Dziewczyny były na Hawajach jeszcze cztery dni. Chodziliśmy na plażę i bawiliśmy się świetnie. Niestety wszystko co dobre musiało się skończyć. Kilka dni po ich wyjeździe my także musieliśmy wracać do L.A.. Nadeszły urodziny Nicka, później wydałam swoją płytę. Osiągnęła bardzo duży sukces w kilka dni. Byłam z Joe u lekarza. Teraz wszyscy sie zastanawiacie, czy jestem w ciąży, czy nie. Odpowiedź brzmi, TAK. Byłam w trzecim tygodniu ciąży. Gdy sie o tym dowiedziałam, byłam w szoku. Joe z resztą też, ale cieszył się oczywiście. Oboje wiedzieliśmy, że mdłości które miałam Id kilku dni coś znaczą. Gdy wróciliśmy z Hawai przeniosłam się do wytwórni braci Jonas. Było mi tam o wiele lepiej. Rozmawiałam z ojczymem, poprosił, żebym pogodziła się z mamą. Udało nam sie polepszyć stosunki. Madi dostała rolę w serialu, tak jak obiecał Joe.
No właśnie, a propo Joe i mnie. Przyjęłam jego oświadczyny. Powiedziałam mu o tym przed publicznością w trakcie naszego wspolnego koncertu. Fani byli wniebowzięci, nie mówiąc już o samym zainteresowanym, który zaczął mną kręcić, całować, skakać po scenie. Nasze rodziny na początku były wściekłe, ale w końcu ucieszyli się z naszego szczęścia. Wybraliśmy datę ślubu. 14 lutego, walentynki. Balam sie reakcji Lovatics, jak i fanów Jonas Brothers. Później jednak okazało się, to było bezpodstawne. Wszyscy stwierdzili, że to będzie najbardziej kochane, najszczęśliwsze i najpiękniejsze dziecko na świecie. Oczywiście zamieszkaliśmy w pięknym domu jak z bajki.
Mijały miesiące, nasz ślub byl niesamowity. Postanowiliśmy pozwolić naszym fanom go oglądać. Mieli możliwość stania i oglądania przed telebimami w kilku miejscach w kraju, ale mogli też oglądać go w internecie. Zaero telewizji. Mój brzuch oczywiście było już widać pod białą sukienka księżniczki. Świadkami byli Danielle i Kevin. Oni narazie dziecka sie nie spodziewali. Myślicie co z Selena i Nickiem? Są razem. Nick odważył sie powiedzieć jej, że wciąż ją kocha i są szczęśliwą parą. Minęło kilka miesięcy i nadszedł maj. 26 maja urodziłam piękną.córeczkę. Daliśmy jej na imię Lily. Niestety musieliśmy narazie odwołać nasza trasę koncertową i nagranie wspólnej płyty. Jednak nie rezygnujemy z tych planów. Poczekamy, aż nasza kochana córeczka trochę podrośnie i wtedy sie zastanowimy co dalej.
O boziu. Nie wierzę, że to już koniec. Tyle przeżyłam z tym opowiadaniem, pisząc je. Nie chciałam kończyć, ale nie jestem pewna, czy dałabym radę pisać je dalej.
Chciałabym bardzo, ale to BARDZO podziękować kilku osobom.
@Lonkaaa, @Medicatus_hope, @Eternal_hope, dziękuję wam bardzo, że byłyście tu praktycznie od poczatku. Kocham was.
Dziękuję też innym, którzy tylko czasem komentowali czy z Twittera @Nitusia011 i @kjwikerska.
Jeśli kogoś pominelam to bardzo przepraszam. Kocham was wszystkich i ciesze się, że moglysmy razem przeżywać losy Jemi, jak i też dziękuję za pomoc, której czasem od was potrzebowałam.
Ps. Mam prośbę. Chciałabym, żeby skomentował KAŻDY, kto czytał. Może być Anonim, chociaż jedno słowo, że czytaliscie. Może być nawet zwykła kropka.
Kocham was i jeszcze raz bardzo dziękuję.
Ps. 2. Ponieważ są osoby, które pytały o Tom drugi. Zastanowie sie nad tym, ale nie obiecuje. Nie róbcie sobie nadziei.
poniedziałek, 25 marca 2013
niedziela, 17 marca 2013
Rozdział 51
Około czternastej obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam powoli tak, zeby nie obudzić księcia z bajki i poszłam otworzyć.
-Cześć Sel.- wyglądala na zmartwiona.
-Cześć.
-Co się stalo?- zapytałam szeptem.- Wejdz pójdziemy na taras.- zaproponowałam. Gdy tam dotarlyśmy przymknelam drzwi i czekałam, aż przyjaciółka zacznie mówić.
-Dzwonili do mnie z planu serialowego. Umarł jeden z ekipy czegoś tam i mam kilka dni wolnego więcej.
-No to super.- ucieszylam sie, ale ona nie podzielala mojego entuzjazmu.- Czemu sie nie cieszysz?
-Bo dziewczyny chcą z tej okazji zostać kilka dni dłużej.- wyjaśniała siadajac na podlodze i opierając sie o barierki balkonu. Poszłam w jej ślady.
-Nie rozumiem w czym problem. Mozesz zostać z nimi.- zauważyłam. Chyba jej nie przekonałam, ale przypomniałam sobie, że Nicky i Selena przecież kiedyś ze sobą byli. Więc to o to musi chodzić.- Chodzi o Nicka?- zapytałam szeptem, a wyraz jej twarzy diametralnie sie zmienil. A więc tak.
-Skąd wiesz?- zapytała, a ja odpowiedzialam jej to samo co mi wcześniej powiedzial Nick.-Tak chodzi o niego. Bo ja chyba nigdy nie przestałam go kochać. Ciężko mi się patrzy teraz na niego wiedząc, że nie możemy być razem.- wyszeptala ze łzami w oczach. Żal mi się jej zrobilo. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego jak sie czuje.
-Ale skąd pewność, że nie mozecie być razem?- zapytałam.- Może Nick wciąż cię kocha? Zauważ, że od waszego rozstania był tylko z jedna,czy dwoma dziewczynami. Myślę, że masz jeszcze szansę, tak jak ja mam z Joe.- przytulila ja mocno.
-Dzięki Dems, ale nie bardzo w to wierzę.- odpowiedziala po chwili, gdy sie puściłysmy.
-Selena, musisz sprobowac. Jak sie nie uda, to trudno, ale jest nawet duża szansa, że do siebie wrócicie. Tak myślę.- usmiechnelam sie do niej lekko, a ona starla łzę z policzka. W tym momencie na balkon wszedł Joe.
-Cześć Selena- usmiechneli sie do siebie.- Zostajesz u Demi w pokoju dłużej? O której masz lot?- dopytywał sie, a ja spojrzałam na niego dziwnie.
-Nie lecimy dzisiaj, zostajemy kilka dni dłużej. I szczerze mówiąc chciałam poprosic Demi o babski wieczór we trzy. Zajmiecie sie może Madi?- poprosiła bruneta.
-Pewnie, że tak.- zgodził sie z uśmiechem- Demi, to może chodźmy wszyscy na obiad, lody, a później wy przyjdziecie tutaj.- zaproponowal. Obie sie zgodzilysmy.
Poszliśmy po resztę towarzystwa, a następnie zjechalismy na dol do restauracji. Ja standardowo zamowilam spaghetti. Ono chyba nigdy mi się nie znudzi. Gdy zjedlismy, poszliśmy na spacer. Chodziliśmy, śmialismy sie do siedemnatsej. Wtedy pogoda trochę zaczęła sie psuć i wróciliśmy do hotelu, po drodze zachaczajac o sklep.
Weszliśmy do hotelu, wjechalismy na nasze piętro. Ja, Selena i Danielle zabrałysmy nasze zakupy i poszlymy do mnie. Wyszłysmy do pokoju, przygotowałam łóżko tak,żeby było jak na nim wygodnie usiasc.
-Mów Selena po ci chciałaś sie dzisiaj spotkac.- zaczęła Dani uśmiechajac się.
-Po prostu dawno nie rozmawialysmy szczerze we trzy.- zauważyła.
-Tak, to prawda.- zgodziłam sie.- Tak z dwa i pół roku.- policzyłam- Może Danielle. Opowiadaj jak tam było na ślubie i jak sie żyje z Jonasem.- usmiechnelam sie do niej szeroko.
-Wiedziałabys Dem, gdybyś przyszła na ślub.- wypomniala mi, ale wiedziałam, ze rozumie.-No wiec Kevin był zły na Joe,że przez niego nie przyszłas. Tak poza tym to było idealnie, naprawdę magicznie.- usmiechnela sie szeroko na wspomnienie tego dnia.- Dostaliśmy propozycje serialu. Ma nazywac sie Married to Jonas, będzie opowiadał o naszym życiu codziennym. Zero scenariusza, po prostu będą to nakrecac. Chyba sie zgodzimy.- opowiedziała.
-Wow, to niesamowite.- ucieszam sie, a Selena podzieliła mój entuzjazm.
-Też tak uwaam. No to teraz Selena. Co się dzieje u ciebie?- zapytała Dani, a ja sie przyglądałam przyjaciółce.
-Oj, no nic ciekawego. Nagrywam Czarodziei, zagrałam w dwóch filmach, nagrałam płytę. Czyli jak zawsze.
-A ja miłość?- mina Seleny zrzedla.
-Nie mam nikogo, ale chyba czuję wciaz coś do Nicka.
-To wspaniale.
-No nie wiem. I tak nie bedziemy razem. Dem twierdzi inaczej, ale ja nie sądzę.
-Demi ma rację. Bardzo możliwe, że do siebie wrócicie.- i tak jej nie przekonala, bo zmieniła temat.
-Demi, ty chyba masz najwięcej do opowiadania.- zauważyła Selena.
-No nie wiem. Wyszłam z ośrodka, nagralam płytę,jestem znowu z Joe, mam wakacje,zmieniam wytwórnie,dostałam propozycje nagrania plyty z Jonasami. Mam już dwadzieścia lat, nie ma co opowiadać.- odpowiedzialam w skrócie, ale gdy przypomniałam sobie o urodzinach moja dłoń.powędrowała do brzucha. Obie to zauważyły, ale Selena pierwsza sie odezwała. Twarze dziewczyn wyrażały ciekawość i troskę.
-Demi, chcesz nam o czymś powiedzieć?
-No więc wczoraj...- opowiedziała im wczorajszy wieczór, oczywiście bez wiekszych szczegolow. Chwilę pozniej siedziały w ciszy.
-Nie rozumiem jak Joe mógł być tak nieodpowiedzialny!- zdenerwowała sie Danielle.
-Dani, uspokoj sie. Przecież nie ma pewności, że Demi jest w ciąży. Prawda?-potwierdziłam.
-Nie ma, ale i tak postąpił nieodpowiedzialnie. Ale dobrze.- uspokoiła sie.-Dems, co jeśli faktycznie jesteś? Rozmawialas o tym z Joe?
-Rozmawialiśmy o tym, po tym jak wyszłam trzaskając drzwiami. Twierdzi, ze sobie poradzimy i to nie zmieni naszych planow, jedynie je troche opóźni. Mam narazie na sobie uwazac, a w LA, pójdziemy do lekarza.- odpowiedziałam przyjaciółką.
-Możecie na nas liczyć.- uśmiechnela sie Selena.
-Dems, przyjęłas w końcu oświadczyny Joe?- zapytała Danielle po chwili ciszy patrzac na mój pierścionek.
-Nie wiem, muszę porozmawiać z nim o tym. A myślicie, że powinnam?- byłam ciekawa zdania dziewczyn.
-Myślę, że tak. Joe naprawdę cię kocha, i juz nigdy nie skrzywdzi.
-No a poza tym, dziecko potrzebuje obojga rodziców- dodala Selena.
-Tak, to prawda, ale Demi powinnas patrzeć też na swoje szczescie.- dodała Danielle.
-Dzięki dziewczyny. Uwielbiam was.- uśmiechnela sie szeroko i je przytulilam. Naprawdę jestem wdzięczna za tak wspaniale przyjaciółki.
Siedzialysmy tego wieczoru długo i rozmawialysmy na wiele tematów.
Cześć. To ostatni rozdział. Teraz tylko został Epilog, który jest bardzo krótki. Krótszy od tego. Mam nadzieję, że wam sie spodobało i do przeczytania następnym razem.
-Cześć Sel.- wyglądala na zmartwiona.
-Cześć.
-Co się stalo?- zapytałam szeptem.- Wejdz pójdziemy na taras.- zaproponowałam. Gdy tam dotarlyśmy przymknelam drzwi i czekałam, aż przyjaciółka zacznie mówić.
-Dzwonili do mnie z planu serialowego. Umarł jeden z ekipy czegoś tam i mam kilka dni wolnego więcej.
-No to super.- ucieszylam sie, ale ona nie podzielala mojego entuzjazmu.- Czemu sie nie cieszysz?
-Bo dziewczyny chcą z tej okazji zostać kilka dni dłużej.- wyjaśniała siadajac na podlodze i opierając sie o barierki balkonu. Poszłam w jej ślady.
-Nie rozumiem w czym problem. Mozesz zostać z nimi.- zauważyłam. Chyba jej nie przekonałam, ale przypomniałam sobie, że Nicky i Selena przecież kiedyś ze sobą byli. Więc to o to musi chodzić.- Chodzi o Nicka?- zapytałam szeptem, a wyraz jej twarzy diametralnie sie zmienil. A więc tak.
-Skąd wiesz?- zapytała, a ja odpowiedzialam jej to samo co mi wcześniej powiedzial Nick.-Tak chodzi o niego. Bo ja chyba nigdy nie przestałam go kochać. Ciężko mi się patrzy teraz na niego wiedząc, że nie możemy być razem.- wyszeptala ze łzami w oczach. Żal mi się jej zrobilo. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego jak sie czuje.
-Ale skąd pewność, że nie mozecie być razem?- zapytałam.- Może Nick wciąż cię kocha? Zauważ, że od waszego rozstania był tylko z jedna,czy dwoma dziewczynami. Myślę, że masz jeszcze szansę, tak jak ja mam z Joe.- przytulila ja mocno.
-Dzięki Dems, ale nie bardzo w to wierzę.- odpowiedziala po chwili, gdy sie puściłysmy.
-Selena, musisz sprobowac. Jak sie nie uda, to trudno, ale jest nawet duża szansa, że do siebie wrócicie. Tak myślę.- usmiechnelam sie do niej lekko, a ona starla łzę z policzka. W tym momencie na balkon wszedł Joe.
-Cześć Selena- usmiechneli sie do siebie.- Zostajesz u Demi w pokoju dłużej? O której masz lot?- dopytywał sie, a ja spojrzałam na niego dziwnie.
-Nie lecimy dzisiaj, zostajemy kilka dni dłużej. I szczerze mówiąc chciałam poprosic Demi o babski wieczór we trzy. Zajmiecie sie może Madi?- poprosiła bruneta.
-Pewnie, że tak.- zgodził sie z uśmiechem- Demi, to może chodźmy wszyscy na obiad, lody, a później wy przyjdziecie tutaj.- zaproponowal. Obie sie zgodzilysmy.
Poszliśmy po resztę towarzystwa, a następnie zjechalismy na dol do restauracji. Ja standardowo zamowilam spaghetti. Ono chyba nigdy mi się nie znudzi. Gdy zjedlismy, poszliśmy na spacer. Chodziliśmy, śmialismy sie do siedemnatsej. Wtedy pogoda trochę zaczęła sie psuć i wróciliśmy do hotelu, po drodze zachaczajac o sklep.
Weszliśmy do hotelu, wjechalismy na nasze piętro. Ja, Selena i Danielle zabrałysmy nasze zakupy i poszlymy do mnie. Wyszłysmy do pokoju, przygotowałam łóżko tak,żeby było jak na nim wygodnie usiasc.
-Mów Selena po ci chciałaś sie dzisiaj spotkac.- zaczęła Dani uśmiechajac się.
-Po prostu dawno nie rozmawialysmy szczerze we trzy.- zauważyła.
-Tak, to prawda.- zgodziłam sie.- Tak z dwa i pół roku.- policzyłam- Może Danielle. Opowiadaj jak tam było na ślubie i jak sie żyje z Jonasem.- usmiechnelam sie do niej szeroko.
-Wiedziałabys Dem, gdybyś przyszła na ślub.- wypomniala mi, ale wiedziałam, ze rozumie.-No wiec Kevin był zły na Joe,że przez niego nie przyszłas. Tak poza tym to było idealnie, naprawdę magicznie.- usmiechnela sie szeroko na wspomnienie tego dnia.- Dostaliśmy propozycje serialu. Ma nazywac sie Married to Jonas, będzie opowiadał o naszym życiu codziennym. Zero scenariusza, po prostu będą to nakrecac. Chyba sie zgodzimy.- opowiedziała.
