I wtedy Go zobaczyła. Trochę się zmieszała, a on patrzył na
nią jak w obrazek. Gdy Nick zobaczył swojego brata, natychmiastowo postawił
dziewczynę na podłodze, jednak musiał ją podtrzymać, ponieważ się zachwiała.
-Cześć Demi.- przywitał się z przyjaciółką. Ta jednak
patrzyła na niego z mocno bijącym sercem i nie mogła wypowiedzieć słowa. Była w
szoku, chłopak wydoroślał, zapuścił znowu włosy, jednak już ich nie prostował.
Stał się bardziej męski, jakkolwiek to brzmi. W końcu przełknęła głośno ślinę i
się odezwała.
-Witaj Joe.- powiedziała i przytuliła lekko.
-Zmieniłaś się, na lepsze oczywiście.- przyznał.
-Też się zmieniłeś.- odparła z uśmiechem.
-Pofarbowałaś włosy.- zauważył. Bardzo mu się w tym wydaniu spodobała. Właściwie, dopiero teraz po tak długim czasie zdał sobie sprawę jakim był dupkiem i głupcem zostawiając ją.
-Zgadza się. Przedwczoraj byłam u fryzjera.- potwierdziła uśmiechając się lekko.
-Podoba mi się.- wyznał. Sam się zdziwił, że powiedział to na głos. I nie zdziwił tylko siebie, bo do tej pory cicho siedzący brat spojrzał na niego krzywo i znacząco.
-Dzięki.- zarumieniła się lekko. Zawsze tak było gdy ktoś, a szczególnie Joe prawił jej komplementy.
Kilka sekund później winda się zatrzymała, a Nick łapiąc Demi za przedramię pociągnął ją do restauracji hotelowej. Joe spojrzał pytająco na to co jego brat robi, więc odpowiedział.
-Witaj Joe.- powiedziała i przytuliła lekko.
-Zmieniłaś się, na lepsze oczywiście.- przyznał.
-Też się zmieniłeś.- odparła z uśmiechem.
-Pofarbowałaś włosy.- zauważył. Bardzo mu się w tym wydaniu spodobała. Właściwie, dopiero teraz po tak długim czasie zdał sobie sprawę jakim był dupkiem i głupcem zostawiając ją.
-Zgadza się. Przedwczoraj byłam u fryzjera.- potwierdziła uśmiechając się lekko.
-Podoba mi się.- wyznał. Sam się zdziwił, że powiedział to na głos. I nie zdziwił tylko siebie, bo do tej pory cicho siedzący brat spojrzał na niego krzywo i znacząco.
-Dzięki.- zarumieniła się lekko. Zawsze tak było gdy ktoś, a szczególnie Joe prawił jej komplementy.
Kilka sekund później winda się zatrzymała, a Nick łapiąc Demi za przedramię pociągnął ją do restauracji hotelowej. Joe spojrzał pytająco na to co jego brat robi, więc odpowiedział.
-Demi nie chciała przyjść na śniadanie, a w jej stanie musi
jeść śniadania. Tak więc zaciągnąłem ją tutaj siłą.- odpowiedział patrząc na
dziewczynę, ta się tylko lekko uśmiechnęła i stała dalej.
-W jej stanie? Nie rozumiem.- przyznał chłopak.
-No wiesz, była w ośrodku i takie tam. Dobrze o tym wiesz, a po wczorajszym incydencie musi coś zjeść. Tym bardziej, że nie jadła kolacji.- gdy dziewczyna słyszała co jej przyjaciel mówi, spięła się, no bo przecież to miało zostać miedzy nimi. Ale na szczęście nie powiedział nic więcej. Joe na słowa brata, skinął głową. Postanowił później zapytać o jaki incydent chodzi. Martwił się o swoją była dziewczynę, a także przyjaciółkę. Sama przecież nazwała ich przyjaciółmi w wywiadzie u Helen. Tak zgadza się, oglądał jej wywiad, jak i śledził jej Twittera od czasu wyjścia dziewczyny z ośrodka. Po chwili weszli do restauracji i podeszli do Kevina, siedzącego już przy stoliku na tarasie. Wstał gdy zobaczył Demi i rozłożył ramiona, aby się z nią przywitać. Tak też zrobiła, tylko że przebiegła przez pomieszczenie i rzuciła mu się w ramiona, lekko płacząc.
