc się i biorąc jednego chipsa do buzi.
-No.- uśmiechnął się dumny z siebie.
Kevin usiadł obok Demi i Joe, a Nick wziął gitarę przysiadł na fotelu naprzeciwko nich i zaczął śpiewać.

I can see it in your eyes
Tell me what's on your mind
 Don't keep it all inside
 I am here for you
 Did somebody bring you down
 Turn your smile into a frown
 I'll help you work it out
 When the answer's hard to find
 I will give you peace of mind
 When you need a friend to call
 I'll be right there beside you
 To shelter you and guide you
 I'll miss you candle light
 When your tear drops start to fall
 I will be there to dry them
 Before you can cry them
 On the darkest night
 I will be the light x2
 Do do do do do do
You can share your secrets here
 There's no need to be afraid
 My love will never change
 It's unconditional
 (It's unconditional)
 Knock the door to your heart
 Knocked down and torn apart
 I'll help you make a start
 And build it up again
 Help you shine a light within
 When you need a friend to call
 I'll be right there beside you
 To shelter you and guide you
 I'll miss you candle light
 When your tear drops start to fall
 I will be there to dry them
 Before you can cry them
 On the darkest night
 I will be the light
 Do do do do do do
 Everybody's searching for somebody to believe in
 Everybody needs someone to care
 A shoulder you can cry on
 A love you can rely on
 Reach out and trust me if you can
 Just take my hand
 When you need a friend to call
 I'll be right there beside you
 To shelter you and guide you
 I'll miss you candle light
 When your tear drops start to fall
 I will be there to dry them
 Before you can cry them
 On the darkest night
 I will be the light
 I will be the light
 Do do do do do do
 No wind
 No rain
 No storm is ever going to stand in my way
No load is too great
 Hold on
 I'll be there to carry the weight
 No wind
 No rain
 No storm is ever going to stand in my way
 No load is too great
 Hold on
 I'll be there to carry the weight

Nick, to jest naprawdę świetne!- powiedziała Demi wstając, aby przytulić przyjaciela.
-Dzięki Dems.- odwzajemnił uścisk.
-Tak, Dems ma rację. Piosenka niesamowita.- potwierdził słowa dziewczyny Kevin, a Joe tylko kiwnął głową na znak, że zgadza się z opinią reszty.
-Dzięki.- podziękował po raz kolejny. – To co teraz robimy?- zapytał.
-Nie wiem jak wy, ale ja zaraz muszę lecieć. Rano mamy samolot.- poinformowała przyjaciół Demi.
-Dems, spokojnie. Na lotnisku musimy być o dziewiątej. Jak wstaniesz o siódmej to spokojnie się wyrobisz.- uspokoił dziewczynę Kevin.- Zostań jeszcze.- poprosił
-No dobra, zostanę.- Zgodziła się szeroko uśmiechając.- To może w coś pogramy?
-Pewnie!- krzyknął podekscytowany Joe.
-W takim razie w co?- Odezwał się Kev.
-Butelka!- znowu wrzasnął Joe. Reszta spojrzała na niego jak na idiotę, jednak zgodzili się i chwilę później siedzieli na podłodze z pustą butelką na środku koła, które utworzyli.
-No to świetnie, kto zaczyna?- zapytał resztę towarzystwa dziewiętnastolatek.
 -Mogę ja.- zgodziła się Demi, zakręciła i wypadło na Nicka.


Cześć. Wybrałam tą piosenkę Nicka, bo słowa mi się spodobały, a nie z powodu muzyki, czy tego jak śpiewa. Bo szczerze mówiąc nawet jej nie posłuchałam. Wiem tylko, że to jakaś jego stara pisoenka z młodszych lat.
Chcę także powiedzieć, że nie chciałam kończyć w tym miejscu, ale na tym rozdziale kończy się to co miałam już na komputerze. Co oznacza, że: 1- Niestety nie mam pomysłów na dalsze opowiadanie.
                               2- I znowu niestety co się z tym wiąże, nie
będę dodawać rozdziałów tak często. :< 
Przepraszam Lonkaaa,  Medicatus_hope, Dominika i innych, jeśli ktoś czyta, że was zawiodłam. Wróce z nowy rozdziałem jak tylko wymyślę coś godnego opublikowania. 

wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 18


-Oj bój się Jonas, bój.- mówiąc to wskoczyła na łóżko i próbowała go z niego zrzucić. Jednak koniec końców wyszło na to, że to on był górą i teraz siedział na Demi patrząc jej głęboko w oczy. Takiego obrotu spraw nie spodziewało się żadne z nich. Chwilę później panna Lovato przyciągnęła Joe za koszulkę do siebie i pocałowała. Chłopak przez chwilę się bronił, jednak poddał się woli dziewczyny i oddawał jej pocałunki. Przyciskał ją mocniej do łóżka, leżąc na niej, a jej ręce trzymał koło głowy dziewczyny. Po kilku namiętnych pocałunkach usłyszeli pukanie do drzwi i natychmiastowo oderwali się od siebie. Demi poprawiła włosy, a Joe usiadł obok niej na łóżku i dziewczyna krzyknęła „Proszę”. Kilka sekund później do pomieszczenia wszedł Nick.
-Idziecie?- zapytał brata i przyjaciółkę. Jednak to co zobaczył, nie przewidział tego. Demi była cała zarumieniona, rozczochrana, a jej ubranie było wygniecione. Jednak jego brat nie wyglądał lepiej, włosy miał w nieładzie, bluzkę także miał wygniecioną, nie mówiąc już o tym co się działo z jego spodniami.
-Jasne, idziemy.- odpowiedziała za oboje Demi i powoli wstała z łóżka.
-Dems, wszystko w porządku?- zapytał chłopak w jej wieku, ponieważ się lekko zachwiała.
-Jasne, po prostu muszę coś zjeść.- uspokoiła go i wszyscy troje wyszli z pokoju i udali się do jadalni, gdzie czekał już Kevin.
-Hej. wreszcie jesteście.- przywitał się z nimi, gdy tylko weszli na taras.
-Hejka Kev.- przywitała się z przyjacielem uśmiechając się szeroko.
-Hej Demi, widzę że humorek dopisuje. Mogę wiedzieć co spowodowało tą zmianę?- zapytał przyglądając jej się uważnie. Tak tylko spojrzała ukradkiem na Joe i  odpowiedziała.
-Nic takiego. Dobrze mi się spało.
Na śniadanie wszyscy zamówili naleśniki, chwilę później je dostali i w ciszy zaczęli jeść.
-Jakieś plany na dzisiaj?- zapytał Joe, gdy wszyscy już zjedli. O dziwo nawet Demi zjadła prawie całe śniadanie.
-Ja chciałam iść na plaże, idzie ktoś?- zapytała Demetria.
-Ja chciałem iść do centrum handlowego.- poinformował ich Kevin.
-Okej, miłych zakupów.- życzyła mu przyjaciółka, ten podziękował, życzył reszcie miłego dnia i wyszedł z hotelu.
-Ja mam w głowie piosenkę i muszę iść ją skończyć. Idźcie sami na plaże, ja do was dojdę później.- odparł Nick i już go nie było.
-No to chyba musimy iść sami na tą plażę.- zauważyła Demi.
-Mi to nie przeszkadza.- odparła Joe uśmiechając się wesoło do przyjaciółki.
-Mi też nie.- uśmiechnęła się szeroko, wstając jednocześnie z krzesła.- To co, idź po kąpielówki i co tam potrzebujesz i przyjdź po mnie za dwadzieścia minut, okej?- zapytała przyjaciela czy pasuje mu taki plan.
-Jasne Dems, będę szybciej.- odarł i ruszyli do wyjścia. W windzie się pożegnali i każde ruszyło do swojego pokoju. Dziewiętnastolatka szybko weszła do swojego tymczasowego królestwa i odbiegła do walizki po czarny strój, szybko go ubrała, założyła leciutką sukienkę, buciki na obcasie, włosy związała w kucyka. Do torebki wrzuciła ręcznik i miała pięć minut do przyjścia przyjaciela, wiec postanowiła zobaczyć co słychać u fanów.