-Wow, to niesamowite.- ucieszam sie, a Selena podzieliła mój entuzjazm.
-Też tak uwaam. No to teraz Selena. Co się dzieje u ciebie?- zapytała Dani, a ja sie przyglądałam przyjaciółce.
-Oj, no nic ciekawego. Nagrywam Czarodziei, zagrałam w dwóch filmach, nagrałam płytę. Czyli jak zawsze.
-A ja miłość?- mina Seleny zrzedla.
-Nie mam nikogo, ale chyba czuję wciaz coś do Nicka.
-To wspaniale.
-No nie wiem. I tak nie bedziemy razem. Dem twierdzi inaczej, ale ja nie sądzę.
-Demi ma rację. Bardzo możliwe, że do siebie wrócicie.- i tak jej nie przekonala, bo zmieniła temat.
-Demi, ty chyba masz najwięcej do opowiadania.- zauważyła Selena.
-No nie wiem. Wyszłam z ośrodka, nagralam płytę,jestem znowu z Joe, mam wakacje,zmieniam wytwórnie,dostałam propozycje nagrania plyty z Jonasami. Mam już dwadzieścia lat, nie ma co opowiadać.- odpowiedzialam w skrócie, ale gdy przypomniałam sobie o urodzinach moja dłoń.powędrowała do brzucha. Obie to zauważyły, ale Selena pierwsza sie odezwała. Twarze dziewczyn wyrażały ciekawość i troskę.
-Demi, chcesz nam o czymś powiedzieć?
-No więc wczoraj...- opowiedziała im wczorajszy wieczór, oczywiście bez wiekszych szczegolow. Chwilę pozniej siedziały w ciszy.
-Nie rozumiem jak Joe mógł być tak nieodpowiedzialny!- zdenerwowała sie Danielle.
-Dani, uspokoj sie. Przecież nie ma pewności, że Demi jest w ciąży. Prawda?-potwierdziłam.
-Nie ma, ale i tak postąpił nieodpowiedzialnie. Ale dobrze.- uspokoiła sie.-Dems, co jeśli faktycznie jesteś? Rozmawialas o tym z Joe?
-Rozmawialiśmy o tym, po tym jak wyszłam trzaskając drzwiami. Twierdzi, ze sobie poradzimy i to nie zmieni naszych planow, jedynie je troche opóźni. Mam narazie na sobie uwazac, a w LA, pójdziemy do lekarza.- odpowiedziałam przyjaciółką.
-Możecie na nas liczyć.- uśmiechnela sie Selena.
-Dems, przyjęłas w końcu oświadczyny Joe?- zapytała Danielle po chwili ciszy patrzac na mój pierścionek.
-Nie wiem, muszę porozmawiać z nim o tym. A myślicie, że powinnam?- byłam ciekawa zdania dziewczyn.
-Myślę, że tak. Joe naprawdę cię kocha, i juz nigdy nie skrzywdzi.
-No a poza tym, dziecko potrzebuje obojga rodziców- dodala Selena.
-Tak, to prawda, ale Demi powinnas patrzeć też na swoje szczescie.- dodała Danielle.
-Dzięki dziewczyny. Uwielbiam was.- uśmiechnela sie szeroko i je przytulilam. Naprawdę jestem wdzięczna za tak wspaniale przyjaciółki.
Siedzialysmy tego wieczoru długo i rozmawialysmy na wiele tematów.
Cześć. To ostatni rozdział. Teraz tylko został Epilog, który jest bardzo krótki. Krótszy od tego. Mam nadzieję, że wam sie spodobało i do przeczytania następnym razem.
środa, 13 marca 2013
Rozdział 50
Gdy weszlam do siebie i odłożyłam prezent od Joe, zabrałam czyste ubranie i poszlam do łazienki się umyć. Nalalam wody do wanny, rozebrałam sie i spojrzałam w lustro. Nie wstydziłam się juz swojego ciała, ale to nie oznacza, że całkowicie je akceptuję. Po chwili weszlam do wanny, a gdy po piętnastu minutach woda zrobiła się chłodna wyszłam z niej i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania. Pomalowalam lekko oczy i gotowa wyszłam z łazienki. Postanowiłam zadzwonić do Jerrego.
-Hallo.- odebral po kilku sygnałach.
-Tu Demi, masz chwilę?- zapytałam siadając jednocześnie na łóżku.
-Pewnie, mów co się dzieje. Ma to cos wspólnego ze zmianą wytwórni?
-Tak,ma.- gdy upewnilam sie, że słucha kontynuowałam.- No więc. Jonas Records, wytwórnia założona przez jak sama nazwa mówi Jonasow. Zgodzili się, żebym do nich przeszła. Co ty na to?- spytałam go o zdanie, gdy przedstawilam plan. Cisza chwilę trwała, ale w końcu się odezwał.
-Myślę, że to genialny pomysł Demi. Załatwie wszystko tak szybko jak tylko się da.- gdy mówił usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam. Okazało się, że to Nick, wpuściłam go i kazałam siedzieć cicho. Zamknęłam drzwi od pokoju.
-Dobrze, to zrób tak. Daj mi znać, jak wszystko będzie gotowe.- poprosiłam managera.
-Oczywiście Demi, do zobaczenia.
-Pa,pa.- rozlaczylam sie i spojrzałam na przyjaciela.- Co jest Nicky?- spytałam po chwili ciszy.
-Chciałem zapytać jak tam po urodzinach i powiedzieć, że masz wpaść do nas. Musimy porozozmawiac o Madison, no i dziewczyny niedługo odlatuja do domu.
-Zaraz wpadne. To były jedne z moich najlepszych urodzin.- przyznałam patrząc ukradkiem na pierścionek, który dostałam od Joe zeszłej nocy. Nick też na niego spojrzał.
-Widzę, że jednak ci go dał.- uśmiechnął się lekko do mnie
-Dał, skąd o nim wiedziałes?- zapytałam nie bardzo zdziwiona faktem, że Nick coś o tym wie.
-Pomagałem mu go wybrać. Ten nam się najbardziej spodobał.- odpowiedział, a ja sie bardziej usmiechnelam.
-Jest cudny. Chodź do was.- zaproponowałam, ponieważ byłam ciekawa o co chodzi z Madison i Joe.
-Pewnie, chodźmy.- wstalismy z łóżka, zabralam telefon i przeszliśmy do pokoju obok. Wszyscy siedzieli juz u Jonasow. Gdy tam weszłam, odrazu usiadłam na wolnym miejscu na kanapie obok Madison i Seleny. Reszta siedziala gdzieś w okolicy.
-Ja tam Demi?- zapytała Danielle
-Bardzo dobrze- usmiechnelam sie do niej.- O co chodziło? Nick coś wspomniał o Madison.- zapytałam po chwili ciszy. Spojrzałam na Joe i przed o czami stanęła mi nasza wspólna noc. Nagle sobie uświadomiłam jeden fakt.
-Demi, wszystko w porządku?- zapytał mój ukochany pochodząc do mnie.- Nick przynieś wodę,proszę.- poprosił brata, a ten jak oparzony polecial po napój. Chwilę siedziałam cicho, czułam na sobie wzrok każdej osoby znajdującej sie w pokoju. Dopiero,gdy napilam sie wody, odpowiedziałam. Przez ten cały czas myślałam o tym jednym małym błędzie, który może zmienić raz na zawsze całe nasze życie. Dotknelam swojego brzucha i odpowiedziałam.
-Tak, jest dobrze. To o co chodziło z Madison?- zmienilam temat lekko sie uśmiechając. To był wymuszony uśmiech z czasów przed leczeniem. Oni jednak zignorowali ten fakt.
-Joe wpadł na pomysł.- zaczęła Mad,ale ten jen przerwał.
-Mad, pozwól, że ja to powiem.- poprosił, a ona sie zgodziła. Słuchałam.- Demi, kiedy wtedy Madison do ciebie dzwoniła, gdy Nick po mnie przyszedł, słuchałem tego jak młoda gra. Mówię o aktorstwie. Trudno jest ciebie oszukać, a jej to sie udało, dlatego pomyślałem. Co byś powiedziała na to, żebym załatwił jej role w serialu?- zapytał.
Moja Madi aktorka? Faktycznie ładnie gra.
-Nie.- odpowiedziałam.- Nie zgadzam sie.- spojrzałam na siostrzyczke i zobaczyłam zawód na jej twarzy. Naprawdę jej zależy.
-Ale Demi.- zaczela.
-Madison, nie chce żebyś została aktorką.- powtórzyłam dobitniej.
-Ale dlaczego?- zapytała po chwili.
-Nie pozwolę na to i tyle.- mi samej sie zrobiło przykro, gdy potrzylam na jej łzy.
-Demi.- zaczął Joe- naprawdę powinnas sie zgodzić.
-Cholera, nie! Nie rozumiecie?- krzyknelam i wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie.
Zamknęłam drzwi do pokoju i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam jak ktos puka do drzwi. Nie odpowiedziałam. Znowu zapukał, a ja siedzialam cicho.
-Demi! Otwórz,chce porozmawiać.- to był Nick.
Wstalam z łóżka i podeszłam otworzyć. Gdy to zrobiłam natychmiast wróciłam na swoje poprzednie miejsce, nie czekając, aż przyjaciel wejdzie do srodka. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i po chwili zobaczyłam Nicka, kucajacego obok mojego łóżka.
-Dem, wiem dlaczego nie chcesz sie zgodzić, żeby Madison zagrała w serialu.- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Skąd wiesz o co mi chodzi?- zapytałam siadając na łóżku.
-Jesteśmy przyjaciółmi, kocham cię jak siostrę i wiem o tobie wszystko. Nawet to, co chciałabys, żeby zostało ukryte. Boisz sie, że Madison spotka taki sam los, co ciebie. Boisz się, że wpadnie w narkotyki, alkohol, zacznie sie ciąć, mieć problemy, bo Hollywood i ta branża, to nie zabawa. Jednak musisz zrozumiec, że Madi, to nie ty. Ona ma siostrę, ktora jej pomoże i przy niej będzie, a jej siostra ma przyjaciół, którzy zrobia dla młodej wszystko. Madison ma to czego ty nie miałam. Naprawdę, szkoda, żeby jej talent sie marnowal.- gdy to mówił, zdalan sobie sprawę z tego, że to prawda i lekko sie uśmiechnęłam.
-Dobrze Nicky, zastanowie się nad tym- zgodziła sje, a on lekko uśmiechnął i usiadł obok mnie.- Co miałeś na myśli mówiąc, że wiesz o mnie nawet to, co chciałabym ukryć?- zapytałam po chwili.
-Oh, no wiesz.- zaczął- To twoja prywatna,intymna sprawa i nie sądzę byś chciała ze mną o tym rozmawiać.- zauważył, a ja chyba wiedzialam o czym mowi.
-Joe ci powiedzial?- Chyb go zaskoczyłam tym pytaniem.
-Nie, mówię ci Demi, że wiem o tobie wszystko. Sam sie domyślilem, że z nim spałas- odpowiedział.
-Niby jak?
-To proste. Gdy zobaczyłas mojego brata, zamyslilas sie, no i.- chcesz mi o czyms powiedzieć?- zapytał, a mi na myśl przyszło to jak złapałam się za brzuch. Musiał to widzieć.
Teraz tez moja ręka z pierścionkiem powedrowala na brzuch. Spojrzałam na niego i zaczem sie denerwować. Spojrzałam z malym strachem w oczach na Nicka.
-Chyba powinnas porozmawiać o tym z Joe. Zawołam go, dobrze?- zapytał mnie wstają z mojego łóżka. Boże, skąd on to wszystko wie. Kiwnelam głową na tak i wyszedł.
Gdy zamknely sie drzwi za Nickiem, położyłam się tyłem do nich i zwinelam w klebek. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Mam dopiero dwadzieścia lat. Oczywiście, że chciałam dzieci, ale.- moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie sprawdzilam kto to, sam wszedł.
-Demi? Nick mówił, że mam szybko przyjść.- to był Joe. Gdy usłyszalam jego głos, rozplakalam sie na dobre. Szybko do mnie podszedł i kucnal w tym samym miejscu, co jego brat wcześniej.
-Kochanie, co sie dzieje?- zapytał zmartwiony. Otworzyłam oczy i uwiesilam sie na szyi mojego chłopaka.
-Demi do cholery. Martwię się. Kochanie powiedz co sie stalo. Powiesz mi dlaczego tak zbladlas, gdy u nas byłaś?- poprosił zdenerwowany, ale i zmartwiony.
-No bo. Przypominialam sobie wczorajsza noc i to że... Niezabezpieczalismy się.- wyszeptalam i zarumienilam sie, lekko, lecz wciąż mialam łzy w oczach.
-Tak, to prawda. I myślisz, że.- przerwał, chyba nie wiedzial co powiedzieć.- Boisz się, że będziesz w ciąży?- zapytał.
-Tam.- powiedziałam i zaczęłam płakać. Natychmiast mocno mnie przytulił.
-Dems, nie martw się na zapas. Przecież to wcale nie jest konieczne. Nie masz pewności, jeszcze na to za szybko.- zauważył.
-A co jeśli to prawda? Jesteśmy młodzi, mieliśmy nagrać wspólną płytę, później trasa, moja nowa płyta niedługo wychodzi. Dziecko dużo komplikuje.- mówiłam przez lzy.
-Kochanie, jeśli to prawda, to poradzimy sobie. Będziesz w naszej wytwórni, wydamy na spokojnie twoje UNBROKEN, później pojedziesz w trasę, jeśli chcesz. Nie kusi byc długa, miesiąc starczy. Nasza płyta przecież może poczekać. Wszystko da sie załatwić. Skarbie, narazie musisz na siebie uważać, a jak wrócimy do L.A., to pójdziemy do lekarza, dobrze?- przedstawił mi plan.
Uspokoiłam się trochę i spojrzałam mu w oczy.
-Dobrze Joe.- uśmiechnelam się lekko.
-Kocham cie Demi, bezgranicznie.- pocałował mnie lekko w usta.
-Ja ciebie też Joe, bardzo mocno.- odpowiedziałam mu po chwili. Położyliśmy się na moim łóżku i spletliśmy ręce na moim brzuchu.- Joe?
-Tak, Demi?
-Postanowiłam zastanowić się nad aktorstwem Madi. Wiem, że jak ja się zgodzę, to i rodzicow.będzie łatwiej przekonać.- patrzyłam w sufit.mówiąc to.
-Ciesze sie, że nad tym sie zastanowisz. Pomożemy młodej w tym wszystkim.- uśmiechnął się do mnie.
Lezelismy tak, nie wiem ile, ale oboje w końcu zasnelismy przytuleni do siebie.
Cześć. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Zbliża sie koniec tego opowiadanie. Będzie jeszcze jeden rozdział i epilog. Chce jednak powiedziec, że zaczynam pisać nowe opowiadanie. Tym razem o Nemi. Jest juz prolog, zapraszam.
only-you-could-fix-my-heart.blogspot.com
UWAGA!!!! Mam dla was informacje. Dla fanów Demi, jak i Lovatics! Powstał pomysł, zrobienia, czegoś w stylu "książki" dla Demi. Miałyby się tam znaleźć jej zdjęcia, wasze ulubione cytaty, artykuły. Szczegóły znajdziecie na tej stronie.
http://demi-wazne-dla-mnie.blog.pl/2013/03/13/ksiazka-dla-demi-wazne/
Jakbyscie mogli, to przekazujcie to innym ludziom, zeby jak najwięcej osób sie przyłączyło do projektu. Dziękuję. :*
-Hallo.- odebral po kilku sygnałach.
-Tu Demi, masz chwilę?- zapytałam siadając jednocześnie na łóżku.
-Pewnie, mów co się dzieje. Ma to cos wspólnego ze zmianą wytwórni?
-Tak,ma.- gdy upewnilam sie, że słucha kontynuowałam.- No więc. Jonas Records, wytwórnia założona przez jak sama nazwa mówi Jonasow. Zgodzili się, żebym do nich przeszła. Co ty na to?- spytałam go o zdanie, gdy przedstawilam plan. Cisza chwilę trwała, ale w końcu się odezwał.
-Myślę, że to genialny pomysł Demi. Załatwie wszystko tak szybko jak tylko się da.- gdy mówił usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam. Okazało się, że to Nick, wpuściłam go i kazałam siedzieć cicho. Zamknęłam drzwi od pokoju.
-Dobrze, to zrób tak. Daj mi znać, jak wszystko będzie gotowe.- poprosiłam managera.
-Oczywiście Demi, do zobaczenia.
-Pa,pa.- rozlaczylam sie i spojrzałam na przyjaciela.- Co jest Nicky?- spytałam po chwili ciszy.
-Chciałem zapytać jak tam po urodzinach i powiedzieć, że masz wpaść do nas. Musimy porozozmawiac o Madison, no i dziewczyny niedługo odlatuja do domu.