-W jej stanie? Nie rozumiem.- przyznał chłopak.
-No wiesz, była w ośrodku i takie tam. Dobrze o tym wiesz, a po wczorajszym incydencie musi coś zjeść. Tym bardziej, że nie jadła kolacji.- gdy dziewczyna słyszała co jej przyjaciel mówi, spięła się, no bo przecież to miało zostać miedzy nimi. Ale na szczęście nie powiedział nic więcej. Joe na słowa brata, skinął głową. Postanowił później zapytać o jaki incydent chodzi. Martwił się o swoją była dziewczynę, a także przyjaciółkę. Sama przecież nazwała ich przyjaciółmi w wywiadzie u Helen. Tak zgadza się, oglądał jej wywiad, jak i śledził jej Twittera od czasu wyjścia dziewczyny z ośrodka. Po chwili weszli do restauracji i podeszli do Kevina, siedzącego już przy stoliku na tarasie. Wstał gdy zobaczył Demi i rozłożył ramiona, aby się z nią przywitać. Tak też zrobiła, tylko że przebiegła przez pomieszczenie i rzuciła mu się w ramiona, lekko płacząc.
-Kevin!- krzyknęła.- Tak bardzo tęskniłam.
-Ja też Dems, ja też.- Wyznał.- Byłaś u fryzjera.- zauważył także.
-Tak, poszłam do fryzjera, jak tylko się dowiedziałam, że zagram z wami koncert.
-Pięknie ci w tym. No i się zmieniłaś, na lepsze oczywiście.- Gdy dziewczyna to usłyszała, zaczęła się mocno śmiać, Nick także zaczął to robić.
-O co chodzi?- zapytał zdezorientowany Kevin. Nick i Demi spojrzeli na siebie w tym samym momencie i chłopak odpowiedział na pytanie zadane przez jego brata.
-To samo ja powiedziałem Demi i to samo powiedział jej Joe w windzie. Dokładnie te same słowa, dlatego zaczęliśmy się śmiać.-wyjaśnił.
-No tak, już rozumiem. No cóż taka prawda, Demi wypiękniałaś.- zwrócił się do przyjaciółki.
-Dzięki Kev.- odparła uśmiechając się.- Siadamy?- zapytała, ponieważ przez całą rozmowę stali przy stoliku. Nikt jej nie odpowiedział po prostu usiedli i zajrzeli do menu. Chwilę później podszedł do nich kelner pytający o zamówienie. Demi wybrała naleśniki, napój energetyzujący i jabłko, Kevin, Joe i Nick wzięli jajka na miętko. Po złożonym zamówieniu zaczęli rozmawiać na różne wolne tematy, takie jak pogoda na dworze i ustalili szczegóły koncertu.
-Dems.- gdy usłyszała jak się ją nazwał zrobiło jej
się gorąco, powstrzymała rumieńce i
spojrzała zaskoczona. Jeszcze ani razu nie odezwał się bezpośrednio do
niej, no może nie licząc sytuacji w windzie.
-Ja też Dems, ja też.- Wyznał.- Byłaś u fryzjera.- zauważył także.
-Tak, poszłam do fryzjera, jak tylko się dowiedziałam, że zagram z wami koncert.
-Pięknie ci w tym. No i się zmieniłaś, na lepsze oczywiście.- Gdy dziewczyna to usłyszała, zaczęła się mocno śmiać, Nick także zaczął to robić.