„Cześć Lovatics i nie tylko. Miałam dzisiaj miłą pobudkę i  śniadanie w nie gorszym towarzystwie. :D (tak, mówię o @jonasbrothers :P ) Naleśniki jak zwykle przepyszne. Mam zamiar iść dzisiaj na plaże, więc wybaczcie jeśli nic nie napiszę w najbliższym czasie. Kocham Was. :* ”
@ddlovato

Gdy Tweet się załadował usłyszała pukanie do drzwi, tak to był Joe.
-Gotowa?- zapytał uśmiechając się, gdy wchodził do pokoju.
-Oczywiście, chodźmy.- odparła ciągnąc przyjaciela z rękę i zamykając drzwi na klucz. Podeszli na chwilę do Mitcha, poinformować go, że wychodzą i mają telefony jakby coś się działo. Chwilę protestował i chciał iść z nimi, ale Joe udało się go przekonać o tym, że dziewczyna jest pod dobrą ochroną. Tak więc dwadzieścia minut później rozkładali ręczniki na odludnym miejscu plaży, tak żeby nikt im nie przeszkadzał.
-Idziesz do wody?- zapytała przyjaciela Demi.
-Jasne, z wielką chęcią.- odparł uśmiechając się do dziewczyny.
Na horyzoncie nie było widać żadnych paparazzi, więc w spokoju spędzili kilka godzin na plaży. Gdzieś w połowie doszedł do nich Nick informując, że ma napisaną nową piosenkę i chętnie im ją później zagra. Demi oczywiście się ucieszyła, chociaż wciąż była zła na dziewiętnastolatka.
Koło szesnastej zebrali się z plaży i poszli na obiad. Tam zamówili sobie posiłek.
-Ej, kiedy macie samolot do L.A.?- zapytała dwóch przyjaciół, ponieważ Kevina wciąż nie było w hotelu.
-Lecimy prywatnym jutro o dziesiątej.- odpowiedział jej Joe.
-Aaa. Okej.- przyjęła do wiadomości, trochę smutniejąc.
-Co jest Dems?- zapytał Nick, który zauważył naglą zmianę humoru przyjaciółki.
-A nic, myślałam po prostu, że polecimy razem samolotem.- poinformowała przyjaciół.
-Co za problem, polecisz z nami.-  stwierdził Joe z uśmiechem.
-Nie, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Mitch jest ze mną, no i nie mogę nadużywać naszej przyjaźni.- zawahała się.
-Ale Demi, naprawdę nie ma problemu. Mitch poleci z Big Robem, a my razem. I przestań gadać głupoty. Kiedyś cały czas lataliśmy naszym samolotem i jakoś wtedy ci to nie przeszkadzało.- zauważył Joe.
-No nie, ale to było kiedyś.
-Dems, uspokój się. Lecisz z nami i koniec kropka.- to co powiedział Nick, zakończyło rozmowę. Obiad zjedli w ciszy i wszyscy udali się do swoich pokojów umyć po plaży i spakować na jutrzejszy lot. Koło dziewiętnastej Demi zamknęła drzwi od swojego pokoju i poszła do braci Jonas.



Ja wiem, że krótki i w ogóle, ale mam mały probem związany z tym blogiem i to dlatego. Przepraszam was za to i postaram się jak najszybciej z nim uporać. A dzieje
się to czego się najbardziej obawiałam. Chyba będzie trzeba za dwa/ trzy rozdziały na chwilę zawiesić bloga, albo poprostu przestanę pisać przez kilka dni.

Rozdział 17


-Nick! Nie odpuścisz nawet na chwilę? Miałeś so..-  przerwała, bo otworzyła drzwi i zorientowała się, że to nie Nick stoi za drzwiami, tylko średni Jonas.- Joe?!- zapytała zdezorientowana.
-Hej Dems, mogę na chwilę wejść?- spytał przyjaciółkę nieśmiało.
-Po co tu przyszedłeś?- ton dziewczyny był szorstki, nawet nie próbowała się wysilić na to żeby być miłym.
-Chciałem pogadać.- wytłumaczył, patrząc na nią. Smutno mu było, że tak go traktuję, chociaż z drugiej strony nie dziwiło go to. Też by taki był dla siebie na jej miejscu.
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym.- poinformowała Dangera.
-Mamy. Proszę, daj mi chwilkę. Wytłumaczę ci wszystko i jeśli wtedy będziesz chciała, żebym  sobie poszedł. Zrobię to i nigdy więcej mnie obok siebie nie zobaczysz. Nie licząc wypadu na lody z Mad.
-Dobrze, wchodź.- zgodziła się, przepuszczając chłopaka w drzwiach. A ten wchodząc do środka rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Ładnie tu, prawie tak samo jak u nas.
-Dzięki, ale chyba nie o pokoju chciałeś ze mną rozmawiać.- zauważyła siadając na łóżku.
-Oczywiście, że nie. Chce ci wytłumaczyć to wszystko co się działo jak jeszcze z nami byłaś. Jak byłaś ze mną, przed leczeniem.- powiedział siadając na fotelu niedaleko łóżka.
-Mów.- odarła oschle, ale także  z bólem w głosie.
-Demi, naprawdę przepraszam za to co się wtedy stało. Od początku byłaś dla mnie kimś wyjątkowym, uwierz mi. Chciałem się z tobą umówić od jakiegoś czasu, w końcu zebrałem się na odwagę. Ale wszystko szlag trafił, kiedy zadzwonił do mnie dyrektor Disneya. Miałem do niego przyjść, gdy to zrobiłem zszokował mnie. Pokazał mi naszą umowę, moją i braci. Było tam napisane, ze zrobię wszystko co każe, żeby film zdobył popularność, sławę, rozgłos. Wtedy mi powiedział co muszę zrobić, a jeśli nie to zerwie z nami kontrakt i zmusi do zapłacenia dużej grzywny. Nie stać mnie i moich braci na to. Nie chciałem, żebyśmy stracili karierę przez tego idiotę. Dems, uwierz mi, nie chciałem tego robić. Z drugiej strony podobało mi się to, że jesteśmy razem. Nic co ci wtedy mówiłem jak byliśmy razem nie było kłamstwem. Naprawdę cię lubiłem, uwielbiałem twoje towarzystwo, twój uśmiech, perfumy, dotyk, pocałunki. Nie chciałem cie krzywdzić, wszystko było pięknie do momentu w którym po trzech miesiącach naszego związku kazał mi do siebie przyjechać znowu. Chciałaś wiedzieć gdzie jadę, nie mogłem ci powiedzieć. Już wtedy pomyślałaś, że kogoś mam. Bolało, ale jak przyjechałem do niego i powiedział mi, że musimy zerwać. Podobno dość szumu narobiliśmy wokół siebie i filmu. Naprawdę tego nie chciałem. Wiedziałem, że będziesz cierpieć. Uwierz mi, nie miałem wyboru. Wykorzystałem tamte twoje podejrzenia do zerwania, nie byłem delikatny, wiem o tym. Sposób w jaki to zrobiłem , był okrutny. Cholernie mnie bolało, to że muszę zerwać z kimś kogo kocham.-skończył mówić patrząc w pełne bólu oczy dziewczyny.
Czekał na jakąkolwiek reakcję, ale ta nie nadchodziła. Przyjrzał jej się i zauważył, że leciutko zbladła. Zaniepokoił się i podszedł powoli do niej.
-Demi, powiedz coś, proszę.- powiedział siadając na brzegu łóżka przyjaciółki.
-Czego ode mnie oczekujesz?- zapytała.- Że rzucę ci się w ramiona i zapomnę o tym wszystkim, co mi się przytrafiło?- kontynuowała ze łzami w oczach.
-Nie, nie oczekuję tego. Dems, chciałem ci to powiedzieć już od dawna. Dzisiaj jak śpiewałaś na próbie tą nową piosenkę, wtedy przypomniałem sobie jak to kiedyś było. Postanowiłem, że porozmawiam dzisiaj z tobą. Chciałem tylko, żebyś wiedziała jaka jest prawda. Tylko tyle i spełnię moją obietnicę, jeśli tylko powiesz, że mam sobie iść.- czekał na reakcje, decyzję, cokolwiek.
 Siedzieli tak z piętnaście minut. Demi rozmyślała nad tym co zrobić, wybaczyć mu, czy nie.
-Skąd mam pewność, że teraz nie kłamiesz?- zapytała patrząc na niego.
-To proste, zapytaj Nicka.- odparł opierając się o ściankę łóżka.
-Jak to Nicka?- zapytała zdezorientowana.
-Normalnie, wiedział o tym wszystkim.- gdy to powiedział dziewczyna jeszcze bardziej zbladła, a jej twarz pokrył grymas bólu.
-Wiedział?- wydukała nie mogąc w to uwierzyć.
-Tak, wiedział. Nie od początku, ale wiedział. On i Kevin dowiedzieli się, w dniu twojego odjazdu z trasy.
-Wychodzę.- poinformowała chłopaka wstając w łóżka.
-Co? Gdzie?- zapytał trochę zbity z tropu.
-Siedź tu i nigdzie nie wychodź. Idę po Nicka.- powiedziała to i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Parę minut później była pod drzwiami chłopaka i pukała. Po kilku sekundach otworzył.
-Co jest Dem?- zapytał zdziwiony wizytą dziewczyny.
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś.  Wiedziałeś jak cierpię, wiedziałeś, że gdybyś mi wytłumaczył o co chodziło z Joe, byłoby lepiej.- krzyknęła z wyrzutem.
-Więc już ci powiedział.- odparł chłopak ze spokojem w głosie.
-Powiedział! A teraz ty gadaj, czemu mi nic nie powiedziałeś. – wciąż krzyczała.
-Bo nie chciałem, żebyś wiedziała.
-Jak to?- zapytała zdziwiona.
- Po prostu, stwierdziłem, że lepiej będzie jak się nie dowiesz.
-Nie ty powinieneś decydować o takich rzeczach.- krzyknęła mu prosto w twarz i zaczęła wracać do siebie do pokoju. Miała nadzieję, ze chłopak jakoś zareaguję, ale nic nie zrobił. Weszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Joe który siedział cały czas na łóżku zamyślony, aż podskoczył.
-Potwierdził moje słowa?- zapytał dziewczynę stojącą przy drzwiach i patrzącą na niego.
-Tak.- odpowiedziała nadal się patrząc na Joe.
-Czyli mi wierzysz.- upewnił się.
-Tak.- znowu odpowiedziała jednym krótkim słowem. Patrzyła na niego, a przez jej twarz przechodziły różne uczucia. Miłość, smutek, żal, wybaczenie, zawód, ulga. Trwali w takich pozycjach, przez dziesięć minut i przerwała to Demi.
-Joe.- zaczęła. Na co ten spojrzał na nią zaskoczony tonem jej głosu. Była taki miękki, delikatny.
-Tak?- zapytał po chwili szoku.
-Wiesz, że nie mogę ci tego od razu wybaczyć? Za bardzo cierpiałam i nie wiem, czy mogę ci bardziej zaufać.
-Rozumiem to Dems.- odparł wstając z łóżka i kierując się w strone drzwi.
-Co robisz?- zapytała chłopaka, ponieważ stała przy drzwiach, a on tam podchodził.
-Chcę wyjść, dać ci trochę spokoju na przemyślenia.- opowiedział jej na pytanie.
-Nie idź.- poprosiła cicho. Gdy Jonas to usłyszał zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na nią.
-Dlaczego?