-Zaraz wpadne. To były jedne z moich najlepszych urodzin.- przyznałam patrząc ukradkiem na pierścionek, który dostałam od Joe zeszłej nocy. Nick też na niego spojrzał.
-Widzę, że jednak ci go dał.- uśmiechnął się lekko do mnie
-Dał, skąd o nim wiedziałes?- zapytałam nie bardzo zdziwiona faktem, że Nick coś o tym wie.
-Pomagałem mu go wybrać. Ten nam się najbardziej spodobał.- odpowiedział, a ja sie bardziej usmiechnelam.
-Jest cudny. Chodź do was.- zaproponowałam, ponieważ byłam ciekawa o co chodzi z Madison i Joe.
-Pewnie, chodźmy.- wstalismy z łóżka, zabralam telefon i przeszliśmy do pokoju obok. Wszyscy siedzieli juz u Jonasow. Gdy tam weszłam, odrazu usiadłam na wolnym miejscu na kanapie obok Madison i Seleny. Reszta siedziala gdzieś w okolicy.
-Ja tam Demi?- zapytała Danielle
-Bardzo dobrze- usmiechnelam sie do niej.- O co chodziło? Nick coś wspomniał o Madison.- zapytałam po chwili ciszy. Spojrzałam na Joe i przed o czami stanęła mi nasza wspólna noc. Nagle sobie uświadomiłam jeden fakt.
-Demi, wszystko w porządku?- zapytał mój ukochany pochodząc do mnie.- Nick przynieś wodę,proszę.- poprosił brata, a ten jak oparzony polecial po napój. Chwilę siedziałam cicho, czułam na sobie wzrok każdej osoby znajdującej sie w pokoju. Dopiero,gdy napilam sie wody, odpowiedziałam. Przez ten cały czas myślałam o tym jednym małym błędzie, który może zmienić raz na zawsze całe nasze życie. Dotknelam swojego brzucha i odpowiedziałam.
-Tak, jest dobrze. To o co chodziło z Madison?- zmienilam temat lekko sie uśmiechając. To był wymuszony uśmiech z czasów przed leczeniem. Oni jednak zignorowali ten fakt.
-Joe wpadł na pomysł.- zaczęła Mad,ale ten jen przerwał.
-Mad, pozwól, że ja to powiem.- poprosił, a ona sie zgodziła. Słuchałam.- Demi, kiedy wtedy Madison do ciebie dzwoniła, gdy Nick po mnie przyszedł, słuchałem tego jak młoda gra. Mówię o aktorstwie. Trudno jest ciebie oszukać, a jej to sie udało, dlatego pomyślałem. Co byś powiedziała na to, żebym załatwił jej role w serialu?- zapytał.
Moja Madi aktorka? Faktycznie ładnie gra.
-Nie.- odpowiedziałam.- Nie zgadzam sie.- spojrzałam na siostrzyczke i zobaczyłam zawód na jej twarzy. Naprawdę jej zależy.
-Ale Demi.- zaczela.
-Madison, nie chce żebyś została aktorką.- powtórzyłam dobitniej.
-Ale dlaczego?- zapytała po chwili.
-Nie pozwolę na to i tyle.- mi samej sie zrobiło przykro, gdy potrzylam na jej łzy.
-Demi.- zaczął Joe- naprawdę powinnas sie zgodzić.
-Cholera, nie! Nie rozumiecie?- krzyknelam i wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie.
Zamknęłam drzwi do pokoju i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam jak ktos puka do drzwi. Nie odpowiedziałam. Znowu zapukał, a ja siedzialam cicho.
-Demi! Otwórz,chce porozmawiać.- to był Nick.
Wstalam z łóżka i podeszłam otworzyć. Gdy to zrobiłam natychmiast wróciłam na swoje poprzednie miejsce, nie czekając, aż przyjaciel wejdzie do srodka. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i po chwili zobaczyłam Nicka, kucajacego obok mojego łóżka.
-Dem, wiem dlaczego nie chcesz sie zgodzić, żeby Madison zagrała w serialu.- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Skąd wiesz o co mi chodzi?- zapytałam siadając na łóżku.
-Jesteśmy przyjaciółmi, kocham cię jak siostrę i wiem o tobie wszystko. Nawet to, co chciałabys, żeby zostało ukryte. Boisz sie, że Madison spotka taki sam los, co ciebie. Boisz się, że wpadnie w narkotyki, alkohol, zacznie sie ciąć, mieć problemy, bo Hollywood i ta branża, to nie zabawa. Jednak musisz zrozumiec, że Madi, to nie ty. Ona ma siostrę, ktora jej pomoże i przy niej będzie, a jej siostra ma przyjaciół, którzy zrobia dla młodej wszystko. Madison ma to czego ty nie miałam. Naprawdę, szkoda, żeby jej talent sie marnowal.- gdy to mówił, zdalan sobie sprawę z tego, że to prawda i lekko sie uśmiechnęłam.
-Dobrze Nicky, zastanowie się nad tym- zgodziła sje, a on lekko uśmiechnął i usiadł obok mnie.- Co miałeś na myśli mówiąc, że wiesz o mnie nawet to, co chciałabym ukryć?- zapytałam po chwili.
-Oh, no wiesz.- zaczął- To twoja prywatna,intymna sprawa i nie sądzę byś chciała ze mną o tym rozmawiać.- zauważył, a ja chyba wiedzialam o czym mowi.
-Joe ci powiedzial?- Chyb go zaskoczyłam tym pytaniem.
-Nie, mówię ci Demi, że wiem o tobie wszystko. Sam sie domyślilem, że z nim spałas- odpowiedział.
-Niby jak?
-To proste. Gdy zobaczyłas mojego brata, zamyslilas sie, no i.- chcesz mi o czyms powiedzieć?- zapytał, a mi na myśl przyszło to jak złapałam się za brzuch. Musiał to widzieć.
Teraz tez moja ręka z pierścionkiem powedrowala na brzuch. Spojrzałam na niego i zaczem sie denerwować. Spojrzałam z malym strachem w oczach na Nicka.
-Chyba powinnas porozmawiać o tym z Joe. Zawołam go, dobrze?- zapytał mnie wstają z mojego łóżka. Boże, skąd on to wszystko wie. Kiwnelam głową na tak i wyszedł.
Gdy zamknely sie drzwi za Nickiem, położyłam się tyłem do nich i zwinelam w klebek. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Mam dopiero dwadzieścia lat. Oczywiście, że chciałam dzieci, ale.- moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie sprawdzilam kto to, sam wszedł.
-Demi? Nick mówił, że mam szybko przyjść.- to był Joe. Gdy usłyszalam jego głos, rozplakalam sie na dobre. Szybko do mnie podszedł i kucnal w tym samym miejscu, co jego brat wcześniej.
-Kochanie, co sie dzieje?- zapytał zmartwiony. Otworzyłam oczy i uwiesilam sie na szyi mojego chłopaka.
-Demi do cholery. Martwię się. Kochanie powiedz co sie stalo. Powiesz mi dlaczego tak zbladlas, gdy u nas byłaś?- poprosił zdenerwowany, ale i zmartwiony.
-No bo. Przypominialam sobie wczorajsza noc i to że... Niezabezpieczalismy się.- wyszeptalam i zarumienilam sie, lekko, lecz wciąż mialam łzy w oczach.
-Tak, to prawda. I myślisz, że.- przerwał, chyba nie wiedzial co powiedzieć.- Boisz się, że będziesz w ciąży?- zapytał.
-Tam.- powiedziałam i zaczęłam płakać. Natychmiast mocno mnie przytulił.
-Dems, nie martw się na zapas. Przecież to wcale nie jest konieczne. Nie masz pewności, jeszcze na to za szybko.- zauważył.
-A co jeśli to prawda? Jesteśmy młodzi, mieliśmy nagrać wspólną płytę, później trasa, moja nowa płyta niedługo wychodzi. Dziecko dużo komplikuje.- mówiłam przez lzy.
-Kochanie, jeśli to prawda, to poradzimy sobie. Będziesz w naszej wytwórni, wydamy na spokojnie twoje UNBROKEN, później pojedziesz w trasę, jeśli chcesz. Nie kusi byc długa, miesiąc starczy. Nasza płyta przecież może poczekać. Wszystko da sie załatwić. Skarbie, narazie musisz na siebie uważać, a jak wrócimy do L.A., to pójdziemy do lekarza, dobrze?- przedstawił mi plan.
Uspokoiłam się trochę i spojrzałam mu w oczy.
-Dobrze Joe.- uśmiechnelam się lekko.
-Kocham cie Demi, bezgranicznie.- pocałował mnie lekko w usta.
-Ja ciebie też Joe, bardzo mocno.- odpowiedziałam mu po chwili. Położyliśmy się na moim łóżku i spletliśmy ręce na moim brzuchu.- Joe?
-Tak, Demi?
-Postanowiłam zastanowić się nad aktorstwem Madi. Wiem, że jak ja się zgodzę, to i rodzicow.będzie łatwiej przekonać.- patrzyłam w sufit.mówiąc to.
-Ciesze sie, że nad tym sie zastanowisz. Pomożemy młodej w tym wszystkim.- uśmiechnął się do mnie.
Lezelismy tak, nie wiem ile, ale oboje w końcu zasnelismy przytuleni do siebie.
Cześć. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Zbliża sie koniec tego opowiadanie. Będzie jeszcze jeden rozdział i epilog. Chce jednak powiedziec, że zaczynam pisać nowe opowiadanie. Tym razem o Nemi. Jest juz prolog, zapraszam.
only-you-could-fix-my-heart.blogspot.com
UWAGA!!!! Mam dla was informacje. Dla fanów Demi, jak i Lovatics! Powstał pomysł, zrobienia, czegoś w stylu "książki" dla Demi. Miałyby się tam znaleźć jej zdjęcia, wasze ulubione cytaty, artykuły. Szczegóły znajdziecie na tej stronie.
http://demi-wazne-dla-mnie.blog.pl/2013/03/13/ksiazka-dla-demi-wazne/
Jakbyscie mogli, to przekazujcie to innym ludziom, zeby jak najwięcej osób sie przyłączyło do projektu. Dziękuję. :*
niedziela, 10 marca 2013
Rozdział 49
No dobrze. Zacznijmy od tego, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów na moim blogu. Nie spodziewajcie się jednak rewelacji i założe się, że oczekiwaliście czegoś więcej. Miłego czytania i do przeczytania po rozdziale, czyli na dole.
Będąc w pokoju założyłam długie czarne spodnie,bluzkę na ramiaczkach na to zarzucilam sweterek. Na nogi zalozylam wysokie czarne szpilki, poprawilam makijarz i byłam gotowa do wyjścia. Usiadlam na łóżku, wzięłam telefon do ręki i postanowiłam poczytać życzenia od fanów. Byle tego pełno, ale tylko na kilka lepszych odpowiedzialam podziekowniami. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka, telefon schowalam do tylnej kieszeni spodni i podeszlam otworzyc.
-Hej kochanie.- to był jak pewnie sie domyślacie Joe. Dał mi calusa na powitanie.
-Cześć, gdzie idziemy?- zapytam na wstepie, lekko sie uśmiechając.
-Niespodzianka, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wyjdziemy z hotelu i tam dostaniesz prezent.- dużo mi to nie dało, ale zawsze więcej niż nic.
-No dobrze.- zgodziłam się i poszłam za chłopakiem do windy.
Gdy weszliśmy do niej zasłonił mi oczy i wcisnął guzik na panelu. Po paru chwilach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Oczy miałam wciaz zawiązanie, dlatego to Joe mnie prowadzil. Ufałam mu, ale zastanawialo mnie gdzie idziemy. Kilka sekund później zatrzymaliśmy się i otworzył drzwi.
-Możesz wejść do środka.- polecił, a ja zrobiłam niepewny krok w przód.
-Odsłonisz mi oczy?- zapytałam po kilku sekundach ciszy.
-Za chwilę, stój grzecznie, a ja zaraz wrócę.-poprosił. Słyszałam jak zamyka drzwi, a później poczułam woń siarki. Nie był to intensywny zapach, dlatego sie nie przejęłam. Czułam obecność Joe w pokoju. Tak mniej więcej dwie minuty później podszedł do mnie.
- Dems, odsłonie ci teraz oczy.- poinformował mnie, a później poczułam jak materiał który miałam na oczach,opada.
Rozejrzalam sie po pokoju, a to co zobaczyłam zachwyciło mnie. Cały pokój był ozdobiony różami, tulipanami i słonecznikami. Na każdej szafeczce, półeczce, stoliczku były poustawiane świeczki. Łóżko było pościelone na czerwono, a na nim leżały setki płatków róży. Było pięknie. Na stoliczku przy łóżku były położone nasze ulubione słodycze,czyli zielone zelki.
-Wow.- tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusic.
-Podoba ci sie?- chyba chciał sie upewnić.
-Oczywiście, że tak, ale musiałes wydać majątek.- zauważyłam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.- zarumienilam się teraz prezent. Mam nadzieję, że ci sie spodoba.- poczekałam chwilę, a on poszedł po duży pakunek do łazienki.
-Demi, wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin. Kocham cię nad życie i mam nadzieje, że mnie nigdy nie zostawisz. Daje ci coś nowego, ale w tym jest coś waznego. Mam nadzieję, że zostawiasz ta większą rzecz na na zawsze i nigdy ci sie nie popsuje.- gdy to mówił, miałam wrażenie, że za chwilę kleknie i mi się oświadczy.
Wzięłam prezent do ręki i rozpakowalam. Moim oczom ukazała się piękna ręcznie zdobiona gitara akurtyczna. Było na niej wyryte serce, a w nim nasze inicjały. J.A.J.+D.D.L. Poza sercem był napis Jemi. To było niesamowite, jednak to nie było wszystko. Do strun było przyczepione pudeleczko. Odczepilam je delikatnie i wzięłam do reki. Obracalam je w dloniach przez chwilę, lecz w końcu otworzylam. W środku znajodowal sie piękny pierścionek z brylancikiem. Spojrzalam zdezorientowana na Joe.
-Joe...- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie Demi. Daj mi wyjaśnić. To nie są zareczyny, wiem, że za bardzo cię skrzywdzilem i dopiero sie zeszlismu. Jesteś jeszcze mloda i nigdy o tym nie rozmawialismy. Przyjmij ten pierscionek na znak naszej miłości, jeśli nie chcesz, żeby był zareczynowy. Jak ludzie będą pytać, mozesz mówić, że dostałam go od Seleny na urodziny. Nie ma nic przeciwko temu. Kochanie, jesteś mloda i dużo przeszlasz również dzięki mnie, dlatego nie chce cie wystraszyc, ani skłaniać do zobowiązań.- wytłumaczył, a ja się poplakalam.- Ej, skarbie, nie płacz. Kocham cie.- starł mi łzę z policzka.
-Dziękuję Joe. Bardzo ci dziękuję.- przytulilam go mocno. Nie wiem jak długo tak staliśmy przytuleni, ale w końcu puscilam z objęć mojego chłopaka.- To jak Joe? Zalozysz mi ten sliczny pierscionek na palec?-zapytałam.
-Oczywiście.- uśmiechnął sie lekko.
Tak jak poprosiłam tak zrobił. Wyciągnął ostrożnie pierścionek z pudeleczka i włożył mi go na palec. Gdy to zrobil pocalowalam go w usta.
-Kocham cie Joe. Nawet nie wiesz jak bardzo.- wyznalam po chwili, gdy lezelismy na lozku.
-Ja ciebie też Demi, bardzo mocno. Mam dla ciebie jeszcza jedną wiadomość.- uśmiechnął sie.
-Jaka?- zainteresowalam sie, bo nie wiem, co jeszcze mógłby wymyślić.
-Zgodzę sie na twoją propozycje- juz chcialam pytać o czym mówię, ale sam dodal.- zgodzę sie na tatuaż.-spojrzalam na niego, żeby sie upewnic czy dobrze usłyszałam. Światło było słabe, ale wiedziałam, ze mowi prawdę.
-Dziękuję.- znowu go pocalowalam.
Gdy przestaliśmy sie calowac siegnelam do stoliczka po zelke. Uwielbialam je odkąd pamiętam i nauczyłam Joego je jeść. W końcu był moim przyjacielem, a ja często je jadlam. Zjadlam moze z pięć zelek i następna nakarmil mnie Joe. Korcilo mnie od początku jedno pytanie.
