niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 31


-Pa Nicky. Jak zawsze się o mnie troszczysz. Buziaki dla wszystkich.- pożegnała się. Gdy skończyli rozmowę, Demi wyszła z wanny, założyła piżamę i poszła do łóżka spać.
Niedziela, ostatni dzień weekendu, dlatego taki znienawidzony przez większość ludzi. Jest między nimi Demi, która spała do godziny dwunastej i nie miała konkretnych planów co do owego dnia. Szybko to jednak się zmieniło, bo o trzynastej, akurat chwilę po tym gdy zwlekła się z łóżka i ubrała zadzwonił telefon.
-Halo.-odebrała.
-Cześć Dem.- okazało się, że ktosiem który dzwoni jest Selena.
-Cześć.- przywitała się i od razu zapytała co się dzieje.
-Nic, nic. Pomyślałam sobie tylko, że skoro w tygodniu obie jesteśmy zawalone pracą i zmęczone, to może wybrałybyśmy się na zakupy.- zaproponowała dziewczyna.
-Ach, rozumiem. Odnowiłyśmy przyjaźń to teraz ma być tak jak było przed tym wszystkim?- powiedziała trochę zirytowana Demetria.
-Co? Nie, Dems. Po prostu, pomyślałam, że miałabyś ochotę na zakupy i przy okazji byśmy trochę polepszyły naszą więź.- wytłumaczyła.
-Oh, no dobrze. To o której?- zapytała wstając z łóżka na którym siedziała i podeszła do szafy telefon trzymając przy uchu ramieniem i szukając czegoś do ubrania.
-O czternastej trzydzieści? Wpadnę po ciebie.- zaproponowała.
-Dobrze. Na razie Sel.- zgodziła się i pożegnała nasza bohaterka. Gdy się rozłączyły, a Demetria się ubrała i pomalowała zostało jej kilka minut na zjedzenie czegoś. Tak więc gotowa zeszła do kuchni, wymijając swoją matkę w drzwiach bez słowa, wzięła z koszyczka na owoce jabłko, a z lodówki wyciągnęła sok pomarańczowy. Wlała go sobie do szklanki, a następnie usiadła do stołu jedząc i pijąc. Kilka minut później przyszła Selena i pojechały do ich ulubionego centrum handlowego.  Były tam do osiemnastej, w tym czasie chodziły po sklepach. Oczywiście Selena zarządziła przerwę na obiad, ze względu na swoją przyjaciółkę. Zjadły też po ciastku i wypiły po kawie. Po tym wszystkim wróciły do swoich domów, a Demi napisała na Tweeterze do swoich fanów.

„Cześć kochani, jak tam niedziela? Ja byłam na zakupach z Seleną i teraz jestem strasznie zmęczona. Słodkich snów. Kocham was.
@ddlovato

Gdy wpis się załadował, poszła się umyć i spać. Racja, było jeszcze stosunkowo wcześnie, ale rano trzeba wstawać. W pewnym momencie coś zaczęło dzwonić nad uchem dziewiętnastolatki, za wcześnie było na budzik, bo spała może z godzinę. Obudziła się, spojrzała na zegarek, a on wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą. Wzięła więc telefon do ręki i spojrzała na wyświetlacz. „Nick”, odebrała.
-Nick.                   
-Cześć Demi.- odezwał się chłopak po drugiej stronie.
-Cześć, co chcesz.- zapytała, troszeczkę niemiło.
-Pogadać.-odpowiedział.
-Ooo?- podpowiedziała, aby kontynuował.
-O naszej wspólnej piosence.
-No to mów.- powiedziała kładąc się na plecach i patrząc w sufit.
-Kiedy nagrywasz wokal do Together?- zapytał miło.
-No cóż, jeszcze tego nie zaplanowaliśmy do końca.- skłamała.
-Dems, nie gadaj głupot. Znam cie, zawsze na samym początku ustalacie, kiedy dokładnie, co nagrywacie.- złapał dziewczynę na kłamstwie, ale nie był zły, tylko rozbawiony.- Zapomniałaś kiedy, prawda?- zapytał zapewne, uśmiechając się szeroko.
-Niee.- znowu kłamstwo.
-Demi.- upomniał ją.
-Dobra, już dobra. Nie pamiętam kiedy.- przyznała.
-Tak myślałem, dlatego dzwoniłem do Jerrego. Nagrywasz to jutro.- poinformował dziewczynę.
-Poważnie?- zdziwiła się, ale po chwili coś sobie uświadomiła.- Skoro to wiesz, to po co pytałeś?
-Oh. Byłem ciekawy, czy pamiętasz.- wyznał szczerze wesołym głosem.
-Super!- podniosła głos.- Zawsze przygotowany i jak zwykle musi mieć rację.
-Oj, nie denerwuj się Dems. Obudziłem cie, prawda?- zapytał.
-Ta. Skąd wiedziałeś?- zadziwiła się dziewiętnastolatka.
-Zawsze jesteś taka drażliwa, jak się cie obudzi.- odpowiedział na pytanie chłopak.
-I znowu masz racje. Mogę iść spać?- zapytała.
-Pewnie. Słodkich snów i do zobaczenia jutro o dziewiątej w studiu. Nie spóźnij się.
-Jasne. Dobranoc Nick.- pożegnali się.
I tym razem sen naszej bohaterki nie został przerwany. Co najśmieszniejsze, nawet budzik jej nie obudził i niczego nieświadoma dziewczyna spała sobie dalej. Aż w końcu dźwięk telefonu, wybudził ją ze snu.
-Halo.- odebrała.
-Demi!- krzyknął ktoś po drugiej stronie.
-Nie krzycz tak Nick, jest dopiero szósta rano.
-Szósta?! Czy ty sobie żartujesz?- zapytał.- Jest dziewiąta trzydzieści!- powiedział zdenerwowany i to podziałało na nią błyskawicznie. Gwałtownie usiadła na łóżku i spojrzała na zegarek, który potwierdził wersję chłopaka.
-O cholera! Nick, tak bardzo przepraszam. Mój budzik, nie słyszałam go.- przeprosiła.
-Dems, prosiłem żebyś się nie spóźniła.- wciąż był troszeczkę wkurzony.
-Nicky, ja. Wszyscy są już tam?- zapytała.
-Tak. Czekamy na ciebie od trzydziestu minut.- odpowiedział na pytanie.
-Dobra, poczekacie jeszcze z godzinkę? Zróbcie sobie przerwę.- poprosiła.
-Oczywiście, wszyscy muszą czekać na Demetrię Lovato, która zaspała, chociaż prosiłem ją, żeby była punktualnie.- podniósł głos.
-Nick, o co ci chodzi.- Ton chłopaka zdziwił ją niesamowicie.  Jeszcze nigdy go takim nie słyszała.
-O to, że się spóźniasz, a ja nie mogę tu siedzieć do nocy. Mam dzisiaj koncert o osiemnastej.
-Dobra, przecież zdążymy. Będę w studiu za max godzinę.- powiedziała i się rozłączyła nie czekając na reakcję kolegi.
Tak jak obiecała była w studiu nawet mniej niż godzinę później, gdy weszła przeprosiła wszystkich i zaczęli nagrywać. Skończyli o piętnastej, więc Nick pożegnał się ze wszystkimi i szybko wyleciał z budynku, żeby zdążyć na próbę zespołu przed koncertem.
Minął poniedziałek, później wtorek i środa. Minął tydzień, dwa, parę miesięcy. Płyta Demi, została skończona, nazwała ją Unbroken, na cześć jednej z ulubionych piosenek artystki. Promocja krążka zacznie się we wrześniu, czyli za miesiąc. Teraz Demetria ma trochę wolnego, więc postanowiła zadzwonić do przyjaciół. Nie odzywali się do siebie od miesiąca, ale to dlatego, że Jonas Brothers, było w trasie i nie mieli czasu. Wielu z was się zastanawia co słychać u Joe, Nicka i Kevina.
                Nick nagrywa między koncertami i różnymi sesjami solową płytę. Na początku wszyscy byli zdziwieni i źli na niego, że zaczyna nowy, solowy projekt bez nich i martwili się co teraz z zespołem. Na szczęście nic się nie zmieniło, tylko chłopak ma więcej roboty.
Kevin ożenił się z Daniele, oczywiście Demi została zaproszona na ślub.
Joe, no właśnie, co z Joe. Wiele pytań przychodzi na myśl. Czeka na Demi, czy zastosował się do jej polecenia i ma kogoś. Nie wiem, czy to was rozczaruje, czy ucieszy, ale Joe jest wolny. W każdej dziewczynie jaką poznał szukał Demi. Jej uśmiechu, włosów, sposobu poruszania się, wszystkiego. To sprawiło, że przez te długie miesiące był sam i wciąż jest. Ma tylko braci i Demi, miłość z którą od dłuższego czasu nie rozmawiał.
                Tak więc postanowiła zadzwonić do przyjaciół. Jak zwykle wybrała numer do Nicka. Odebrał po kilku sygnałach.
-Cześć Dems!- przywitał się wesoło.
-Hej Nicky, co słychać?- zapytała, z równie wielkim entuzjazmem.
-Nic ciekawego, siedzę w studiu  w Nowym Jorku i nagrywam Who I am. Jak skończę, wracam z braćmi do L.A., dajemy u ciebie jeden koncert i mamy trzy tygodnie wolnego, musimy trochę odpocząć.- odparł.
-Racja, co za dużo, to nie zdrowo. Ale ej, nie znam tej piosenki.- zauważyła dziewczyna.
-No nie znasz, napisałem ją kilka dni temu. Chcesz posłuchać?- zapytał z nadzieją.
-Pewnie!- ucieszyła się.-Ale jak?
-Zaśpiewam ci przez telefon.- odpowiedział szczęśliwy, ze swojego pomysłu.
-No dobra dawaj. Słucham.- gdy to powiedziała w słuchawce dało się słyszeć jak przyjaciel krzyczy do zespołu żeby zaczęli grać i kilka sekund później Demi słyszała pierwsze nuty piosenki, a chwilę później śpiew chłopaka.
I want someone to love me for Who I am
I want someone to need me is that so bad
I wanna break all the madness
But it’s all I have
I want someone to love me for who I am
Nothing make sense
Nothing makes sense anymore
Nothing is right
Nothing is right when you’re gone
Losing my breath
Losing my right to be wrong
I’m frightened to death
I’m frightened that I won’t be strong
I want someone to love me…
I’m shaking if off
I’m shaking off all of the pain
You’re breaking my heart
Breaking my heart once again
I want someone to love me…
Are you gonna love me
For who I am?
I want someone to love me for Who I am
I want someone to need me is that so bad
I wanna break all the madness
But it’s all I have
I want someone to love me for who I am
-Wow, Nick. To było niesamowite! – powiedziała, gdy skończył śpiewać.
-Dzięki Dems, jesteś pierwszą osobą która to słyszała, nie licząc chłopaków z zespołu.
-Wow, cieszę się. Naprawdę to było genialne.- pochwaliła jeszcze raz i postanowiła zacząć temat dla którego dzwoniła do Nicka.
-Nicky, bardzo jesteś zajęty?- zapytała dla pewności.
-No jestem lekko zajęty, bo siedzimy w studiu i specjalnie przerwaliśmy, bo zadzwoniłaś.- powiedział szczerze.- A co się stało?
-A nie, nic. Chciałam pogadać, ale to może zaczekać. Naprawdę. Nagrywajcie dalej. Powodzenia.- powiedziała i się rozłączyła nie dając dojść przyjacielowi do słowa. Napisała mu tylko smsa, żeby dał znać jak skończą i żeby się nie martwił.