-Nie chcę zostać sama. Usiądź na łóżku, włączę jakiś film. Poczujmy się chociaż przez chwilkę tak jak kiedyś. Jak najlepsi przyjaciele pod słońcem.
-Dobrze, jeśli sobie tego życzysz.- zgodził się ciągnąc dziewczynę delikatnie w stronę łóżka, posadził ja na nim, a sam włączył film. Była to jakaś komedia, Joe jak zawsze sypał kawałami, albo śmiesznymi komentarzami na temat gry aktorskiej, albo min aktorów. Demi się z tego śmiała, bawili się jak kiedyś i to się podobało obojgu z nich. Gdy film się skończył wybiła dwudziesta czwarta  i chłopak postanowił wracać do siebie do pokoju.
-Na razie Dems, dzięki za miły wieczór.- zwrócił się do przyjaciółki stojąc w drzwiach.
-Ja również dziękuję, Joe. Świetnie się bawiłam.- odparła z uśmiechem i chciała pocałować Dangera w usta, ale ten się nie dał.
-Dem, to nie tak, że nie chce cie pocałować. Bo chce i to nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę to zrobić, ale nie chcę, żebyś robiła to pod wpływem emocji, czy dobrego humoru, a później żałowała i mnie unikała.- wytłumaczył się patrząc koleżance prosto w oczy.
-Rozumiem,. Dobranoc Joe.- powiedziała i pocałowała go w policzek.
-Dobranoc Dems.- i również pocałował ją w policzek.
Gdy chłopak sobie poszedł, Demi się umyła i półgodziny później już spała. Noc minęła dość spokojnie, lecz rano ktoś zaczął pukać do drzwi dziewczyny. Tak więc zwlekła się powoli z ciepłego łóżeczka i poszła otworzyć.
-Joe, co ty tu robisz tak wcześnie rano?- zapytała owego osobnika przecierając oczy, gdy ten wchodził do jej pokoju.
-Wcześnie rano?- zdziwił się.- Demi, jest jedenasta, za chwilę południe. - poinformował przyjaciółkę.
-Już? Ojejku, przespałam pół dnia.
-Tak zgadza się, ale muszę przyznać, że masz seksowną piżamkę.- mówiąc to spojrzał znacząco na strój Demi. Miała na sobie tylko majtki i krótką luźną koszulkę.
-Ups. Czekaj pójdę się ubrać.- zarumieniła się i szybko biorąc rzeczy do ubrania poszła do łazienki. Chwilę później wróciła ubrana w dżinsy i bluzkę na ramiączkach.
 -Ładnie wyglądasz.- skomplementował wygląd przyjaciółki.
-Dzięki Joe. To po co tu jesteś?- zapytała.
-Bo mieliśmy dzisiaj razem spędzić dzień. No wiesz, ty i Jonas Brothers.- przypomniał pannie Lovato.
-Racja, tylko gdzie twoi bracia?- dopiero teraz zauważyła, że chłopak przyszedł sam.
- Nick się ubiera, a Kev poszedł zająć nam stolik w restauracji.- odpowiedział na pytanie przyjaciółki siadając jednocześnie na jej świeżo pościelonym łóżku.
-Nie za wygodnie ci?- zapytała podchodząc bliżej łóżka.
-Nie, a czemu pytasz?- odparł z chytrym uśmieszkiem, a Demi podchodziła jeszcze bliżej.
-Złaź z łóżka.- poprosiła.
-Nie.
-Zejdź!- teraz stała już nad chłopakiem.
-A co jeśli nie?- zapytał.
-Nie będę taka miła.-zagroziła.
-Oh nie, jak ja to przeżyje.- udał zmartwionego.
 -Oj bój się Jonas, bój.- mówiąc to wskoczyła na łóżko i próbowała go z niego zrzucić. Jednak koniec końców wyszło na to, że to on był górą i teraz siedział na Demi patrząc jej głęboko w oczy. 


Jestem okrutna. :D Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. :D Jak tam minął dzień? :D Bo ja miałam dzisiaj dwie godziny korepetycji z matmy i myślałam, że tam padne. :/ A wiecie co dzisiaj jest o 21 na Foxlife? Tak, zgadza się. XFactor!!!!! Kto będzie oglądał? Bo ja napewno. :D

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 16 część 2


Część II

Nagle ich twarze zaczęły się przybliżać, gdy byli już bardzo blisko, Demi się odsunęła od niego gwałtownie i cofnęła o trzy kroki. Joe stał w miejscu i patrzył na nią. W tym momencie podeszli pozostali Jonasi.
-Co się stało? Demi dlaczego płaczesz?- zapytał Kevin. Dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy łzy zaczęły jej lecieć z oczu. Nie odpowiedziała.- Joe?- zapytał brata, ten jednak też nie odpowiedział tylko patrzył na Demi.
-Powie ktoś o co do jasnej cholery chodzi?- nie wytrzymał Nick i podniósł głos.
-Nic się nie stało.- odpowiedziała im Demi, wycierając łzy z policzków.
-Nie wierzę ci, gdyby nic się nie stało to byś nie płakała.-zauważył Nick.
-On ma rację Dem. Powiecie nam co się stało?- zapytał patrząc na Joe, ten jednak siedział cicho i nie miał zamiaru się odezwać. Zrobiła to za niego dziewiętnastolatka.
-Ja nie powiem. Nie mam zamiaru o tym rozmawiać z nikim, ponieważ nic się nie stało.- dopiero teraz Demi zauważyła, że Joe wcale się nie zmienił. Wciąż jest tym samym facetem, chcącym tego samego.
-Demi- zaczął Kevin, ale ona mu przerwała.
-Nie.- powiedziała stanowczo.- Możemy już iść?- zapytała kierując się w stronę wyjścia.
-Czekaj!- krzyknął za nią Nick.- Jeszcze autografy.- przypomniał.
-Jasne. Pamiętam.- oświadczyła kierując się do wyjścia i przybierając sztuczny uśmiech.
Rozdali autografy i zmęczeni wsiedli do limuzyny, która podjechała pod hale koncertową. Atmosfera w czasie jazdy była dziwna, nikt się nie odzywał. Może dlatego, ze byli zmęczeni, a może dlatego, że między Joe i Demi było dziwne napięcie. Godzinę później Demi wjeżdżała windą na piętro ze swoim pokojem, a  Jonasi poszli do siebie. Weszła do pokoju, zdjęła buty, wzięła koszulkę do spania, weszła do łazienki, nalała sobie wody do wanny i stanęła przed lustrem myśląc: „Uwierzyłam mu, znowu. Jestem naiwna, najgorsze jest to, że Nick także wie o czymś o czym ja nie wiem. O co mu chodziło? I dlaczego wmawiał mi, że jego brat się zmienił skoro to nieprawda.”
Myśląc jeszcze o innych różnych rzeczach weszła do wanny z gorącą wodą i się odprężyła. Tym razem nie brała do łazienki komórki, chciała mieć spokój. Leżała tak dwadzieścia minut, ponieważ niedane jej było dłużej. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi jej pokoju, nie zapytała kto to, w ogóle się nie odezwała. Wyszła powoli z wanny, wytarła się i założyła szlafrok. Ktoś się bardzo niecierpliwił, ponieważ zaczął ją wołać.
-Demi ! Demi, otwieraj. Wszystko w porządku? Demetrio otwieraj!- krzyczał, jak się okazało Nick.
-Jezu. Pali się, czy co?- powiedziała do siebie i głośniej krzyknęła- Idę, no idę do cholery.- Kilka sekund później otwierała drzwi od pokoju.- Co jest?- zapytała chłopaka wpuszczając go do środka.
-Czemu nie odbierasz telefonu? Dzwoniłem przez piętnaście minut, przyszedłem i też nie dawałaś znaku życia. Martwiłem się!- powiedział bardzo zdenerwowany.
-Nick, nie podnoś na mnie głosu. Brałam kąpiel i chciałam się w spokoju zrelaksować, bo wcześniej mi przeszkodziłeś. Naprawdę nie masz co robić, tylko mi przeszkadzać w kąpieli?- też się bardzo zdenerwowała- Weźcie się wszyscy uspokójcie, na każdym kroku mnie pilnujecie. Mam dziewiętnaście lat, jestem dużą dziewczynką i sama sobie radzę, jakbyście nie zauważyli.- teraz już krzyczała i patrzyła ze złością na przyjaciela.
-Przepraszam Dem, ale martwię się o ciebie. Boję się, że znowu odejdziesz.- wyznał smutno.
-Okej, ale przystopuj trochę.-Demi trochę się uspokoiła widząc minę chłopaka.
-Jasne.-zgodził się, o czym jeszcze raz przeprosił.
-Nick?
-Tak?- zapytał przyjaciółkę.
-Wyjdziesz?
-Co?- zapytał zaskoczony.
- Jestem w samym szlafroku. Chciałabym się ubrać.- poinformowała chłopaka.
-Jasne, już mnie nie ma.- zarumienił się i wyszedł z pokoju dziewczyny.
Demi zdążyła się ubrać i ktoś zapukał do drzwi.
-Nick! Nie odpuścisz nawet na chwilę? Miałeś so..-  przerwała, bo otworzyła drzwi i zorientowała się, że to nie Nick stoi za drzwiami, tylko średni Jonas.