-O co chodzi?- zapytał zdezorientowany Kevin. Nick i Demi spojrzeli na siebie w tym samym momencie i chłopak odpowiedział na pytanie zadane przez jego brata.
-To samo ja powiedziałem Demi i to samo powiedział jej Joe w windzie. Dokładnie te same słowa, dlatego zaczęliśmy się śmiać.-wyjaśnił.
-No tak, już rozumiem. No cóż taka prawda, Demi wypiękniałaś.- zwrócił się do przyjaciółki.
-Dzięki Kev.- odparła uśmiechając się.- Siadamy?- zapytała, ponieważ przez całą rozmowę stali przy stoliku. Nikt jej nie odpowiedział po prostu usiedli i zajrzeli do menu. Chwilę później podszedł do nich kelner pytający o zamówienie. Demi wybrała naleśniki, napój energetyzujący i jabłko, Kevin, Joe i Nick wzięli jajka na miętko. Po złożonym zamówieniu zaczęli rozmawiać na różne wolne tematy, takie jak pogoda na dworze i ustalili szczegóły koncertu.
-Tak Joe?- zapytała. Reszta braci Jonas się uważnie przysłuchiwała.
-Bo Nick wspominał, że chcesz tu zostać na dwa dni i spędzić z nami czas. No i się zastanawiałem, czy mnie też miałaś na myśli. Wiem, że cie zraniłem dlatego jeśli nie chcesz mnie widzieć, to w porządku. Zajmę się czymś innym.- powiedział patrząc smutno na dziewczynę.
-Joe. Pytałam o was wszystkich, jeśli tylko masz ochotę, to możesz pochodzić z nami.- odpowiedziała Jonasowi.- No i jesteście jeszcze na mnie skazani jak będziecie w L.A.- tu zwróciła się do Kevina i Joe.- Rozmawiałam wczoraj z Nickiem i namówiłam go, żebyście poszli ze mną na lody. Nie ja byłam pomysłodawczynią, tylko Madison. Strasznie się za wami stęskniła i jak się dowiedziała, że gram z wami koncert bardzo mnie prosiła, żebym was przywiozła ze sobą.
-Mi pasuje.- odpowiedział od razu Joe.-Też się stęskniłem za tym małym brzdącem.- odparł z uśmiechem. I w tym momencie kelner przyniósł im zamówiony posiłek. Zaczęli jeść, ale Demi po kilku gryzach miała dosyć. Nick oczywiście to zauważył.
-Bo Nick wspominał, że chcesz tu zostać na dwa dni i spędzić z nami czas. No i się zastanawiałem, czy mnie też miałaś na myśli. Wiem, że cie zraniłem dlatego jeśli nie chcesz mnie widzieć, to w porządku. Zajmę się czymś innym.- powiedział patrząc smutno na dziewczynę.
-Joe. Pytałam o was wszystkich, jeśli tylko masz ochotę, to możesz pochodzić z nami.- odpowiedziała Jonasowi.- No i jesteście jeszcze na mnie skazani jak będziecie w L.A.- tu zwróciła się do Kevina i Joe.- Rozmawiałam wczoraj z Nickiem i namówiłam go, żebyście poszli ze mną na lody. Nie ja byłam pomysłodawczynią, tylko Madison. Strasznie się za wami stęskniła i jak się dowiedziała, że gram z wami koncert bardzo mnie prosiła, żebym was przywiozła ze sobą.
-Mi pasuje.- odpowiedział od razu Joe.-Też się stęskniłem za tym małym brzdącem.- odparł z uśmiechem. I w tym momencie kelner przyniósł im zamówiony posiłek. Zaczęli jeść, ale Demi po kilku gryzach miała dosyć. Nick oczywiście to zauważył.
-Dems, czemu nie jesz?-
zapytał patrząc na nią uważnie.
-Nie jestem już głodna.
-Demi, masz zjeść przynajmniej połowę, dobrze o tym wiesz.- przypomniał dziewczynie.