-Do której mamy ten pokój?- zapytałam usmiechajac sie szeroko. Zelki i ta atmosfera działały na mnie bardzo "romantycznie"
-Do jutra do dwunastej.- odpowiedział, uważnie mi sie przygladajac. Chyba zauwazyl moja zmiane nastroju.-Dem...- zaczął coś mówić, ale przerwalam mu pocalunkiem i lekko go popchnelam na łóżku,tak aby leżał. Pogłębiłam pocałunek, przy okazji siadając na nim okrakiem i schylajac się nad nim. Po chwili pocalunkow Joe usiadł ze mną na swoich kolanach i zaczęłam mu zdejmować koszulę, która miał na podkoszulku. Nie opieral się, pozniej zabrałam sie za jego koszulkę. Gdy górna cześć jego ciała była goła oparłam dłonie o klatkę chłopaka i wciąż go calujac czekałam na jego ruch. Nie musialam długo czekać, bo chwilę pozniej sciagnal mi bluzkę, a pocalunkami zszedł na szyję, później niżej, coraz niżej i.... (STOP, więcej wam opisywać nie bede)
Rano, około godziny ósmej.
Obudziłam się kolo Joe, byliśmy nadzy. Dokładnie pamietam wczorajszy wieczór, tą delikatność chłopaka i miłość. Teraz jestem stuprocentowo pewna, ze mnie kocha. Wstałam powoli z łóżka, zebrałam swoje rzeczy, ale także koszulę Joe i poszłam sie ubrać. Gdy po chwili wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że mój książę śpi, postanowiłam wyjrzec na taras. Słońce byoo juz wysoko na niebie. Uwielbiam Hawaje. Stalam tam i patrzylam na ocean, ludzi, piasek, słońce, następnie spojrzalam na pierscionek na moim palcu. Był cudowny, mogłabym sie przyzwycaic do tego sudoku. Stalam tak, przyglądając sie teku wszystkiemu, dopóki nie poczulam, że ktos mnie obejmuje i przytula od tylu. Odwrocilam sie i zobaczyłam usmiechnietego Joe.
-Dzień dobry księżniczko.- pocałował mnie lekko w policzek.
-Cześć Joe.- również sie uśmiechnełam i wpojrzalam jeszcze raz na widok.
-Wszystko w porządku?- zapytał lekko zmartwiony, odsuwając sie ode mnie na malutka odleglosc.
-Oczywiście, ze tak. W jak najlepszym.- potwierdzilam zgodnie z prawda.- Joe?- przypomniała sobie o czyms po chwili.
-Tak?- chyba wyczul, że sie spielam.
-Moja przysiega. A właściwie nasza. "Czystość, az do ślubu", pamiętasz?- zapytała odchodząc od niego jeszcze kawałek, oparłam się o barierkę tarasu i spojrzalam mu w oczy.
-Pamiętam, ale nie zaluje. A ty tak? Dems nie bede zły, jeśli zalujesz.- wyraźnie posmutnial. Sprawilam mu przykrość tym, że o tym przypomnialam.
-Nie, oczhmywiscie, ze nie żałuję.- podeszlam i go przytuliłam. Uśmiechnął się, ulżyło mu.
-Chodź Dems, pójdę się ubrać i wracajmy do reszty. Dziewczyny dzisiaj wracaja do USA, a miałem z toba i Madi o czymś porozmawiać.
-Dobrze.- zgodzilam sie.
Joe poszedl sie ubrać, a ja wzięłam mob prezent, oraz pudeleczko od pierścionka i czekałam na swojego chłopaka. Gdy byl gotowy ostatni raz spojrzalam na pokój i wyszliśmy z niego kierując się do windy, a później do naszych pokoi.
No i mamy ten tak wyczekiwany 49 rozdział. Przepraszam jesli was zawiodłam, bo spodziewałyście się czegoś więcej, albo czegoś innego.
Chcę jeszcze powiedziec, że napisałam juz epilog. Tak kończę opowiadanie, ale nad tym będę sie rozczulac w ostatniej publikacji. Papa. :*
Będąc w pokoju założyłam długie czarne spodnie,bluzkę na ramiaczkach na to zarzucilam sweterek. Na nogi zalozylam wysokie czarne szpilki, poprawilam makijarz i byłam gotowa do wyjścia. Usiadlam na łóżku, wzięłam telefon do ręki i postanowiłam poczytać życzenia od fanów. Byle tego pełno, ale tylko na kilka lepszych odpowiedzialam podziekowniami. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka, telefon schowalam do tylnej kieszeni spodni i podeszlam otworzyc.
-Hej kochanie.- to był jak pewnie sie domyślacie Joe. Dał mi calusa na powitanie.
-Cześć, gdzie idziemy?- zapytam na wstepie, lekko sie uśmiechając.
-Niespodzianka, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wyjdziemy z hotelu i tam dostaniesz prezent.- dużo mi to nie dało, ale zawsze więcej niż nic.
-No dobrze.- zgodziłam się i poszłam za chłopakiem do windy.
Gdy weszliśmy do niej zasłonił mi oczy i wcisnął guzik na panelu. Po paru chwilach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Oczy miałam wciaz zawiązanie, dlatego to Joe mnie prowadzil. Ufałam mu, ale zastanawialo mnie gdzie idziemy. Kilka sekund później zatrzymaliśmy się i otworzył drzwi.
-Możesz wejść do środka.- polecił, a ja zrobiłam niepewny krok w przód.
-Odsłonisz mi oczy?- zapytałam po kilku sekundach ciszy.
-Za chwilę, stój grzecznie, a ja zaraz wrócę.-poprosił. Słyszałam jak zamyka drzwi, a później poczułam woń siarki. Nie był to intensywny zapach, dlatego sie nie przejęłam. Czułam obecność Joe w pokoju. Tak mniej więcej dwie minuty później podszedł do mnie.
- Dems, odsłonie ci teraz oczy.- poinformował mnie, a później poczułam jak materiał który miałam na oczach,opada.
Rozejrzalam sie po pokoju, a to co zobaczyłam zachwyciło mnie. Cały pokój był ozdobiony różami, tulipanami i słonecznikami. Na każdej szafeczce, półeczce, stoliczku były poustawiane świeczki. Łóżko było pościelone na czerwono, a na nim leżały setki płatków róży. Było pięknie. Na stoliczku przy łóżku były położone nasze ulubione słodycze,czyli zielone zelki.
-Wow.- tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusic.
-Podoba ci sie?- chyba chciał sie upewnić.
-Oczywiście, że tak, ale musiałes wydać majątek.- zauważyłam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.- zarumienilam się teraz prezent. Mam nadzieję, że ci sie spodoba.- poczekałam chwilę, a on poszedł po duży pakunek do łazienki.
-Demi, wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin. Kocham cię nad życie i mam nadzieje, że mnie nigdy nie zostawisz. Daje ci coś nowego, ale w tym jest coś waznego. Mam nadzieję, że zostawiasz ta większą rzecz na na zawsze i nigdy ci sie nie popsuje.- gdy to mówił, miałam wrażenie, że za chwilę kleknie i mi się oświadczy.
Wzięłam prezent do ręki i rozpakowalam. Moim oczom ukazała się piękna ręcznie zdobiona gitara akurtyczna. Było na niej wyryte serce, a w nim nasze inicjały. J.A.J.+D.D.L. Poza sercem był napis Jemi. To było niesamowite, jednak to nie było wszystko. Do strun było przyczepione pudeleczko. Odczepilam je delikatnie i wzięłam do reki. Obracalam je w dloniach przez chwilę, lecz w końcu otworzylam. W środku znajodowal sie piękny pierścionek z brylancikiem. Spojrzalam zdezorientowana na Joe.
-Joe...- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie Demi. Daj mi wyjaśnić. To nie są zareczyny, wiem, że za bardzo cię skrzywdzilem i dopiero sie zeszlismu. Jesteś jeszcze mloda i nigdy o tym nie rozmawialismy. Przyjmij ten pierscionek na znak naszej miłości, jeśli nie chcesz, żeby był zareczynowy. Jak ludzie będą pytać, mozesz mówić, że dostałam go od Seleny na urodziny. Nie ma nic przeciwko temu. Kochanie, jesteś mloda i dużo przeszlasz również dzięki mnie, dlatego nie chce cie wystraszyc, ani skłaniać do zobowiązań.- wytłumaczył, a ja się poplakalam.- Ej, skarbie, nie płacz. Kocham cie.- starł mi łzę z policzka.
-Dziękuję Joe. Bardzo ci dziękuję.- przytulilam go mocno. Nie wiem jak długo tak staliśmy przytuleni, ale w końcu puscilam z objęć mojego chłopaka.- To jak Joe? Zalozysz mi ten sliczny pierscionek na palec?-zapytałam.
-Oczywiście.- uśmiechnął sie lekko.
Tak jak poprosiłam tak zrobił. Wyciągnął ostrożnie pierścionek z pudeleczka i włożył mi go na palec. Gdy to zrobil pocalowalam go w usta.
-Kocham cie Joe. Nawet nie wiesz jak bardzo.- wyznalam po chwili, gdy lezelismy na lozku.
-Ja ciebie też Demi, bardzo mocno. Mam dla ciebie jeszcza jedną wiadomość.- uśmiechnął sie.
-Jaka?- zainteresowalam sie, bo nie wiem, co jeszcze mógłby wymyślić.
-Zgodzę sie na twoją propozycje- juz chcialam pytać o czym mówię, ale sam dodal.- zgodzę sie na tatuaż.-spojrzalam na niego, żeby sie upewnic czy dobrze usłyszałam. Światło było słabe, ale wiedziałam, ze mowi prawdę.
-Dziękuję.- znowu go pocalowalam.
Gdy przestaliśmy sie calowac siegnelam do stoliczka po zelke. Uwielbialam je odkąd pamiętam i nauczyłam Joego je jeść. W końcu był moim przyjacielem, a ja często je jadlam. Zjadlam moze z pięć zelek i następna nakarmil mnie Joe. Korcilo mnie od początku jedno pytanie.
-Do której mamy ten pokój?- zapytałam usmiechajac sie szeroko. Zelki i ta atmosfera działały na mnie bardzo "romantycznie"
-Do jutra do dwunastej.- odpowiedział, uważnie mi sie przygladajac. Chyba zauwazyl moja zmiane nastroju.-Dem...- zaczął coś mówić, ale przerwalam mu pocalunkiem i lekko go popchnelam na łóżku,tak aby leżał. Pogłębiłam pocałunek, przy okazji siadając na nim okrakiem i schylajac się nad nim. Po chwili pocalunkow Joe usiadł ze mną na swoich kolanach i zaczęłam mu zdejmować koszulę, która miał na podkoszulku. Nie opieral się, pozniej zabrałam sie za jego koszulkę. Gdy górna cześć jego ciała była goła oparłam dłonie o klatkę chłopaka i wciąż go calujac czekałam na jego ruch. Nie musialam długo czekać, bo chwilę pozniej sciagnal mi bluzkę, a pocalunkami zszedł na szyję, później niżej, coraz niżej i.... (STOP, więcej wam opisywać nie bede)
Rano, około godziny ósmej.
Obudziłam się kolo Joe, byliśmy nadzy. Dokładnie pamietam wczorajszy wieczór, tą delikatność chłopaka i miłość. Teraz jestem stuprocentowo pewna, ze mnie kocha. Wstałam powoli z łóżka, zebrałam swoje rzeczy, ale także koszulę Joe i poszłam sie ubrać. Gdy po chwili wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że mój książę śpi, postanowiłam wyjrzec na taras. Słońce byoo juz wysoko na niebie. Uwielbiam Hawaje. Stalam tam i patrzylam na ocean, ludzi, piasek, słońce, następnie spojrzalam na pierscionek na moim palcu. Był cudowny, mogłabym sie przyzwycaic do tego sudoku. Stalam tak, przyglądając sie teku wszystkiemu, dopóki nie poczulam, że ktos mnie obejmuje i przytula od tylu. Odwrocilam sie i zobaczyłam usmiechnietego Joe.
-Dzień dobry księżniczko.- pocałował mnie lekko w policzek.
-Cześć Joe.- również sie uśmiechnełam i wpojrzalam jeszcze raz na widok.
-Wszystko w porządku?- zapytał lekko zmartwiony, odsuwając sie ode mnie na malutka odleglosc.
-Oczywiście, ze tak. W jak najlepszym.- potwierdzilam zgodnie z prawda.- Joe?- przypomniała sobie o czyms po chwili.
-Tak?- chyba wyczul, że sie spielam.
-Moja przysiega. A właściwie nasza. "Czystość, az do ślubu", pamiętasz?- zapytała odchodząc od niego jeszcze kawałek, oparłam się o barierkę tarasu i spojrzalam mu w oczy.
-Pamiętam, ale nie zaluje. A ty tak? Dems nie bede zły, jeśli zalujesz.- wyraźnie posmutnial. Sprawilam mu przykrość tym, że o tym przypomnialam.
-Nie, oczhmywiscie, ze nie żałuję.- podeszlam i go przytuliłam. Uśmiechnął się, ulżyło mu.
-Chodź Dems, pójdę się ubrać i wracajmy do reszty. Dziewczyny dzisiaj wracaja do USA, a miałem z toba i Madi o czymś porozmawiać.
-Dobrze.- zgodzilam sie.
Joe poszedl sie ubrać, a ja wzięłam mob prezent, oraz pudeleczko od pierścionka i czekałam na swojego chłopaka. Gdy byl gotowy ostatni raz spojrzalam na pokój i wyszliśmy z niego kierując się do windy, a później do naszych pokoi.
No i mamy ten tak wyczekiwany 49 rozdział. Przepraszam jesli was zawiodłam, bo spodziewałyście się czegoś więcej, albo czegoś innego.
Chcę jeszcze powiedziec, że napisałam juz epilog. Tak kończę opowiadanie, ale nad tym będę sie rozczulac w ostatniej publikacji. Papa. :*
sobota, 9 marca 2013
Rozdział 48
Gdy dojechalismy do hotelu, wsiedlismy do windy i wjechalismy na nasze piętro.
-Pójdę do siebie i wpadne do was za chwilke.- poinformowałam brano J., gdy wysiedlismy z jezdzacego pokoju.
-Jasne.- zgodził sie Nick i weszliśmy do pokoi.
Kiedy byłam u siebie, szybko przebralam sie w krótkie spodenki, czarną koszulkę, oraz oczywiście moje ukochane mietowe Conversy. Telefon wrzuciłam do kieszeni spodni, a włosy związałam w kitka. Gdy byłam gotowa wyszłam z pokoju zamykając go przy okazji i kilka sekund później byłam pod drzwiami przyjaciół i mojego chłopaka. Weszlam tam bez pukania.
-Jestem.
-Super, siadaj Dems, dziewczyny zaraz powinny być. Zostawią swoje rzeczy w samochodzie na parkingu
-Jasne.- usiadlam na kanapie i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Postanowiłam wejść na Twittera. Ostatnio gdy to robię patrzę na samym początku do tak zwanych Trendsów. To co tam zobaczyłam tym razem mnie zaskoczyło i zdziwiło. Hasło Happy20BirthdayToDemi było na pierwszym miejscu. Aż musiałam o tym napisać.
"Wow. Happy20BirthdayToDemi na #1 miejscu!!! Moi Lovatics są niesamowici!! Dziękuję wam bardzo. To coś pięknego. Kocham was!"
@ddlovato
Gdy to pisałam, usmiechalam się jak głupia, dlatego Nick dziwnie na mnie spojrzał, a ja usmiechnelam się jeszcze bardziej.
-Co sie stalo Dems?- zapytał chyba zaniepokojony moim zachowaniem.
-Wejdz na Twittera i sprawdź Trendsy.- polecilam.
Widziałam jak wyjmuje telefon, robi coś tam i po chwili słyszałam tylko główne "Wow".
-Prawda? Kochani sa.- powiedziałam i sprawdziłam kilka innych rzeczy na portalu.
W tym czasie Kevin wszedł do pokoju i usamiadl obok mnie.
-Demi, masz niesamowitych fanów.- powiedział po chwili patrzenia sie w telefon.
-Dzięki Kev.- usmiechnelam się szeroko.
Nigdzie nie widziałam Joe'go i zaczynam sie na niego robić zła. Są moje urodziny, a on mnie totalnie olewa od samego rana. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzmi. Do środka weszły dziewczyny, a każda miała jakiś pakunek. Nick szybko zerwał się z kanapy, aby pomóc Madison i Selenie, a Kevin jednocześnie wołając Joe podszedł pomóc Danielle. Gdy odłożyli pakunki Selena zamknęła drzwi i wszyscy usiedli na kanapie lub fotelu. Zapanowała chwilą niezrecznej ciszy, dopkoi Madi, która siediala obok mnie nie zapytała się gdzie jest Joe.
-Nie wiem mloda,ale mam za to inne pytanie do ciebie.
-Jakie?- zapytała chyba trochę przestraszona. Ale wiedziala, że jej krzywdy nie zrobie. Myślę, że to był taki lekkij strach przed pytaniem.
-Jak wczoraj wieczorem rozmawialysmy i pytałam. Co w domu. Oszukałas mnie w pewnym sensie.- zauważyłam.
-No taak.- potwierdziła.