Cześć. To tyle na dzisiaj, szczerze mówiąc nie mam narazie nic więcej. Chciałabym życzyć wam Wesołych Świąt i wszystkiego co tylko sobie wymarzycie. :* Szczęśliwego nowego roku, nie życzę, bo mam nadzieję, że jeszcze będę miała ku temu okazję. Więc, Wesołych świąt. :*

Rozdział 30

-Papa Nicky.- gdy się rozłączyli nasza bohaterka wzięła szybką kąpiel i położyła się do łóżka spać.
Cały tydzień mijał tak samo, rano pobudka, później do studia, nagrywanie, do domu spać. Demetria nie miała czasu praktycznie na nic w ciągu dnia, a gdy wracała do domu była tak zmęczona, że nie miała nawet siły pisać do fanów. Po takim męczącym tygodniu pracy, wreszcie nadeszła sobota. Dziewiętnastolatka spała do jedenastej, co oczywiście oznaczało, że się wyspała. Powitała ją bardzo ładna pogoda za oknem, więc postanowiła pójść na plaże, trochę się poopalać. Wstała więc z łóżka, zabrała z szafy czarny strój kąpielowy, lekką sukienkę i poszła do łazienki się umyć oraz ubrać. Nie malowała się, bo po co, skoro gdy wejdzie do wody cały makijaż jej spłynie po policzkach. Była gotowa pół godziny później, ubrana zapakowała ręcznik do torebki, i wyszła z pokoju. Jak codziennie poszła do kuchni po jedzenie i napój. Niestety spotkała tam swoją matkę, więc powiedziały tylko niemiłe dzień dobry i starsza kobieta skierowała się do wyjścia z pomieszczenia, gdy stanęła i odezwała do córki.
-Wychodzisz gdzieś?- zapytała dość niemiłym tonem.
-Tak.
-O której będziesz?- zainteresowała się matka Demetrii.
-Nagle cie to zaczęło obchodzić?- warknęła na nią dziewczyna.
-Szczerze nie. Ale dzisiaj przychodzą do nas goście o szesnastej i życzę sobie, żebyś była na tym obiedzie.- wydała rozkaz córce. Jej oczywiście to się nie spodobało i już miała odpyskować, ale usłyszała jak młodsza siostra schodzi po schodach, więc nie chcąc, aby mała przysłuchiwała się kolejnej kłótni powiedziała tylko, że zobaczy czy zdąży i wyszła z kuchni witając się w przejściu z Madison.
Tak więc skierowała się do Mitcha, aby poinformować go, że wychodzi na plaże. Na początku chciał iść z nią i ją pilnować, ale dziewczynie udało się go namówić, że nic jej nie grozi i da sobie radę. Kilka minut później wysiadała z samochodu przy swojej ulubionej plaży na którą zawsze chodziła z przyjaciółmi. Poszła w ich stałe miejsce i się rozłożyła. Spędziła tam czas do piętnastej, słuchając muzyki, dała też kilka autografów swoim fanom, jednak nikt jakoś specjalnie jej nie nachodził. Była w domu trochę przed szesnastą, co oznaczało, że musi się szybko wykąpać i ubrać ładnie do obiadu. Demi przez chwilę się zastanawiała kim są ci goście, jednak szybko o tym zapomniała, gdy zdała sobie sprawę, że dawno nie pisała do fanów i musi to nadrobić.
„Cześć moi kochani. Przepraszam was, że dawno nie dawałam znaku życia, ale miałam bardzo pracowity tydzień. Nie martwcie się, ze mną wszystko w jak najlepszym porządku. Byłam nawet dzisiaj na plaży i trochę się opaliłam. Muszę kończyć, bo przychodzą do mnie na obiad jacyś tajemniczy goście. Dam znać jak będzie po. Kocham was.”
@ddlovato

Wcisnęła Tweet i wpis się załadował na konto dziewczyny. Gdy kończyła się przygotowywać usłyszała dzwonek do drzwi i głosy. Wyszła z pokoju i idąc na dół próbowała zidentyfikować, do kogo one należą. „Nie. To nie możliwe. To nie może być prawda.”- pomyślała, gdy tylko poznała głosy swoich gości. Zdenerwowana zeszła na dół i wtedy jej przypuszczenia się sprawdziły. Gdy schodziła z kilku ostatnich schodków, wszystkie głowy odwróciły się w jej stronę.
-Dzień dobry.- przywitała się z rodzicami Gomez. Tak, właśnie od Seleny Gomez. Tej samej która odwróciła się od przyjaciółki, gdy ta jej najbardziej potrzebowała. Oczywiście sama zainteresowana też przyszła. Spojrzały na siebie w tym samym momencie.
-Selena.- powiedziała nasza Demi.
-Cześć Dems.- przywitała się z nią dziewczyna.
-Nie mów tak do mnie. Do „Dems” mają prawo tylko przyjaciele, a ty straciłaś ten tytuł jakiś czas temu.- odpowiedziała jej chłodno.
-Demi, ja..- zaczęła mówić, lecz ta jej przerwała.
-Przestań Selena. Nie chce o tym rozmawiać. Dla mnie to koniec.- powiedziała i skierowała się w stronę jadalni, gdzie czekało już jedzenie. Reszta domowników i gości poszła za jej przykładem i chwilę później wszyscy już jedli posiłek, rozmawiając. A raczej rodzice dziewczyn rozmawiali, a one siedziały cicho nie patrząc na siebie. Gdy Demi skończyła jeść i chciała odejść od stołu odezwała się jej matka.
-Demetrio, weź proszę Selenkę do siebie do pokoju.
-Ale… - chciała zaprotestować i równo z nią odezwała się Selena. Jednak matka Demi nie chciała słyszeć sprzeciwu.
-Idźcie do pokoju.- rozkazała i wróciła do rozmowy z gośćmi. Demi tylko spojrzała wściekła na matkę. I powiedziała dziewczynie w swoim wieku, żeby szła za nią. Po dwóch minutach były na miejscu. Pierwsza w drzwiach przeszła Selena, a później właścicielka pokoju, zamykając za sobą drzwi.
-Demi.- powiedziała cicho dziewczyna, jakby bojąc się, że ta druga jej coś zrobi.
-Co?- zapytała oschle.
-Dasz mi coś powiedzieć?- spytała z nadzieja w głosie czarnowłosa.
-Tsaa, mów.- zgodziła się nasza kochana Demi.
-Wtedy jak, no wiesz. Jak poszłaś do ośrodka, jak się dowiedziałam co się stało i w jakim byłaś stanie. Całkowicie spanikowałam, bałam się tego. Stchórzyłam, bo nie wiedziałam jak zareagować. Potrzebowałaś mnie, a ja najzwyczajniej w świecie spanikowałam i cie zostawiłam. Demi, tak strasznie cie przepraszam. Nawet nie wiesz ile razy chciałam cie przeprosić, już miałam dzwonić, ale się powstrzymałam, bo się bałam twojej reakcji. Nie wiedziałam, czy odbierzesz. Bałam się, że jeśli nie, to nie będzie odwrotu, że cie stracę. Czekałam, aż wyjdziesz z ośrodka. Chciałam od razu do ciebie dzwonić i tak też zrobiłam, ale zmieniłaś numer. I nic z tego nie wyszło, Twittera usunęłam, więc tam też nie było kontaktu. I wtedy wpadłam na genialny pomysł. Przecież nasze mamy się znają i dawno nie widziały. Podpuściłam mamę, żeby zadzwoniła do twojej i zaproponowała spotkanie. Byłam prawie pewna, że ty także będziesz, więc wybrałam się z rodzicami. Demi, naprawdę żałuję tego, że cie zostawiłam. To był największy błąd mojego życia. Straciłam najlepszą przyjaciółkę. Proszę, wybacz mi.- mówiła przez łzy.- Nie mówię, że mamy od razu być takimi przyjaciółkami jak kiedyś, ale chciałabym chociaż mieć z tobą jakikolwiek kontakt. Proszę.- skończyła mówić, była bliska rozpłakania. A Demi, no właśnie. Demi, siedziała na łóżku naprzeciwko byłej przyjaciółki i zastanawiała się nad jej słowami. „Wybaczyć, czy nie wybaczyć. Joemu wybaczyłam, a skrzywdził mnie bardziej. Byłoby niesprawiedliwie, gdybym mu wybaczyła, a Selenie nie. O matko.” myślała tak przez kilka minut, aż w końcu się odezwała.
-Powiedziałam mu, że ma sobie kogoś znaleźć.- Selena przez chwilę zastanawiała się o co chodzi, ale szybko zrozumiała i już wiedziała, że Demi jej wybaczyła.
-Dziękuję Dems. Dziękuję, że mi wybaczyłaś.- powiedziała rozklejając się czarnowłosa, przytulając Demetrię, a ta odwzajemniła uścisk.
-Nie masz za co dziękować. Byłyśmy jak siostry i chciałabym, żeby nadal tak było.- wyznała.
-Ja też, Dems.- Selena lekko się uśmiechnęła, ale jej uśmiech zszedł, gdy uświadomiła sobie co takiego powiedziała jej (znowu) przyjaciółka.- Jak to żeby znalazł sobie kogoś?!- krzyknęła zaskoczona, tym co do niej dotarło.
-Ej, nie krzycz. No normalnie któregoś dnia wieczorem zadzwonił do mnie i zapytał czy może wpaść porozmawiać…- i tak Demi opowiedziała przyjaciółce co się wtedy stało i co czuła. Czarnowłosa wysłuchała tego w milczeniu i skupieniu. Gdy skończyła mówić, czekała na reakcję dziewczyny.
-Ale ty go kochasz! I tak po prostu chcesz, chcesz widzieć go z inną? Dems, tak nie można. Katujesz się psychicznie. Musisz mu powiedzieć prawdę!- lekko podniosła głos.
-Przecież powiedziałam mu, że go kocham, ale nie chce się na razie wiązać. Sel nie chce znowu się pakować w związek z nim, pamiętając co się stało ostatnim razem i do czego to doprowadziło. Co prawda, to po części nie była jego wina, ale skrzywdził mnie. – wyznała Demetria.
-Słuchaj jeśli uważasz, że to najlepsze wyjście to okej, ale przemyśl to jeszcze.- poprosiła przyjaciółkę. I wtedy usłyszały wołanie mamy Seleny, że już wracają do domu. No i dziewczyny musiały się pożegnać. Przytuliły się na dowidzenia i czarnowłosa wyszła z pokoju przyjaciółki, a następnie z domu wsiadając do samochodu rodziców. No więc Demi została sama w pokoju, przebrała się z luźne dresy, bluzkę na ramiączkach i tak jak obiecała napisała do fanów.

„Hej. Goście już poszli, powiem wam, ze spodziewałam się każdego, ale nie tej właśnie rodziny. Nie to nie bracia Jonas, ale ktoś równie mi kiedyś bliski. Moja przyjaciółka Selena. Otóż tak. Panna Gomez wpadła dzisiaj z rodzicami do mnie na obiad. I muszę wam się do czegoś przyznać. Pogodziłyśmy się. Zgadza się, Demi+Selena comes back. :D Powiem wam, że nawet się cieszę. Wyjaśniłyśmy sobie wszystko. No to nie będę was dalej zanudzać. @jonasbrothers miłej zabawy w Nowym Yorku, bo jeszcze tam jesteście, prawda?”
@ddlovato

Wpis się załadował i kilka sekund później Demi zobaczyła wpis z nią w roli głównej.