-Ale Nicky, już nie mogę. Za dużo tego.- narzekała krzywiąc się.
-Nie ma mowy. Masz zjeść więcej, albo nie będę tak miły.- zagroził.
-Demi, musisz o siebie dbać.- tym razem odezwał się najstarszy z braci Jonas.
-Ugh, mam was serdecznie dość. Każdy mi przypomina o tym, o czym chce zapomnieć.-wkurzyła się.-Wiem, że muszę o siebie dbać i robię to, okej? Biorę jabłko i picie i idę do siebie do pokoju. Dziękuję za towarzystwo przy śniadaniu, do zobaczenia później.- mówiąc to wstała i udała się w kierunku wyjścia z jadalni. Chwilę później była w swoim pokoju, usiadła na łóżku i wzięła telefon do ręki. Postanowiła napisać do fanów.
-Nie jestem już głodna.
-Demi, masz zjeść przynajmniej połowę, dobrze o tym wiesz.- przypomniał dziewczynie.
-Ale Nicky, już nie mogę. Za dużo tego.- narzekała krzywiąc się.
-Nie ma mowy. Masz zjeść więcej, albo nie będę tak miły.- zagroził.
-Demi, musisz o siebie dbać.- tym razem odezwał się najstarszy z braci Jonas.
-Ugh, mam was serdecznie dość. Każdy mi przypomina o tym, o czym chce zapomnieć.-wkurzyła się.-Wiem, że muszę o siebie dbać i robię to, okej? Biorę jabłko i picie i idę do siebie do pokoju. Dziękuję za towarzystwo przy śniadaniu, do zobaczenia później.- mówiąc to wstała i udała się w kierunku wyjścia z jadalni. Chwilę później była w swoim pokoju, usiadła na łóżku i wzięła telefon do ręki. Postanowiła napisać do fanów.
„Witam moi drodzy, właśnie wróciłam ze śniadania. Miami jest
cudowne i te pyszne naleśniki, po prostu rewelacja. Jeszcze tylko kilka godzin,
jestem strasznie podekscytowana. Mam nadzieję, że wy też. Oczekujcie czegoś
wielkiego, kocham was.
@ddlovato
Gdy wpis się załadował, Demi podeszła do walizki wyciągnęła
swoją sukienkę, buty na obcasie, jeansową kurteczkę, bantamkę i zapakowała to
do pokrowca na ubrania. Później udała się do łazienki, zaczęła nalewać wodę do
wanny, a w tym czasie delikatnie zdjęła bandaż z nadgarstka. Brudny wacik
wyrzuciła do kosza i przyjrzała się ranie. Wyglądała dość poważnie, ale na
szczęście już nie krwawiła. Następnie rozebrała się i weszła do wanny z gorącą
wodą, pachnącą od różnego rodzaju olejków. Leżałaby tak w ciszy dłużej, ale
zadzwonił jej telefon.
-Halo?- odebrała. Dzwonił oczywiście Nick.
-Demi, wszystko w porządku?- zapytał. Martwił się jej nagłym wybuchem rano przy śniadaniu.
-Tak, jest okej.-uspokoiła przyjaciela.
-No dobrze, będę u ciebie za dwadzieścia minut.- poinformował dziewczynę.
-Słucham?!
-No tak, za godzinę jedziemy na próbę. No nie mów mi, że zapomniałaś.-zdziwił się.
-Pamiętam.- odpowiedziała oschle.
-To dobrze. Dems, nie bądź zła za rano, po prostu się martwię.- poprosił przyjaciółkę przepraszającym głosem.
-Jasne. Nick kończę, leże w wannie. A muszę się jeszcze przygotować.- powiedziała do przyjaciela i nie czekając na jego reakcję rozłączyła się. Chwilę później stała w łazience i myślała nad tym jak się pomalować, aby ładnie wyglądać w sukience. Postanowiła podkreślić oczy lekko kredką, tuszem i użyła trochę jasnych cieni do powiek. Na razie ubrała spódniczkę, luźną bluzkę i obcasy, przebierze się na miejscu, po próbie. Założyła kilka bransoletek na ręce i wyszła z łazienki. Kilka minut później ktoś zapukał do drzwi. Nie, to nie był Nick, tylko Kevin.
