sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 10

   
. Weszła do łazienki z kosmetyczką, otworzyła ją  i wtedy to zauważyła. Ten mały przedmiot, który zadał jej tyle bólu i tyle kłopotów. Żyletka, błyszczała w świetle łazienkowych lamp. Wzięła ją do ręki, obejrzała dokładnie i chwilę się zamyśliła. Myśląc przyłożyła ją do nadgarstka i po nim przejechała. Nie zrobiła tego specjalnie, nawet nie wiedziała kiedy to się stało. Nagle poczuła ból i spojrzała w dół. przestraszyła się i szybko upuściła „narzędzie zbrodni”, rękę włożyła pod zimną wodę, a następnie owinęła ręcznikiem. Gdy to zrobiła najzwyczajniej w świecie się rozpłakała. Dwadzieścia minut później gdy się uspokoiła, zmieniła ręcznik bo ten był brudny. Następnie postanowiła, że zadzwoni do Nicka, ale wpierw napisze do fanów.

„Cześć. Jestem w Miami. Pogoda jest piękna, choć zbliża się wieczór. Lot minął mi spokojnie jakby ktoś pytał. Kocham was pamiętajcie o tym. Zawsze.
@ddlovato

Gdy wpis się załadował wzięła świeże jabłko do ręki i usiadła na łóżku w celu zadzwonienia do przyjaciela. Odebrał po kilku sygnałach.
-Nick Jonas, słucham?- „musiał nie sprawdzić kto dzwoni”, pomyślała Demi,
-Dzień dobry panie Jonas.- oparła poważnym tonem.
-Kto mówi?
-To nie poznaje już pan swojej przyjaciółki panie Jonas? Nie ładnie, nie ładnie.- wciąż była poważna, ale teraz także dało się usłyszeć nutkę żalu.
-Przepraszam, ale nie znam pani.- powiedział i już chciał się rozłączyć, ale dziewczyna go powstrzymała.
-Wiesz, co Nicky? Dziewczyna siedzi sama w pokoju hotelowym w Miami, bo przyjechała zagrać koncert z przyjaciółmi. A osoba która ją zaprosiła na drugi koniec kraju, jej nawet nie poznaje.- powiedziała z żalem w głosie.
-Demi? Boże, dziewczyno nie poznałem cie! Dem, przepraszam.- powiedział przepraszająco.
-W porządku Nicky. –odpowiedziała.
- A więc powiadasz, że jesteś już w Miami?- upewnił się.
-Zgadza się.  Siedzę sama w pokoju i się nudzę.- potwierdziła.
-A gdzie w hotelu jesteś? Za chwilę wracamy do siebie, więc możemy na chwilę wpaść. Oczywiście bez Joe jeśli chcesz.- zaoferował.
-Jestem w Hiltonie.-powiedziała cicho.
-To tam gdzie my!- wykrzyknął szczęśliwy.
- Tak wiem, ale ja jestem na innym piętrze.
-Powiesz na którym?- zapytał.
- Oczywiście, ale obiecaj, że przyjdziesz sam. I nie mów reszcie gdzie wychodzisz.- poprosiła.
-Oczywiście. Jak chcesz, Dem. Ale wiesz, że jutro będziesz musiała się z nim zobaczyć?- upewnił się.
-Nick, wiem. Ale to nie chodzi o to, że nie chce go zobaczyć. Chodzi o to, żeby to on, mnie nie zobaczył. Nie teraz, nie w takim stanie.
-Demi.- zaczął poważnym tonem.- Co się stało?- teraz to już naprawdę się zaniepokoił.
-Nicky, po prostu przyjdź dobrze? I weź bandaż  i wodę utlenioną, okej?- poprosiła przyjaciela.
-Dobrze. Będę za dwadzieścia minut, dasz radę?- chciał się upewnić, że nic bardzo poważnego się nie dzieje, ani nie stanie.
-Jasne. Do zobaczenia. Pokój 212, czwarte piętro.- podała mu numer pokoju i się rozłączyła.
Gdy tak na niego czekała, postanowiła wyjrzeć przez okno. Widok był na piękny ocean, ulice pełne ludzi, rodzin z dziećmi. Piękne, spokojne życie. Piętnaście minut później, nie dwadzieścia, a piętnaście usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła.

Komentujcie, proszę. Chciałabym wiedzieć czy ktoś czyta. :) Chcę tylko podziękować Medicatus_hope za to, że jest tu ze mną, wspiera mnie i komentuje. No i że jej jeszcze się nie znudziło moje opowiadanie i to wszystko. :D No i wybacz mi, że kończę w takich miejscach, ale lubię trzymać w niepewności. :>

2 komentarze:

  1. No więc czekam na jutrzejsze rozdziały :D Premie mam ludzie dostałam 3 rozdziały jednego dnia ! I ma się znudzić jak takie rozdziały i końcówki piszesz? O nie nie nie ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział , jadę dalej xd

    OdpowiedzUsuń