Właśnie. Muszę podziękować mojej przyjaciółce, dzięki której  tu jestem. To ona mnie namówiła, żebym opublikowała to co napisałam. To niesamowite, że dzięki Dominice w ogóle tu zaistaniałam. :D No i na następny rozdział niestety musicie poczekać do jutra. Proszę, wybaczcie mi także, że tu zakończyłam. Wiem, zła, niegrzeczna i zabijecie. :D

Rozdział 16 część 1


 Część I

Gdy każdy z chłopaków stanął na swoim miejscu pierwszy odezwał się Joe.
-Cześć!- krzyknął do mikrofonu, a fani zaczęli piszczeć.- Mamy dzisiaj dla was dwie niespodzianki, jedna jest  nasza, a druga jest niespodzianką od naszej niespodzianki, ale to później. Mamy nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. No to zaczynamy!- gdy to powiedział zaczęli grać. Po When you look me In the eyes. Odezwał się Nick.
-Cisza! Proszę o ciszę!- krzyknął,  po chwili tłum go posłuchał i mógł mówić dalej- Teraz czas na niespodziankę. Kilka dni temu zadzwoniłem do menadżera pewnej osoby w moim wieku, na początku nie chciała się zgodzić. Nie wiem co spowodowało zmianę decyzji , ale bardzo się cieszę, że tak się stało. Zapraszamy na scenę, naszą przyjaciółkę, która miała przerwę w muzyce, ale wspaniałomyślnie zgodziła się dzisiaj z nami zagrać. Proszę państwa, zapraszamy- tu zrobił malutką przerwę- DEMI LOVATO!!!!- krzyknął, a tłum zaczął szaleć jeszcze bardziej. Wywołana dziewczyna weszła na scenę, tłum krzyczał jej imię, uśmiechnęła się szeroko i przytuliła do przyjaciela mówiąc.
-Dzięki Nick, za tak wyjątkową zapowiedź.- Chłopacy zeszli ze sceny i teraz dziewczyna zwróciła się do ludzi.- Cześć, jestem bardzo podekscytowana tym, że Jonas poprosili mnie, abym zagrała na ich koncercie. Mam dla was jedną niespodziankę, ale to później. Mam nadzieję, że was nie zanudzę. Szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy pamiętam jak to się robi.- ludzie krzyczeli.- No to zaczynamy.- muzyka zaczęła grać, a Demi zaśpiewała pierwszą piosenkę. Tak samo śpiewała kolejne piosenki, aż doszła do momentu w którym Jonasi mieli wejść na scenę.
-Okej, teraz zaśpiewam kilka piosenek z przyjaciółmi. Zapraszam braci Jonas.- gdy to powiedziała, bracia wbiegli na scenę. Zaśpiewali kilka wspólnych piosenek i Joe i Kevin zeszli ze sceny.
-Hej, mam nadzieję, że dobrze się bawicie. Została mi tylko jedna piosenka do zaśpiewania. A wtedy dwaj Jonasi wracają i dokończą ten niesamowity koncert. Jak na początku mówiłam mam dla was niespodziankę. Jest nią moja nowa piosenka, napisałam ją w ośrodku. Zaśpiewa ją ze mną Nick Jonas!- krzyknęła szeroko się uśmiechając.
-Pozwolę sobie powiedzieć, że nowy utwór Demi, jest naprawdę niesamowity.- wtrącił jej się chłopak. Muzyka zaczęła lecieć. Pierwsza śpiewała Demi,  później Nick i następnie śpiewali razem, Demi znowu sama. Po skończonej piosence Demi zeszła ze sceny, a weszli na nią spowrotem chłopacy. Dziewczyna była zmęczona. Gdy tylko weszła do garderoby wzięła butelkę wody, telefon do ręki  i usiadła na kanapie. Miała chwilę do zakończenia koncertu, więc postanowiła wejść na Twittera. Ludzie szaleli, dopiero co zakończyła się część koncertu panny Lovato, a Twitter był pełny wpisów jaka to była niesamowita. Gdy tylko to zobaczyła uśmiechnęła się szeroko i postanowiła coś napisać.

„Witam was. To było niesamowite przeżycie, naprawdę. Strasznie tęskniłam za koncertami i myślę, że zastanowię się nad tą kwestią jak tylko wrócę do L.A. Dziękuję bardzo moim fanom, jak i fanom @jonasbrothers, za bardzo miłe powitanie.”
@ddlovato

Gdy wpis się załadował, wylogowała się z portalu. Wypiła całą butelkę wody i podeszła do lustra. To co zobaczyła, całkowicie ją zadowoliło. W szkle widziała szczęśliwą dziewczynę, która robi to co kocha, ma przyjaciół, rodzinę, wspaniałych fanów. Gdzieś tam dostrzegała dziewczynę z problemami, ale to była tylko malutka cząstka. Gdy tak stała, do pokoju weszli Nick, Joe i Kevin.
-Dałaś czadu Demi.- przyznał Kevin uśmiechając się do niej szeroko.
-Dzięki Kev, też byliście wspaniali.- pochwaliła przyjaciół troszeczkę zgaszonym głosem, co jak zwykle nie umknęło uwadze Nicka.
-Dem, co się stało?- zapytał zaniepokojony.
-Nic.
-Demi, powiedz.- naciskał.
-Naprawdę nic się nie stało, chce już stąd iść.- odpowiedziała. Co się stało, przecież chwilę wcześniej była szczęśliwa, teraz już nie jest. Nie wie, co spowodowało ta zmianę nastroju, ale to było niepokojące.-Idę stąd, okej. Poczekam na korytarzu.- mówiąc to wyszła, nie przebrała się. Nie obchodziło jej to, że jest cała mokra. Chciała wyjść z tego małego pomieszczenia.
-Dems!- ktoś za nią krzyknął. Demi wszędzie pozna ten głos, zatrzymała się i czekała, aż właściciel czekoladowych tęczówek ją dogoni.
-Tak?- zapytała.
-Co się stało? Mogę jakoś pomóc?- zapytał Joe.
-Nie sądzę. Wracają problemy sprzed leczenia, nic takiego.- próbowała go zbyć.
 -Jak to nic takiego? To ważne Dems, dobrze o tym wiesz.- mówił spokojnie, patrzył na nią uważnie. Dziewczyna także mu się przyglądała. Nagle ich twarze zaczęły się przybliżać... 



No cześć. Ten jest taki krótki, ale tylko dlatego, że chciałam skończyć w tym momencie. No i spokojnie, za godzinę dodam drugą część. :D

Rozdział 15

Tak więc poszli, pierwsi ćwiczyli swoje piosenki Jonasi.
Zaczynali od Burning up, Can’t have you, Pushing me away, Black key, When you look me in the eyes. Następnie wchodziła Demi z piosenką Remember December, po tym znowu wchodzą Jonasi, śpiewają razem On the Line, Bounce oraz Wouldn’t change a thing. Po tej piosence zostawiają Demi znowu samą, śpiewa Get back, i kończy Together. Tą ostatnią piosenkę ćwiczyła z Nickiem. Akurat tak się stało, że Joe słyszał tą piosenkę na próbie. Od razu pomyślał, że to o nim śpiewa dziewczyna, a raczej o nich. Było im razem naprawdę dobrze, bardzo ją lubił, może bawet kochał. Tylko, że to nie miało znaczenia, bo musiał zrobić to co kazał mu Disney. Nikt nie wiedział o tym oprócz jego samego i dyrektora Disneya. Chodziło o sławę filmu, zespołu i samej dziewczyny, nie chciał jej ranić. Nikt także nie przewidział, że tak to wszystko się skończy, nikt także nie wiedział o problemach Demi. Nawet Joe czy Nick. I tego starszy Jonas nie mógł sobie wybaczyć, przecież mógłby  jej pomóc, zrobić coś. Gdyby nie szefowie, to pewnie i tak chciał się umówić z przyjaciółką, a tak to oni wszystko popsuli. Zniszczyli życie nie dość, że Demi to jeszcze jemu. W zasadzie jakby się tak zastanowić, to nie zniszczyli życia dziewczynie. W zasadzie można by powiedzieć, że jej je uratowali. Nie wiadomo co by się stało, gdyby nie poszła się leczyć. Żyłaby, czy może nie? A może by była na tyle szczęśliwa, żeby skończyła z cięciem się? „Joseph, jaki ty jesteś głupi. To oczywiste, że by nie skończyła. Głodziła się i cięła także jak była z tobą i jak się z wami przyjaźniła”- nakrzyczał na siebie w myślach chłopak. Tak to prawda, z wtedy to robiła i ta myśl chłopaka najbardziej przeraża. Jak mógł wcześniej nie zauważyć, że tak mało jadła, że miała bardzo dużo bransoletek. Nie zorientował się o niczym i to go irytowało. Postanowił, że porozmawia z Demi, wytłumaczy przyjaciółce jak to było. Domyślał się, że nie będzie łatwo, może mu nawet nie uwierzy. Jednak chciał wiedzieć, że zrobił wszystko co w jego mocy jeśli chodzi o wytłumaczenie całej tej chorej sytuacji. Wymyślił, że zrobi to wieczorem. Po koncercie poprosi ją o rozmowę. Jednak gdy teraz słuchał tej piosenki, coś go ruszyło. „Ona naprawdę mnie kochała”- pomyślał.
Gdy skończyli ćwiczyć piosenki poszli do garderoby się przygotować. Demi zabrała swoje rzeczy i weszła do łazienki, musiała tylko ubrać sukienkę i kurteczkę. Bandankę zawiązała na głowie i wsunęła nogi w wysokie szpileczki. Gdy kończyła się przygotowywać usłyszała głos przyjaciela.
-Demi, jesteś gotowa? Muszę za potrzebą.- był to Kevin.
-Sekunda!- odkrzyknęła uśmiechając się pod nosem do odbicia w lustrze. Wyglądała naprawdę zniewalająco.-Gotowi?- zapytała przyjaciół zanim wyszła z łazienki, była pewna, że siedzą tam wszyscy trzej Jonas.
-Tak.- odpowiedział Nick.
 -W taki razie wychodzę.- poinformowała ich otwierając powoli drzwi.

Gdy wyszła z łazienki Jonasi patrzyli na nią jak w ósmy cud świata. Nick który stał na środku pokoju ze szklanką w ręku wypuścił ją z rąk, co spowodowało, że woda znajdująca się w naczyniu rozlała się. Kevin stał z otwartą buzią, a Joe który wcześniej pisał coś w telefonie zapatrzył się na nią i także wypuścił telefon z ręki. Demi uśmiechnęła się pod nosem, ponieważ takiej właśnie reakcji oczekiwała.
-Eee, Kevin.- zaczęła.- Nie chciałeś przypadkiem iść do łazienki?- zapytała wyrywając go z zamyślenia.
-Tak, jasne już idę.-Ruszył w kierunku toalety, ale zatrzymał się w połowię drogi, odwrócił do przyjaciółki i powiedział.- Demi, wyglądasz pięknie.- pochwalił ją, na co ona oczywiście zareagowała rumieńcem i uśmiechem.
-Dzięki.- odparła. Reszta braci już także się ocknęła, Nick zaczął sprzątać resztki swojego napoju. Joe jak gdyby nigdy nic dalej robił coś w telefonie, jednak co chwilę zerkał na dziewczynę. Chwilę tak postała i gdy chciała usiąść podszedł do niej najmłodszy Jonas i szepnął na ucho.
-Wyglądasz cudnie, o wiele lepiej niż w nocy.- powiedział cicho, jednak na tyle głośno, by jego brat to usłyszał. Joe to usłyszał i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, gdy to robił patrzył na brata wściekłym wzrokiem, a na Demi smutnym i zawiedzionym.
-Nick, po co to powiedziałeś.- zapytała chłopaka trochę zdenerwowana.
-Żeby wiedział co stracił, a raczej żeby to zauważył. Niech sobie myśli co chce, ale ja znam prawdę.- odpowiedział.
-Nie rozumiem.- przyznała.
-Nie musisz. Mam nadzieję, że sam ci to wszystko niedługo wytłumaczy i pamiętaj jedno. Gdy się dowiedziałem, byłaś już w ośrodku.- powiedział przyjaciółce i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą i zdezorientowaną. Gdy za Nickiem zamknęły się drzwi z toalety wyszedł Kevin, rozejrzał się po pokoju i usiadł na kanapie. Demi poszła w jego ślady, usiadła na fotelu i wyciągnęła telefon. Weszła na Twittera, zobaczyła, że kilka sekund temu Joe dodał post.

„Witajcie kochani, została tylko godzina do wielkiego wydarzenia. Szykują się dzisiaj dwie niespodzianki, ale to chyba miał być sekret, dlatego ćsii. Nikt nic nie wie. :D Jestem szczęśliwy, że to wszystko się rozpocznie już za kilkadziesiąt minut.”
@joejonas

Tak więc Demi też postanowiła coś napisać, niekoniecznie coś związanego z koncertem, a bardzie j z sytuacją sprzed kilku minut.

„Witam moich fanów. Chciałabym tylko powiedzieć, że jeśli któreś z was popełniło kiedyś jakiś błąd i chce go naprawić, to nigdy nie jest za późno. Zawsze jest na to czas, nawet jeśli spowodowało to wiele nieszczęśliwych wydarzeń, to wciąż macie szanse na przebaczenie. Pamiętajcie o tym.
Chce także powiedzieć, że cieszę się szczęściem moich przyjaciół. Tak chodzi mi o @jonasbrothers. @nickjonas, @kevinjonas, @joejonas, życzę wam powodzenia na koncercie. Trzymam kciuki. :*
@ddlovato

Chwilę później przyszłą odpowiedź.

„Dzięki @ddlovato, mam nadzieję, że będzie tak jak wszyscy chcemy.”
@joejonas

Nick i Kevin widocznie nie byli na Twitterze, ponieważ nie dostała odpowiedzi. Jednak Joe dodał kolejny wpis.

„Moja przyjaciółka napisała dzisiaj u siebie, że zawsze jest pora na wybaczenie. Mam nadzieję, że moje błędy zostaną wybaczone.”
@joejonas

Demi wiedziała, że chodzi o nią, ale nic nie odpisała. Poszła się czegoś napić i chwilę później zawołano wszystkich za kulisy. Pięć minut i jakiś głos poinformował o tym, że czas zaczynać. Panna Lovato stała za kulisami, a Jonasi weszli na scenę. Tłum szalał, a gdy każdy z chłopaków stanął na swoim miejscu pierwszy odezwał się Joe...


No cześć.. Jak minął wam dzień? Bo mi dość kiepsko, babka od matmy się mnie uczepiła i byłam kilka razy przy tablicy, a szczerze nienawidzę matemtyki. :/

