wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 17


-Nick! Nie odpuścisz nawet na chwilę? Miałeś so..-  przerwała, bo otworzyła drzwi i zorientowała się, że to nie Nick stoi za drzwiami, tylko średni Jonas.- Joe?!- zapytała zdezorientowana.
-Hej Dems, mogę na chwilę wejść?- spytał przyjaciółkę nieśmiało.
-Po co tu przyszedłeś?- ton dziewczyny był szorstki, nawet nie próbowała się wysilić na to żeby być miłym.
-Chciałem pogadać.- wytłumaczył, patrząc na nią. Smutno mu było, że tak go traktuję, chociaż z drugiej strony nie dziwiło go to. Też by taki był dla siebie na jej miejscu.
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym.- poinformowała Dangera.
-Mamy. Proszę, daj mi chwilkę. Wytłumaczę ci wszystko i jeśli wtedy będziesz chciała, żebym  sobie poszedł. Zrobię to i nigdy więcej mnie obok siebie nie zobaczysz. Nie licząc wypadu na lody z Mad.
-Dobrze, wchodź.- zgodziła się, przepuszczając chłopaka w drzwiach. A ten wchodząc do środka rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Ładnie tu, prawie tak samo jak u nas.
-Dzięki, ale chyba nie o pokoju chciałeś ze mną rozmawiać.- zauważyła siadając na łóżku.
-Oczywiście, że nie. Chce ci wytłumaczyć to wszystko co się działo jak jeszcze z nami byłaś. Jak byłaś ze mną, przed leczeniem.- powiedział siadając na fotelu niedaleko łóżka.
-Mów.- odarła oschle, ale także  z bólem w głosie.
-Demi, naprawdę przepraszam za to co się wtedy stało. Od początku byłaś dla mnie kimś wyjątkowym, uwierz mi. Chciałem się z tobą umówić od jakiegoś czasu, w końcu zebrałem się na odwagę. Ale wszystko szlag trafił, kiedy zadzwonił do mnie dyrektor Disneya. Miałem do niego przyjść, gdy to zrobiłem zszokował mnie. Pokazał mi naszą umowę, moją i braci. Było tam napisane, ze zrobię wszystko co każe, żeby film zdobył popularność, sławę, rozgłos. Wtedy mi powiedział co muszę zrobić, a jeśli nie to zerwie z nami kontrakt i zmusi do zapłacenia dużej grzywny. Nie stać mnie i moich braci na to. Nie chciałem, żebyśmy stracili karierę przez tego idiotę. Dems, uwierz mi, nie chciałem tego robić. Z drugiej strony podobało mi się to, że jesteśmy razem. Nic co ci wtedy mówiłem jak byliśmy razem nie było kłamstwem. Naprawdę cię lubiłem, uwielbiałem twoje towarzystwo, twój uśmiech, perfumy, dotyk, pocałunki. Nie chciałem cie krzywdzić, wszystko było pięknie do momentu w którym po trzech miesiącach naszego związku kazał mi do siebie przyjechać znowu. Chciałaś wiedzieć gdzie jadę, nie mogłem ci powiedzieć. Już wtedy pomyślałaś, że kogoś mam. Bolało, ale jak przyjechałem do niego i powiedział mi, że musimy zerwać. Podobno dość szumu narobiliśmy wokół siebie i filmu. Naprawdę tego nie chciałem. Wiedziałem, że będziesz cierpieć. Uwierz mi, nie miałem wyboru. Wykorzystałem tamte twoje podejrzenia do zerwania, nie byłem delikatny, wiem o tym. Sposób w jaki to zrobiłem , był okrutny. Cholernie mnie bolało, to że muszę zerwać z kimś kogo kocham.-skończył mówić patrząc w pełne bólu oczy dziewczyny.
Czekał na jakąkolwiek reakcję, ale ta nie nadchodziła. Przyjrzał jej się i zauważył, że leciutko zbladła. Zaniepokoił się i podszedł powoli do niej.
-Demi, powiedz coś, proszę.- powiedział siadając na brzegu łóżka przyjaciółki.
-Czego ode mnie oczekujesz?- zapytała.- Że rzucę ci się w ramiona i zapomnę o tym wszystkim, co mi się przytrafiło?- kontynuowała ze łzami w oczach.
-Nie, nie oczekuję tego. Dems, chciałem ci to powiedzieć już od dawna. Dzisiaj jak śpiewałaś na próbie tą nową piosenkę, wtedy przypomniałem sobie jak to kiedyś było. Postanowiłem, że porozmawiam dzisiaj z tobą. Chciałem tylko, żebyś wiedziała jaka jest prawda. Tylko tyle i spełnię moją obietnicę, jeśli tylko powiesz, że mam sobie iść.- czekał na reakcje, decyzję, cokolwiek.
 Siedzieli tak z piętnaście minut. Demi rozmyślała nad tym co zrobić, wybaczyć mu, czy nie.
-Skąd mam pewność, że teraz nie kłamiesz?- zapytała patrząc na niego.
-To proste, zapytaj Nicka.- odparł opierając się o ściankę łóżka.
-Jak to Nicka?- zapytała zdezorientowana.
-Normalnie, wiedział o tym wszystkim.- gdy to powiedział dziewczyna jeszcze bardziej zbladła, a jej twarz pokrył grymas bólu.
-Wiedział?- wydukała nie mogąc w to uwierzyć.
-Tak, wiedział. Nie od początku, ale wiedział. On i Kevin dowiedzieli się, w dniu twojego odjazdu z trasy.
-Wychodzę.- poinformowała chłopaka wstając w łóżka.
-Co? Gdzie?- zapytał trochę zbity z tropu.
-Siedź tu i nigdzie nie wychodź. Idę po Nicka.- powiedziała to i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Parę minut później była pod drzwiami chłopaka i pukała. Po kilku sekundach otworzył.
-Co jest Dem?- zapytał zdziwiony wizytą dziewczyny.
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś.  Wiedziałeś jak cierpię, wiedziałeś, że gdybyś mi wytłumaczył o co chodziło z Joe, byłoby lepiej.- krzyknęła z wyrzutem.
-Więc już ci powiedział.- odparł chłopak ze spokojem w głosie.
-Powiedział! A teraz ty gadaj, czemu mi nic nie powiedziałeś. – wciąż krzyczała.
-Bo nie chciałem, żebyś wiedziała.
-Jak to?- zapytała zdziwiona.
- Po prostu, stwierdziłem, że lepiej będzie jak się nie dowiesz.
-Nie ty powinieneś decydować o takich rzeczach.- krzyknęła mu prosto w twarz i zaczęła wracać do siebie do pokoju. Miała nadzieję, ze chłopak jakoś zareaguję, ale nic nie zrobił. Weszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Joe który siedział cały czas na łóżku zamyślony, aż podskoczył.
-Potwierdził moje słowa?- zapytał dziewczynę stojącą przy drzwiach i patrzącą na niego.
-Tak.- odpowiedziała nadal się patrząc na Joe.
-Czyli mi wierzysz.- upewnił się.
-Tak.- znowu odpowiedziała jednym krótkim słowem. Patrzyła na niego, a przez jej twarz przechodziły różne uczucia. Miłość, smutek, żal, wybaczenie, zawód, ulga. Trwali w takich pozycjach, przez dziesięć minut i przerwała to Demi.
-Joe.- zaczęła. Na co ten spojrzał na nią zaskoczony tonem jej głosu. Była taki miękki, delikatny.
-Tak?- zapytał po chwili szoku.
-Wiesz, że nie mogę ci tego od razu wybaczyć? Za bardzo cierpiałam i nie wiem, czy mogę ci bardziej zaufać.
-Rozumiem to Dems.- odparł wstając z łóżka i kierując się w strone drzwi.
-Co robisz?- zapytała chłopaka, ponieważ stała przy drzwiach, a on tam podchodził.
-Chcę wyjść, dać ci trochę spokoju na przemyślenia.- opowiedział jej na pytanie.
-Nie idź.- poprosiła cicho. Gdy Jonas to usłyszał zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na nią.
-Dlaczego?

