środa, 21 listopada 2012

Rozdział 21


Budzik Demetrii zadzwonił o godzinie siódmej rano. Tak więc nasza bohaterka zwlekła się niechętnie z łóżka i poszła się umyć oraz ubrać. Po dwudziestu minutach wychodziła z łazienki i zapakowała swoje rzeczy do walizki. Koło ósmej była gotowa, więc postanowiła się przejść do Mitcha.
-Puk puk.- powiedziała wchodząc do jego pokoju.
-Cześć.- przywitał się.- Stało się coś?
-Nie chciałam tylko ci powiedzieć, ze lecimy z Jonasami ich samolotem do L.A. Bądź gotowy za godzinę i jak możesz to przyjdź po mnie do ich pokoju.- poprosiła.
-Dobrze, będę tam za równą godzinę.- zgodził się lekko się uśmiechając.
-Dzięki. To na razie.- pożegnała się i poszła do Jonasów.
Była u nich trzy minuty później i zapukała do drzwi. Otworzył jej Joe, który był  w samych bokserkach.
-Cześć Dem.- przywitał się, jednocześnie wpuszczając ją do środka.
-Hej Joe.- także się przywitała patrząc uważnie na jego ciało, co oczywiście chłopak zauważył.
-Podoba się?- zapytał z wielkim uśmiechem na ustach.
-Nie, po prostu widzę, że trochę ćwiczyłeś.- przyznała.
-Ćwiczyłem.- potwierdził i nagle sobie o czymś przypomniał.- No tak, zapomniałem Dems, że nie lubisz bardzo napakowanych facetów.
-Tak, masz racje. -  odparła z uśmiechem myśląc sobie. „Dla ciebie zawsze bym zrobiła wyjątek”, jednak nie powiedziała tego nagłos . Zamiast tego tylko zapytała gdzie są jego bracia.
-Siedzą w pokoju. Nie mogą sobie poradzić ze spakowaniem ubrań.
-Pójdę im pomóc.- zaoferowała się.
-Jeśli chcesz, tylko się nie przestrasz.- uprzedził przyjaciółkę.
-Spokojnie, dam radę. – uspokoiła go i ruszyła w kierunku drzwi prowadzących do pokoju braci, a Joe podążał za nią.
-Cześć Kevin, cześć Nick.- przywitała się z nimi wchodząc do środka. Gdy usłyszeli głos przyjaciółki podnieśli głowy i równocześnie powiedzieli „Cześć Dem.”
-Słyszałam, że macie problem ze spakowaniem się.- odparła z uśmiechem.
-Zgadza się. Przyszłaś nam pomóc?- zapytał z nadzieją w głosie Nick.
-Tak, jeśli chcecie.- uśmiechnęła się do nich i weszła w głąb pokoju. Najpierw zaczęła od ubrań Nicka, które dziesięć minut później były już spakowane, następnie wzięła się za ubrania Kevina, które także były szybko schowane. Każdy z braci podziękował jej całusem w policzek. A Joe stał w drzwiach i się temu wszystkiemu przyglądał myśląc.  „Kiedyś mi tak pakowała ubrania i to ja dziękowałem jej całusem. To były fajne czasy. Kurde, jak oni mogą jak tak całować w ten policzek przy mnie.”-wkurzał się Joe. Jednak chwilę później przypomniał sobie ich wczorajsze razem spędzone chwile, a na te wspomnienia się szeroko uśmiechnął.
-Joe.- przerwała jego przemyślenia Demi, a gdy na nią spojrzał mówiła dalej.- Ubierz się, proszę.
-A tak już.- tak jak prosiła, tak też zrobił. Poszedł się ubrać. W tym czasie pozostali Jonasi wynieśli swoje bagaże do salonu i czekali na Joe, który chwilkę później dołączył do nich, ze swoimi rzeczami.
-Idziemy?- zapytał.
-Jasne. Za chwilę powinien tu być Mitch, pójdę po moje rzeczy i możemy jechać na lotnisko.- I jak na zawołanie w tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi i był to oczywiście ochroniarz Demi.
-Gotowa?- zapytał.
-Jasne. – uśmiechnęła się do niego.- Idziemy po moje rzeczy i widzimy się pod hotelem za dziesięć minut?- tu zwróciła się do braci Jonas.
-Tak. Do zobaczenia.- powiedział Kevin i rozeszli się w swoje strony.
Demi poszła po swoje bagaże, zabrała laptopa, torebkę, ładowarki. Jeszcze raz spojrzała na pokój, aby się upewnić, że wszystko zabrała i poszła oddać klucze do recepcji. Piętnaście minut później wyruszali już limuzyną spod hotelu i kierowali się w stronę lotniska. Droga minęła im stosunkowo cicho, na miejscu wzięli bagaże i kilkadziesiąt minut później siedzieli w samolocie. Do odlotu zostało im trochę czasu, dlatego Demi postanowiła napisać do fanów na Twitterze.

„Witajcie kochani. :D Siedzę właśnie w prywatnym samolocie @Jonasbrothers. Niedługo startujemy i wracamy do L.A. Powie mi ktoś jak tam pogoda w Mieście Aniołów? :D Kocham was.”

@ddlovato

Wcisnęła Tweet i wysłało wpis. Dziewczyna zauważyła, że Nick ją obserwuje.
-Co jest?- pyta przyjaciela z uśmiechem.
-A nic.Tak się tylko zastanawiam.Dzisiaj mamy koncert, a skoro Mad tak się za nami stęskniła to może wpadniecie na niego?- zaproponował uśmiechając się lekko, na co dziewczyna zareagowała zdwinioną miną.
-Poważnie?- pyta niedowierzając.
-No tak. Dostaniecie wejściówkę za kulisy. Co za problem.- odpowiada.
- No nie wiem.- waha sie dziewiętnastolatka,
-To wspaniały pomysł. Dems pomyśl ile radości by to sprawiło twojej młodszej siostrze.- do rozmowy wkracza Joe.
-No dobra. Przyjdziemy.- zgadza się dziewczyna. Bracia Jonas uśmiechają się szeroko i wtedy głos w głośników informuje ich, że zaczynają startować. Kilka sekund później lecieli do Los Angeles.

Cześć. :) Wiem, niespodzianka. Jestem tu, ale to nie oznacza, że wracam. Udało mi się jakimś cudem dostać do laptopa i wstawiam chociaż krótki rozdział. Owszem ryzykuje powiększeniem szlabanu na komputer, ale poprostu nie chce żebyście o mnie zapomniały. Dlatego jestem chciaż na chwilę. Brakuje mi częstego siedzenia tu. Nie wiem kiedy dam nowy i jeszcze raz wybaczcie mi, że ten rozdzialik ma zaledwie kilka linijek. 

3 komentarze:

  1. OMG piękne!! Rozumiem , że nie dodasz. Czekam z cierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! A w szkole ani słowa nie pisnęłaś że dodasz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i on wcale nie jest na kilka linijek ! Jest dość długi :D . O tobie i twoim blogu nie da się zapomnieć o tym cię zapewniam , więc nie wygaduj bzdur ! Bardzo się cieszę że dodałaś ten rozdział , ale lepiej nie narażaj się za bardzo na większy szlaban bo my wtedy nie wytrzymamy bez ciebie tak długo ;) . Już się nie mogę doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń