niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 46

Tak myślałem. Obudziłem się rano z wielkim bólem głowy. Nie spałem zbyt długo o czym się przekonałem, gdy spojrzałem na zegarek. Była siódma rano, bracia jeszcze spali,więc po cichu poszedłem do łazienki. To co zobaczyłem w lustrze nie zadowoliło mnie. Miałem tylko nadzieję,że tego gnojka mocniej załatwiłem. Miałem całe fioletowe oko, co ladnie nie wyglądało, ale okulary powinny załatwić sprawę. Moja warga była lekko spuchnieta. Nie wiem jak to innym wytłumaczę,ale własne ana ten pomysł później. Tak więc umylem sie, ubralem i upewniwszy sie,że bracia jeszcze śpia, poszedłem szukać moich kochanych, czarnych Ray Banow. Gdy je znalazłem, założyłem je na nos i poszedłem napic sie soku. Syknalem z bólu, gdy ten dotknął mojej wargi, jednak piłem dalej. Później poszedłem na balkon popatrzeć na wschodzące słońce. Nie wiem jak długo tak stałem, ale z zamyalebia wyrwal mnie dźwięk otwieranych drzwi balkonowych pokoju obok. Po chwili zobaczyłem moja Demi.
-Czesc Joe.- przywitała się ze mną z uśmiechem na ustach.
- Czesc kochanie.-podszedłem do niej i pocalowalem lekko i krótko. Spojrzałem jej w oczy i odrazu wiedziałem,że zauważyła, że coś jest nie tak.
-Joe co ci sie stało w warge?-zapytała.
-Uderzyłem sie w nocy.-sklamalem szybko. Nie chciałem jej niszczyć urodzin, chociaż z dugiej strony i tak w końcu zobaczy moje oko. Na moje szczęście, czy nie szczęście, nie jestem pewien, ale nie uwierzyła mi.
-Joe, nie wierzę ci.-wyznała-Spójrz mi w oczy i powiedz, że naprawdę sie w nocy sam uderzyles.
-Demi, przecież patrzę ci prosto w oczy.-to była prawda, ale ona ich nie widziala, ponieważ miałem okulary.
-Zdejmij te głupie okulary i zrób to o co wcześniej prosiłam.- ociagalem sie z tym. Bałem się, no może nie bałem, ale martwilem sie, że będzie chciała znac prawdę. Sciagnalem okulary, a chwilę później usłyszałem jak moja dziewczyna wciąga szybko powietrze.
-Joe do cholery co ci sie stało?!- krzyknęła chyba na caly hotel. Nic dziwnego, że zanim zdążyłem zebrac myśli w mojej obolalej głowie na balkon wpadli Nick i Kevin. Ich reakcje były podobne.
-Co kurwa?!-zdziwił się Kev.
No ładnie teraz bede musiał im sie tlumaczyc.
-No dobra. Opowiem wam, ale niech oni idą sie ubrać- tu spojrzałem znacząco na braci stojących na balkonie w samych bokserkach-a ty do nas przyjdź.- poprosiłem dziewczynę.
Nie minęło siedem minut, a wszyscy siedzieli na kanapie i czekali, aż im opowiem wydarzenia sprzed kilku godzin.
-No opowiadaj.-pospieszył mnie Nick.
-Dobra,dobra. No więc w nocy zapomniałem z dachu mojej szklanki po soku. Gdy tam wróciłem wpadłem na kogoś. okazało się,że to Logan.-tu przerwą mi Demi.
-Logan?! Że niby Henderson?! Co on tu robil?- zdwilila sie, ale zamilkla, abym mógł kontynuować.
-Chciał ze mną porozmawiać o tobie-spojrzałem na dziewczyne i strescilem im caly przebieg wydarzeń,ale tylko jednej osobie sie w tym czasie przygladalem. Demi wyglądała jakby zaraz miała komus przywalic.
-Niech ja go tylko dorwe.- jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zdenerwowanej. Spojrzałem n braci, chyba pomyśleli sobie to samo.
-Dems, uspokoj się- poprosiłem.- Nie powinnas sie tak denerwować.- jednak to nic nie dalo.
-Demi, Joe ma rację. Uspokoj sie trochę.- tym razem sprobowal Kevin.
-Jak do cholery mam być spokojna!- krzyknęła na nas.
-Uspokoj się, go gorszebiem swojego stanu nam .ie pomożesz.- zauważył Nick i trochę sie uspokoiła. A ja spojrzalem na niego wdzieczny.
-No dobrze, ale mamy problem. Joe nie może wystąpić w takim stanie, a miał być duet.- powiedziala Demi, a ja sobie przypomniałem. Przecież jeżeli Demi ma dzisiaj urodziny, to i tak będę musiała wyjsc na scene przed duetem.
-No to Joe nie wystąpi. Nick to zrobi.
-No to jest dobre rozwiązanie.-zgodziłem się i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Dzwonila Selena,ale udałem, że to mama.
-Cześć mamo.- przywitałem się.
-Rozumiem,że jesteś z Demi.-zapytała, a raczej domyslila sie.
-Tak mamo, jestem z braćmi.
-Okej, to teraz kolejne pytanie. O której wuchodziccie z hotelu.
-Koncert jest na czternasta,.więc myślę, że koło dwunastej będziemy jechać na miejsce. Wiem mamo, że chcesz obejrzec nasz wystel, ale ja nie śpiewam. Wystąpi Demi z Nickiem.
-Co? Jak to?- zdziwila się.
-Pobiłem sie wczoraj z Kevinem, nic poważnego, ale nie mogę wystąpić z spuchnieta warga.
-Poważnie? Z Kevem?- upewnila się, bo wiedziała, że ten nigdy mnie nie tknal.
-Nie, nic mu nie jest. A co u was słychać?
-Mamy tort, jesteśmy prawie gotowe. Będziemy na hali po was. Organizatorzy załatwili nam dodatkową garderobe i dużą lodowke. Myślę, że wszystko się uda.- wyjasnila.
-To dobrze mamo, muszę kończyć, bo trzeba sie przygotować. Kochamy was.- pożegnałem sie i rozlaczylem. Bracia patrzyli na mnie rozbawieni, ale Demi nic na szczescie nie podejrzewała.
-Mama dzwoniła, pytała o której mamy koncert.- wyjasnilem
-Czemu sklamales, że pobiles sie z Kevinem?- zapytała Demi, a ja miałem świetna wymowke.
-No bo gdyby sie dowiedziała, ze z kimś innym sie pobilem byłaby zla a bojki miedzy bracmi sie zdarzaja,
-No dobra. To ja bede lecieć. Muszę sie ubrać i widzimy się za godzinę pod pokojami- poszla dając mi przelotnego calusa w policzek.
Gdy wyszła bracia spojrzeli na mnie, a Nick zapytał co chciała Selena. Opowiedzialem im o co chodziło i poszedłem do walizki po rzeczy.