„@ddlovato. Tak jesteśmy jeszcze w NY, ale jutro wieczorem po koncercie wracamy do L.A. Cieszę, że miedzy Tobą i Seleną jest okej. I jeszcze raz dzięki za „życzenia dobrej zabawy”
@joejonas

Gdy to przeczytała uśmiechnęła się lekko i poszła usiąść na balkon. Posiedziała tam kilkadziesiąt minut, a gdy wybiła godzina dwudziesta druga i zrobiło się chłodno wróciła do pokoju, zabrała piżamę i poszła się wykąpać. Kąpiel trwałaby dłużej gdyby nie telefon… Kto dzwonił? Oczywiście któryś z Jonasów.
-Tak?- odebrała lekko zirytowana.
-Heej?- powiedział niepewnie Nick.- Znowu przeszkodziłem w kąpieli? Dems, przepraszam. Zadzwonię później jak chcesz.- zaproponował.
-Nie, nie. W porządku, mów po co dzwonisz.- powiedziała siadając wygodniej w wannie.
-Nic konkretnego. Prosiłaś, żebyśmy dzwonili co jakiś czas. No, a że w tygodniu wszyscy byliśmy zawaleni robotą, to postanowiłem zadzwonić chociaż dzisiaj.- wyznał zgodnie z prawdą.
-Oh. To miło z twojej strony Nicky. Co u was słychać?- zapytała leciutko się uśmiechając.
-Dużo roboty było. Próby, koncerty, nagrania w studiu. Mało czasu, dużo obowiązków. Ale to właśnie kochamy, prawda?- zapytał retorycznie.
-Zgadza się. To całkiem fajne, jak się wpadnie w ciąg, to czas szybko leci.- przyznała.
-Noo. A co u ciebie Dem?- zapytał chłopak.
-A nawet w porządku. Studio, dom, studio, dom. W kółko to samo.- powiedziała lekko się krzywiąc.
-Rutyna, co? Widziałem, że pogodziłaś się z Seleną.- zauważył Nick.
-No tak. Dzisiaj, wpadła do mnie z rodzicami. Przeprosiła, wytłumaczyła i wybaczyłam. No a co miałam zrobić. Byłyśmy jak siostry. Tak samo wybaczyłam twojemu bratu.- wyznała.
-Wiem Dem. Rozumiem cie. No dobra przyjaciółko, pewnie siedzisz już w zimnej wodzie.- zmienił temat.- Więc kończę, bo się jeszcze przeziębisz. Do zobaczenia i słodkich snów Dems.- pożegnał się.
-Pa Nicky. Jak zawsze się o mnie troszczysz. Buziaki dla wszystkich.- pożegnała się. Gdy skończyli rozmowę, Demi wyszła z wanny, założyła piżamę i poszła do łóżka spać.


Cześć. Jest wpół do drugiej w nocy,a jednak dodaje nowy rozdział. Przepraszam Lonkaaa, że nie dodałam wczoraj wieczorem, ale wujek musiał mi naprawić laptopa i dopiero teraz skończył. Mam nadzięję, że wam się spodoba i obiecuję, że jutro, a raczej dzisiaj dodam nowy. Nie wiem, czy popołudniu, czy wieczorem, ale dodam. Miłego dnia, bo pewnie czytacie to rano, a nie w nocy. A jeśli teraz ( w co wątpię), to słodkich snów. :) P.s. Przepraszam za błędy jeśli takie są.

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 29

Poniedziałek. Poranne, jeszcze słabe promienie słońca oświetlają ulice Los Angeles. W domu niedaleko centrum miasta przez odsłonięte okno promyki oświetlają łóżko dziewczyny, wybudzając ja ze snu o księciu. Brunecie z czekoladowymi oczami. Szczegóły snu są ściśle tajne, lecz mogę wam powiedzieć, że był to magiczny moment w życiu księżniczki o imieniu Demi.
Tak więc, nasza bohaterka wstała z łóżka, zabrała ubrania z szafy i poszła do łazienki w celu ubrania się i pomalowania. Gdy po czterdziestu minutach wyszła z pomieszczenia zabrała łóżka swoją torebkę, zeszła do kuchni po jabłko, napój energetyzujacy i wyszła z domu. Pod nim stal już jej kierowca, przywitali sie i pojechali do studia Hollywood Records, aby pracować nad trzecią płyta dziewczyny. Dotarła tam po dwudziestu minutach, bo wyjątkowo na ulicach L.A. nie było korków. Ponieważ Demi miała jeszcze kilka minut do godziny dziewiątej poszła do baru po kawę i powoli ruszyła do swojego pokoju nagrań. Dotarła tam na czas, przywitała sie z managerem i zespołem i zaczęli nagrywać. Dzisiaj pracowali nad Give you heart a break. Około dwunastej kończyli już wokal naszej bohaterki, gdy zadzwonił jej telefon.
-Halo-odebrała nie patrząc na to kto dzwoni.
-Czesc Dems-przywitał się Nick.
-Nicky, cześć. Stało się coś?- zapytała z niepokojem.
-Nie, nie. Chciałem się tylko pożegnać. Za chwilę wylatujemy do Nowego Yorku. Pomyślałem, że chcialabys.wiedzieć.-powiedział chłopak, a dziewczyna niemal widziała jak jej przyjaciel sie uśmiecha.
-Dzięki za telefon. Ale właśnie. Nie mieliście lecieć wczoraj? Jakim cudem byliście z nami cały dzień?- zapytała uświadamiając sobie, że przecież bracia Jonas mieli jechać wczoraj o czternastej.
-No mieliśmy, ale odwołali nasz lot.-odpowiedział na pytanie przyjaciółki.
-Aaa. No to wszystko.wyjaśnia. szczęśliwego lotu Nicky, pozdrów wszystkich tam. I napisz chociaż jak będziecie na miejscu.-Poprosiła.
-Dzięki Dems, napewno napiszę. Pa Dem, trzymaj się.
- Narazie Nicky.
Gdy się rozlaczyli Demi wróciła do nagrywania i tak zlecial jej cały dzień, z małymi przerwami na jedzenie i picie. Koło godziny dziewietnatej nasza bohaterka byla w domu i ze zniecierpliwieniem czekała na znak życia od przyjaciół. Gdy już miała do nich pisać, jej telefon zaczął wibrowac, powiadamiajac o tym, że ktoś dzwoni.
-Nick!-krzyknęła.-Co tak długo.-zapytała z wyrzutem.
-Przepraszam Dem, ale lot się opóźnił i przed chwilą wylądowaliśmy.-wytłumaczył przepraszając.
-No dobra, ale martwiłam się.-wyznała.
-Wiem, kochana jesteś.
-No dobra, a jak lot?-zapytała ziewajac.
-Dobrze, bez komplikacji. Demi idź spać. Słyszę, że jesteś zmęczona.- zauważył.chłopak.
-No jestem. Dzięki Nick i odezwijcie się czasem.-poprosiła.
-Oczywiście. Narazie Dem, słodkich snów.- pożegnał się.
-Papa Nicky.- gdy się rozlaczyli nasza bohaterka wzięła szybką kąpiel i położyła się do łóżka spać.



 Hejka. Pisałam ten rozdział w szkole i szczerze mówiąc nie do końca mi się podoba. Jeszcze kilka dni i przerwa świąteczna, a co się z tym wiarze od niedzieli trochę, kilka rozdziałów wiecej. No wiecie, częściej będę cos dodawac. Mam nadzieje, że wam sie spodoba.


PS. Cześć wam, z tej strony przyjaciółka autorki tego przecudownego wpisu :D Poprosiła mnie abym dodała ten wpis, ponieważ sama nie ma dostępu do internetu, a jak już ma to jej internet zasuwa z prędkością żółwia :P   No i tyle wiec miłego czytania :)







piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 28


Po tej rozmowie Demi położyła się na łóżku i postanowiła posłuchać muzyki. Jak się okazało nasza bohaterka zasnęła. Obudziła się koło dziewiętnastej i postanowiła poinformować przyjaciół o swojej decyzji w sprawie płyty. Nie zadzwoniła jednak do nich, za to zalogowała się na Twittera.

„@jonasbrothers, @nickjonas @joejonas @kevinjonas.  Długo myślałam i skonsultowałam to z kilkoma osobami i postanowiłam zgodzić się na waszą propozycję. Musimy się koniecznie spotkać w czwórkę i omówić szczegóły.”
@ddlovato

Wcisnęła Tweet i wpis się załadował. Kilka sekund później zobaczyła odpowiedź.

„@ddlovato to świetnie! Jestem taki szczęśliwy, że pomimo wszystko się zgodziłaś.”
@nickjonas

Więcej nie zdążyła przeczytać, ponieważ jej telefon się rozdzwonił.
-Halo.- odebrała
 -Tak się cieszę! Boże, Dems. Nie sądziłem, że jednak się zgodzisz. Tak się cieszę! Nawet nie zdajesz sobie sprawy. Nasza płyta będzie niesamowita, już wiem jak ją nazwiemy, znaczy jeśli się zgodzicie, ale chcesz znać? „Demi Lovato and the Jonas Brothers time”. Super, nie? Powiedz, że super!- gadał jak nakręcony nie kto inny jak Joseph Jonas.
-Joe, uspokój się!- próbowała uspokoić trochę kolegę.- Wdech i wydech.- poleciła.
-Już, dzięki Dems. Już się uspokoiłem.- powiedział uradowany chłopak.
-A i Joe. Myślę, że nazwa płyty, jest bardzo ciekawa.- powiedziała dziewczyna z uśmiechem na ustach.
-Naprawdę? Cieszę się.- wyznał.
-No dobra, to wszystko?- zapytała chłopaka.
-Tak, chyba tak. Jeszcze raz dzięki Dem, że się zgodziłaś.- powiedział na pożegnanie.
-Pa Joe.- pożegnała się i rozłączyła.
Gdy to zrobiła wróciła na Twittera, gdzie czekała na nią wiadomość.