-Demi, wszystko w porządku?- zapytał. Martwił się jej nagłym wybuchem rano przy śniadaniu.
-Tak, jest okej.-uspokoiła przyjaciela.
-No dobrze, będę u ciebie za dwadzieścia minut.- poinformował dziewczynę.
-Słucham?!
-No tak, za godzinę jedziemy na próbę. No nie mów mi, że zapomniałaś.-zdziwił się.
-Pamiętam.- odpowiedziała oschle.
-To dobrze. Dems, nie bądź zła za rano, po prostu się martwię.- poprosił przyjaciółkę przepraszającym głosem.
-Jasne. Nick kończę, leże w wannie. A muszę się jeszcze przygotować.- powiedziała do przyjaciela i nie czekając na jego reakcję rozłączyła się. Chwilę później stała w łazience i myślała nad tym jak się pomalować, aby ładnie wyglądać w sukience. Postanowiła podkreślić oczy lekko kredką, tuszem i użyła trochę jasnych cieni do powiek. Na razie ubrała spódniczkę, luźną bluzkę i obcasy, przebierze się na miejscu, po próbie. Założyła kilka bransoletek na ręce i wyszła z łazienki. Kilka minut później ktoś zapukał do drzwi. Nie, to nie był Nick, tylko Kevin.
-Wchodź Kev.- wpuściła Jonasa do pokoju.
-Dzięki Dems, gotowa?- zapytał przyjaciółkę uśmiechając się do niej.
-No, nie do końca.- odpowiedziała zgodnie z prawdą, nie zakryła jeszcze nadgarstka.
-To rób co tam chcesz, ale masz na to pięć minut.- powiedział przepraszająco.
-Spoko, starczy mi, jeśli pomożesz.
-Jasne, co mam zrobić?- zapytał przyjaciółkę.
-Czekaj chwilę i zawiążesz mi bandaż.-poprosiła i poszła do łazienki zrobić sobie opatrunek. Chwilę później wróciła i przyjaciel zrobił to o co poprosiła.
-Demi, od czego to?- zmartwił się.
-Kev to. Ja wczoraj. Nie rozmawiajmy o tym, okej?
-Ale już wszystko jest dobrze?- upewnił się.
-Tak, naprawdę. Nick mi wczoraj pomógł i już jest świetnie.- uspokoiła chłopaka.
-To dobrze, możemy iść?- zapytał przyjaciółkę.
-Oczywiście, tylko muszę wziąć ten wieszak.- tu wskazała na pokrowiec z ubraniem na koncert. Kevin jak na dobrego przyjaciela i dżentelmena przystało pomógł dziewczynie. Tak więc Demi wzięła swoją torebkę, założyła buty i wyszli. Reszta Jonasów czekała w samochodzie, był tam także Mitch. W hotelu nie musiał pilnować dziewczyny, ale teraz gdy jechali na miejsce w którym mają zagrać koncert, był przy niej i nie odstępował jej na krok. Po czterdziestu minutach oczom dziewiętnastolatki ukazała się wielka hala, pod którą stało mnóstwo fanów.
-Dzięki Dems, gotowa?- zapytał przyjaciółkę uśmiechając się do niej.
-No, nie do końca.- odpowiedziała zgodnie z prawdą, nie zakryła jeszcze nadgarstka.
-To rób co tam chcesz, ale masz na to pięć minut.- powiedział przepraszająco.
-Spoko, starczy mi, jeśli pomożesz.
-Jasne, co mam zrobić?- zapytał przyjaciółkę.