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 14


I wtedy Go zobaczyła. Trochę się zmieszała, a on patrzył na nią jak w obrazek. Gdy Nick zobaczył swojego brata, natychmiastowo postawił dziewczynę na podłodze, jednak musiał ją podtrzymać, ponieważ się zachwiała.
-Cześć Demi.- przywitał się z przyjaciółką. Ta jednak patrzyła na niego z mocno bijącym sercem i nie mogła wypowiedzieć słowa. Była w szoku, chłopak wydoroślał, zapuścił znowu włosy, jednak już ich nie prostował. Stał się bardziej męski, jakkolwiek to brzmi. W końcu przełknęła głośno ślinę i się odezwała.
-Witaj Joe.- powiedziała i przytuliła lekko.
-Zmieniłaś się, na lepsze oczywiście.- przyznał.
-Też się zmieniłeś.- odparła z uśmiechem.
-Pofarbowałaś włosy.- zauważył. Bardzo mu się w tym wydaniu spodobała. Właściwie, dopiero teraz po tak długim czasie zdał sobie sprawę jakim był dupkiem i głupcem zostawiając ją.
-Zgadza się. Przedwczoraj byłam u fryzjera.- potwierdziła uśmiechając się lekko.
-Podoba mi się.- wyznał. Sam się zdziwił, że powiedział to na głos. I nie zdziwił tylko siebie, bo do tej pory cicho siedzący brat spojrzał na niego krzywo i znacząco.
-Dzięki.- zarumieniła się lekko. Zawsze tak było gdy ktoś, a szczególnie Joe prawił jej komplementy.
Kilka sekund później winda się zatrzymała, a Nick łapiąc Demi za przedramię pociągnął ją do restauracji hotelowej. Joe spojrzał pytająco na to co jego brat robi, więc odpowiedział.
-Demi nie chciała przyjść na śniadanie, a w jej stanie musi jeść śniadania. Tak więc zaciągnąłem ją tutaj siłą.- odpowiedział patrząc na dziewczynę, ta się tylko lekko uśmiechnęła i stała dalej.
-W jej stanie? Nie rozumiem.- przyznał chłopak.
-No wiesz, była w ośrodku i takie tam. Dobrze o tym wiesz, a po wczorajszym incydencie musi coś zjeść. Tym bardziej, że nie jadła kolacji.- gdy dziewczyna słyszała co jej przyjaciel mówi, spięła się, no bo przecież to miało zostać miedzy nimi. Ale na szczęście nie powiedział nic więcej. Joe na słowa brata, skinął głową. Postanowił później zapytać o jaki incydent chodzi. Martwił się o swoją była dziewczynę, a także przyjaciółkę. Sama przecież nazwała ich przyjaciółmi w wywiadzie u Helen. Tak zgadza się, oglądał jej wywiad, jak i śledził jej Twittera od czasu wyjścia dziewczyny z ośrodka. Po chwili weszli do restauracji i podeszli do Kevina, siedzącego już przy stoliku na tarasie. Wstał gdy zobaczył Demi i rozłożył ramiona, aby się z nią przywitać. Tak też zrobiła, tylko że przebiegła przez pomieszczenie i rzuciła mu się w ramiona, lekko płacząc.
-Kevin!- krzyknęła.- Tak bardzo tęskniłam.
-Ja też Dems, ja też.- Wyznał.- Byłaś u fryzjera.- zauważył także.
-Tak, poszłam do fryzjera,  jak tylko się dowiedziałam, że zagram z wami koncert.
-Pięknie ci w tym. No i się zmieniłaś, na lepsze oczywiście.- Gdy dziewczyna to usłyszała, zaczęła się mocno śmiać, Nick także zaczął to robić.
-O co chodzi?- zapytał zdezorientowany Kevin.  Nick i Demi spojrzeli na siebie w tym samym momencie i chłopak odpowiedział na pytanie zadane przez jego brata.
-To samo ja powiedziałem Demi i to samo powiedział jej Joe w windzie. Dokładnie te same słowa, dlatego zaczęliśmy się śmiać.-wyjaśnił.
-No tak, już rozumiem. No cóż taka prawda, Demi wypiękniałaś.- zwrócił się do przyjaciółki.
-Dzięki Kev.- odparła uśmiechając się.- Siadamy?- zapytała, ponieważ przez całą rozmowę stali przy stoliku. Nikt jej nie odpowiedział po prostu usiedli i zajrzeli do menu. Chwilę później podszedł do nich kelner pytający o zamówienie. Demi wybrała naleśniki, napój energetyzujący i jabłko, Kevin, Joe i Nick wzięli jajka na miętko. Po złożonym zamówieniu zaczęli rozmawiać na różne wolne tematy, takie jak pogoda na dworze i ustalili szczegóły koncertu.
-Dems.- gdy usłyszała jak się ją nazwał zrobiło jej się gorąco, powstrzymała rumieńce i  spojrzała zaskoczona. Jeszcze ani razu nie odezwał się bezpośrednio do niej, no może nie licząc sytuacji w windzie.
-Tak Joe?- zapytała. Reszta braci Jonas się uważnie przysłuchiwała.
-Bo Nick wspominał, że chcesz tu zostać na dwa dni i spędzić z nami czas. No i się zastanawiałem, czy mnie też miałaś na myśli. Wiem, że cie zraniłem dlatego jeśli nie chcesz mnie widzieć, to w porządku. Zajmę się czymś innym.- powiedział patrząc smutno na dziewczynę.
-Joe. Pytałam o was wszystkich, jeśli tylko masz ochotę, to możesz pochodzić z nami.- odpowiedziała Jonasowi.- No i jesteście jeszcze na mnie skazani jak będziecie w L.A.- tu zwróciła się do Kevina i Joe.- Rozmawiałam wczoraj z Nickiem i namówiłam go, żebyście poszli ze mną na lody. Nie ja byłam pomysłodawczynią, tylko Madison. Strasznie się za wami stęskniła i jak się dowiedziała, że gram z wami koncert bardzo mnie prosiła, żebym was przywiozła ze sobą.
-Mi pasuje.- odpowiedział od razu Joe.-Też się stęskniłem za tym małym brzdącem.- odparł z uśmiechem. I w tym momencie kelner przyniósł im zamówiony posiłek. Zaczęli jeść, ale Demi po kilku gryzach miała dosyć. Nick oczywiście to zauważył.
-Dems, czemu nie jesz?-  zapytał patrząc na nią uważnie.
-Nie jestem już głodna.
-Demi, masz zjeść przynajmniej połowę, dobrze o tym wiesz.- przypomniał dziewczynie.
-Ale Nicky, już nie mogę. Za dużo tego.- narzekała krzywiąc się.
-Nie ma mowy. Masz zjeść więcej, albo nie będę tak miły.- zagroził.
-Demi, musisz o siebie dbać.- tym razem odezwał się najstarszy z braci Jonas.
-Ugh, mam was serdecznie dość. Każdy mi przypomina o tym, o czym chce zapomnieć.-wkurzyła się.-Wiem, że muszę o siebie dbać i robię to, okej? Biorę jabłko i picie i idę do siebie do pokoju. Dziękuję za towarzystwo przy śniadaniu, do zobaczenia później.- mówiąc to wstała i udała się w kierunku wyjścia z jadalni. Chwilę później była w swoim pokoju, usiadła na łóżku i wzięła telefon do ręki. Postanowiła napisać do fanów.

„Witam moi drodzy, właśnie wróciłam ze śniadania. Miami jest cudowne i te pyszne naleśniki, po prostu rewelacja. Jeszcze tylko kilka godzin, jestem strasznie podekscytowana. Mam nadzieję, że wy też. Oczekujcie czegoś wielkiego, kocham was.
@ddlovato

Gdy wpis się załadował, Demi podeszła do walizki wyciągnęła swoją sukienkę, buty na obcasie, jeansową kurteczkę, bantamkę i zapakowała to do pokrowca na ubrania. Później udała się do łazienki, zaczęła nalewać wodę do wanny, a w tym czasie delikatnie zdjęła bandaż z nadgarstka. Brudny wacik wyrzuciła do kosza i przyjrzała się ranie. Wyglądała dość poważnie, ale na szczęście już nie krwawiła. Następnie rozebrała się i weszła do wanny z gorącą wodą, pachnącą od różnego rodzaju olejków. Leżałaby tak w ciszy dłużej, ale zadzwonił jej telefon.

-Halo?- odebrała. Dzwonił oczywiście Nick.
-Demi, wszystko w porządku?- zapytał. Martwił się jej nagłym wybuchem rano przy śniadaniu.
-Tak, jest okej.-uspokoiła przyjaciela.
-No dobrze, będę u ciebie za dwadzieścia minut.- poinformował dziewczynę.
-Słucham?!
-No tak, za godzinę jedziemy na  próbę. No nie mów mi, że zapomniałaś.-zdziwił się.
-Pamiętam.- odpowiedziała oschle.
-To dobrze. Dems, nie bądź zła za rano, po prostu się martwię.- poprosił przyjaciółkę przepraszającym głosem.
-Jasne. Nick kończę, leże w wannie. A muszę się jeszcze przygotować.- powiedziała do przyjaciela i nie czekając na jego reakcję rozłączyła się.  Chwilę później stała w łazience i myślała nad tym jak się pomalować, aby ładnie wyglądać w sukience. Postanowiła podkreślić oczy lekko kredką, tuszem i użyła trochę jasnych cieni do powiek. Na razie ubrała spódniczkę, luźną bluzkę i obcasy, przebierze się na miejscu, po próbie. Założyła kilka bransoletek na ręce i wyszła z łazienki. Kilka minut później ktoś zapukał do drzwi. Nie, to nie był Nick, tylko Kevin.
-Wchodź Kev.- wpuściła Jonasa do pokoju.
-Dzięki Dems, gotowa?- zapytał przyjaciółkę uśmiechając się do niej.
-No, nie do końca.- odpowiedziała zgodnie z prawdą, nie zakryła jeszcze nadgarstka.
-To rób co tam chcesz, ale masz na to pięć minut.- powiedział przepraszająco.
-Spoko, starczy mi, jeśli pomożesz.
-Jasne, co mam zrobić?- zapytał przyjaciółkę.
-Czekaj chwilę i zawiążesz mi bandaż.-poprosiła i poszła do łazienki zrobić sobie opatrunek. Chwilę później wróciła i przyjaciel zrobił to o co poprosiła.
-Demi, od czego to?- zmartwił się.
-Kev to. Ja wczoraj.  Nie rozmawiajmy o tym, okej?
-Ale już wszystko jest dobrze?- upewnił się.
-Tak, naprawdę. Nick mi wczoraj pomógł i już jest świetnie.- uspokoiła chłopaka.
-To dobrze, możemy iść?- zapytał przyjaciółkę.
-Oczywiście, tylko muszę wziąć ten wieszak.- tu wskazała na pokrowiec z ubraniem na koncert. Kevin jak na dobrego przyjaciela i dżentelmena przystało pomógł dziewczynie. Tak więc Demi wzięła swoją torebkę, założyła buty i wyszli. Reszta Jonasów czekała w samochodzie, był tam także Mitch. W hotelu nie musiał pilnować dziewczyny, ale teraz gdy jechali na miejsce w  którym mają  zagrać koncert, był przy niej i nie odstępował jej na krok. Po czterdziestu minutach oczom dziewiętnastolatki ukazała się wielka hala, pod którą stało mnóstwo fanów.
Limuzyna z gwiazdami zajechała od tyło, tak żeby nikt nie widział Demi. Gdy kierowca zaparkował wszyscy wysiedli i udali się do środka budynku. Weszli do środka i udali się do garderoby, gdzie zostawili swoje ubrania na koncert i wyszli chcąc pokazać dziewczynie hale widowiskową, która już za trzy godziny będzie pełna niezdających sobie sprawy z niespodzianki fanów.
-No i tu jest widownia.- skończył opowiadać Nick, który zaoferował się do roli przewodnika.
-Ładnie tu. Jestem pod wrażeniem i naprawdę wszystkie miejsca będą zajęte?- zapytała podekscytowana. Nie mogła uwierzyć, że tylu fanów przyjdzie na koncert.
-Tak, podobno bilety zostały wyprzedane w dziesięć minut. Nie wiem jak to możliwe, ale jednak. Mamy wspaniałych fanów.- był dumny.
-Tak, to niesamowite.- odparła dziewczyna szeroko się uśmiechając do przyjaciela. Chwilę porozmawiali i ktoś zawołał ich na próbę