„Cieszymy się @ddlovato, że rozpatrzyłaś naszą propozycję pozytywnie. To będzie niesamowity czas w naszym życiu”
@jonasbrothers

Nie odpisała już nic nikomu, po prostu poszła do łazienki, wykąpała się i położyła się do łóżka spać.
Następnego dnia koło godziny jedenastej rano Demi obudziły promienie słoneczne, a że była niedziela to gdy tylko się ubrała i pomalowała, poszła do kuchni zjadła śniadanie i poszła po siostrę.
-Hej Mad.- przywitała się wchodząc do pokoju młodszej dziewczynki.
-Cześć Dem. Co jest?- zapytała dziesięciolatka.
-Zastanawiałam się, czy chcesz iść ze mną na lody.- zaproponowała.
-Pewnie. A z Jonasami?- zapytała mała z nadzieją w głosie.
-Niestety raczej nie.- przyznała starsza panna Lovato.
-Oh. No trudno, ale i tak możemy iść.- powiedziała z uśmiechem dziewczynka.
-To super. Za dziesięć minut na dole.- poinformowała siostrę wychodząc z pokoju. Gdy dochodziła do swojego królestwa zadzwonił jej telefon.
-Co jest Nicky?- zapytała na powitanie.
-Cześć Dem. Zastanawialiśmy się z chłopakami, czy nie chcesz zabrać Mad na obiecane lody z nami.- zaproponował nieświadomy tego, że dziewczyny przed chwilą to planowały.
-Właśnie za chwilę idziemy na lody. Mad pytała, czy będziecie, ale powiedziałam, że nie, bo nie wiedziałam.- wyznała.
-Spoko Dem, to nie mów jej. Udajmy, że wpadliśmy na siebie przez przypadek.- zaproponował przyjaciółce.
-No dobra.- dziewczyna zgodziła się.- My będziemy tam za dwadzieścia minut.- poinformowała chłopaka.
-Super, my też tak jakoś będziemy. To na razie Dem.- pożegnał się.
-Pa Nicky.- powiedziała i rozłączyła się. Zabrała swoją torebkę i zeszła na dół, gdzie czekała już jej siostra.
-Idziemy?- zapytały obie jednocześnie po czym się zaśmiały i wyszły z domu idąc powoli w kierunku lodziarni. Dotarły na miejsce po dziesięciu minutach, nigdzie nie było śladu Jonasów, dlatego zamówiły lody i usiadły na ławeczce w parku. Kilka minut później ktoś do nich podszedł i pierwszy odezwał się najmłodszy chłopak.
-No, no, no. Kogo my tu mamy. Cześć Dem, cześć Mad.- przywitał się Nick, przytulając dziewczyny na powitanie. W jego ślady poszli jego bracia.
-Co wy tu robicie?- zapytała Madison- Demi mówiła, że was nie będzie.- powiedziała patrząc z wyrzutem na starszą siostrę.
-Nie planowaliśmy się spotkać. Nawet nie wiedzieliśmy, że tu jesteście. Poszliśmy na lody, patrzymy, a tu wy, no i postanowiliśmy się przywitać.- wytłumaczył Joe z uśmiechem patrząc to na Demi, to na Mad.
-No dobra. Powiedzmy, ze wam wierze.- powiedziała podejrzliwie Madison.
-Dobra, nie marudź już tak.- odezwała się dziewiętnastolatka.- Jak już tu jesteśmy to posiedźmy razem i będziemy mieli z głowy obiecane Madison lody.
-Dobry pomysł.- poparł ją Joe. Spojrzeli na siebie z uśmiechem, ale prawie natychmiast odwrócili wzrok.
Resztę dnia do godziny dziwiętnastej spędzili na wygłupach, w porze obiadu byli na pizzę, później znowu na lody. Dobrze się bawili, między Joe, a Demi było stosunkowo dobrze. Wieczorem Jonasi odprowadzili dziewczyny do domu. Tak minęła piękna niedziela, ostatni dzień weekendu. Demi i Madison, poszły do swoich pokoi i o dwudziestej pierwszej leżały w łóżku śniąc o czymś co zostanie dla nas tajemnicą.


No hejka. Niespodzianka, jest nowy, dość króciutki rozdział. Ten już mniej mi się podoba, ale no coż. Trzeba coś dodawać, nie? To już napewo wszystko na dzisiaj, wiec słodkch snów.

Rozdział 27


-Okej.- zgodził się i  wyszedł cicho z pokoju dziewczyny.
Tak więc Demi została sama w pokoju, położyła się na łóżku i płakała. W nocy prawie nie spała, co chwile budziła się, aby wylać jeszcze większą ilość łez. Dlatego, gdy nastał ranek, a dziewczyna wyglądała jak zombie, zadzwoniła do swojego managera, że dzisiaj nie przyjdzie nagrywać.  Pytał co się stało, bo słyszał głos gwiazdki. Ta tylko powiedziała, że gardło ją boli i zobaczą się w poniedziałek o dziewiątej w studiu. Dzień minąłby spokojnie, gdyby o jedenastej nie zadzwonił Nick.
-Halo.- odebrała.
-Cześć Demi.
-No cześć, co się stało?- zapytała po krótkiej wymianie uprzejmości.
-To chyba ja powinienem zapytać ciebie co się stało. Wytłumaczysz mi proszę, dlaczego masz taki dziwny głos, dlaczego Joe wczoraj wieczorem wyleciał z domu jak poparzony mówiąc, że jedzie do ciebie. A jak wrócił nad ranem, to był kompletnie pijany i załamany. Powtarzał w kółko, że stracił wszystko przez swoją głupotę i że nic już nie ma sensu?- powiedział lekko podnosząc glos, jednak opanował się.- Demi powiesz mi co się stało?- poprosił.
-Jeśli bardzo chcesz wiedzieć.
-Chce.- zapewnił przyjaciółkę.
-Dobrze, możesz tu wpaść?- zapytała chłopaka.
-Jasne, będę za dwadzieścia minut.- zgodził się i  rozłączył.
No więc nasza bohaterka ruszyła do łazienki w celu zmycia resztek wczorajszego wieczornego makijażu i zrobienia nowego. Później wyszła z łazienki i usiadła na łóżku czekając na przyjaciela. Dziesięć minut później usłyszała dzwonek do drzwi i rozmowę Nicka z jej matką. Chwilę później drzwi do pokoju dziewczyny się otworzyły, a w nich stanął dziewiętnastolatek.
-Cześć Dems.- przywitał się podchodząc i lekko przytulając ją.
-Cześć Nicky. Siadaj.- zaproponowała pokazując na łóżko.
-To teraz mi wytłumaczysz co się stało?- zapytał uważnie przyglądając się dziewczynie.
-Okej. No więc wczoraj wieczorem Joe zadzwonił do mnie, przeszkadzając mi w kąpieli i zapytał czy możemy pogadać, zgodziłam się….- tak Demi opowiedziała przyjacielowi cały wieczór ze szczegółami. Pod koniec się popłakała, więc chłopak przytulił ją mocno i nie puszczał, aż się nie uspokoiła.
-Demi, nie rozumiem.- wyznał.- Kochasz go?
-Tak.- odpowiedziała przez łzy.
-To w takim razie dlaczego nie chcesz spróbować, widząc, że mu zależy.
-Bo nie chcę znowu cierpieć. Nie chcę wyjść na taką, co od razu się zgadza na wszystko, co zaproponuje jej chłopak, którego kocha. Stwierdziłam, że powinien sobie kogoś znaleźć. Wiem, że to boli i jego i mnie, ale po prostu nie chciałam, żeby marnował sobie życie czekając na mnie. Nawet nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będę gotowa na związek z nim. Nie po tym jak mnie skrzywdził.- odpowiedziała na pytanie, którego tak naprawdę Nick nie zadał. Już się nie przytulali, siedzieli obok naprzeciwko siebie na łóżku i patrzyli jedno na drugie.
-No dobrze. Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej, to nie mam nic do gadania w tej kwestii. Jednak pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Na nas wszystkich możesz liczyć.
-Wiem, Nicky, wiem.- powiedziała lekko się uśmiechając.
-No dobra, Demi. To teraz opowiadaj.- poprosił.
-A co?- zdziwiła się dziewczyna.
-No czy zastanowiłaś się nad naszą propozycją.- odpowiedział na pytanie wygodnie siadając na łóżku.
-Tak, zastanowiłam się. Już prawie zadecydowałam, ale chciałabym porozmawiać o tym jeszcze z Mitchem.- odparła zgodnie z prawdą, uśmiechając się do przyjaciela.
-No dobra. To czekamy na odpowiedź z niecierpliwością.- także się uśmiechnął spoglądając na zegarek.- Dobra, Dems. Muszę lecieć.- powiedział smutniejąc trochę.
-Nie  ma sprawy Nicky. Dzięki, że wpadłeś i mnie wysłuchałeś.- podziękowała pożegnali się i dziewiętnastolatka odprowadziła przyjaciela do drzwi.
Gdy wróciła do pokoju, wzięła gitarę, notes z piosenkami, pióro, a ponieważ pogoda za oknem była bardzo ładna wyszła na balkon i usiadła na ciepłej podłodze, opierając się o barierki. Na początku nie grała żadnej konkretnej melodii, lecz po dłuższej chwili na myśl przyszła jej melodia i słowa piosenki, którą nagra na swojej trzeciej studyjnej płycie.
It’s probably what’s the best for you
I only want the best for you
and If I’m not the best
then you’re stuck
I tried to sever ties
and I ended up with wounds
like you’re pouring salt in my cuts
And I just run out of band aids
I don’t even know where to start
cause you can bandage the damage
you never really can fix a heart
Na tym skończyła, weszła do pokoju, gitarę odłożyła na miejsce, wzięła do ręki swój telefon i postanowiła zadzwonić.
-Halo?- odezwał się po kilku sygnałach głos po drugiej stronie.
-Cześć.- powiedziała nieśmiało.
-Demi? Cześć, stało się coś?- zapytał zmartwiony chłopak. teraz wszyscy się pewnie zastanawiają do kogo zadzwoniła nasza kochana Demetria.
-Możesz chwilę pogadać?- zapytała kolegę. Ach tak. Już wam mówię, dzwoniła do Logana. Logana Hendersona z Big Time Rush.
-Jasne, mam chwilkę. Mów co się stało. Dawno nie rozmawialiśmy, już myślałem, że o mnie zapomniałaś.
-Nie, no coś ty. Jak mogłabym zapomnieć, po prostu byłam w ośrodku, no i nie miałam jak się skontaktować.- tłumaczyła się dziewczyna.
-Spoko Dems. Nie ma sprawy, to co się stało?
- Chciałam cie zapytać o zdanie w pewnej sprawie.- zaczęła.
-No to mów.- zachęcił ją, a Demi niemal widziała, jak chłopak się uśmiecha.
-Dostałam propozycje nagrania płyty.-wyznała.
-To super! Od kogo?- zapytał z ciekawością w głosie.
-No właśnie w tym problem.- powiedziała.
-No mów, nie może być tak źle.
-Od Jonas Brothers.- powiedziała cicho.
-Oh, to już wiem, dlaczego masz wątpliwośc
-No właśnie. Co o tym sądzisz?- zapytała kole
gę o zdanie.
-Myślę, że powinnaś się zgodzić. To twoi przyjaciele, byłaś z Joe, ale to zakończony rozdział i myślę, że powinnaś zrobić to dla fanów.- powiedział swoje zdanie. Demi siedziała chwilę nie odzywając się.- Ej Dems, jesteś tam?- zapytał Logan
 -Tak, jestem.- potwierdziła.
-No dobra, to przyjmiesz ich propozycje?- zapytał.
-Myślę, że tak.- zgodziła się lekko uśmiechając.
-No i prawidłowo młoda.- ucieszył się.
-Dzięki Logan, zawsze umiałeś mi pomóc.- podziękowała.
-Nie ma za co, Dem.
-Poważnie, pomogłeś mi. Zgadamy się jakoś niedługo na kawę?- zapytała z nadzieją.
-Jasne!- ucieszył się.- Dems muszę kończyć. Zdzwonimy się, dobra?
-Pewnie. To na razie.- pożegnała się.
-Pa kochana.- powiedział i się rozłączył.
Po tej rozmowie Demi położyła się na łóżku i postanowiła posłuchać muzyki.