-No dobrze, rozumiem.- nie byłam zła. Musiała sklamac,żeby niespodzianka sie udała. Ale Nick, on nie musiał. Spojrzalam na niego i zmruzylam oczy.
-Nick!- podnioslam głos na przyjaciela.
-Tak Demi?- on zdecydowanie bał się mojej reakcji.
-Oklamales mnie!- byłam zdenerwowana. Nienawidzę, gdy ludzie mnie oklamuja.
-No tak, alee...- nie mial nawet wytlumaczenia.
-Nie masz jak się nawet wybronic. Oklamales mnie, chociaż wcale nie musiales.
-Przepraszam?- bardziej zapytal niż stwierdził, a ja wstalam z miejsca.
-Okej.- chyba wszyscy odetchnęli z ulgą. Wydaje mi się, że bali się tego do czego jestem zdolna.
Podeszła do lodówki po sok pomarańczowy i wtedy zauwazylam, że Nickowi wyraźnie ulżyło.
Do pokoju nagle wszedł Joe.
-Tak, dziękuję bardzo. Będę tam koło dwudziestej. Naprawdę nie ma sprawy pani Claro. Do widzenia.-rozlaczyl się, spojrzał na wszystkich oprocz mnie i usiadł na moim wcześniejszym miejscu. Madison natychmiast sie do niego przytulila. Stesknila sie za moim chłopakiem.
-Z kim rozmawiales?- zapytałam.
-Z panią Clarą, nikt ważny. Dawaliscie Demi juz prezenty?- zapytal resztę towarzystwa.
Selena ku odpowiedziała, ale wpierw spojrzała dziwnie na mnie i na Joe, ja tylko wzruszylam ramionami.
-Nie jeszcze nie. Ale chyba juz możemy zacząć.- gdy to mówiła wstala i podeszła po dwoj prezent. Za jej przykładem poszla reszta towarzystwa i ustawili sie w tak zwanym wężyku.
-Ni więc Demi. Chce życzyć ci. Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, szczęścia w miłości, bo wiem, że z Jonasami trudno wytrzymać, chce też życzyć, aby nasza przyjaźń przetrwała i żebyś zawsze pozostała silną.- dała mi prezent, ale nie zdarzyłam go otworzyć, bo podeszła do mnie Madison. Prezenty od niej i Sel położyłam na stoliku i wysłuchałam życzeń od młodszej siostry. Nadszedł czas na Kanielle.
-Kochana Demi.- zaczęła Danielle.- Chcielibyśmy ci życzyć szczęścia w miłości, bo tak jak Selena juz wspomniała z facetami z rodziny Jonas trudno wytrzymac. Pozostań zawsze silna, zdrowa, szczęśliwa. I mimo przeciwności losu idź przez życie z podniesioną głową.- gdy dała mi prezent przytulilam ich.
-Dziękuję wa bardzo.- następny podszedl Nick.
-Dems. Już nie mam co mówić, bo dziewczyny wyczerpały moje pomysły. Mogę jedynie dodac, że z nami Jonasami wcale nie jest tak ciężko. I mam nadzieję, że spodoba ci sie koj prezent.- przytulil mnie mocno.
-Dziękuję Nicky.- usmiechnelam się szeroko.
Nadszedł czas na Joe.
-Demi, kochanie. Ode mnie narazie nie dostaniesz prezentu, ani życzeń. Ja to zrobię pozniej.- dał mi calusa w usta i usiadł na kanapie tak zeby zostało jeszcze dla mnie miejsce. Gdy usiadła na kanapie rozpakowalam prezenty.
Wpierw ten od Madison.
Siostra dała mi złoty naszyjnik otwierany, a w środku z jednej strony nasze wspólne male zdjęcie, a z drugiej napis M+D=BSF. Całość była w kształcie serca i były do tego identyczne kolczyki.
Od Seleny dostałam miniaulturowe czarne pianiono. Przy nim siedziałam mala ja. Gdy otwierało sie klapę leciała melodia. Była to akurat piosenka Christiny Aguilery "Mercy", która kiedyś spiewalam i Selena to nagrała. Mija miniaturka też wtedy rusza ustami i śpiewa moim głosem.
Mój przyjaciel Nick podarował mi plan przestrzenny planu Camp Foch, a wokół niego kilka naszyvh wspólnych najsmieszniejszych zdjęć z kręcenia filmu. To były wspaniałe czasy, chociaż byłam wtedy chora. Zdaje sobie sprawę z tego, że byłam także nieznośna, a jednak ci ludzie mnie polubili
Kochane Kanielle wpadlo na pomysł dania mi w prezencie pudełka. Gdy się je otworzy od dołu podjezdza platforma w kształcie serca na której stoimy we trójkę, a w tle jest piękny widok na góry i jeziorko. Pamiętam, ze byliśmy tam parę lat temu na kilka dni odpocząć.
Podziękowałam wszystkim i wtedy odezwał sie Nick.
-Dems, naprawdę myślisz nad opuszczeniem HR?
-Tak.
-Demi, i czym on mówi?- zapytała Selena.
-Wytwórnia sobie wymyśliła, że mimo tego, że mam wakacje to dwudziestego dziewiatego mam byc w Brazylii na koncercie. Juz od dłuższego czasu m.ie denerwowali i od jakiego czasu zastanawialam sie nad zmiana wytwórni. I tylko jedną wydaje mi się najlepszym wyjsciem.-wyjaśniłam.
-O jakiej myślałaś?- dopytywała Selena.
-Pomyślałam sobie, że może Jonas Records. Chłopcy by trochę na mnie zarobili, a i widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziała i czekalam podaż drugi na ich reakcje.
Spojrzalam na Madison, a ona sie do mnie uśmiechnęła. Nie jestem pewną co wyrażały twarze braci Jonas, ale Danielle chyba ten pomysł sie podobał. Teraz tylko pozostało czekać na decyzję założycieli JR. Wiem, że ciężko sie tam dostać. Mają kategoryczne zasady jeśli chodzi o gatunek muzyki i nie chciałabym im się mieszać. Bo z drugiej strony ludzie ciężko pracują, żeby sie di nich dostać, a ja po prostu tak po znajomości nagle dostanę sie tam bez niczego. Oczywiście im o tym powiedziałam.
-No dobrze.Może ja jakoś najstarszy i najbardziej bezstronny powiem, że to bardzo dobry pomysł. Nie wiem, dlaczego juz wczesniej na to nie wpadlismy. Co o tym sadzicie chlopaki?- odezwal sie Kevin, a mi zrobiło sie troche lżej na sercu.
-Tak to bardzo dobry pomyśl.- zgodził sie z uśmiechem nick, a Joe mu przytaknal.
-Dzięki chlopaki. Powiem Jerremu, jak bede z nim rozmawiać i wszystko załatwi.- usmiechnelam się.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy do dziewietnastej. Selena, Madison i Danielle musiały isc jeszcze do samochodu po rzeczy. Więc ja pożegnałam się z nimi i poszłam do sobie. Joe mnie tylko zaczepił,gdy byłam przy drzwiach, żebym za czterdzieści pięć minut była gotowa. Wyszłam od nich i poszłam do siebie, przygotować sie.
No dobrze. Więc mamy 48 rozdział, czyli nastepny to będzie 49, czyli ten którego sie nie moge doczekać, ale nie jestem pewna, czy jest aż tak bardzo fajny ten moment o którym myślę. Mam nadzieje, że.przy następnym rozdziale was nie zawiode.
Muszę sie tez przyznać, ze z wymyślaniem prezentów dla Demi, pomagała mi pewna osóbka, którą z Twittera znacie jako @positivekicked Uważam, że poszło nam całkiem nieźle.
Przepraszam za błędy jeśli jakieś są. Papa. :*
-Pójdę do siebie i wpadne do was za chwilke.- poinformowałam brano J., gdy wysiedlismy z jezdzacego pokoju.
-Jasne.- zgodził sie Nick i weszliśmy do pokoi.
Kiedy byłam u siebie, szybko przebralam sie w krótkie spodenki, czarną koszulkę, oraz oczywiście moje ukochane mietowe Conversy. Telefon wrzuciłam do kieszeni spodni, a włosy związałam w kitka. Gdy byłam gotowa wyszłam z pokoju zamykając go przy okazji i kilka sekund później byłam pod drzwiami przyjaciół i mojego chłopaka. Weszlam tam bez pukania.
-Jestem.
-Super, siadaj Dems, dziewczyny zaraz powinny być. Zostawią swoje rzeczy w samochodzie na parkingu
-Jasne.- usiadlam na kanapie i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Postanowiłam wejść na Twittera. Ostatnio gdy to robię patrzę na samym początku do tak zwanych Trendsów. To co tam zobaczyłam tym razem mnie zaskoczyło i zdziwiło. Hasło Happy20BirthdayToDemi było na pierwszym miejscu. Aż musiałam o tym napisać.
"Wow. Happy20BirthdayToDemi na #1 miejscu!!! Moi Lovatics są niesamowici!! Dziękuję wam bardzo. To coś pięknego. Kocham was!"
@ddlovato
Gdy to pisałam, usmiechalam się jak głupia, dlatego Nick dziwnie na mnie spojrzał, a ja usmiechnelam się jeszcze bardziej.
-Co sie stalo Dems?- zapytał chyba zaniepokojony moim zachowaniem.
-Wejdz na Twittera i sprawdź Trendsy.- polecilam.
Widziałam jak wyjmuje telefon, robi coś tam i po chwili słyszałam tylko główne "Wow".
-Prawda? Kochani sa.- powiedziałam i sprawdziłam kilka innych rzeczy na portalu.
W tym czasie Kevin wszedł do pokoju i usamiadl obok mnie.
-Demi, masz niesamowitych fanów.- powiedział po chwili patrzenia sie w telefon.
-Dzięki Kev.- usmiechnelam się szeroko.
Nigdzie nie widziałam Joe'go i zaczynam sie na niego robić zła. Są moje urodziny, a on mnie totalnie olewa od samego rana. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzmi. Do środka weszły dziewczyny, a każda miała jakiś pakunek. Nick szybko zerwał się z kanapy, aby pomóc Madison i Selenie, a Kevin jednocześnie wołając Joe podszedł pomóc Danielle. Gdy odłożyli pakunki Selena zamknęła drzwi i wszyscy usiedli na kanapie lub fotelu. Zapanowała chwilą niezrecznej ciszy, dopkoi Madi, która siediala obok mnie nie zapytała się gdzie jest Joe.
-Nie wiem mloda,ale mam za to inne pytanie do ciebie.
-Jakie?- zapytała chyba trochę przestraszona. Ale wiedziala, że jej krzywdy nie zrobie. Myślę, że to był taki lekkij strach przed pytaniem.
-Jak wczoraj wieczorem rozmawialysmy i pytałam. Co w domu. Oszukałas mnie w pewnym sensie.- zauważyłam.
-No taak.- potwierdziła.
-No dobrze, rozumiem.- nie byłam zła. Musiała sklamac,żeby niespodzianka sie udała. Ale Nick, on nie musiał. Spojrzalam na niego i zmruzylam oczy.
-Nick!- podnioslam głos na przyjaciela.
-Tak Demi?- on zdecydowanie bał się mojej reakcji.
-Oklamales mnie!- byłam zdenerwowana. Nienawidzę, gdy ludzie mnie oklamuja.
-No tak, alee...- nie mial nawet wytlumaczenia.
-Nie masz jak się nawet wybronic. Oklamales mnie, chociaż wcale nie musiales.
-Przepraszam?- bardziej zapytal niż stwierdził, a ja wstalam z miejsca.
-Okej.- chyba wszyscy odetchnęli z ulgą. Wydaje mi się, że bali się tego do czego jestem zdolna.
Podeszła do lodówki po sok pomarańczowy i wtedy zauwazylam, że Nickowi wyraźnie ulżyło.
Do pokoju nagle wszedł Joe.
-Tak, dziękuję bardzo. Będę tam koło dwudziestej. Naprawdę nie ma sprawy pani Claro. Do widzenia.-rozlaczyl się, spojrzał na wszystkich oprocz mnie i usiadł na moim wcześniejszym miejscu. Madison natychmiast sie do niego przytulila. Stesknila sie za moim chłopakiem.
-Z kim rozmawiales?- zapytałam.
-Z panią Clarą, nikt ważny. Dawaliscie Demi juz prezenty?- zapytal resztę towarzystwa.
Selena ku odpowiedziała, ale wpierw spojrzała dziwnie na mnie i na Joe, ja tylko wzruszylam ramionami.
-Nie jeszcze nie. Ale chyba juz możemy zacząć.- gdy to mówiła wstala i podeszła po dwoj prezent. Za jej przykładem poszla reszta towarzystwa i ustawili sie w tak zwanym wężyku.
-Ni więc Demi. Chce życzyć ci. Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, szczęścia w miłości, bo wiem, że z Jonasami trudno wytrzymać, chce też życzyć, aby nasza przyjaźń przetrwała i żebyś zawsze pozostała silną.- dała mi prezent, ale nie zdarzyłam go otworzyć, bo podeszła do mnie Madison. Prezenty od niej i Sel położyłam na stoliku i wysłuchałam życzeń od młodszej siostry. Nadszedł czas na Kanielle.
-Kochana Demi.- zaczęła Danielle.- Chcielibyśmy ci życzyć szczęścia w miłości, bo tak jak Selena juz wspomniała z facetami z rodziny Jonas trudno wytrzymac. Pozostań zawsze silna, zdrowa, szczęśliwa. I mimo przeciwności losu idź przez życie z podniesioną głową.- gdy dała mi prezent przytulilam ich.
-Dziękuję wa bardzo.- następny podszedl Nick.
-Dems. Już nie mam co mówić, bo dziewczyny wyczerpały moje pomysły. Mogę jedynie dodac, że z nami Jonasami wcale nie jest tak ciężko. I mam nadzieję, że spodoba ci sie koj prezent.- przytulil mnie mocno.
-Dziękuję Nicky.- usmiechnelam się szeroko.
Nadszedł czas na Joe.
-Demi, kochanie. Ode mnie narazie nie dostaniesz prezentu, ani życzeń. Ja to zrobię pozniej.- dał mi calusa w usta i usiadł na kanapie tak zeby zostało jeszcze dla mnie miejsce. Gdy usiadła na kanapie rozpakowalam prezenty.
Wpierw ten od Madison.
Siostra dała mi złoty naszyjnik otwierany, a w środku z jednej strony nasze wspólne male zdjęcie, a z drugiej napis M+D=BSF. Całość była w kształcie serca i były do tego identyczne kolczyki.
Od Seleny dostałam miniaulturowe czarne pianiono. Przy nim siedziałam mala ja. Gdy otwierało sie klapę leciała melodia. Była to akurat piosenka Christiny Aguilery "Mercy", która kiedyś spiewalam i Selena to nagrała. Mija miniaturka też wtedy rusza ustami i śpiewa moim głosem.
Mój przyjaciel Nick podarował mi plan przestrzenny planu Camp Foch, a wokół niego kilka naszyvh wspólnych najsmieszniejszych zdjęć z kręcenia filmu. To były wspaniałe czasy, chociaż byłam wtedy chora. Zdaje sobie sprawę z tego, że byłam także nieznośna, a jednak ci ludzie mnie polubili
Kochane Kanielle wpadlo na pomysł dania mi w prezencie pudełka. Gdy się je otworzy od dołu podjezdza platforma w kształcie serca na której stoimy we trójkę, a w tle jest piękny widok na góry i jeziorko. Pamiętam, ze byliśmy tam parę lat temu na kilka dni odpocząć.
Podziękowałam wszystkim i wtedy odezwał sie Nick.
-Dems, naprawdę myślisz nad opuszczeniem HR?
-Tak.
-Demi, i czym on mówi?- zapytała Selena.
-Wytwórnia sobie wymyśliła, że mimo tego, że mam wakacje to dwudziestego dziewiatego mam byc w Brazylii na koncercie. Juz od dłuższego czasu m.ie denerwowali i od jakiego czasu zastanawialam sie nad zmiana wytwórni. I tylko jedną wydaje mi się najlepszym wyjsciem.-wyjaśniłam.
-O jakiej myślałaś?- dopytywała Selena.
-Pomyślałam sobie, że może Jonas Records. Chłopcy by trochę na mnie zarobili, a i widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziała i czekalam podaż drugi na ich reakcje.
Spojrzalam na Madison, a ona sie do mnie uśmiechnęła. Nie jestem pewną co wyrażały twarze braci Jonas, ale Danielle chyba ten pomysł sie podobał. Teraz tylko pozostało czekać na decyzję założycieli JR. Wiem, że ciężko sie tam dostać. Mają kategoryczne zasady jeśli chodzi o gatunek muzyki i nie chciałabym im się mieszać. Bo z drugiej strony ludzie ciężko pracują, żeby sie di nich dostać, a ja po prostu tak po znajomości nagle dostanę sie tam bez niczego. Oczywiście im o tym powiedziałam.
