poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 16 część 2


Część II

Nagle ich twarze zaczęły się przybliżać, gdy byli już bardzo blisko, Demi się odsunęła od niego gwałtownie i cofnęła o trzy kroki. Joe stał w miejscu i patrzył na nią. W tym momencie podeszli pozostali Jonasi.
-Co się stało? Demi dlaczego płaczesz?- zapytał Kevin. Dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy łzy zaczęły jej lecieć z oczu. Nie odpowiedziała.- Joe?- zapytał brata, ten jednak też nie odpowiedział tylko patrzył na Demi.
-Powie ktoś o co do jasnej cholery chodzi?- nie wytrzymał Nick i podniósł głos.
-Nic się nie stało.- odpowiedziała im Demi, wycierając łzy z policzków.
-Nie wierzę ci, gdyby nic się nie stało to byś nie płakała.-zauważył Nick.
-On ma rację Dem. Powiecie nam co się stało?- zapytał patrząc na Joe, ten jednak siedział cicho i nie miał zamiaru się odezwać. Zrobiła to za niego dziewiętnastolatka.
-Ja nie powiem. Nie mam zamiaru o tym rozmawiać z nikim, ponieważ nic się nie stało.- dopiero teraz Demi zauważyła, że Joe wcale się nie zmienił. Wciąż jest tym samym facetem, chcącym tego samego.
-Demi- zaczął Kevin, ale ona mu przerwała.
-Nie.- powiedziała stanowczo.- Możemy już iść?- zapytała kierując się w stronę wyjścia.
-Czekaj!- krzyknął za nią Nick.- Jeszcze autografy.- przypomniał.
-Jasne. Pamiętam.- oświadczyła kierując się do wyjścia i przybierając sztuczny uśmiech.
Rozdali autografy i zmęczeni wsiedli do limuzyny, która podjechała pod hale koncertową. Atmosfera w czasie jazdy była dziwna, nikt się nie odzywał. Może dlatego, ze byli zmęczeni, a może dlatego, że między Joe i Demi było dziwne napięcie. Godzinę później Demi wjeżdżała windą na piętro ze swoim pokojem, a  Jonasi poszli do siebie. Weszła do pokoju, zdjęła buty, wzięła koszulkę do spania, weszła do łazienki, nalała sobie wody do wanny i stanęła przed lustrem myśląc: „Uwierzyłam mu, znowu. Jestem naiwna, najgorsze jest to, że Nick także wie o czymś o czym ja nie wiem. O co mu chodziło? I dlaczego wmawiał mi, że jego brat się zmienił skoro to nieprawda.”
Myśląc jeszcze o innych różnych rzeczach weszła do wanny z gorącą wodą i się odprężyła. Tym razem nie brała do łazienki komórki, chciała mieć spokój. Leżała tak dwadzieścia minut, ponieważ niedane jej było dłużej. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi jej pokoju, nie zapytała kto to, w ogóle się nie odezwała. Wyszła powoli z wanny, wytarła się i założyła szlafrok. Ktoś się bardzo niecierpliwił, ponieważ zaczął ją wołać.
-Demi ! Demi, otwieraj. Wszystko w porządku? Demetrio otwieraj!- krzyczał, jak się okazało Nick.
-Jezu. Pali się, czy co?- powiedziała do siebie i głośniej krzyknęła- Idę, no idę do cholery.- Kilka sekund później otwierała drzwi od pokoju.- Co jest?- zapytała chłopaka wpuszczając go do środka.
-Czemu nie odbierasz telefonu? Dzwoniłem przez piętnaście minut, przyszedłem i też nie dawałaś znaku życia. Martwiłem się!- powiedział bardzo zdenerwowany.
-Nick, nie podnoś na mnie głosu. Brałam kąpiel i chciałam się w spokoju zrelaksować, bo wcześniej mi przeszkodziłeś. Naprawdę nie masz co robić, tylko mi przeszkadzać w kąpieli?- też się bardzo zdenerwowała- Weźcie się wszyscy uspokójcie, na każdym kroku mnie pilnujecie. Mam dziewiętnaście lat, jestem dużą dziewczynką i sama sobie radzę, jakbyście nie zauważyli.- teraz już krzyczała i patrzyła ze złością na przyjaciela.
-Przepraszam Dem, ale martwię się o ciebie. Boję się, że znowu odejdziesz.- wyznał smutno.
-Okej, ale przystopuj trochę.-Demi trochę się uspokoiła widząc minę chłopaka.
-Jasne.-zgodził się, o czym jeszcze raz przeprosił.
-Nick?
-Tak?- zapytał przyjaciółkę.
-Wyjdziesz?
-Co?- zapytał zaskoczony.
- Jestem w samym szlafroku. Chciałabym się ubrać.- poinformowała chłopaka.
-Jasne, już mnie nie ma.- zarumienił się i wyszedł z pokoju dziewczyny.
Demi zdążyła się ubrać i ktoś zapukał do drzwi.
-Nick! Nie odpuścisz nawet na chwilę? Miałeś so..-  przerwała, bo otworzyła drzwi i zorientowała się, że to nie Nick stoi za drzwiami, tylko średni Jonas.

Właśnie. Muszę podziękować mojej przyjaciółce, dzięki której  tu jestem. To ona mnie namówiła, żebym opublikowała to co napisałam. To niesamowite, że dzięki Dominice w ogóle tu zaistaniałam. :D No i na następny rozdział niestety musicie poczekać do jutra. Proszę, wybaczcie mi także, że tu zakończyłam. Wiem, zła, niegrzeczna i zabijecie. :D

4 komentarze:

  1. Oooo nawet cos o mnie :D dziekuje a wpis megaa :D czekam na kolejna czesc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no ja gorzej teraz zabije !! Naprawd e !! Mówię !! Idę po cb !!! Hahahah ciekawe co Joe od niej chce !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty nie grzeczna i zła ?! Pff. no proszę cię to są za delikatne określenia NO BO JAK DO JASNEJ CHOL.. CIASNEJ MOŻNA URYWAĆ W TAKIM MOMENCIE NIE LICZĄC JUŻ TEGO ŻE JOE I DEMI SIĘ NIE POCAŁOWALI NO JAK TY MOGŁAŚ TO ZROBIĆ ?! Rozdział bardzo mi sie podoba , ale jeśli jeszcze raz tak zakończysz to ci wsadzę banana w ucho i będziesz z nim siedzieć . Obiecuję ci to . A jestem pewna że Medicatus_hope się do mnie przyłączy i będziesz siedziała z bananami po obu stronach . Tak że dobrze przemyśl tę propozycję bo dla mnie jest kusząca , tylko najpierw banany muszę kupić xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się dołączam :D
      < idę ją namówić żeby wstawiła coś nowego niedługo > ^.^

      Usuń