niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 12


-Nie szkodzi Dem, naprawdę. Mam z tobą dzisiaj zostać?- zaproponował.
-Ale co powiesz braciom? Nie wiem, czy to dobry pomysł.- zawahała się.
- Bardzo dobry. Wymyślę coś i za chwilkę wrócę, dobrze? Chciałbym z tobą porozmawiać, bo kilku rzeczy nie rozumiem.
-Dobrze, chcesz to powiedz im, że zostajesz u mnie.- powiedziała uśmiechając się.
-Zobaczę. – uśmiechnął się do niej i wyszedł.
W tym, czasie gdy Nicka nie ma Demi, weszła na Twittera i postanowiła coś napisać.

„Dziękuję @nickjonas za wszystko. Jesteś najlepszym przyjacielem. Pamiętaj o tym. :)”
@ddlovato

Niecałą minutę później dostała odpowiedź.
„ Nie ma za co @ddlovato. Od tego ma się przyjaciół. Też jesteś najlepszą przyjaciółką. :)”
@nickjonas

Pięć minut po odpowiedzi, przyszedł Nick z czteroma jabłkami, colą w puszce i tabliczką czekolady. Demi trochę niepewnie na to spojrzała, ale nic nie powiedziała.
-Jestem.- poinformował dziewczynę.
-Co powiedziałeś braciom?- zainteresowała się.
-Że nie wrócę na noc, bo idę do ciebie.
-Nie pytali dlaczego?- zdziwiła się.
- Pytali, powiedziałem, że trochę kiepsko się czujesz. Pewnie się przeziębiłaś i porosiłaś żebym z Toba został na noc, jakby było gorzej. Nie mieli nic przeciwko, nawet się zmartwili.- wytłumaczył.
- No dobra. Siadaj i mów o czym chciałeś porozmawiać.
- No bo nie rozumiem. Miałaś nas, przyjaciół. Myślałem, że wszystko jest dobrze. Byłaś taka szczęśliwa, dlaczego chciałaś umrzeć.-zapytał ze smutkiem w głosie.
-Nick. To nie tak. Byłam z wami szczęśliwa, po prostu nienawidziłam siebie. Byłam egoistką, nie myślałam o tym jak się poczujecie, gdy to zrobię. Myślałam tylko o tym, że nienawidzę swojego ciała. Od dwunastego roku życia miałam bulimię, jeszcze wcześniej zaczęłam się ciąć. To nie jest coś co da się łatwo skończyć. Ale jak była z wami w trasach, kontrolowałam to, robiłam to jak najrzadziej. A szczególnie wtedy gdy.- na chwile zapanowała cisza.- No wiesz, jak byłam z Joe, to prawie o tym zapomniałam, czułam się kochana. Dopiero gdy ze mną zerwał. wtedy. Przypomniałam sobie o wszystkich moich problemach, przestałam się czuć kochana. Tego było już za wiele, uderzyłam Alex, tą moją tancerkę.  Zaczęłam się częściej ciąć, wtedy już nad niczym nie panowałam. A było jeszcze gorzej, gdy Joe wziął w trasę Taylor. Po tym już chciałam umrzeć. I wtedy nie wytrzymałam, wyjechałam od was, co z resztą sam dobrze wiesz. Rodzina mi pomogła i wysłali mnie do ośrodka. Tam mnie oduczyli cięcia, nauczyli mnie jeść regularne posiłki. To dzięki nim żyje. Nick, nie czuj się winny temu, że nic nie widziałeś. Jestem świetną aktorką, przez całe życie grałam. Ej, spójrz na mnie.-poprosiła przyjaciela.
-Rozumiem, ale Demi obiecaj mi coś.- poprosił.
-Wszystko co tylko zechcesz.
-Nigdy więcej tego nie rób. Nigdy, nawet przez przypadek tak jak dzisiaj. Choćby niewiadomo co się działo.
-Obiecuję.- taka była prawda. Nie chciała nigdy więcej tego robić.- A teraz ty opowiadaj. – powiedziała z uśmiechem.
-Ale co opowiadać.- zdziwił się.
-Jak to co. Co się stało po tym jak wyjechałam i jak byłam w ośrodku.
- No cóż, gdy się dowiedziałem, że wyjechałaś byłem strasznie wkurzony. Na ciebie, że nic nie powiedziałaś, na Joe, ze zrobił ci takie świństwo. Przez dwa dni nie dawałem koncertów, Kevin się lepiej trzymał. O Joe wolę nie mówić. Nie widział w tym swojej winy, totalny dupek. A jak się później okazało, że trafiłaś do tego ośrodka. Kevin się strasznie martwił, ja odchodziłem o zmysłów, nie mogłem uwierzyć, że nie wiedziałem twoich problemach. Nie wiedziałem, co się dzieję, nie mogłem się z tobą skontaktować. W końcu mi się udało i wtedy po kilku tygodniach dopiero mogłem się do ciebie dodzwonić, ale cały czas byłem na bieżąco. Twoja siostra mnie informowała, czy wszystko jest dobrze. Wiesz, nawet Joe się martwił, z tego co wiem zadzwonił do ciebie raz. Martwiłem się Demi, obwiniałem o wszystko mojego brata, ale prawdą jest to, że ja też nawaliłem. Ale żyłem z tym dalej. Aż w końcu się dowiedziałem, że wychodzisz. Wpadłem na pomysł, żebyś z nami zagrała koncert. Wiedziałem od Jerrego, że nie chcesz wracać na scenę, ale namówiłem go, żeby chociaż ci to zaproponował. I udało się. Nawet nie wiesz, jak się cieszyłem, że się zgodziłaś. A jeszcze bardziej się ucieszyłem, że chciałaś, żeby podał mi twój numer. Skakałem jak głupi po pokoju. Bracia zapytali co się stało, no to im opowiedziałem, że zgodziłaś się zagrać z nami koncert. Byli w szoku, ale gdy minął to się ucieszyli. Demi, Joe się zmienił. Już nie jest takim dupkiem i kretynem jak wtedy. Wiem, że minęło kilka miesięcy, ale widzę że się trochę zmienił. Po tym jak Taylor zaczęła cie wyzywać  jak wyjechałaś, zerwał z nią. Powiedział, ze nikt nie będzie obrażał jego przyjaciół, nawet tych którzy go nienawidzą.- skończył swój monolog, a dziewczyna siedziała w szoku.