Cześć. Dawno mnie nie było. Jestem dzisiaj u kuzynki i ją pilnuję, dlatego mam dostęp do internetu i mogę wam dać nowy rozdział. Nie jest jakiś specjalnie super, ani długi, ale nawet go lubię. Następny dodam jak go napiszę, będę miała internet i dostęp do laptopa. Pozdrawiam i miłego wieczoru. :)

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 26


Jechały dłużej, ponieważ stały w korku w centrum miasta. Weszły do domu i każda z dziewczyn skierowała się do swojego pokoju. Gdy Demi weszła do siebie, podłączyła Ipoda do głośników i puściła głośno muzykę, następnie włączyła laptopa i zalogowała się na Twittera. Weszła na swój profil i zaczęła czytać wiadomości od fanów. Te o które prosiła w sprawie propozycji od znanego zespołu. Wiele ludzi pytało o jaki zespół chodzi, było dużo wiadomości w stylu „tak”, lub „nie”. Jednak znaleźli się też tacy, co mówili dziewczynie jak bardzo ją kochają i jak fajnie było ją widzieć na koncercie Jonas Brothers dzień wcześniej. „Jonasi mieli rację. Fani naprawdę byli zadowoleni, z wczorajszego koncertu”- pomyślała sobie. „Może powinnam się zgodzić na ta płytę, no bo w końcu zaproponowali mi to przyjaciele. Poza tym, to dla fanów. Uwielbiają jak śpiewamy i występujemy razem.” Demi rozmyślała o tym jeszcze długo, a koło dwudziestej poszła do łazienki nalać sobie wody do wanny. Gdy ta była pełna, dziewczyna rozebrała się i weszła do środka. Telefon wzięła ze sobą, co było błędem, bo pięć minut później zadzwonił nie kto inny jak jeden z Jonasów.
-Halo.- odebrała zrezygnowana Demi.
-Cześć Dems.- przywitał się wesoło Joe.
-Co chcesz?- zapytała ostro.
-Uuu. Demi, spokojnie.- powiedział już mniej weselej.- Co się stało?- zapytał.
-Nic, po prostu siedzę w wannie i znowu mi przerywacie relaksującą kąpiel.- odpowiedziała na pytanie chłopaka.
-Ups. Przepraszam Dems.
-Trudno. To co chciałeś?- dopytywała, już trochę milej.
-Pogadać.-wyznał.
-O czym?- zainteresowała się dziewczyna.
-Ogólnie i trochę o nas.- powiedział cicho.
-Eee. Joe, ale przez telefon? Nie uważasz, że to trochę dziwne?- zapytała zdziwiona powodem dla którego dzwonił jej były chłopak.
-No wiem, że to dziwne. Dzwoniłem, żeby zapytać, czy możemy się spotkać.
-Ale teraz?- upewniła się.
-A mógłbym wpaść?- zapytał z nadzieją.
-No cóż. Myślę, że tak. Ale lepiej, żeby nikt cie nie zobaczył. Szczególnie moja matka.- poinformowała go.
-Dems, co się dzieje?- zmartwił się.
-Pogadamy jak przyjdziesz.- powiedziała.- Za ile będziesz?- zapytała jeszcze zanim się rozłączyli.
- Myślę, że dwadzieścia minut maksymalnie. Mam wejść tak jak kiedyś?- zapytał.
-Masz na myśli przez balkon?
-Tak.- potwierdził jej domysły. A Demi niemal widziała jak się uśmiecha przypominając sobie tamte czasy jak byli razem i Joe zakradał się do niej w nocy.
- W takim razie do zobaczenia.- powiedziała i się rozłączyła. Gdy skończyli rozmawiać  wyszła z wanny, włosy związała w wysokiego kitka, rzęsy lekko pomalowała tuszem, ubrała bieliznę, krótkie błękitne spodenki i czarną bluzkę na ramiączkach. Założyła kapcie i weszła do siebie do pokoju, ściszyła muzykę i usiadła na łóżku. Kilka minut później usłyszała pukanie w szybę, odwróciła się i ujrzała Joe stojącego na balkonie. Podeszła drzwi i go wpuściła.
-Wchodź Joe.- powiedziała uśmiechając się lekko.
-Cześć Dems.- przywitał się wchodząc do środka.
-Siadaj na łóżku.- tak jak zaproponowała koledze, tak też sama zrobiła.
Usiedli na łóżku Demi podwinęła nogi pod brodę i patrzyła na przyjaciela, czekając, aż zacznie mówić. Jednak nie zapowiadało się na to, że chłopak pierwszy zacznie rozmowę.
-Joe. Chciałeś o czymś porozmawiać.- zaczęła.
- Tak, zgadza się.- potwierdził.
-Więc?- zapytała dziewczyna po chwili ciszy.
-No to powiedz co się dzieje z tobą i twoją mamą.- poprosił.
-Poważnie? O tym chcesz rozmawiać?- spytała niedowierzając.
-Nie, ale myślę, że to najlepszy początek rozmowy.- wyjaśnił.
-A. No dobra. Kłócę się z nią od momentu kiedy pojechałam na wasz, nasz wspólny koncert…- zaczęła tłumaczyć i opowiedziała mu całą historię o włosach, o koncertach i o tym, że jest nieodpowiedzialna w stosunku co do Madison.
-Zwariowała?- oburzył się Joe.- Jak mogła nie wiedzieć gdzie jest jej córka.
-No właśnie, czasem mam wrażenie, że to ja jestem matką Madison, a nie ona.
-Bo ty się nią bardziej zajmujesz, niż jej matka. Nic dziwnego, że młoda jest tak do ciebie przywiązana.- powiedział z uśmiechem, który Demi odwzajemniła. Jednak po chwili humor chłopaka się zmienił.
- Co jest Joe?- zapytała z troską.
-No bo. Chciałem. Bo ja.- zaczął się jąkać.
-Joe wyluzuj i powiedz.- uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco.
-No dobra.- zaczął.- Bo chodzi o to, że. Dems, co jest między nami?- zapytał. Demi stwierdziła, że to jest bardzo dobre pytanie. „Dobre pytanie. Co jest między mną, a Joe. Kocham go, zerwał ze mną, sprawił mi wiele bólu, ale ostatnio zbliżyliśmy się do siebie w jakiś tam sposób. No i wytłumaczył mi wszystko co się działo jakiś czas temu.”- tak się zamyśliła, że nie widziała Joe, mówiącego do niej.
-Demi!- podniósł lekko głosi wtedy się ocknęła.
-Tak?- zapytała.
- Zamyśliłaś się.- wytłumaczył lekko się uśmiechając.
-Tak, racja. Przepraszam. Pytałeś co jest między nami. Joe nie wiem, naprawdę. Bo skrzywdziłeś mnie i to bardzo, ale z drugiej strony wytłumaczyłeś mi to, przeprosiłeś i ci wybaczyłam. No i pozwoliłam ci się do mnie zbliżyć przez te kilka dni.- powiedziała nie patrząc na niego.
-Dem, spójrz na mnie.- poprosił. Gdy tego nie zrobiła, podniósł jej głowę do góry łapiąc ją za podbródek.- Demi.- teraz mu popatrzyła w oczy.- Powiedz mi tylko, czy mam szanse. Nie nalegam, żebyśmy już teraz byli razem. Ale powiedz mi czy mam jakiekolwiek szanse, czy mam sobie dać spokój.- jego głos był przygaszony, ale szczery. Czekał na odpowiedz kilka bardzo długich minut, ale w końcu się doczekał.
-Joe, jaa. Myślę, że tak. Ale nie jestem gotowa. Po wyjściu z ośrodka postanowiłam, że nie będę się z nikim umawiać przez pół roku, może rok. A ty, naprawdę mnie skrzywdziłeś i nie chciałabym znowu tego przeżywać.- wyznała cicho. Powiedziała to, wiedziała, że będzie cierpieć. I ona i on. Ale musiała dokończyć.- Joe, myślę, że powinieneś znaleźć sobie kogoś. Nie powinieneś na mnie czekać. Nie wiem kiedy będę gotowa na jakikolwiek związek.- Powiedziała to niechętnie i ze łzami w oczach, ale tak jest lepiej. Spojrzała na niego i zobaczyła ból na jego twarzy.
-Demi, nie rób tego.- poprosił.
-Nie rozumiesz, tak będzie najlepiej.- Demi już płakała, nie powstrzymywała łez.
- Nie zgadzam się na to.- powiedział to pocałował ją, na początku się opierała, ale później poddała i oddała pocałunek. Całowali się  długo  i namiętnie, ale tą chwilę przerwała dziewiętnastolatka.
-Joe, nie powinniśmy.- powiedziała, ale chłopak jej przerwał.
-Jesteś pewna? Dems wiem, że będziesz cierpieć. Nie chcę, żebyś zrobiła jakąś głupią rzecz z tego powodu.
- Nie zrobię, obiecuję. Tak będzie dla ciebie lepiej Joe. Zostańmy przyjaciółmi, którymi byliśmy przed naszym związkiem i do teraz.
-Dobrze, jeśli tego tak bardzo chcesz. Ale pamiętaj Dems, że zawsze możesz  na mnie liczyć.- mówiąc to przytulił ją mocno. Dziewczyna mocno się w niego wtuliła.
-Dobrze, dziękuję bardzo.
-Nie ma sprawy Dem. Chyba już pójdę.- powiedział cicho smutnym głosem.
-Dobrze, dzięki, że wpadłeś.- powiedziała- Ale wyjdź normalnie, drzwiami.- poprosiła.
-Okej.- zgodził się i  wyszedł cicho z pokoju dziewczyny.



Dobry wieczór. Napisałam to przed chwilą, a że to rozdział który trochę wyjaśnia, rozstrzyga pewną sprawę. Postanowiłam, że dodam to teraz. Pewnie nikt o tej godzinie tego nie przeczyta, ale wiem, że napewno kiedyś przeczytacie. No i przepraszam, za to co napisałam wyżej, nie musiała narazie tak zakończyć ich "związek". Dobranoc. :)

Rozdział 25


Gdy to zrobiła sama poszła do siebie, wzięła szybki prysznic i położyła się spać.
Rano o ósmej trzydzieści zadzwonił budzik Demetrii, więc niechętnie zwlekła się z łóżka, podeszła do szafy i stanęła przed nią zastawiając się co ubrać. Postanowiła, że dzisiaj postawi na czarne spodnie rurki, luźną białą bluzeczkę na ramiączkach, skórzaną kurtkę i czarne buty na obcasie. Zabrała rzeczy do łazienki, do wanny wlała ciepłą wodę, dodała trochę olejków zapachowych i włączyła sobie spokojną muzykę ze swojego Ipoda. Gdy wyszła z wanny, wytarła się, założyła szlafroczek i umyła włosy. Następnie się ubrała, a blond włosy wyprostowała. O dziewiątej czterdzieści wyszła z łazienki, zabrała swoją torebkę, zapakowała do niej telefon i Ipoda, a następnie poszła do kuchni na śniadanie. Siedziała tam już jej mama, ale wymieniły się tylko grzecznościami w stylu „dzień dobry”, „miłego dnia”. O dziesiątej nasza bohaterka wyszła z domu i pojechała do studia nagraniowego, na drugim końcu miasta. Dzisiaj także była bez swojego ochroniarza, ponieważ ten poprosił o wolne. Pięć minut przed czasem, zajechała pod wytwórnię Hollywood Records, wyszła z pojazdu i skierowała się w strone wejścia do budynku. W recepcji przywitała się z Caroline, miłą, zgrabną brunetką. Weszła do windy i równo o jedenastej weszła do pokoju z napisem Demi Lovato na drzwiach. Wielu z was się zastanawia pewnie jak wygląda takie studio nagrań. Gdy się wejdzie do środka, po prawej stronie znajduje się kanapa, naprzeciwko wejścia jest szyba za którą stoją instrumenty, mikrofon i krzesełko. Przed szybą jest na kokpit, którego używa producent, majstrujący przy dźwięku i różnych takich. W środku czekał na nią już jej zespół, oraz manager.
-Cześć Jery, cześć chłopaki.- przywitała się  nimi szeroko się uśmiechając.
-Cześć Dems.- opowiedzieli wszyscy równo, co trochę rozbawiło dziewczynę.
-No dobra, to od czego dzisiaj zaczynamy?- zapytała mężczyznę w średnim wieku.
-A od czego byś chciała? Może Unbroken?- zaproponował.
-Pewnie, może być.- zgodziła się, po czym wzięła tekst piosenki, nuty i weszła za szybę. Muzyka już była nagrana, więc potrzebowali tylko wokal. Powtórzyła piosenkę kilka razy i ten kawałek płytę był gotowy. Mieli się już zabierać za kolejną piosenkę, którą była All Night Long, ale ktoś im przeszkodził. Był to nikt inny jak, oczywiście bracia Jonas. Weszli do studia jak do siebie i pomachali zdziwionej przyjaciółce, żeby do nich podeszła. Tak też zrobiła, zdjęła słuchawki i wyszła z pomieszczenia za szybą.
-Co tu robicie?- zapytała podchodząc do nich.
-A może tak jakieś cześć?- zironizował Joe.
-No cześć, cześć.- powiedziała przytulając wszystkich barci Jonas i powtórzyła pytanie patrząc na nich groźnie.- To co tu robicie i dlaczego przerywacie mi w nagraniu?
- Przyszliśmy zabrać cie na małą kawę i chcemy pogadać.- zaczął bronić siebie i swoich braci Nick, wiedział, że dziewczyna nie potrafi się długo na niego gniewać.
-Dobra, myślę, że możemy zrobić godzinę przerwy.- zgodziła się.- Dobra chłopaki. Jest trzynasta.- powiedziała patrząc na telefon i zwracając się do chłopaków z zespołu.- Myślę, ze zrobimy sobie godzinną przerwę. Widzimy się o czternastej dziesięć.- odparła uśmiechając się do nich, na co oni zareagowali bardzo entuzjastycznie.
-Dobra, to gdzie idziemy?- zapytała przyjaciół.
- Do kawiarni.- poinformował ją Joe.
-Okej, to chodźmy.- uśmiechnęła się, zakładając kurtkę i wkładając telefon do tylnej kieszeni spodni.
 Po kilku minutach byli w przytulnej kawiarence, usiedli przy stoliku oddalonym od ludzi i zamówili po gorącej czekoladzie, oraz  ciastku.
-Więc, o czym chcieliście pogadać?- przerwała ciszę dziewczyna, bracia Jonas spojrzeli po sobie i pierwszy odezwał się Kevin.
-Bo.- zaczął.- pomyśleliśmy sobie, że może chciałabyś nagrać z nami płytę.
-Co?!- zapytała zdziwiona Demetria, nie spodziewała się tego kompletnie. Patrzyła na przyjaciół z szeroko otwartą buzią i nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.-Jak to?
-No bo, po tym jak wczoraj z nami zaśpiewałaś, czytaliśmy w internecie komentarze fanów. Pisali, że fajnie było wrócić do starych czasów, że fajnie było znowu nas widzieć razem. No wiesz Jonas Brothers and Demi Lovato team.- wytłumaczył przyjaciółce Kevin uśmiechając się do dziewczyny.
-I oczekujecie ode mnie, że się teraz zgodzę?- zapytała ich.
-Nie Dems, na razie tylko proponujemy. Zastanów się nad tym na spokojnie i daj nam znać jak będziesz zdecydowana.- tym razem odezwał się Joe.
-Okej i dzięki za propozycje.- odparła Demetria uśmiechając się do nich.- No i wstaliście rano i przyjechaliście tutaj tylko dlatego, żeby mi to zaproponować?- zapytała.
-Noo tak.- powiedział Kevin zaczynając ciastko przyniesione przez kelnera chwilę wcześnie.- Mniam! To jest pyszne!- poinformował braci i przyjaciółkę z pełną buzią. A oni kierowani entuzjazmem chłopaka także zaczęli jeść no i smakowało im tak samo jak jemu.
-No dobra, Demi. To teraz ty opowiadaj jak idzie nagrywanie płyty.- poprosił dziewczynę Nick.
-A dobrze, dobrze. Mam już jedną piosenkę.- odparła dumna z siebie z uśmiechem na twarzy.
-No to super!- ucieszył się Joe, Nick dziwnie na niego spojrzał, a później przyjrzał się swojej  przyjaciółce.
-Co jest Nicky?- Demi postanowiła się dowiedzieć, dlaczego chłopak się tak na nią patrzy.
-Zastanawiałem się, czy masz już kogoś kto zaśpiewa z tobą piosenkę Together. Tą co śpiewałem z tobą na naszym koncercie.- odpowiedział na pytanie popijając już trochę chłodną czekoladę.
-Szczerze mówiąc, jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.- odparła zgodnie z prawda.-A czemu pytasz?- zainteresowała się.
-Oh, no wiesz. Zastanawiałem się, czy nie chciałabyś, żebym to ja z tobą zaśpiewał. Skoro fani słyszeli to już w naszym wykonaniu na żywo, to może chcieliby i usłyszeć wersję studyjną. Co ty na to?- zaproponował przyjaciółce.
-Myślę, że to dobry pomysł.- uśmiechnęła się do niego i spojrzała na zegar wiszący na ścianie w lokalu.- O matko! Jak  ten czas szybko leci, za dwadzieścia minut muszę być w studiu. Wybaczcie, ale muszę się zbierać.- powiedziała wstając i patrząc na przyjaciół przepraszającym wzrokiem.
-Nie szkodzi Dems, leć. My jeszcze chwile zostaniemy i nie martw się. Zapłacimy z zamówienie.- pocieszył ją Nick.
-Dzięki chłopaki, za czekoladę, ciastko no i za propozycję nagrania płyty. Zastanowię się nad tym.- obiecała. I pożegnała się z nimi lekkim przytuleniem. Gdy wyszła z restauracji ktoś ją zawołał.
-Demi!- dziewczyna słysząc swoje imię zatrzymała się, odwróciła i zobaczyła Joe, podbiegającego do niej.- Czekaj, odprowadzę cie.- powiedział uśmiechając się do niej, na co ona tylko skinęła głową na znak zgody.  Szli w ciszy kilka minut, ale w końcu Joe ją przerwał.
-Dems, co sądzisz o naszym pomyśle?- zapytał spoglądając na przyjaciółkę.
-Szczerze?- zapytała, a ten tylko kiwną głową na tak.- Myślę, że to dobry pomysł, ale nie wiem, co na to nasi managerowie, no i fani.
-Fani się na pewno ucieszą, a Jerym i tym naszym się nie przejmuj. My wszystko załatwimy.- mówiąc to puścił jej oczko.
-Zastanowię się Joe.- no i w ten sposób dotarli pod budynek wytwórni płytowej. Weszli do środka i  gdy winda podjechała wsiedli do niej.
-Wiesz, Dem? Cieszę się, że między nami jest okej.- wyznał.
-Tak ja też.- przyznała dziewiętnastolatka uśmiechając się lekko. Winda zatrzymała się na właściwym piętrze i podeszli pod drzwi.- Dzięki, że mnie odprowadziłeś.- podziękowała chłopakowi uśmiechając się.
-Cała przyjemność po mojej stronie, przyjaciółko.- niby powiedział to z uśmiechem, ale Demetrii wydawało się, ze gdy wymawiał ostatnie słowo przez chwilę jego oczy stały się smutne. Bardzo to ją zaciekawiło, ale postanowiła nie pytać o to na razie.
-To do zobaczenia. Zadzwonię do was w sprawie spotkania z Madison i w sprawie płyty jak już się nad tym zastanowię.
-Pewnie, nie ma spawy. Na razie Dem.- gdy to mówił patrzyli sobie w oczy, a chłopak widział w oczach dziewczyny niemą zgodę na pocałunek na pożegnanie. Tak też zrobił. Lekko pocałował ją w usta, uprzednio uprzedzając się, że nikt nie idzie korytarzem. Po tym krótkim pocałunku i krótkim „do zobaczenia”, każde poszło w inną stronę. Joe wrócił do braci, a Demi weszła do studia dalej nagrywać swoją płytę. Gdy skończyli wybiła godzina siedemnasta, więc dziewczyna spokojnie wróciła do domu, gdzie czekał na nią obiad zrobiony przez mamę. Przywitały się i życzyły sobie smacznego. Żadna nie pytała co się działo u drugiej w ciągu dnia, ponieważ nie miały ochoty na jakiekolwiek rozmowy ze sobą. Jednak Demi zapytała matkę gdzie jest jej młodsza siostra.
-U koleżanki, zdaje się.- odpowiedziała starsza kobieta.
-Jak to? To nie wiesz, gdzie jest Madison?!- zapytała podenerwowana.
-No nie. Mówiła, że idzie do koleżanki.
-Której?- dopytywała się dziewczyna.
-Nie wiem. Wyszła o czternastej.- opowiedziała jej matka.
-Jak do cholery, możesz nie wiedzieć do jakiej koleżanki poszła twoja córka?! Przecież ona jest jeszcze dzieckiem!- Demi krzyknęła na kobietę.
-Nie wydzieraj się na mnie!- ona też podniosła głos.
-Masz racje, nie będę! Mam dosyć ciebie i tego, że jesteś taka nieodpowiedzialna!- gdy to powiedziała poszła z kuchni i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Postanowiła zadzwonić do siostry i zapytać gdzie się podziewa. Dziewczynka odebrała po kilki sygnałach.
-Halo?
-Hej Mad, gdzie jesteś?- zapytała lekko zdenerwowana wsiadając do samochodu.
-U Angeli, coś się stało?- zapytała lekko podenerwowana.
-Nie w porządku. Podjechać po ciebie?- zaproponowała.
-Pewnie jakbyś mogła, ale tak za godzinkę. Dasz radę?- zapytała starszą siostrę nieśmiało.
-Jasne, będę.- zgodziła się, już trochę spokojniejsza.
-Znasz adres?
-Tak. To na razie.- rozłączyły się.
Demi postanowiła jeszcze zadzwonić do Mitcha, ten też odebrał po kilku sygnałach.
-Tak słucham?
-Cześć Mitch.- przywitała się z nim.
-Emm. Cześć Demi, coś się stało?- zapytał zmartwiony i zarazem zdziwiony, że dziewczyna do niego dzwoni.
- No właściwie, trochę tak. Bardzo jesteś zajęty?- spytała.
- Szczerze mówiąc tak. Jestem u mojej mamy na zlocie rodzinnym.- powiedział szczerze.
-Oh. No dobra, to nie będę ci przeszkadzać. Pogadamy jak wrócisz. Papa.- pożegnała się.
-Dzięki i na razie Dem.- pożegnał się i rozłączył.
Ponieważ Demi miała jeszcze pięć minut do wyruszenia po siostrę stwierdziła, że może napisać do fanów.