-No dobrze.Może ja jakoś najstarszy i najbardziej bezstronny powiem, że to bardzo dobry pomysł. Nie wiem, dlaczego juz wczesniej na to nie wpadlismy. Co o tym sadzicie chlopaki?- odezwal sie Kevin, a mi zrobiło sie troche lżej na sercu.
-Tak to bardzo dobry pomyśl.- zgodził sie z uśmiechem nick, a Joe mu przytaknal.
-Dzięki chlopaki. Powiem Jerremu, jak bede z nim rozmawiać i wszystko załatwi.- usmiechnelam się.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy do dziewietnastej. Selena, Madison i Danielle musiały isc jeszcze do samochodu po rzeczy. Więc ja pożegnałam się z nimi i poszłam do sobie. Joe mnie tylko zaczepił,gdy byłam przy drzwiach, żebym za czterdzieści pięć minut była gotowa. Wyszłam od nich i poszłam do siebie, przygotować sie.
No dobrze. Więc mamy 48 rozdział, czyli nastepny to będzie 49, czyli ten którego sie nie moge doczekać, ale nie jestem pewna, czy jest aż tak bardzo fajny ten moment o którym myślę. Mam nadzieje, że.przy następnym rozdziale was nie zawiode.
Muszę sie tez przyznać, ze z wymyślaniem prezentów dla Demi, pomagała mi pewna osóbka, którą z Twittera znacie jako @positivekicked Uważam, że poszło nam całkiem nieźle.
Przepraszam za błędy jeśli jakieś są. Papa. :*
środa, 6 marca 2013
Rozdział 47
Gdy skonczylismy rozmawiać zabrałam sukienkę, wysokie buty i poszła do łazienki. Umylam szybko włosy, wyprostowalam je, pomalowalam sie lekko, ubralam i byłam gotowa do wyjścia trzy minuty przed czasem. Zalozylam kilka bransoletek, kolczyki, telefon do torebki i wyszłam z pokoju. Gdy byłam na korytarzu akurat wychodzili od siebie chłopcy. Oko Joe załatwiły okulary, a warga nie wyglądała bardzo zle. Wszyscy trzej byli ubrani elegancko, ale na luzie.
-Idziemy?- zapytał Nick, a ja potwierdziłam. Jechaliśmy winda w ciszy, w drodze do samochodu pozostawionego na nasza prośbę, szliśmy także w ciszy. Każde z nas myślało jak sadze o czymś innym i żadne nie chciało powiedzieć o czym. Dojechalismy na miejsce po trzydziestu minutach. Trafiliśmy tylko dzięki nawigacji, bo oczywiście żadne z nas wcześniej tutaj nie było, a miasta chyba nie stac na tablice informacyjne. Zostało nam półtorej godziny do koncertu. Zobaczyliśmy gdzie będziemy występować i poszliśmy do garderoby sie przygotować. Gdzieś po drodze mignelo mi BTR, widziałam chyba też Biebera i Jordin Sparks. Dużo gwiazdy tu jest. Byliśmy na miejscu od dwudziestu minut, które spędziliśmy w ciszy i do pomieszczenia wszedł Jerry.
-Jerry?!- zapytałam zdziwiona jego osobą na Hawajach
-Tak. Cześć Demi, cześć chłopaki- tu zwrócił sie do Jonasow.
-Cześć- odpowiedzieli równo, a ja usmiechnelam sie mimowolnie. Chyba nigdy mi się to nie znudzi.
-Jestem tu, ponieważ mam sprawę do załatwienia nie na telefon- popatrzył na mnie, a ja miałam wrazenie, że to coś poważnego.
-Co sie dzieje?
-Chodzi o to, że. Wytwórnia sobie wymyśliła, że z okazji wydania nowej płyty, masz wydać nowy kolejny singiel.- powiedział, no ale nie widziałam tu zadnego problemu, co też mu oczywiście powiedziałam, a on kontynuował.- Masz zagrac specjalny koncert dwudziestego dziewiątego sierpnia w Brazylii.
-Słucham?!- krzyknęłam, chyba na całe gardło.- Przecież mam wakacje!- zdenerwowana spojrzałam na Joe, ale jego mina też nie wyglądała za dobrze.
-Wiedzą o tym. Jednak i tak masz tam być. Pytałem ich co by sie stało gdybyś sie nie zgodziła. Dyrektor powiedział, że wtedy mozesz szukać sobie nowej wytwórni. Zarabiasz dla nich masę pieniędzy, ale jednak stać ich na taki ruch.
-A gdybym zrezygnowała, to co z moją nową płytą?- zainteresowalam sie, bo miałam pewien plan. Hollywood Records już od jakiegoś czasu mnie denerwowalo.
-Dems, masz kontrakt do końca płyty. Gdybyś zrezygnowała z koncertu, to oni by zerwali umowę. Z dniem skonczenia umowy płyta będzie twoja, ale tylko jeśli znajdziesz wytwórnię, która podjęłaby się wydania twojej muzyki. HR, nie będzie miało prawa do ciebie, ani twojej twórczości.- wytłumaczył, jednak szybko dodał- Demi, musisz to dokładnie przemyśleć. Masz siedem dni na znalezienie wytwórni. Wiedz jednak, że jestem z tobą i przejdziemy tam razem. HR, za bardzo ingeruje w to wszystko.
-Dobrze, przemyśle to dokładnie, ale mam juz wstępny plan- poinformowałam go.
-Dobrze. Mam jeszcze coś. Na tych kartkach jest dokładny plan koncertu. Zaczyna sie za piętnaście minut. Demi wchodzi za pół godziny, po jednej piosence wchodzi Nick, spiewacie Together i This is me. To może być ciekawe w waszym wykonaniu.- uśmiechnął się do nas, rozdał kartki, życzył powodzenia i wyszedl z garderoby. Poczułam na sobie wzrok trzech braci Jonas, jednak pierwszy odezwal sie Kevin.
-Jaki masz plan?- zapytał
-Od jakiegoś czasu zastanawiam sie nad zrezygnowaniem z wytwórni Disneya. No i myślałam na kilkoma, ale jedna wydaje mi sie najlepszym rozwiazaniem. Znam jen założycieli. Pomyślałam sobie, że ci moi przyjaciele zarobiliby trochę na mnie i przy okazji widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziałam wymijająco, bo miałam nadzieję, że któryś z nich wpadnie na to, o czym, a raczej o kim mówię. Jednak niestety nie są tacy mądrzy jak miałam nadzieję.
-Jak sie nazywa ta wytwórnia? Znam tych przyjaciół?- przy słowie przyjaciele, Joe zrobił tak zwany cudzyslow.
-Joe, weź przestan być wiecznie zazdrosny.- poprosilam- A ta wytwórnia to...- chciałam powiedziec, ale Nick mi przerwał.
-To wytwornia BTR? Bo jeśli tak to nie zgadzam sie na to Demi, nie powinnas po tym..- chyba zaczął sie denerwować, dlatego mu przerwalam w połowie.
-Nie. Nicky, przeciez BTR, nie zalozylo swojej wytworni. A mówię, przecież o przyjaciołach, którzy ja zalozyli- zauważyłam.
- No to mów Dem o kogo chodzi.- poprosił Kevin
-Ale z was głupki. Chodziło mi o was.- usmiechnelam się lekko i czekałam na ich reakcje. Niedoczekalam sie jednak, bo do garderoby wszedł jakiś facet i zaprosił nas wszystkich za kulisy. Spotkaliśmy akurat BTR, przywitałam sie szybko z nimi, bo wchodzili na scenę. Oczywiście bez Logana. Jak tylko go zobaczylam mialam ochote do niego podejsc i cos zrobić, ale przypomnialam sobie,że to może zaszkodzić Joemu. BTR zaśpiewało jeden ze swoich nowych utworów Elevate, zdaje sie. Później na scenie wystąpiły dwa jakieś mało znane mi zespoły. Teraz nadszedł czas na mnie. Dali mi mikrofon, ktos mnie zapowiedzial i wyszłam na scene. Przyjaciele zdazyli życzyć mi tylko powodzenia.
-Witajcie- powiedziałam do tlumu, q oni zaczęli krzyczec. To było wspaniałe.- Zaśpiewał wam jedną piosenke, a później na scene wejdzie mój przyjaciel i zaśpiewa ze mną dwa duety. No to gramy!- polecialy pierwsze nuty, jednej z moich ulubionych piosenek. Catch me. Jak zwykle zaśpiewałam z uczuciem, a fani i Lovatics śpiewali ze mna. To naprawdę niewiarygodne jak ludzie mogą mnie kochać. Juz chciałam zapraszać na scenę Nicka, gdy swiatla zgasly, a na hali zapanowała cisza. Rozejrzalam sie wokół zdezorientowana. Uslyszalam stukot obcasów na scenie i ktos zaczął śpiewać Happy Birthday. Zapaliło sie delikatne swiatlo i nie moglam uwierzyć kogo tam zobaczyłam. Selena i Madison. Ta druga pchala wozek z ciastem. Za nimi szła Danielle, Nick, Kevin i Joe. Widowania spiewala razem z nimi, a mi przypomniało sie, ze mam dzisiaj urodziny.
-Co tu się dzieje?- zapytałam zdezorientowana, ale tez wzruszona, gdy skończyli śpiewać, a tłum sie uciszyl.
-Wszystkiego najlepszego Demi.- powiedziała Selena i przytulila mnie. Następnie podbiegla do mnie Madison, mocno przytulila i zlozyla szybkie życzenia.
-Porozmawiamy pozniej mloda- szepnelam jej do ucha.
Gdy wszyscy przyjaciele zlozyli mi życzenia, był czas na tort. Selena i Dani pokroily go na dwadzieścia piec średniej wielkosci kawalkow. Dostali moi przyjaciele, dwóch prowadzących imprezę, organizator, a że zostalo jeszcze jeszcze piętnaście kawałków to pięć poszło dla zespołu grającego, a ja wpadlam na pomysl, co zrobić z reszta tortu. Wzięłam mikrofon do ręki.
-Wpadlam na pewien pomysł. Zostało nam kilka kawalkow ciasta. Wybiorę teraz kilka osób, które po koncercie dostana po kawałku, jeśli przyjda za kulisy. Nie gwarantuje mojej obecności, bo śpieszę sie gdzies po moim występie, ale zostawię dziesiec autografów dla każdej osoby. Dziękuję. A teraz juz chyba zapiewam te dwie piosenki z Nickiem. Jeszcze raz bardzo wam wszystkim dziekuje.- zostaliśmy na scenie tylko ja i nick. Przyjaciel pomógł mi wybrać pare osób. Widać, że byli szczęśliwi, szkoda tylko, że z nimi osobiście nie porozmawiam. Po chwili usłyszałam muzyke. Na pierwszy ogien poszło This is me. Myślę, że poszło nam we dwoje naprawdę bardzo dobrze. Później Together. Gdy skończylismy, podziekowalismy publiczności i zeszlismy ze sceny. Za kulisami czekali Joe,Selena,Dani,Madi i Kevin. Spojrzałam na moja siostre, a ona schowała sie za Selena.
-Co wy tu robicie?- zapytałam trzy dziewczyny.
-Przyleciałysmy na twoje dwudzieste urodziny.- powiedziała ostrożnie Selena.
-Kochane jesteście.- usmiechnelam się szeroko i przytulilam każda, lecz gdy puszczałam Madison, musiałam zapytać.-Mad.
-Tak Demi?
-Powiedz proszę, że rodzice wiedzą, że nie ma cię w domu i że jesteś na Hawajach.- poprosilam bardziej niż zapytałam. Jednak to nie siostra mi odpowiedziała, tylko Nick.
-Demi, rozmawiałem z twoim ojczymem. Martwi sie o twoje relacje z mamą. Powiedział, ze nie ma problemu, żeby Selena zaopiekowala sie przez kilka dni mloda, a ty masz ma siebie uwazac. Mówił, że postara się dzisiaj zadzwonić, ale nie obiecuje. Jak wrócisz do domu, to będzie chciał z toba o czymś waznym porozmawiac.-Nick skończył mówić, a mi spadł kamień z serca.
-No dobrze. Dziękuję Nicky, że to załatwiłeś.- usmiechnelam się lekko, co odwzajemnil.
-Jedziemy do hotelu?- zapytał Joe. Myślę, że coś jest z nim dzisiaj nie tak. Dziwne sie zachowuje, od momentu mojego wyjścia z ich pokoju. Bede musiała z nim porozmawiać, jak zostaniemy na chwile sami.
-Jasne- odpowiedział mu Kevin. Zabralam swoja torebkę z garderoby przy okazji podpisując dziesięć czystych kartek i położyłam obok tortu. Myślę, że fani będą zadowoleni, bo napisałam też kilka słów do nich.
"Cześć. Przykro mi, że nie moglam was poznać osobiście, ale ciesze sie, ze mogę sprawić wam chociaz trochę radości moim autografem i kawałkiem tortu urodzinowego. Obok leżą autografy, mam nadzieję, że to będzie bardzo ważna pamiatka. Żałuję, że nie mogę poznać waszych imion i historii. Jednak jest jeszcze coś co moge dla was zrobić. Macie przy autografie mój adres email, gdybyście chcieli kiedyś porozmawiać. Piszcie, a ja postaram sie jak najszybciej odpisać. Ale mam też jedną prośbę. Zostawcie to dla siebie. Dziękuję wam, że sprawiliście mi ten dzień jeszcze piekniejszym. Kocham was.
Stay Strong Demi.
Zostawiłam kartkę obok tortu i wyszłam z garderoby. Poszłam prosto do samochodu, gdzie wszyscy juz czekali na mnie. Wsiadlam do auta, którym przyjechałam z Jonasami i powoli ruszyliśmy w stronę Hiltona, a dziewczyny jak sie dowiedzialam od Nicka, pojechały do innego hotelu o dziwnej nazwie po swoje rzeczy i później do nas wpadną.
Cześć, przepraszam za błędy jeśli jakieś są, ale nie mam na nic dzisiaj sily. Jutro mam ciężki dzień, ale jakoś go przeżyje. Mam nadzieję, że wam się podoba. I chciałabym zauważyc, że zbliżamy sie powoli do 49 rozdziału.
Ps.TO WAŻNE! Mam pytanie. Bo wymyśliłam juz epilog, ale to oznacza, że opowiadanie zakończy się mniej wiecej na 51,52 rozdziale + epilog. Chce znać wasze zdanie, co o tym sądzcie.
-Idziemy?- zapytał Nick, a ja potwierdziłam. Jechaliśmy winda w ciszy, w drodze do samochodu pozostawionego na nasza prośbę, szliśmy także w ciszy. Każde z nas myślało jak sadze o czymś innym i żadne nie chciało powiedzieć o czym. Dojechalismy na miejsce po trzydziestu minutach. Trafiliśmy tylko dzięki nawigacji, bo oczywiście żadne z nas wcześniej tutaj nie było, a miasta chyba nie stac na tablice informacyjne. Zostało nam półtorej godziny do koncertu. Zobaczyliśmy gdzie będziemy występować i poszliśmy do garderoby sie przygotować. Gdzieś po drodze mignelo mi BTR, widziałam chyba też Biebera i Jordin Sparks. Dużo gwiazdy tu jest. Byliśmy na miejscu od dwudziestu minut, które spędziliśmy w ciszy i do pomieszczenia wszedł Jerry.
-Jerry?!- zapytałam zdziwiona jego osobą na Hawajach
-Tak. Cześć Demi, cześć chłopaki- tu zwrócił sie do Jonasow.
-Cześć- odpowiedzieli równo, a ja usmiechnelam sie mimowolnie. Chyba nigdy mi się to nie znudzi.
-Jestem tu, ponieważ mam sprawę do załatwienia nie na telefon- popatrzył na mnie, a ja miałam wrazenie, że to coś poważnego.
-Co sie dzieje?
-Chodzi o to, że. Wytwórnia sobie wymyśliła, że z okazji wydania nowej płyty, masz wydać nowy kolejny singiel.- powiedział, no ale nie widziałam tu zadnego problemu, co też mu oczywiście powiedziałam, a on kontynuował.- Masz zagrac specjalny koncert dwudziestego dziewiątego sierpnia w Brazylii.
-Słucham?!- krzyknęłam, chyba na całe gardło.- Przecież mam wakacje!- zdenerwowana spojrzałam na Joe, ale jego mina też nie wyglądała za dobrze.
-Wiedzą o tym. Jednak i tak masz tam być. Pytałem ich co by sie stało gdybyś sie nie zgodziła. Dyrektor powiedział, że wtedy mozesz szukać sobie nowej wytwórni. Zarabiasz dla nich masę pieniędzy, ale jednak stać ich na taki ruch.