-Naprawdę tak powiedział?- zapytała dla pewności.
-No tak, słyszałem to.- potwierdził z uśmiechem.
-Miło z jego strony, ale możemy porozmawiać o czymś milszym?
- Jasne. O czym chcesz pogadać?- zapytał.
-O której gramy koncert?
-Szesnasta trzydzieści, ale przedtem mamy próbę dźwięku. Więc sama wiesz, że musimy być tam wcześniej.
-Oczywiście. Kiedy ja śpiewam?
-To musimy jeszcze uzgodnić, ale myślę że możesz zaśpiewać jakąś swoją piosenkę, później jedną naszą wspólną. Pamiętasz? On the Line, a później jeszcze jedną swoją. Gdy skończysz, zapowiesz nas i gdy skończymy śpiewać wejdziesz na scenę, podziękujemy ci i koniec koncertu. Jakieś pytania?
-Tak, jedno.
-W taki razie słucham. – uśmiechnął się do przyjaciółki.
-Mogę zaśpiewać jakąkolwiek piosenkę jaką chce? Nawet jakąś nową?- zapytała.
-Oczywiście.- potwierdził domysły dziewczyny.
-Super, mam jedną taką.
-Pokażesz?- poprosił.
-Mogę słowa, ale nie zaśpiewam.- odpowiedziała pokazując jej język.
-No dobra, pokazuj a nie marudzisz.
No więc Demi pokazała mu słowa do piosenki Together
-Tylko mam mały problem Nicky, potrzebuję do tego faceta. To duet.- powiedziała smutno.
-To może ja to zaśpiewam.- zaoferował się.
-Ale przecież jutro jest koncert, nie zdążysz się nauczyć tekstu.- zauważyła.
-Zdążę, jeśli pokażesz mi muzykę.
-Dobrze, ale nie wzięłam mojej gitary.- zgodziła się. Przecież to Nick, a skoro ma to zaśpiewać to musi znać melodię.
-W takim razie poczekaj kilka minut, pobiegnę do pokoju po swoją.- powiedział i już był na korytarzu wołając windę.
Jakieś cztery minuty później był już u Demi, podał jej gitarę i zaczęła grać. Nick wsłuchiwał się w muzykę, słowa i to jak powinno wszystko razem brzmieć. Bardzo mu się spodobała, piosenka jego przyjaciółki, co oczywiście jej powiedział.
-Dzięki Nick, mam nadzieję, że fanom także się spodoba. Mam pomysł, napiszę coś na Tweeterze.