Perspektywa Demi.

Wyslam od chlopakow z pokoju wkyrzona. Nie na Joe, ale na Logana. Jak on śmie robić sceny mojemu chlopakowi. Muszę z nim o porozmawiać. Weszła do pokoju i odrazu wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer jednego z moich przyjaciół z BTR.
-Halo?- odebrał po trzech sygnałach.
-Cześć tu Demi.- przywitałam się, lekko uśmiechając.
-Dems, juz sie za mną sstesknilas?- zazartow. Zasmial sie do słuchawki i odpowiedzialam.
-Nie James. Dzwonię w i.nej sprawie. Jesteście jeszcze na Hawajach?- zapytałam przyjaciela.
-Tak młoda.Występujemy na tym samym festiwalu co ty, a dlaczego pytasz?Ma to cos wspólnego z poobijana twarzą Logana?- zainteresowal sie. Czyli juz wiedzieli.
-W pewny sensie. Co wam powiedzial?
-Tylko,że w nocy wymknal się z pokoju i wdał w bójkę. Skłamał prawda?
-W pewnym sensie.- potwierdziłam i czekałam, az chłopak sam sie domysli i nie zajęło mu to dużo czasu.
-Joe jest cały? O co znów poszlo? Nie mów, że znowu o ciebie-poprosił.
-A jednak James, a jednak. Joe w nocy wrócił ja dach naszego hotelu i natknął się tam na Hendersona- opowiedziałam mu to samo co powiedział mi Joe. Chwilę mi to zajęło, a gdy skończyłam opowiadać, przyjaciel zadał mi jedno trafne pytanie
-Chcesz go dzisiaj spotkać i się z nim rozliczyć,prawda?
-Tak i licze na twoją pomoc. Przyprowadzisz go do mnie jak będziemy na hali?- odpowiedziałam, ale takiej odpowiedzi z jego strony się nie spodziewałam.
-Demi, przepraszam, ale nie. Nie wściekaj się na mnie, tylko daj mi wytłumaczyć, dobrze?- poprosił.
-Okej, wytłumacz.-zgodzilam sie i czekalam, aż zacznie mówić.
-Chodzi mi o to, że Joe sobie świetnie poradził. Jakbyś teraz poszła do Logana w sprawie Joego, to by to źle wpłynęło ba jego "męskość", że tak powiem.No jakby to wyglądało, gdyby dziewczyną stanela w obronie chłopaka. Wyszloby na to, ze Joe jest cienki i nie potrafi sobie poradzić z konkurencja. Rozumiesz o co mi chodzi?- faktycznieu, zrozumiałam. Dotarło do mnie, że mogloby to źle wpłynąć na Joe.
-Czuli co? Mam siedzieć cicho i pozwolić na to, żeby koj niby przyjaciel robił awantury mojemu chłopakowi?-znowu sie zdenerwowalam i odrazu poczułam sie trochę gorzej, dlatego podeszlam do łóżka i usiadlam na nim. James w tym czasie mówił dalej.
-Demi, musisz tak zrobić. Powinnas pozwolic mi to załatwić. Porozmawiam z nim i sprobuje do niego dotrzeć.- chwilę się zastanowilam, a po chwili odpowiedziałam.
-Dobrze, ale robię to tylko dlatego, żeby nie zaszkodzic Joe.
-Dobrze Dems. Zalatwie to, a teraz kończymy, bo musisz sie jeszcze przygotować do koncertu.- zauważył, a ja gdy spojrzałam na zegarek zerwałam się gwałtownie z łóżka. Zostało mi pół.godziny do wyjścia.
-O cholera! Masz racje, muszę sie ubrać i pomalować, a zostało mi tylko trzydzieści minut.
-To lec mloda. Do zobaczenia na koncercie.- pożegnał sie i rozlaczyl, a ja wstałam z łóżka i przygotowałam sobie ubranie na koncert.



Cześć. Wiem,wiem. Miałam zawiesić bloga. No ale na Twitterze się wygadalam, ze mam kilka rozdziałów, Lonkaaa to wyczaila i wyblagala mnie, żebym dała chociaż jeden. No więc jest. Nie mogę sie doczekać, az wam pokaże 49 rozdzial,ale to jeszcze trochę czasu. Nie wiem kiedy dam kolejny,ale można założyć, że nie bede zaiweszac znowu bloga. Po prostu napiszę wtedy kiedy bede miała ochotę. Dziękuję za uwagę. <3
Ps. Przepraszam jeśli krótki, albo brzydki, ale to były poczatki powrotu mojej weny.

3 komentarze:

  1. JEST CUDOWNY! Wiesz jaką niespodziankę mi zrobiłaś? Miałaś zawiesić a tu nagle rozdział;) Kocham cie normalnie! Czekam na next... nie mogę doczekać się koncertu i niespodzianki...

    OdpowiedzUsuń
  2. ASDFGHJKLASFGJKLH !
    LUDZIE POWINNIŚCIE MI TERAZ DZIĘKOWAĆ , BO DZIĘKI MNIE JEST TEN ROZDZIAŁ TRUTUTUTUTU : P
    ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY ! DZIĘKUJĘ , ŻE GO WSTAWIŁAŚ < 3 JA TAK SAMO JAK TY NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ , AŻ ZOBACZĘ 49 *__* . CZEKAM NA NN < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG OMG OMG OMG OMG dziękuje Lonce za wybłaganie xd Czekam na 49 !! Chcę go teraz ! xd

    OdpowiedzUsuń