-Nie chcę zostać sama. Usiądź na łóżku, włączę jakiś film. Poczujmy się chociaż przez chwilkę tak jak kiedyś. Jak najlepsi przyjaciele pod słońcem.
-Dobrze, jeśli sobie tego życzysz.- zgodził się ciągnąc dziewczynę delikatnie w stronę łóżka, posadził ja na nim, a sam włączył film. Była to jakaś komedia, Joe jak zawsze sypał kawałami, albo śmiesznymi komentarzami na temat gry aktorskiej, albo min aktorów. Demi się z tego śmiała, bawili się jak kiedyś i to się podobało obojgu z nich. Gdy film się skończył wybiła dwudziesta czwarta  i chłopak postanowił wracać do siebie do pokoju.
-Na razie Dems, dzięki za miły wieczór.- zwrócił się do przyjaciółki stojąc w drzwiach.
-Ja również dziękuję, Joe. Świetnie się bawiłam.- odparła z uśmiechem i chciała pocałować Dangera w usta, ale ten się nie dał.
-Dem, to nie tak, że nie chce cie pocałować. Bo chce i to nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę to zrobić, ale nie chcę, żebyś robiła to pod wpływem emocji, czy dobrego humoru, a później żałowała i mnie unikała.- wytłumaczył się patrząc koleżance prosto w oczy.
-Rozumiem,. Dobranoc Joe.- powiedziała i pocałowała go w policzek.
-Dobranoc Dems.- i również pocałował ją w policzek.
Gdy chłopak sobie poszedł, Demi się umyła i półgodziny później już spała. Noc minęła dość spokojnie, lecz rano ktoś zaczął pukać do drzwi dziewczyny. Tak więc zwlekła się powoli z ciepłego łóżeczka i poszła otworzyć.
-Joe, co ty tu robisz tak wcześnie rano?- zapytała owego osobnika przecierając oczy, gdy ten wchodził do jej pokoju.
-Wcześnie rano?- zdziwił się.- Demi, jest jedenasta, za chwilę południe. - poinformował przyjaciółkę.
-Już? Ojejku, przespałam pół dnia.
-Tak zgadza się, ale muszę przyznać, że masz seksowną piżamkę.- mówiąc to spojrzał znacząco na strój Demi. Miała na sobie tylko majtki i krótką luźną koszulkę.
-Ups. Czekaj pójdę się ubrać.- zarumieniła się i szybko biorąc rzeczy do ubrania poszła do łazienki. Chwilę później wróciła ubrana w dżinsy i bluzkę na ramiączkach.
 -Ładnie wyglądasz.- skomplementował wygląd przyjaciółki.
-Dzięki Joe. To po co tu jesteś?- zapytała.
-Bo mieliśmy dzisiaj razem spędzić dzień. No wiesz, ty i Jonas Brothers.- przypomniał pannie Lovato.
-Racja, tylko gdzie twoi bracia?- dopiero teraz zauważyła, że chłopak przyszedł sam.
- Nick się ubiera, a Kev poszedł zająć nam stolik w restauracji.- odpowiedział na pytanie przyjaciółki siadając jednocześnie na jej świeżo pościelonym łóżku.
-Nie za wygodnie ci?- zapytała podchodząc bliżej łóżka.
-Nie, a czemu pytasz?- odparł z chytrym uśmieszkiem, a Demi podchodziła jeszcze bliżej.
-Złaź z łóżka.- poprosiła.
-Nie.
-Zejdź!- teraz stała już nad chłopakiem.
-A co jeśli nie?- zapytał.
-Nie będę taka miła.-zagroziła.
-Oh nie, jak ja to przeżyje.- udał zmartwionego.
 -Oj bój się Jonas, bój.- mówiąc to wskoczyła na łóżko i próbowała go z niego zrzucić. Jednak koniec końców wyszło na to, że to on był górą i teraz siedział na Demi patrząc jej głęboko w oczy. 


Jestem okrutna. :D Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. :D Jak tam minął dzień? :D Bo ja miałam dzisiaj dwie godziny korepetycji z matmy i myślałam, że tam padne. :/ A wiecie co dzisiaj jest o 21 na Foxlife? Tak, zgadza się. XFactor!!!!! Kto będzie oglądał? Bo ja napewno. :D

4 komentarze:

  1. Zajebiste. Ale znów przerwałaś nie w tym momęcie co trzeba ; o

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu tak kończysz !!!!! Achhh jeżeli tak bd robiła to zabiję ;pp Zobaczysz ;p Ale serio cudny i długaśnyyyy ;dd

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja ci mówiłam na temat tych końcówek ?! Chyba na serio chcesz tego banana . A rozdział świetny chyba jak na razie mój ulubiony . Nie masz pojęcia jak bardzo bym się ucieszyła jak byś dzisiaj dodała jeszcze jeden *słodkie oczka* Proooooszę ! Popraw mi humor w tym moim dzisiejszym beznadziejnym dniu ! No dobra nie będę błagała bo pewnie to i tak nic nie da :( . Pisz więcej takich dłuuuugich rozdziałów lub nawet jeszcze dłuższych . Nikt się nie obrazi jak by co ;)

    OdpowiedzUsuń