„Cześć moi drodzy. :) Co u was słychać? Dostałam dzisiaj bardzo ciekawą propozycję od znanego zespołu. Nie jestem jeszcze zdecydowana, czy się zgodzę, ale chciałabym znać wasze zdanie. Piszcie mi „tak”, czy „nie”. Nie powiem wam o co chodzi, dlatego głosujecie w ciemno. Ale obiecuję, że to nic strasznego. No dobra, muszę jechać po moją młodszą siostrzyczkę do koleżanki. Buziaki, kocham was. Wasza . 
@ddlovato

Wcisnęła Tweet, a gdy wpis się załadował włączyła sobie radio i wyruszyła spod domu. Dwadzieścia minut później była pod domem koleżanki swojej siostry i trąbnęła, że już jest. Chwilę później widziała jak drzwi się otwierają, a dziesięciolatka wychodzi z domu i podchodzi do samochodu.
-Hej młoda.- przywitała się.
-Cześć Demi.- dała dziewczynie całusa w policzek.- Dzięki, że po mnie przyjechałaś.
-Nie ma sprawy. Chętnie się urwałam z domu.- gdy to mówiła lekko posmutniała, co oczywiście jej siostra zauważyła.
-Co się stało Dem?- zapytała Madison z troską w głosie.
-Pokłóciłam się z mamą o ciebie. Ale nie ważne. Chcesz gdzieś jechać, czy wracamy do domu?- spytała uśmiechając się lekko.
-Możemy do domu. – powiedziała także się uśmiechając.
-Dobra, to jedźmy.- tak też zrobiły, a godzinę później były w domu. Jechały dłużej, ponieważ stały w korku w centrum miasta.

No hej. Nie wiem czy krótki, czy długi, ale przed chwilą napisałam i podoba mi się jego treść. Przynajmniej kawałek niej. :D Dodaję dzisiaj, bo nie wiem kiedy znowu tu zawitam. No i Medicatus_hope nie dałaby mi spokoju. No bo kto z dobrym sercem, by nie wstawił nowego, po tym jak dostał wiadomość na gadu o takiej treści. Uwaga cytuję. "dodawaj nn!!", a póżniej <prosi>. Wiecie, jak się uśmiechnęłam? No i wasze poprzednie komentarze. Uśmiechałam sie jak głupia. Uwielbiam je czytać. :D Mówię wam, mama myślała, że to od lektury. A jak nawet nie zaczęłam jej czytać.(a jest na jutro) :D

Rozdział 24


Chłopacy do garderoby, a dziewczęta poszukać fajnego miejsca do obejrzenia koncertu, gdy czekały na przyjaciół Demetria postanowiła napisać na Twitterze.

"Witam moich fanów. Siedzę za kulisamim, na koncercie moich przyjaciół @jonasbrothers. :D Obok mnie siedzi moja siostra i nie możemy już sie doczekać tego wielkiego show. Buziaki."
@ddlovato

Gotowi Jonasi znaleźli dziewczyny przy głośnikach po boku sceny. Chwilę pogadali i widzieli jak na widownie wchodzą tłumy podekscytowanych fanów. Na hali zrobiło się głośno. Jakiś głos powiadomił ludzi, że za pięć minut zaczyna się koncert. Ludzie od sprzętu podali chłopakom mikrofony, a zespół braci już wszedł na scenę i rozpoczął show. Na razie była tylko muzyka, a fani nie mogli się doczekać. Minęło to kilka minut, dziewczyny życzyły chłopakom powodzenia. 
W tym czasie muzycy przestali grać i tylko perkusista wybijał jakiś nikomu nieznany rytm. Światła migały różnymi kolorami. Gdy nagle wszystko jakby stanęło w miejscu, na środku sali pojawili się bracia Jonas. 

-Cześć! Witamy na koncercie Jonas Brothers w L.A.!- powiedział do tłumu Kevin, a tłum zaczął wrzeszczeć.
-Mamy nadzieję, że jesteście gotowi na wielkie show!- zapytał Joe, a tłum potwierdził głośnym krzykiem.
-W takim razie zaczynamy!- krzyknął tym razem Nick, no i koncert się zaczął. Zaczęli od piosenki Vespers Goodbay, następnie śpiewali Black Keys, Pushing me away, i kilka innych. Po półgodzinie koncertu mieli małą przerwę. Zeszli ze sceny, napili się wody i wrócili do fanów. Nagle odezwał się Nick.
-Teraz czas na nową piosenkę!- krzyknął.- Nazywa się Dance Until Tomorrow, no to zaczynamy!
Zaśpiewali tą piosenkę i światła znowu zgasły. Nick i Kevin zeszli ze sceny, a został na niej tylko Joe. Po chwili, tłum się uspokoił i czekał na słowa idola. Jedno pojedyncze blade światło padło na chłopaka, gitarzysta lekko wystukiwał jakieś dźwięki na strunach od gitary, a chłopak przemówił.
-Jakiś czas temu kogoś skrzywdziłem i to bardzo. Może domyślacie się o kogo chodzi, ale nie wypowiem tego imienia na głos. Piosenkę, którą zaraz zaśpiewam napisałem całkiem sam. Powstała chwile po tym, gdy się dowiedziałem do czego doprowadziły moje czyny i słowa. Osoba której dedykowana jest ta piosenka, powinna wiedzieć, że jestem, a raczej byłem całkowicie szczery w tym co pisałem. Wiem też, że głupia piosenka niczego nie naprawi, ale w ten sposób chce publicznie, choć anonimowo przeprosić. Naprawdę, żałuję, że tak to się skończyło.- gdy skończył mówić na hali panowała cisza. A dziewczyna za kulisami nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.
-Piosenka nazywa się I’m sorry.

 I can be a rush
 Yeah it's like a drug
 When you give up love, it's never worth it
 When you're fighting fear, it can be so bitter
 What you really need is each other
 But I finally found the truth
 I was using you
 Every night you're gonna swear it hurts
 You're the atmosphere
 Now you're gone I can't live
 Tell me what to do
 I feel the pain all over my body.
 Was it the things I said?
 Can I take them back?
 Baby, cause without
 you there's nothing left of me
 We could run away We could change our fake
 Baby, what can I do to show you I'm sorry?x2
 What can I do to show you I'm sorry?
 You were in a rush
 You forgot yourself
 Said you had enough, now I feel worthless
 The only thing I had was a second chance
 What I really need is another
 Cause I finally found the truth
 I was using you
 Every night you're gonna swear it hurts
 You're the atmosphere
 Now you're gone I can't live
 Tell me what to do
 I feel the pain all over my body.
 Was it the things I said?
 Can I take them back?
 Baby, cause without you there's nothing left of me
 We could run away
 We could change our fate
 Baby, what can I do to show you I'm sorry?
What can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?
 Throw it away, Girl my heart is out of place
 This feeling is killing me
 Girl I promise I won't make the same mistakes
 Don't say "bye"
 I'm sorry (x 10)
What can I do to show you I'm sorry?x2
 Baby tell me what I d
 We could change our fate
 Baby, what can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?
 I'm sorry (x 3)
 Sorry baby
What can I do to show you I'm sorry?

Gdy skończył śpiewać, panowała cisza. Jego głos był wypełniony bólem i czymś szczerym. Każdy mu uwierzył, wszyscy wiedzieli jaka jest prawda i że naprawdę go to boli. Kilka sekund później reszta Jonasów weszła na scenę i chcieli zagrać jeszcze jedną piosenkę, ale Nick zaczął coś mówić.
-Słuchajcie, teraz zagramy piosenkę, którą nagraliśmy z naszą przyjaciółką Demi. Niestety nie zdążyliśmy z nią porozmawiać o tym, czy wystąpi dzisiaj z nami, dlatego zrobimy to sami. Ale mamy nadzieję, że wam się i tak spodoba. Panie i panowie…. Bounce.- powiedział i zaczęła lecieć muzyka, jak to bywa na koncertach muzycy trochę wszystko przedłużają.
Gdy Demi słyszała słowa swojego przyjaciela, postanowiła wejść na scenę i z nimi zaśpiewać. Szepnęła coś siostrze na ucho i poszła po mikrofon do przystojnego blondyna, który zajmował się sprzętem. Na początku dziwnie na nią spojrzał, ale gdy mu wytłumaczyła o co chodzi natychmiast podał jej ów przedmiot włączył go. „Czas działać”- powiedziała do siebie i zaczęła swoje niezapowiedziane show.
-No ładnie, ładnie- zaczęła mówić wchodząc na scenę, Jonasi spojrzeli na nią zdziwieni. Puściła im oczko, a tłum zaczął krzyczeć „DEMI!!” – Widzicie drodzy fani moich kochanych przyjaciół. Tak to jest, przychodzisz na koncert, żeby odpocząć na chwilę, a tu nic z tego. Tak się akurat moi kochani złożyło, że jestem tu dzisiaj, a te głupki – tu pokazała na Jonasów- nie miały czasu mnie poprosić o zaśpiewanie. Wiecie co? Zaśpiewam z nimi, bo nie chcę was zawieść.- powiedziała szeroko się uśmiechając do tłumu i do przyjaciół.
-Demi, ale…- próbował coś powiedzieć Nick, niestety nie mógł, w takim był szoku. Nikt się nie spodziewał, że dziewczyna wyjdzie na scenę. Przecież nie planowali tego.
-Nick, cicho bądź. Wiem, że tego nie planowaliśmy, no ale fani czekają, prawda?!- krzyknęła oczekują dopowiedzi i oczywiście dostała ją.
-No dobra!- odezwał się Kevin.- Demi zrobiła niespodziankę nam wszystkim tym, że zaśpiewa dzisiaj.  To co? Gotowa?- zapytał dziewczynę, a ta tylko kiwnęła głową.- W takim razie zaczynamy.
Poleciały pierwsze nuty i Demi zaczęła śpiewać, a chwilę po niej każdy z Jonasów po kolei. Skończyli śpiewać Demi podziękowała i zeszła ze sceny. Bracia zakończyli koncert i poszli za kulisy. Od razu podbiegli do przyjaciółki i zaczęli zadawać pytania, przekrzykiwali się, więc dziewczyna postanowiła ich uspokoić.
-Mam nadzieję, że nie jesteście źli, że zaśpiewałam z wami. Ale jak zobaczyłam miny niektórych fanów na wieść, że zaśpiewacie beze mnie, to nie mogłam się powstrzymać.- powiedziała trochę speszona.
-No co ty, Demi! To było niesamowite.- powiedział Nick i przytuliła dziewczynę, podnosząc ją do góry.
-Serio? To się cieszę, ale Nick. Możesz już mnie postawić na ziemi.- zaśmiała się lekko.
-A tak.- tak jak poprosiła tak też zrobił.
-No dobra. Nick, Joe idziemy się przebrać. Demi, Madison. Poczekajcie na nas chwilę- poprosił na co dziewczyny się zgodziły. No więc oni poszli, a dziesięciolatka zwróciła się do swojej siostry.
-Demi byłaś niesamowita.- odparła uśmiechając się.
-Dzięki młoda.- przytuliła ją i uśmiechnęła, gdy zobaczyła, że jej młodsza siostrzyczka ziewa ze zmęczenia. Czekały chwilę za Jonasów, a gdy wrócili zaczęli rozmawiać.
-Słuchajcie.- zaczęła Demi- Jak długo zostajecie w L.A.?
-Zostaniemy do niedzieli, więc będziemy tu jutro i w sobotę, a w niedzielę o czternastej mamy samolot no Nowego Yorku. – odpowiedział jej najstarszy z braci.
- Zobaczymy się jeszcze?- zapytała Madison, spoglądając na każdego z braci z nadzieją w oczach.
-Myślę, że da się to załatwić.- odparł uśmiechnięty Joe.
-Super!- krzyknęła podekscytowana dziewczynka i przytuliła każdego z nich.
-W takim razie się zdzwonimy.- powiedziała Demi i zwróciła się do siostry.- Madi, musimy jechać. Jutro o jedenastej muszę być w studiu.
-No dobra.- zgodziła się smutniejąc.
-Dzięki chłopaki za wszystko. Zdzwonimy się?- dziewiętnastolatka zwróciła się do braci Jonas.
-Pewnie. –odpowiedział Nick. Wszyscy się przytulili na pożegnanie i wyszli z hali, aby chwilę później siedzieć w swoich samochodach i wracać do domu.
Demi i Madison po jakiś czterdziestu minutach były w domu. Starsza dziewczyna zaniosła siostrzyczkę do pokoju i położyła do łóżka. Gdy to zrobiła sama poszła do siebie, wzięła szybki prysznic i położyła się spać.