-A gdybym zrezygnowała, to co z moją nową płytą?- zainteresowalam sie, bo miałam pewien plan. Hollywood Records już od jakiegoś czasu mnie denerwowalo.
-Dems, masz kontrakt do końca płyty. Gdybyś zrezygnowała z koncertu, to oni by zerwali umowę. Z dniem skonczenia umowy płyta będzie twoja, ale tylko jeśli znajdziesz wytwórnię, która podjęłaby się wydania twojej muzyki. HR, nie będzie miało prawa do ciebie, ani twojej twórczości.- wytłumaczył, jednak szybko dodał- Demi, musisz to dokładnie przemyśleć. Masz siedem dni na znalezienie wytwórni. Wiedz jednak, że jestem z tobą i przejdziemy tam razem. HR, za bardzo ingeruje w to wszystko.
-Dobrze, przemyśle to dokładnie, ale mam juz wstępny plan- poinformowałam go.
-Dobrze. Mam jeszcze coś. Na tych kartkach jest dokładny plan koncertu. Zaczyna sie za piętnaście minut. Demi wchodzi za pół godziny, po jednej piosence wchodzi Nick, spiewacie Together i This is me. To może być ciekawe w waszym wykonaniu.- uśmiechnął się do nas, rozdał kartki, życzył powodzenia i wyszedl z garderoby. Poczułam na sobie wzrok trzech braci Jonas, jednak pierwszy odezwal sie Kevin.
-Jaki masz plan?- zapytał
-Od jakiegoś czasu zastanawiam sie nad zrezygnowaniem z wytwórni Disneya. No i myślałam na kilkoma, ale jedna wydaje mi sie najlepszym rozwiazaniem. Znam jen założycieli. Pomyślałam sobie, że ci moi przyjaciele zarobiliby trochę na mnie i przy okazji widywalibysmy sie częściej.- odpowiedziałam wymijająco, bo miałam nadzieję, że któryś z nich wpadnie na to, o czym, a raczej o kim mówię. Jednak niestety nie są tacy mądrzy jak miałam nadzieję.
-Jak sie nazywa ta wytwórnia? Znam tych przyjaciół?- przy słowie przyjaciele, Joe zrobił tak zwany cudzyslow.
-Joe, weź przestan być wiecznie zazdrosny.- poprosilam- A ta wytwórnia to...- chciałam powiedziec, ale Nick mi przerwał.
-To wytwornia BTR? Bo jeśli tak to nie zgadzam sie na to Demi, nie powinnas po tym..- chyba zaczął sie denerwować, dlatego mu przerwalam w połowie.
-Nie. Nicky, przeciez BTR, nie zalozylo swojej wytworni. A mówię, przecież o przyjaciołach, którzy ja zalozyli- zauważyłam.
- No to mów Dem o kogo chodzi.- poprosił Kevin
-Ale z was głupki. Chodziło mi o was.- usmiechnelam się lekko i czekałam na ich reakcje. Niedoczekalam sie jednak, bo do garderoby wszedł jakiś facet i zaprosił nas wszystkich za kulisy. Spotkaliśmy akurat BTR, przywitałam sie szybko z nimi, bo wchodzili na scenę. Oczywiście bez Logana. Jak tylko go zobaczylam mialam ochote do niego podejsc i cos zrobić, ale przypomnialam sobie,że to może zaszkodzić Joemu. BTR zaśpiewało jeden ze swoich nowych utworów Elevate, zdaje sie. Później na scenie wystąpiły dwa jakieś mało znane mi zespoły. Teraz nadszedł czas na mnie. Dali mi mikrofon, ktos mnie zapowiedzial i wyszłam na scene. Przyjaciele zdazyli życzyć mi tylko powodzenia.
-Witajcie- powiedziałam do tlumu, q oni zaczęli krzyczec. To było wspaniałe.- Zaśpiewał wam jedną piosenke, a później na scene wejdzie mój przyjaciel i zaśpiewa ze mną dwa duety. No to gramy!- polecialy pierwsze nuty, jednej z moich ulubionych piosenek. Catch me. Jak zwykle zaśpiewałam z uczuciem, a fani i Lovatics śpiewali ze mna. To naprawdę niewiarygodne jak ludzie mogą mnie kochać. Juz chciałam zapraszać na scenę Nicka, gdy swiatla zgasly, a na hali zapanowała cisza. Rozejrzalam sie wokół zdezorientowana. Uslyszalam stukot obcasów na scenie i ktos zaczął śpiewać Happy Birthday. Zapaliło sie delikatne swiatlo i nie moglam uwierzyć kogo tam zobaczyłam. Selena i Madison. Ta druga pchala wozek z ciastem. Za nimi szła Danielle, Nick, Kevin i Joe. Widowania spiewala razem z nimi, a mi przypomniało sie, ze mam dzisiaj urodziny.
-Co tu się dzieje?- zapytałam zdezorientowana, ale tez wzruszona, gdy skończyli śpiewać, a tłum sie uciszyl.
-Wszystkiego najlepszego Demi.- powiedziała Selena i przytulila mnie. Następnie podbiegla do mnie Madison, mocno przytulila i zlozyla szybkie życzenia.
-Porozmawiamy pozniej mloda- szepnelam jej do ucha.
Gdy wszyscy przyjaciele zlozyli mi życzenia, był czas na tort. Selena i Dani pokroily go na dwadzieścia piec średniej wielkosci kawalkow. Dostali moi przyjaciele, dwóch prowadzących imprezę, organizator, a że zostalo jeszcze jeszcze piętnaście kawałków to pięć poszło dla zespołu grającego, a ja wpadlam na pomysl, co zrobić z reszta tortu. Wzięłam mikrofon do ręki.
-Wpadlam na pewien pomysł. Zostało nam kilka kawalkow ciasta. Wybiorę teraz kilka osób, które po koncercie dostana po kawałku, jeśli przyjda za kulisy. Nie gwarantuje mojej obecności, bo śpieszę sie gdzies po moim występie, ale zostawię dziesiec autografów dla każdej osoby. Dziękuję. A teraz juz chyba zapiewam te dwie piosenki z Nickiem. Jeszcze raz bardzo wam wszystkim dziekuje.- zostaliśmy na scenie tylko ja i nick. Przyjaciel pomógł mi wybrać pare osób. Widać, że byli szczęśliwi, szkoda tylko, że z nimi osobiście nie porozmawiam. Po chwili usłyszałam muzyke. Na pierwszy ogien poszło This is me. Myślę, że poszło nam we dwoje naprawdę bardzo dobrze. Później Together. Gdy skończylismy, podziekowalismy publiczności i zeszlismy ze sceny. Za kulisami czekali Joe,Selena,Dani,Madi i Kevin. Spojrzałam na moja siostre, a ona schowała sie za Selena.
-Co wy tu robicie?- zapytałam trzy dziewczyny.
-Przyleciałysmy na twoje dwudzieste urodziny.- powiedziała ostrożnie Selena.
-Kochane jesteście.- usmiechnelam się szeroko i przytulilam każda, lecz gdy puszczałam Madison, musiałam zapytać.-Mad.
-Tak Demi?
-Powiedz proszę, że rodzice wiedzą, że nie ma cię w domu i że jesteś na Hawajach.- poprosilam bardziej niż zapytałam. Jednak to nie siostra mi odpowiedziała, tylko Nick.
-Demi, rozmawiałem z twoim ojczymem. Martwi sie o twoje relacje z mamą. Powiedział, ze nie ma problemu, żeby Selena zaopiekowala sie przez kilka dni mloda, a ty masz ma siebie uwazac. Mówił, że postara się dzisiaj zadzwonić, ale nie obiecuje. Jak wrócisz do domu, to będzie chciał z toba o czymś waznym porozmawiac.-Nick skończył mówić, a mi spadł kamień z serca.
-No dobrze. Dziękuję Nicky, że to załatwiłeś.- usmiechnelam się lekko, co odwzajemnil.
-Jedziemy do hotelu?- zapytał Joe. Myślę, że coś jest z nim dzisiaj nie tak. Dziwne sie zachowuje, od momentu mojego wyjścia z ich pokoju. Bede musiała z nim porozmawiać, jak zostaniemy na chwile sami.
-Jasne- odpowiedział mu Kevin. Zabralam swoja torebkę z garderoby przy okazji podpisując dziesięć czystych kartek i położyłam obok tortu. Myślę, że fani będą zadowoleni, bo napisałam też kilka słów do nich.
"Cześć. Przykro mi, że nie moglam was poznać osobiście, ale ciesze sie, ze mogę sprawić wam chociaz trochę radości moim autografem i kawałkiem tortu urodzinowego. Obok leżą autografy, mam nadzieję, że to będzie bardzo ważna pamiatka. Żałuję, że nie mogę poznać waszych imion i historii. Jednak jest jeszcze coś co moge dla was zrobić. Macie przy autografie mój adres email, gdybyście chcieli kiedyś porozmawiać. Piszcie, a ja postaram sie jak najszybciej odpisać. Ale mam też jedną prośbę. Zostawcie to dla siebie. Dziękuję wam, że sprawiliście mi ten dzień jeszcze piekniejszym. Kocham was.
Stay Strong Demi.
Zostawiłam kartkę obok tortu i wyszłam z garderoby. Poszłam prosto do samochodu, gdzie wszyscy juz czekali na mnie. Wsiadlam do auta, którym przyjechałam z Jonasami i powoli ruszyliśmy w stronę Hiltona, a dziewczyny jak sie dowiedzialam od Nicka, pojechały do innego hotelu o dziwnej nazwie po swoje rzeczy i później do nas wpadną.
Cześć, przepraszam za błędy jeśli jakieś są, ale nie mam na nic dzisiaj sily. Jutro mam ciężki dzień, ale jakoś go przeżyje. Mam nadzieję, że wam się podoba. I chciałabym zauważyc, że zbliżamy sie powoli do 49 rozdziału.
Ps.TO WAŻNE! Mam pytanie. Bo wymyśliłam juz epilog, ale to oznacza, że opowiadanie zakończy się mniej wiecej na 51,52 rozdziale + epilog. Chce znać wasze zdanie, co o tym sądzcie.
niedziela, 3 marca 2013
Rozdział 46
Tak myślałem. Obudziłem się rano z wielkim bólem głowy. Nie spałem zbyt długo o czym się przekonałem, gdy spojrzałem na zegarek. Była siódma rano, bracia jeszcze spali,więc po cichu poszedłem do łazienki. To co zobaczyłem w lustrze nie zadowoliło mnie. Miałem tylko nadzieję,że tego gnojka mocniej załatwiłem. Miałem całe fioletowe oko, co ladnie nie wyglądało, ale okulary powinny załatwić sprawę. Moja warga była lekko spuchnieta. Nie wiem jak to innym wytłumaczę,ale własne ana ten pomysł później. Tak więc umylem sie, ubralem i upewniwszy sie,że bracia jeszcze śpia, poszedłem szukać moich kochanych, czarnych Ray Banow. Gdy je znalazłem, założyłem je na nos i poszedłem napic sie soku. Syknalem z bólu, gdy ten dotknął mojej wargi, jednak piłem dalej. Później poszedłem na balkon popatrzeć na wschodzące słońce. Nie wiem jak długo tak stałem, ale z zamyalebia wyrwal mnie dźwięk otwieranych drzwi balkonowych pokoju obok. Po chwili zobaczyłem moja Demi.
-Czesc Joe.- przywitała się ze mną z uśmiechem na ustach.
- Czesc kochanie.-podszedłem do niej i pocalowalem lekko i krótko. Spojrzałem jej w oczy i odrazu wiedziałem,że zauważyła, że coś jest nie tak.
-Joe co ci sie stało w warge?-zapytała.
-Uderzyłem sie w nocy.-sklamalem szybko. Nie chciałem jej niszczyć urodzin, chociaż z dugiej strony i tak w końcu zobaczy moje oko. Na moje szczęście, czy nie szczęście, nie jestem pewien, ale nie uwierzyła mi.
-Joe, nie wierzę ci.-wyznała-Spójrz mi w oczy i powiedz, że naprawdę sie w nocy sam uderzyles.
-Demi, przecież patrzę ci prosto w oczy.-to była prawda, ale ona ich nie widziala, ponieważ miałem okulary.
-Zdejmij te głupie okulary i zrób to o co wcześniej prosiłam.- ociagalem sie z tym. Bałem się, no może nie bałem, ale martwilem sie, że będzie chciała znac prawdę. Sciagnalem okulary, a chwilę później usłyszałem jak moja dziewczyna wciąga szybko powietrze.
-Joe do cholery co ci sie stało?!- krzyknęła chyba na caly hotel. Nic dziwnego, że zanim zdążyłem zebrac myśli w mojej obolalej głowie na balkon wpadli Nick i Kevin. Ich reakcje były podobne.
-Co kurwa?!-zdziwił się Kev.
No ładnie teraz bede musiał im sie tlumaczyc.
-No dobra. Opowiem wam, ale niech oni idą sie ubrać- tu spojrzałem znacząco na braci stojących na balkonie w samych bokserkach-a ty do nas przyjdź.- poprosiłem dziewczynę.
Nie minęło siedem minut, a wszyscy siedzieli na kanapie i czekali, aż im opowiem wydarzenia sprzed kilku godzin.
-No opowiadaj.-pospieszył mnie Nick.
-Dobra,dobra. No więc w nocy zapomniałem z dachu mojej szklanki po soku. Gdy tam wróciłem wpadłem na kogoś. okazało się,że to Logan.-tu przerwą mi Demi.
-Logan?! Że niby Henderson?! Co on tu robil?- zdwilila sie, ale zamilkla, abym mógł kontynuować.
-Chciał ze mną porozmawiać o tobie-spojrzałem na dziewczyne i strescilem im caly przebieg wydarzeń,ale tylko jednej osobie sie w tym czasie przygladalem. Demi wyglądała jakby zaraz miała komus przywalic.
-Niech ja go tylko dorwe.- jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zdenerwowanej. Spojrzałem n braci, chyba pomyśleli sobie to samo.
-Dems, uspokoj się- poprosiłem.- Nie powinnas sie tak denerwować.- jednak to nic nie dalo.
-Demi, Joe ma rację. Uspokoj sie trochę.- tym razem sprobowal Kevin.
-Jak do cholery mam być spokojna!- krzyknęła na nas.
-Uspokoj się, go gorszebiem swojego stanu nam .ie pomożesz.- zauważył Nick i trochę sie uspokoiła. A ja spojrzalem na niego wdzieczny.
-No dobrze, ale mamy problem. Joe nie może wystąpić w takim stanie, a miał być duet.- powiedziala Demi, a ja sobie przypomniałem. Przecież jeżeli Demi ma dzisiaj urodziny, to i tak będę musiała wyjsc na scene przed duetem.
-No to Joe nie wystąpi. Nick to zrobi.
-No to jest dobre rozwiązanie.-zgodziłem się i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Dzwonila Selena,ale udałem, że to mama.
-Cześć mamo.- przywitałem się.
-Rozumiem,że jesteś z Demi.-zapytała, a raczej domyslila sie.
-Tak mamo, jestem z braćmi.
-Okej, to teraz kolejne pytanie. O której wuchodziccie z hotelu.
-Koncert jest na czternasta,.więc myślę, że koło dwunastej będziemy jechać na miejsce. Wiem mamo, że chcesz obejrzec nasz wystel, ale ja nie śpiewam. Wystąpi Demi z Nickiem.
-Co? Jak to?- zdziwila się.
-Pobiłem sie wczoraj z Kevinem, nic poważnego, ale nie mogę wystąpić z spuchnieta warga.
-Poważnie? Z Kevem?- upewnila się, bo wiedziała, że ten nigdy mnie nie tknal.
-Nie, nic mu nie jest. A co u was słychać?
-Mamy tort, jesteśmy prawie gotowe. Będziemy na hali po was. Organizatorzy załatwili nam dodatkową garderobe i dużą lodowke. Myślę, że wszystko się uda.- wyjasnila.
-To dobrze mamo, muszę kończyć, bo trzeba sie przygotować. Kochamy was.- pożegnałem sie i rozlaczylem. Bracia patrzyli na mnie rozbawieni, ale Demi nic na szczescie nie podejrzewała.
-Mama dzwoniła, pytała o której mamy koncert.- wyjasnilem
-Czemu sklamales, że pobiles sie z Kevinem?- zapytała Demi, a ja miałem świetna wymowke.
-No bo gdyby sie dowiedziała, ze z kimś innym sie pobilem byłaby zla a bojki miedzy bracmi sie zdarzaja,
-No dobra. To ja bede lecieć. Muszę sie ubrać i widzimy się za godzinę pod pokojami- poszla dając mi przelotnego calusa w policzek.
Gdy wyszła bracia spojrzeli na mnie, a Nick zapytał co chciała Selena. Opowiedzialem im o co chodziło i poszedłem do walizki po rzeczy.
Perspektywa Demi.