”Remember love, Remember you and me, Remember everything we shared, On this planet when we cared.” Witam moich kochanych Lovatics. To co przed chwilą czytaliście to fragment mojej nowej piosenki. Wersji Live możecie się spodziewać w ciągu kilku najbliższych dni.”
@ddlovato
Gdy to opublikowała, wylogowała się z Twittera i odłożyła telefon na półkę.
-To co Dems, idziemy spać? Musimy się wyspać przed koncertem.
-Jasne, idziesz pierwszy do łazienki?- zapytała przyjaciela.
-Jeśli mogę?
-Jasne, leć. Ręcznik jest na kaloryferze.- poinformowała chłopaka.- A i Nick?
-Tak?- zapytał zatrzymując się w połowie drogi.
-Mam tylko jedno łóżko.- odpowiedziała zmieszana.
-Mi to nie przeszkadza. Już kiedyś spaliśmy na jednym łóżku, pamiętasz? W Toronto.-przypomniał uśmiechając się szeroko.
-Pamiętam.- Potwierdziła także się uśmiechając.
Gdy to powiedziała, Nick jeszcze raz się do niej uśmiechnął i udał się do łazienki. Demi w tym czasie położyła się na łóżko i myślała o tym jak to jutro będzie. Po dwudziestu minutach chłopak wyszedł z pomieszczenia obok i wtedy ona tam poszła. Myła się ostrożnie, ponieważ musiała uważać na bandaż związany na nadgarstku. 
. Gdy wyszła z łazienki, jej przyjaciel leżał na łóżku z zeszytem w ręku. Jak się chwilę później okazało, był to zeszyt dziewiętnastolatki.
-Nick. Co ty do kurczaków wyrabiasz?- zapytała lekko podenerwowana.
-Czytam twoje piosenki?- odpowiedział pytającym głosem. Był lekko przestraszony, ponieważ wiedział, że jego koleżanka nie lubi gdy ktoś czyta jej piosenki.
-Widzę co robisz. Oddawaj.- podeszła i zabrała mu z ręki swoją własność i schowała na dnie walizki.
-Dems, nie bądź zła.- poprosił. Spojrzał przy tym na nią, swoimi brązowymi oczami. Zawsze miała słabość do brązowych tęczówek braci Jonas, co oczywiście chłopak wiedział i wykorzystywał.
-Okej, pod jednym warunkiem.
-Słucham.
-Jak będzie w L.A. idziecie ze mną na lody.- postawiła warunek.- Madison się strasznie za wami stęskniła. Mam was od niej pozdrowić i przytargać na spotkanie z nią.- dodała po chwili.
-Jasne, nie ma sprawy. Chętnie się z nią zobaczymy, pewnie urosła, co?- zapytał patrząc na przyjaciółkę z lekkim uśmiechem.
-I to jak.- przyznała.- Rano pilnowała, żebym zjadła śniadanie. Mówię ci, druga mama, tylko że młodsza ode mnie.-wyżaliła się.
-Po prostu się o ciebie martwi, nie chce żebyś wróciła do ośrodka i robi wszystko, żebyś była zdrowa.-wytłumaczył przyjaciółce zachowanie młodszej dziewczynki, na co ona się do niego uśmiechnęła i powiedziała, żeby szli już spać.
-Ale Nicky, ręce przy sobie.- ostrzegła chłopaka z groźną miną, na co on się roześmiał.
-Oczywiście Dems, będę grzeczny.-wydusił w trakcie śmiechu.
Tak więc koło dwudziestej czwartej położyli się spać.
Rano pierwsza obudziła się Demi, trochę zdziwiona pozycją w jakiej spali.



W jakie pozycji spali? To już w następnym rozdziale, który nie wiem kiedy dodam :D Medicatus_hope narzekała, że rozdziały są za krótkie, więc na jej życzenie ten jest troszeczkę dłuższy. :D

2 komentarze:

  1. Nie wiem jaka pozycja, ale mnie ciekawi xdd Bardzo xdd czekam na nn !! Nicki i Demi achh i ochh. Fajnie że dłuższy rozdział !! Bardzo się ciesz :DD Ciekawe jak tam zmiana Joe :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że rozdział jest dłuższy i jest świetny . Pozycja będzie albo jakaś dziwna z nogami na poduszce , a tam powinna być głowa czy coś xdd lub może będą do siebie przytuleni . Takie są moje przypuszczenia , ale czy się sprawdzą to nie wiem . Więc idę to sprawdzić ;)

    OdpowiedzUsuń