No dobra, to ostatni na dzisiaj. Wybacz mi LonKaaa, że musisz się męczyć z tymi literkami. :P No i dziękuję, że komentujesz i czytasz. :D I znowu Medicatus_hope, przepraszam za to, że płaczesz przeze mnie. :)


Rozdział 13


Rano pierwsza obudziła się Demi, trochę zdziwiona pozycją w jakiej spali. Otóż Nick leżał na plecach, głowa dziewczyny leżała na jego klatce piersiowej, a ręka chłopaka obejmowała ją w tali. Gdyby jacyś paparazzi ich zobaczyli, mieliby przerąbane. Chwilę później obudził się Nick, a to co zobaczył wywołało szeroki uśmiech na jego ustach.
-No ładnie Dems, mi to mówisz, że mam trzymać ręce przy sobie, a sama co robisz?- zapytał ze złośliwości przyjaciółkę.
-Oh, cicho bądź Nicky i nikomu o tym nie mów. Swoją drogą, jesteś bardzo wygodny. Poza tym, bez winy też nie jesteś.-zauważyła patrząc znacząco na rękę obejmującą ja w pasie.
-No dobra, masz rację. Nikomu o tym nie mówimy.-zgodził się zabierając rękę z przyjaciółki.
-No i dobrze. A teraz Nick, wstajemy.- powiedziała wstając jednocześnie. Podeszła do walizki, wzięła dresy, koszulkę na ramiączkach i poszła się ubrać. Nick przez ten cały czas ją obserwował, śledził dokładnie każdy jej ruch. Gdy dziewczyna weszła do łazienki, sam wstał z łóżka i postanowił poczytać więcej piosenek przyjaciółki. Tym razem był ostrożniejszy i gdy usłyszał, że gasi światło w łazience szybko odłożył zeszyt na miejsce i udawał, że ogląda widoki za oknem. Odwrócił się, gdy usłyszał głos przyjaciółki.
-Łazienka wolna, idziesz?
-Oczywiście.- odpowiedział idąc do łazienki i zabierając wcześniej ubrania przyniesione poprzedniego dnia. Chwilę później wyszedł z pomieszczenia i odezwał się do przyjaciółki.
-Idziemy na śniadanie.
-Nie jestem głodna.- odpowiedziała zgodnie z prawdą, jednak to nie była cała prawda, ale tego chłopak nie musiał wiedzieć.
-Dems, to nie było pytanie. Idziesz zjeść ze mną śniadanie, a później wracasz do pokoju i się przygotowujesz go koncertu.- naciskał. Wiedział, że dziewczyna musi zjeść śniadanie, bo poprzedniego dnia, dzwonił do niego menadżer dziewczyny, prosząc, aby ją przypilnował.
-Nick, naprawdę nie jestem głodna. No i nie pokaże się w takim stanie publicznie, a co jeśli jakiś paparazzi zrobi mi tak zdjęcie?- narzekała. Chodziło je oczywiście o to, że ma na sobie dresy i jest niepomalowana.
-Dziewczyno, nie martw się o wygląd, wyglądasz ładnie. No i dobrze wiesz o tym, że Hilton jest jednym z najbardziej chronionych hoteli.
-Nie, nigdzie nie idę.- upierała się przy swoim.
-Idziesz. Pójdziesz tam, choćbym miał cie siłą zaciągnąć na dół.- zagroził przyjaciółce, co wywołało uśmiech na jej twarzy.
 -Powodzenia.- odparła. Jedna nie powinna tego mówić, bo chłopak podszedł do niej i przerzucił ją sobie przez ramie i mimo jej protestów wyprowadził z pokoju zamykając go przy okazji na klucz.
-Nick! Nick, puszczaj mnie!- krzyczała.
-Nie, uprzedzałem. Nie chciałaś po dobroci to musiałem siłą.- odpowiedział kierując się w strone windy.
-No weź przestań. Przecież nie ucieknę.- oczywiście skłamała, ale co tam.
-Nie, puszczę cie dopiero w windzie i przytrzymam siłą.- zagroził.
 -Oh, jak chcesz, ale mam nadzieję, że nikt nas nie zauważy.- odparła z nadzieją w głosie. I niestety jej błagania nie zostały wysłuchane, ponieważ w windzie ktoś był. I wtedy Go zobaczyła.



No hej. :D Ten znowu krótszy, ale zależało mi na zakończeniu w tym momencie.:>  Jeśli chcesz Medicatus_hope, to będę mogła to wynagrodzić następnym rozdziałem, co ty na to? :P

Rozdział 12


-Nie szkodzi Dem, naprawdę. Mam z tobą dzisiaj zostać?- zaproponował.
-Ale co powiesz braciom? Nie wiem, czy to dobry pomysł.- zawahała się.
- Bardzo dobry. Wymyślę coś i za chwilkę wrócę, dobrze? Chciałbym z tobą porozmawiać, bo kilku rzeczy nie rozumiem.
-Dobrze, chcesz to powiedz im, że zostajesz u mnie.- powiedziała uśmiechając się.
-Zobaczę. – uśmiechnął się do niej i wyszedł.
W tym, czasie gdy Nicka nie ma Demi, weszła na Twittera i postanowiła coś napisać.

„Dziękuję @nickjonas za wszystko. Jesteś najlepszym przyjacielem. Pamiętaj o tym. :)”
@ddlovato

Niecałą minutę później dostała odpowiedź.
„ Nie ma za co @ddlovato. Od tego ma się przyjaciół. Też jesteś najlepszą przyjaciółką. :)”
@nickjonas