-Czekaj chwilę i zawiążesz mi bandaż.-poprosiła i poszła do łazienki zrobić sobie opatrunek. Chwilę później wróciła i przyjaciel zrobił to o co poprosiła.
-Demi, od czego to?- zmartwił się.
-Kev to. Ja wczoraj. Nie rozmawiajmy o tym, okej?
-Ale już wszystko jest dobrze?- upewnił się.
-Tak, naprawdę. Nick mi wczoraj pomógł i już jest świetnie.- uspokoiła chłopaka.
-To dobrze, możemy iść?- zapytał przyjaciółkę.
-Oczywiście, tylko muszę wziąć ten wieszak.- tu wskazała na pokrowiec z ubraniem na koncert. Kevin jak na dobrego przyjaciela i dżentelmena przystało pomógł dziewczynie. Tak więc Demi wzięła swoją torebkę, założyła buty i wyszli. Reszta Jonasów czekała w samochodzie, był tam także Mitch. W hotelu nie musiał pilnować dziewczyny, ale teraz gdy jechali na miejsce w którym mają zagrać koncert, był przy niej i nie odstępował jej na krok. Po czterdziestu minutach oczom dziewiętnastolatki ukazała się wielka hala, pod którą stało mnóstwo fanów.
Limuzyna z gwiazdami zajechała od tyło, tak żeby
nikt nie widział Demi. Gdy kierowca zaparkował wszyscy wysiedli i udali się do
środka budynku. Weszli do środka i udali się do garderoby, gdzie zostawili
swoje ubrania na koncert i wyszli chcąc pokazać dziewczynie hale widowiskową,
która już za trzy godziny będzie pełna niezdających sobie sprawy z
niespodzianki fanów.
-No i tu jest widownia.- skończył opowiadać Nick, który
zaoferował się do roli przewodnika.
-Ładnie tu. Jestem pod wrażeniem i naprawdę wszystkie miejsca będą zajęte?- zapytała podekscytowana. Nie mogła uwierzyć, że tylu fanów przyjdzie na koncert.
-Tak, podobno bilety zostały wyprzedane w dziesięć minut. Nie wiem jak to możliwe, ale jednak. Mamy wspaniałych fanów.- był dumny.
-Tak, to niesamowite.- odparła dziewczyna szeroko się uśmiechając do przyjaciela. Chwilę porozmawiali i ktoś zawołał ich na próbę
-Ładnie tu. Jestem pod wrażeniem i naprawdę wszystkie miejsca będą zajęte?- zapytała podekscytowana. Nie mogła uwierzyć, że tylu fanów przyjdzie na koncert.
-Tak, podobno bilety zostały wyprzedane w dziesięć minut. Nie wiem jak to możliwe, ale jednak. Mamy wspaniałych fanów.- był dumny.
-Tak, to niesamowite.- odparła dziewczyna szeroko się uśmiechając do przyjaciela. Chwilę porozmawiali i ktoś zawołał ich na próbę
No dobra, to ostatni na dzisiaj. Wybacz mi LonKaaa, że musisz się męczyć z tymi literkami. :P No i dziękuję, że komentujesz i czytasz. :D I znowu Medicatus_hope, przepraszam za to, że płaczesz przeze mnie. :)
Ech te literki mnie też wkurzają :(. Super rozdział! :D nie ma zakończenia złego więc jesteś dobra xdd :D jeżeli nie wiesz jak wyłączyć literki to ja mogę powiedzieć ;pp Achh Joe kocha Demi Joe kocha demi xddd czytam nn
OdpowiedzUsuńhahahahahaha , ale sie uśmiałam z tego " Joe kocha Demi Joe kocha demi " bo od razu sb to w głowie zanuciłam . Rozdział świetny , tylko te literki :/ Ugh ! idę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaa ! Nie ma literek ! Aaaaaaaaaaaaaa ! Kocham cię ! <3 Aaaaaaaaaaaaaaaaaa !
OdpowiedzUsuń