Cześć, dałam dzisiaj nowy rozdział, bo go napisałam. No i nie wiem kiedy dam kolejny, bo po pierwsze nie mam nic na komputerze, a po drugie no wciąż mam karę na kompa. Jestem tu teraz tylo dlatego, że muszę czytać lekturę w internecie i skorzystałam z okazji. :) 


sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 23

Włosy wyprostowała i lekko pomalowała oczy. Gdy była gotowa poszła do kuchni po jabłko i postanowiła sprawdzić co u siostry.

-Hej młoda.- powiedziała wchodząc do pokoju dziesięciolatki.

-Cześć Dems, co jest?- zapytała starszą siostrę.

-Chciałam zapytać co zakładasz na nasze dzisiejsze wyjście.

-No nie wiem. Ubiorę się chyba normalnie. Jeansy i bluzkę, a co?- dopytywała się Madison.

-Tak tylko pytam. Ubierz coś na luzie, coś błyszczącego.- poinstruowała dziewczynkę.

-Łatwiej byłoby gdybyś powiedziała gdzie idziemy.- pożaliła  się Mad.

-Nie powiem, ale mogę ci wybrać ubranie, co ty na to?- zaproponowała Demetria.

-Pewnie!- zgodziła się na propozycję.
Tak więc Demi podeszła do szafy swojej młodszej siostry i wybrała czarne spodnie rurki, błyszczącą czerwono krwistą bluzkę na ramiączkach, czarne trampki. Do tego kilka bransoletek i czarną skórzaną kurteczkę. Gdy podała to dziewczynce, ta poszła się przebrać. Gdy wróciła starsza panna Lovato włosy siostry zaplotła w warkocza.
-Dzięki Dems, wyglądam bardzo fajnie.- mówiąc to przytuliła ją.

-Nie ma sprawy młoda. Bądź na dole za pół godziny i wychodzimy.- mówiąc to drzwi od domu trzasnęły, co oznaczało, że któreś z rodziców wróciło do domu.- No a teraz się czymś zajmij, a ja idę powiedzieć rodzicom, że cie dzisiaj wieczorem porywam.- gdy to powiedziała skierowała się do wyjścia z pokoju dziewczynki i zeszła na dół do salonu. Okazało się, że to jej mama wróciła z pracy.

-Cześć mamuś.- przywitała się i dała jej całusa w policzek.

-Cześć kochanie.- Diana także się przywitała z córką.

-Chcę tylko powiedzieć, że zabieram dzisiaj Mad i wrócimy trochę późno.- poinformowała matkę.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł, przecież jest jeszcze młoda i powinna rano wstać do szkoły.- zawahała się starsza kobieta, ale Demi nie dawała za wygraną.

 -Nie obchodzi mnie co mówisz. Mamo. Madison idzie ze mną. No i jak raz nie pójdzie do szkoły to nic jej się nie stanie. Biorę to na siebie, a teraz wybacz, ale za dwadzieścia minut wychodzimy.- nie czekając na reakcję kobiety wyszła z salonu i udała się do siebie po torebkę, wrzuciła do niej telefon. Kluczyki od samochodu wzięła do ręki poszła po siostrę.

-Ej, Mad. Gotowa?- zapytała dziewczynkę.


-Pewnie!- odparła podekscytowana.

-To chodź.- złapała siostrę za rękę i ruszyły do samochodu dziewiętnastolatki.

-A Mitch z nami nie jedzie?- zapytała Madison, gdy zauważyła brak ochroniarza przyrodniej siostry.

-Nie, tam gdzie idziemy nie będzie nam potrzebny. Będą inni ludzie od ochrony.- odpowiedziała na pytanie. Ruszyły spod domu i jechały jakieś dziesięć minut w ciszy, którą przerwała dziesięciolatka.
-Demi?- zaczęła nieśmiało.

-Tak?

-Dlaczego pokłóciłaś się z mamą?- zapytała cicho.

-Bo nie chciała cie ze mną puścić.- odparła zgodnie z prawdą.

-Ale dlaczego jeszcze? Dlaczego ostatnio się kłócicie?- dopytywała się cichym smutny głosem.

-Madi, nie jestem pewna czy powinnaś wiedzieć takie rzeczy. Jesteś jeszcze mała.- Demi nie chciała tłumaczyć swojej siostrze tego, że ich matka na każdym kroku ją krytykuje i traktuje jak małe dziecko.

-Proszę, Dem, powiedz mi.- poprosiła dziewczynka patrząc na siostrę ze łzami w oczach-Nie lubię jak się kłócicie. Nie chcę cie znowu stracić Demi.- wyznała starszej siostrze. Gdy ta to usłyszała natychmiast zatrzymała samochód na poboczu i odwróciła się w stronę siostry. Siedziała bokiem do kierownicy.
-Madison.- zaczęła.- Nie stracisz mnie, nigdy mnie nie straciłaś. To, że kłócę się z mamą, może kiedyś to zrozumiesz. Ona krytykuje wszystko co robię, nie chciała żebym cie dzisiaj gdzieś zabrała, skrytykowała moje włosy, jak i to, że pojechałam zagrać koncert z Jonasami. Traktuje mnie jak dziecko. Nie mogę na to pozwolić, dlatego się kłócimy. Ale zapamiętaj jedno.- zrobiła chwilę przerwy, żeby dobrze dobrać słowa.- Jesteś moją najukochańszą i najpiękniejszą młodszą siostrzyczką. Nigdy mnie nie stracisz, zawsze będę jak będziesz mnie potrzebowała. Kocham cię i pamiętaj o tym, dobrze? Kiedyś nadejdzie moment, że się wyprowadzę z domu, będziemy się mniej widywać. Ale nie ważne co się stanie, nie ważne jak bardzo będę zmęczona, możesz na mnie liczyć. Nie ważne która będzie godzina i w jakim miejscu w kraju, lub na świecie będę zawsze przyjadę i ci pomogę. Słyszysz? Zawsze możesz na mnie liczyć. Nie zapominaj o tym.- mówiła to przez łzy. Spojrzała na siostrę która już płakała, dlatego przytuliła ją z całej siły i nie puszczała dopóki obie się nie uspokoiły.
-Też cie kocham Demi.- tylko tyle zdołała wykrztusić z siebie dziewczynka.

-Wiem, Mad, wiem.- powiedziała puszczając ją i uśmiechając się lekko.-No a teraz jedźmy, bo moja niespodzianka będzie zła. Jesteśmy już troszeczkę spóźnione.- Demetria starła łzy z policzków i już chciała ruszać, gdy zadzwonił jej telefon.

-Halo.- powiedziała do słuchawki gdy odebrała.

-Demi! Gdzie wy jesteście?!- był to oczywiście Nick, który się niepokoił o swoją przyjaciółkę.

-Spokojnie, miałyśmy mały incydent. Za dziesięć minut będziemy. A no i nie powiedziałam jej jeszcze, gdzie idziemy, więc to będzie niespodzianka.- poinformowała przyjaciela spoglądając na dziewczynkę siedzącą obok.

-No dobra, czekamy przy wejściu.- powiedział to i się rozłączył. Tak więc Demi odpaliła samochód, po ośmiu minutach poprosiła siostrzyczkę, żeby zamknęła oczy i nie podglądała, a po dziewięciu minutach były na tyłach hali koncertowej. Pierwsza z samochodu wysiadła Demi, obeszła pojazd i pomogła wyjść młodszej z pojazdu. Włączyła alarm i podeszły powoli do drzwi znajdujących się jakieś pięć metrów od nich. Zapukały, a w przejściu pojawił się Nick. Demi pokazała mu gestem, że ma siedzieć cicho i weszli głębiej do pomieszczenia. Tam spotkali resztę braci Jonas i wtedy Demetria odsłoniła oczy siostrze, mówiąc, że to jest ta jej niespodzianka. Madison nie mogła uwierzyć w to co widzi. Zaczęła piszczeć i rzuciła się na Joe, później Nan Kevina i na końcu na Nicka. Każdego z nich mocno wyściskała i wycałowała.

-Cześć młoda.- pierwszy odezwał się Joe.- Co u ciebie słychać?- zapytał.

-A wszystko dobrze.- odpowiedziała rozpromieniona.- Ale Demi nie chciała mi powiedzieć gdzie jedziemy.- trochę ciszej dopowiedziała, patrząc na chłopaków. Na co oni spojrzeli na Demetrię z uśmiechem na twarzach.

-No co. Nie patrzcie tak na mnie! Chciałam żeby miała niespodziankę!- zaczęła się tłumaczyć jak tylko zobaczyła jak na nią parzyli.-  A nawet nie usłyszałam, żadnego dziękuje.- powiedziała udając smutną i urażoną. Gdy Madison to zobaczyła podbiegła do niej, przytuliła ją i powiedziała na ucho cichutkie „dziękuję”.
-No dobra, wybaczam ci. Ale to nie koniec niespodzianek siostrzyczko.- powiedziała do dziesięciolatki.

-Jak to?- zadziwiła się.

-No tak. Zostajemy na ich koncercie. Mamy specjalne miejsca oczywiście.- Gdy to powiedziała dziewczynka znowu rzuciła jej się na szyję i bardzo ładnie podziękowała całusem w policzek.

 -No dobra. Koniec tych czułości, bo robię się zazdrosny.- wyparował z tekstem Joe, przez co wszyscy spojrzeli na niego dziwnie, a później wybuchli śmiechem. No nie licząc samego zainteresowanego który próbował się bronić, że jest zazdrosny, bo jemu tak nie dziękowała i takie tam. 

-No dobra, koniec tego dobrego. Idziemy się przygotować do koncertu.- Przerwał tą chwilę Kevin.- Macie tu wejściówki i rozgośćcie się. Dems znasz tą halę jak własną kieszeń, więc powinnaś sobie poradzić, co?- zapytał przyjaciółkę, jednocześnie dając jej plakietki z ich zdjęciami napisem VIP, zawieszonymi na smyczach z napisem Jonas Brothers Concert 2012.
-Pewnie, dzięki.- Uśmiechnęła się do nich i każde poszło w swoją stronę. Chopacy do garderoby, a dziewczęta poszukać fajnego miejsca do obejrzenia koncertu.



No cześć, znowu mnie długo nie było. Przepraszam, za to. Medicatus_hope, Lonkaaa, dziękuję, że jednak wciąż tu jesteście i mnie wspieracie. Pamiętajcie, jakbyście kiedyś chciały pogadać, to piszcie śmiało na gadu. Ostatnio mało tam jestem, ale jeśli chcecie,to będę częsciej. Niestety szlaban wciąż mam, więc nie będę tu często. Jestem jednak pewna, że to się zmieni jak będzie przerwa świąteczna. Uwielbiam was i przepraszam, że w sumie taki krótki rozdzialik, ale myślę, że nawet mi się udał. :DSwoją drogą słuchałam dzisiaj Coveru piosenki You give love a bad name w wykonaniu naszej kochanej Demetrii. I powiem wam szczerze, że chętnie bym usłyszła to w wykonaniu naszej "nowej" Demi. :D