Pięć minut po odpowiedzi, przyszedł Nick z czteroma jabłkami, colą w puszce i tabliczką czekolady. Demi trochę niepewnie na to spojrzała, ale nic nie powiedziała.
-Jestem.- poinformował dziewczynę.
-Co powiedziałeś braciom?- zainteresowała się.
-Że nie wrócę na noc, bo idę do ciebie.
-Nie pytali dlaczego?- zdziwiła się.
- Pytali, powiedziałem, że trochę kiepsko się czujesz. Pewnie się przeziębiłaś i porosiłaś żebym z Toba został na noc, jakby było gorzej. Nie mieli nic przeciwko, nawet się zmartwili.- wytłumaczył.
- No dobra. Siadaj i mów o czym chciałeś porozmawiać.
- No bo nie rozumiem. Miałaś nas, przyjaciół. Myślałem, że wszystko jest dobrze. Byłaś taka szczęśliwa, dlaczego chciałaś umrzeć.-zapytał ze smutkiem w głosie.
-Nick. To nie tak. Byłam z wami szczęśliwa, po prostu nienawidziłam siebie. Byłam egoistką, nie myślałam o tym jak się poczujecie, gdy to zrobię. Myślałam tylko o tym, że nienawidzę swojego ciała. Od dwunastego roku życia miałam bulimię, jeszcze wcześniej zaczęłam się ciąć. To nie jest coś co da się łatwo skończyć. Ale jak była z wami w trasach, kontrolowałam to, robiłam to jak najrzadziej. A szczególnie wtedy gdy.- na chwile zapanowała cisza.- No wiesz, jak byłam z Joe, to prawie o tym zapomniałam, czułam się kochana. Dopiero gdy ze mną zerwał. wtedy. Przypomniałam sobie o wszystkich moich problemach, przestałam się czuć kochana. Tego było już za wiele, uderzyłam Alex, tą moją tancerkę.  Zaczęłam się częściej ciąć, wtedy już nad niczym nie panowałam. A było jeszcze gorzej, gdy Joe wziął w trasę Taylor. Po tym już chciałam umrzeć. I wtedy nie wytrzymałam, wyjechałam od was, co z resztą sam dobrze wiesz. Rodzina mi pomogła i wysłali mnie do ośrodka. Tam mnie oduczyli cięcia, nauczyli mnie jeść regularne posiłki. To dzięki nim żyje. Nick, nie czuj się winny temu, że nic nie widziałeś. Jestem świetną aktorką, przez całe życie grałam. Ej, spójrz na mnie.-poprosiła przyjaciela.
-Rozumiem, ale Demi obiecaj mi coś.- poprosił.
-Wszystko co tylko zechcesz.
-Nigdy więcej tego nie rób. Nigdy, nawet przez przypadek tak jak dzisiaj. Choćby niewiadomo co się działo.
-Obiecuję.- taka była prawda. Nie chciała nigdy więcej tego robić.- A teraz ty opowiadaj. – powiedziała z uśmiechem.
-Ale co opowiadać.- zdziwił się.
-Jak to co. Co się stało po tym jak wyjechałam i jak byłam w ośrodku.
- No cóż, gdy się dowiedziałem, że wyjechałaś byłem strasznie wkurzony. Na ciebie, że nic nie powiedziałaś, na Joe, ze zrobił ci takie świństwo. Przez dwa dni nie dawałem koncertów, Kevin się lepiej trzymał. O Joe wolę nie mówić. Nie widział w tym swojej winy, totalny dupek. A jak się później okazało, że trafiłaś do tego ośrodka. Kevin się strasznie martwił, ja odchodziłem o zmysłów, nie mogłem uwierzyć, że nie wiedziałem twoich problemach. Nie wiedziałem, co się dzieję, nie mogłem się z tobą skontaktować. W końcu mi się udało i wtedy po kilku tygodniach dopiero mogłem się do ciebie dodzwonić, ale cały czas byłem na bieżąco. Twoja siostra mnie informowała, czy wszystko jest dobrze. Wiesz, nawet Joe się martwił, z tego co wiem zadzwonił do ciebie raz. Martwiłem się Demi, obwiniałem o wszystko mojego brata, ale prawdą jest to, że ja też nawaliłem. Ale żyłem z tym dalej. Aż w końcu się dowiedziałem, że wychodzisz. Wpadłem na pomysł, żebyś z nami zagrała koncert. Wiedziałem od Jerrego, że nie chcesz wracać na scenę, ale namówiłem go, żeby chociaż ci to zaproponował. I udało się. Nawet nie wiesz, jak się cieszyłem, że się zgodziłaś. A jeszcze bardziej się ucieszyłem, że chciałaś, żeby podał mi twój numer. Skakałem jak głupi po pokoju. Bracia zapytali co się stało, no to im opowiedziałem, że zgodziłaś się zagrać z nami koncert. Byli w szoku, ale gdy minął to się ucieszyli. Demi, Joe się zmienił. Już nie jest takim dupkiem i kretynem jak wtedy. Wiem, że minęło kilka miesięcy, ale widzę że się trochę zmienił. Po tym jak Taylor zaczęła cie wyzywać  jak wyjechałaś, zerwał z nią. Powiedział, ze nikt nie będzie obrażał jego przyjaciół, nawet tych którzy go nienawidzą.- skończył swój monolog, a dziewczyna siedziała w szoku.

-Naprawdę tak powiedział?- zapytała dla pewności.
-No tak, słyszałem to.- potwierdził z uśmiechem.
-Miło z jego strony, ale możemy porozmawiać o czymś milszym?
- Jasne. O czym chcesz pogadać?- zapytał.
-O której gramy koncert?
-Szesnasta trzydzieści, ale przedtem mamy próbę dźwięku. Więc sama wiesz, że musimy być tam wcześniej.
-Oczywiście. Kiedy ja śpiewam?
-To musimy jeszcze uzgodnić, ale myślę że możesz zaśpiewać jakąś swoją piosenkę, później jedną naszą wspólną. Pamiętasz? On the Line, a później jeszcze jedną swoją. Gdy skończysz, zapowiesz nas i gdy skończymy śpiewać wejdziesz na scenę, podziękujemy ci i koniec koncertu. Jakieś pytania?
-Tak, jedno.
-W taki razie słucham. – uśmiechnął się do przyjaciółki.
-Mogę zaśpiewać jakąkolwiek piosenkę jaką chce? Nawet jakąś nową?- zapytała.
-Oczywiście.- potwierdził domysły dziewczyny.
-Super, mam jedną taką.
-Pokażesz?- poprosił.
-Mogę słowa, ale nie zaśpiewam.- odpowiedziała pokazując jej język.
-No dobra, pokazuj a nie marudzisz.
No więc Demi pokazała mu słowa do piosenki Together
-Tylko mam mały problem Nicky, potrzebuję do tego faceta. To duet.- powiedziała smutno.
-To może ja to zaśpiewam.- zaoferował się.
-Ale przecież jutro jest koncert, nie zdążysz się nauczyć tekstu.- zauważyła.
-Zdążę, jeśli pokażesz mi muzykę.
-Dobrze, ale nie wzięłam mojej gitary.- zgodziła się. Przecież to Nick, a skoro ma to zaśpiewać to musi znać melodię.
-W takim razie poczekaj kilka minut, pobiegnę do pokoju po swoją.- powiedział i już był na korytarzu wołając windę.
Jakieś cztery minuty później był już u Demi, podał jej gitarę i zaczęła grać. Nick wsłuchiwał się w muzykę, słowa i to jak powinno wszystko razem brzmieć. Bardzo mu się spodobała, piosenka jego przyjaciółki, co oczywiście jej powiedział.
-Dzięki Nick, mam nadzieję, że fanom także się spodoba. Mam pomysł, napiszę coś na Tweeterze.



”Remember love, Remember you and me, Remember everything we shared, On this planet when we cared.” Witam moich kochanych Lovatics. To co przed chwilą czytaliście to fragment mojej nowej piosenki. Wersji Live możecie się spodziewać w ciągu kilku najbliższych dni.”
@ddlovato
Gdy to opublikowała, wylogowała się z Twittera i odłożyła telefon na półkę.
-To co Dems, idziemy spać? Musimy się wyspać przed koncertem.
-Jasne, idziesz pierwszy do łazienki?- zapytała przyjaciela.
-Jeśli mogę?
-Jasne, leć. Ręcznik jest na kaloryferze.- poinformowała chłopaka.- A i Nick?
-Tak?- zapytał zatrzymując się w połowie drogi.
-Mam tylko jedno łóżko.- odpowiedziała zmieszana.
-Mi to nie przeszkadza. Już kiedyś spaliśmy na jednym łóżku, pamiętasz? W Toronto.-przypomniał uśmiechając się szeroko.
-Pamiętam.- Potwierdziła także się uśmiechając.
Gdy to powiedziała, Nick jeszcze raz się do niej uśmiechnął i udał się do łazienki. Demi w tym czasie położyła się na łóżko i myślała o tym jak to jutro będzie. Po dwudziestu minutach chłopak wyszedł z pomieszczenia obok i wtedy ona tam poszła. Myła się ostrożnie, ponieważ musiała uważać na bandaż związany na nadgarstku. 
. Gdy wyszła z łazienki, jej przyjaciel leżał na łóżku z zeszytem w ręku. Jak się chwilę później okazało, był to zeszyt dziewiętnastolatki.
-Nick. Co ty do kurczaków wyrabiasz?- zapytała lekko podenerwowana.
-Czytam twoje piosenki?- odpowiedział pytającym głosem. Był lekko przestraszony, ponieważ wiedział, że jego koleżanka nie lubi gdy ktoś czyta jej piosenki.
-Widzę co robisz. Oddawaj.- podeszła i zabrała mu z ręki swoją własność i schowała na dnie walizki.
-Dems, nie bądź zła.- poprosił. Spojrzał przy tym na nią, swoimi brązowymi oczami. Zawsze miała słabość do brązowych tęczówek braci Jonas, co oczywiście chłopak wiedział i wykorzystywał.
-Okej, pod jednym warunkiem.
-Słucham.
-Jak będzie w L.A. idziecie ze mną na lody.- postawiła warunek.- Madison się strasznie za wami stęskniła. Mam was od niej pozdrowić i przytargać na spotkanie z nią.- dodała po chwili.
-Jasne, nie ma sprawy. Chętnie się z nią zobaczymy, pewnie urosła, co?- zapytał patrząc na przyjaciółkę z lekkim uśmiechem.
-I to jak.- przyznała.- Rano pilnowała, żebym zjadła śniadanie. Mówię ci, druga mama, tylko że młodsza ode mnie.-wyżaliła się.
-Po prostu się o ciebie martwi, nie chce żebyś wróciła do ośrodka i robi wszystko, żebyś była zdrowa.-wytłumaczył przyjaciółce zachowanie młodszej dziewczynki, na co ona się do niego uśmiechnęła i powiedziała, żeby szli już spać.
-Ale Nicky, ręce przy sobie.- ostrzegła chłopaka z groźną miną, na co on się roześmiał.
-Oczywiście Dems, będę grzeczny.-wydusił w trakcie śmiechu.
Tak więc koło dwudziestej czwartej położyli się spać.
Rano pierwsza obudziła się Demi, trochę zdziwiona pozycją w jakiej spali.



W jakie pozycji spali? To już w następnym rozdziale, który nie wiem kiedy dodam :D Medicatus_hope narzekała, że rozdziały są za krótkie, więc na jej życzenie ten jest troszeczkę dłuższy. :D