Wyslam od chlopakow z pokoju wkyrzona. Nie na Joe, ale na Logana. Jak on śmie robić sceny mojemu chlopakowi. Muszę z nim o porozmawiać. Weszła do pokoju i odrazu wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer jednego z moich przyjaciół z BTR.
-Halo?- odebrał po trzech sygnałach.
-Cześć tu Demi.- przywitałam się, lekko uśmiechając.
-Dems, juz sie za mną sstesknilas?- zazartow. Zasmial sie do słuchawki i odpowiedzialam.
-Nie James. Dzwonię w i.nej sprawie. Jesteście jeszcze na Hawajach?- zapytałam przyjaciela.
-Tak młoda.Występujemy na tym samym festiwalu co ty, a dlaczego pytasz?Ma to cos wspólnego z poobijana twarzą Logana?- zainteresowal sie. Czyli juz wiedzieli.
-W pewny sensie. Co wam powiedzial?
-Tylko,że w nocy wymknal się z pokoju i wdał w bójkę. Skłamał prawda?
-W pewnym sensie.- potwierdziłam i czekałam, az chłopak sam sie domysli i nie zajęło mu to dużo czasu.
-Joe jest cały? O co znów poszlo? Nie mów, że znowu o ciebie-poprosił.
-A jednak James, a jednak. Joe w nocy wrócił ja dach naszego hotelu i natknął się tam na Hendersona- opowiedziałam mu to samo co powiedział mi Joe. Chwilę mi to zajęło, a gdy skończyłam opowiadać, przyjaciel zadał mi jedno trafne pytanie
-Chcesz go dzisiaj spotkać i się z nim rozliczyć,prawda?
-Tak i licze na twoją pomoc. Przyprowadzisz go do mnie jak będziemy na hali?- odpowiedziałam, ale takiej odpowiedzi z jego strony się nie spodziewałam.
-Demi, przepraszam, ale nie. Nie wściekaj się na mnie, tylko daj mi wytłumaczyć, dobrze?- poprosił.
-Okej, wytłumacz.-zgodzilam sie i czekalam, aż zacznie mówić.
-Chodzi mi o to, że Joe sobie świetnie poradził. Jakbyś teraz poszła do Logana w sprawie Joego, to by to źle wpłynęło ba jego "męskość", że tak powiem.No jakby to wyglądało, gdyby dziewczyną stanela w obronie chłopaka. Wyszloby na to, ze Joe jest cienki i nie potrafi sobie poradzić z konkurencja. Rozumiesz o co mi chodzi?- faktycznieu, zrozumiałam. Dotarło do mnie, że mogloby to źle wpłynąć na Joe.
-Czuli co? Mam siedzieć cicho i pozwolić na to, żeby koj niby przyjaciel robił awantury mojemu chłopakowi?-znowu sie zdenerwowalam i odrazu poczułam sie trochę gorzej, dlatego podeszlam do łóżka i usiadlam na nim. James w tym czasie mówił dalej.
-Demi, musisz tak zrobić. Powinnas pozwolic mi to załatwić. Porozmawiam z nim i sprobuje do niego dotrzeć.- chwilę się zastanowilam, a po chwili odpowiedziałam.
-Dobrze, ale robię to tylko dlatego, żeby nie zaszkodzic Joe.
-Dobrze Dems. Zalatwie to, a teraz kończymy, bo musisz sie jeszcze przygotować do koncertu.- zauważył, a ja gdy spojrzałam na zegarek zerwałam się gwałtownie z łóżka. Zostało mi pół.godziny do wyjścia.
-O cholera! Masz racje, muszę sie ubrać i pomalować, a zostało mi tylko trzydzieści minut.
-To lec mloda. Do zobaczenia na koncercie.- pożegnał sie i rozlaczyl, a ja wstałam z łóżka i przygotowałam sobie ubranie na koncert.
Cześć. Wiem,wiem. Miałam zawiesić bloga. No ale na Twitterze się wygadalam, ze mam kilka rozdziałów, Lonkaaa to wyczaila i wyblagala mnie, żebym dała chociaż jeden. No więc jest. Nie mogę sie doczekać, az wam pokaże 49 rozdzial,ale to jeszcze trochę czasu. Nie wiem kiedy dam kolejny,ale można założyć, że nie bede zaiweszac znowu bloga. Po prostu napiszę wtedy kiedy bede miała ochotę. Dziękuję za uwagę. <3
Ps. Przepraszam jeśli krótki, albo brzydki, ale to były poczatki powrotu mojej weny.
-Czesc Joe.- przywitała się ze mną z uśmiechem na ustach.
- Czesc kochanie.-podszedłem do niej i pocalowalem lekko i krótko. Spojrzałem jej w oczy i odrazu wiedziałem,że zauważyła, że coś jest nie tak.
-Joe co ci sie stało w warge?-zapytała.
-Uderzyłem sie w nocy.-sklamalem szybko. Nie chciałem jej niszczyć urodzin, chociaż z dugiej strony i tak w końcu zobaczy moje oko. Na moje szczęście, czy nie szczęście, nie jestem pewien, ale nie uwierzyła mi.
-Joe, nie wierzę ci.-wyznała-Spójrz mi w oczy i powiedz, że naprawdę sie w nocy sam uderzyles.
-Demi, przecież patrzę ci prosto w oczy.-to była prawda, ale ona ich nie widziala, ponieważ miałem okulary.
-Zdejmij te głupie okulary i zrób to o co wcześniej prosiłam.- ociagalem sie z tym. Bałem się, no może nie bałem, ale martwilem sie, że będzie chciała znac prawdę. Sciagnalem okulary, a chwilę później usłyszałem jak moja dziewczyna wciąga szybko powietrze.
-Joe do cholery co ci sie stało?!- krzyknęła chyba na caly hotel. Nic dziwnego, że zanim zdążyłem zebrac myśli w mojej obolalej głowie na balkon wpadli Nick i Kevin. Ich reakcje były podobne.
-Co kurwa?!-zdziwił się Kev.
No ładnie teraz bede musiał im sie tlumaczyc.
-No dobra. Opowiem wam, ale niech oni idą sie ubrać- tu spojrzałem znacząco na braci stojących na balkonie w samych bokserkach-a ty do nas przyjdź.- poprosiłem dziewczynę.
Nie minęło siedem minut, a wszyscy siedzieli na kanapie i czekali, aż im opowiem wydarzenia sprzed kilku godzin.
-No opowiadaj.-pospieszył mnie Nick.
-Dobra,dobra. No więc w nocy zapomniałem z dachu mojej szklanki po soku. Gdy tam wróciłem wpadłem na kogoś. okazało się,że to Logan.-tu przerwą mi Demi.
-Logan?! Że niby Henderson?! Co on tu robil?- zdwilila sie, ale zamilkla, abym mógł kontynuować.
-Chciał ze mną porozmawiać o tobie-spojrzałem na dziewczyne i strescilem im caly przebieg wydarzeń,ale tylko jednej osobie sie w tym czasie przygladalem. Demi wyglądała jakby zaraz miała komus przywalic.
-Niech ja go tylko dorwe.- jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zdenerwowanej. Spojrzałem n braci, chyba pomyśleli sobie to samo.
-Dems, uspokoj się- poprosiłem.- Nie powinnas sie tak denerwować.- jednak to nic nie dalo.
-Demi, Joe ma rację. Uspokoj sie trochę.- tym razem sprobowal Kevin.
-Jak do cholery mam być spokojna!- krzyknęła na nas.
-Uspokoj się, go gorszebiem swojego stanu nam .ie pomożesz.- zauważył Nick i trochę sie uspokoiła. A ja spojrzalem na niego wdzieczny.
-No dobrze, ale mamy problem. Joe nie może wystąpić w takim stanie, a miał być duet.- powiedziala Demi, a ja sobie przypomniałem. Przecież jeżeli Demi ma dzisiaj urodziny, to i tak będę musiała wyjsc na scene przed duetem.
-No to Joe nie wystąpi. Nick to zrobi.
-No to jest dobre rozwiązanie.-zgodziłem się i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Dzwonila Selena,ale udałem, że to mama.
-Cześć mamo.- przywitałem się.
-Rozumiem,że jesteś z Demi.-zapytała, a raczej domyslila sie.
-Tak mamo, jestem z braćmi.
-Okej, to teraz kolejne pytanie. O której wuchodziccie z hotelu.
-Koncert jest na czternasta,.więc myślę, że koło dwunastej będziemy jechać na miejsce. Wiem mamo, że chcesz obejrzec nasz wystel, ale ja nie śpiewam. Wystąpi Demi z Nickiem.
-Co? Jak to?- zdziwila się.
-Pobiłem sie wczoraj z Kevinem, nic poważnego, ale nie mogę wystąpić z spuchnieta warga.
-Poważnie? Z Kevem?- upewnila się, bo wiedziała, że ten nigdy mnie nie tknal.
-Nie, nic mu nie jest. A co u was słychać?
-Mamy tort, jesteśmy prawie gotowe. Będziemy na hali po was. Organizatorzy załatwili nam dodatkową garderobe i dużą lodowke. Myślę, że wszystko się uda.- wyjasnila.
-To dobrze mamo, muszę kończyć, bo trzeba sie przygotować. Kochamy was.- pożegnałem sie i rozlaczylem. Bracia patrzyli na mnie rozbawieni, ale Demi nic na szczescie nie podejrzewała.
-Mama dzwoniła, pytała o której mamy koncert.- wyjasnilem
-Czemu sklamales, że pobiles sie z Kevinem?- zapytała Demi, a ja miałem świetna wymowke.
-No bo gdyby sie dowiedziała, ze z kimś innym sie pobilem byłaby zla a bojki miedzy bracmi sie zdarzaja,
-No dobra. To ja bede lecieć. Muszę sie ubrać i widzimy się za godzinę pod pokojami- poszla dając mi przelotnego calusa w policzek.
Gdy wyszła bracia spojrzeli na mnie, a Nick zapytał co chciała Selena. Opowiedzialem im o co chodziło i poszedłem do walizki po rzeczy.
Perspektywa Demi.
Wyslam od chlopakow z pokoju wkyrzona. Nie na Joe, ale na Logana. Jak on śmie robić sceny mojemu chlopakowi. Muszę z nim o porozmawiać. Weszła do pokoju i odrazu wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer jednego z moich przyjaciół z BTR.
-Halo?- odebrał po trzech sygnałach.
-Cześć tu Demi.- przywitałam się, lekko uśmiechając.
-Dems, juz sie za mną sstesknilas?- zazartow. Zasmial sie do słuchawki i odpowiedzialam.
-Nie James. Dzwonię w i.nej sprawie. Jesteście jeszcze na Hawajach?- zapytałam przyjaciela.
-Tak młoda.Występujemy na tym samym festiwalu co ty, a dlaczego pytasz?Ma to cos wspólnego z poobijana twarzą Logana?- zainteresowal sie. Czyli juz wiedzieli.
-W pewny sensie. Co wam powiedzial?
-Tylko,że w nocy wymknal się z pokoju i wdał w bójkę. Skłamał prawda?
-W pewnym sensie.- potwierdziłam i czekałam, az chłopak sam sie domysli i nie zajęło mu to dużo czasu.
-Joe jest cały? O co znów poszlo? Nie mów, że znowu o ciebie-poprosił.
-A jednak James, a jednak. Joe w nocy wrócił ja dach naszego hotelu i natknął się tam na Hendersona- opowiedziałam mu to samo co powiedział mi Joe. Chwilę mi to zajęło, a gdy skończyłam opowiadać, przyjaciel zadał mi jedno trafne pytanie
-Chcesz go dzisiaj spotkać i się z nim rozliczyć,prawda?
-Tak i licze na twoją pomoc. Przyprowadzisz go do mnie jak będziemy na hali?- odpowiedziałam, ale takiej odpowiedzi z jego strony się nie spodziewałam.
-Demi, przepraszam, ale nie. Nie wściekaj się na mnie, tylko daj mi wytłumaczyć, dobrze?- poprosił.
-Okej, wytłumacz.-zgodzilam sie i czekalam, aż zacznie mówić.
-Chodzi mi o to, że Joe sobie świetnie poradził. Jakbyś teraz poszła do Logana w sprawie Joego, to by to źle wpłynęło ba jego "męskość", że tak powiem.No jakby to wyglądało, gdyby dziewczyną stanela w obronie chłopaka. Wyszloby na to, ze Joe jest cienki i nie potrafi sobie poradzić z konkurencja. Rozumiesz o co mi chodzi?- faktycznieu, zrozumiałam. Dotarło do mnie, że mogloby to źle wpłynąć na Joe.
-Czuli co? Mam siedzieć cicho i pozwolić na to, żeby koj niby przyjaciel robił awantury mojemu chłopakowi?-znowu sie zdenerwowalam i odrazu poczułam sie trochę gorzej, dlatego podeszlam do łóżka i usiadlam na nim. James w tym czasie mówił dalej.
-Demi, musisz tak zrobić. Powinnas pozwolic mi to załatwić. Porozmawiam z nim i sprobuje do niego dotrzeć.- chwilę się zastanowilam, a po chwili odpowiedziałam.
-Dobrze, ale robię to tylko dlatego, żeby nie zaszkodzic Joe.
-Dobrze Dems. Zalatwie to, a teraz kończymy, bo musisz sie jeszcze przygotować do koncertu.- zauważył, a ja gdy spojrzałam na zegarek zerwałam się gwałtownie z łóżka. Zostało mi pół.godziny do wyjścia.
-O cholera! Masz racje, muszę sie ubrać i pomalować, a zostało mi tylko trzydzieści minut.
-To lec mloda. Do zobaczenia na koncercie.- pożegnał sie i rozlaczyl, a ja wstałam z łóżka i przygotowałam sobie ubranie na koncert.
Cześć. Wiem,wiem. Miałam zawiesić bloga. No ale na Twitterze się wygadalam, ze mam kilka rozdziałów, Lonkaaa to wyczaila i wyblagala mnie, żebym dała chociaż jeden. No więc jest. Nie mogę sie doczekać, az wam pokaże 49 rozdzial,ale to jeszcze trochę czasu. Nie wiem kiedy dam kolejny,ale można założyć, że nie bede zaiweszac znowu bloga. Po prostu napiszę wtedy kiedy bede miała ochotę. Dziękuję za uwagę. <3
Ps. Przepraszam jeśli krótki, albo brzydki, ale to były poczatki powrotu mojej weny.
sobota, 23 lutego 2013
To bardzo poważna i równie ciężka dla mnie decyzja.
Cześć. Chcę wam coś oznajmić. Zawieszam bloga.Będzie to zawieszenie, ale tylko nasze. Nie takie oficjalne, bo widziałam kiedyś w ustawieniach, że tam można zawiesic bloga. Nie chcę tego tak zrobić. Dlatego robię to po swojemu. Po prostu nie będę pisać i wrócę za. No właśnie. Nie wiem kiedy wrócę, ale napewno będziecie o tym wiedzieć. Zawsze możecie mnie przecież znaleźć na Twitterze, a ostatnio trochę mniej,ale to się zmieni, na gadu. Teraz może przejdę do powodów. ROBIĘ TO PONIEWAŻ: nie mam pomysłów na rozdzialy. A głównym i najważniejszym powodem jest... Wiecie. Nie sprawia mi to już takiej przyjemności jak na początku. Ostatnie dwa wpisy były pisane na siłę, bo czułam, że czekacie i muszę coś wam dac. Wiem, że jesteście zawiedzione, bo podobno naprawdę polubiłyście to opowiadanie. I nawet nie wiecie ile dla mnie znaczy to, że wam się podobało. Jednak nie chce was tu zostawiać,ale muszę. Muszę, bo jestem głupia, beznadziejna, nie moge znaleźć w niczym przyjemności od jakiegoś czasu. A teraz jeszcze bardziej nienawidzę siebie,bo robię coś czego, jak wiecie jeśli śledzicie mojego bloga od początku, nigdy nie chciałam. Jedynie wczoraj mimo złego samopoczucia, cały długi wieczór się uśmiechałam. Przepraszam was, ale pamiętajcie, ze zawsze możecie do mnie napisać. Wiecie gdzie mnie znaleźć. Do napisania w przyszłości.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Rozdział 45
Perspektywa Joe
Jak zwykle Nick ma beznadziejne wyczucie czasu. Przerwał mi i Demi w takim momencie. Cieszę się, że Dems mi wybaczyła. Mam ostatnią szansę i nie mogę jej popsuć. Poszedłem za bratem do pokoju, gdzie czekał już Kevin i co dziwne Danielle.
-Dani? Co ty tu robisz?- zapytałem, gdy ją zobaczyłem i przytuliłem na powitanie. -Hej Joe. Przyleciałam na urodziny Dem.- odpowiedziała mi, gdy siadaliśmy na kanapie. -A ona o tym wie? -Nie to ma być niespodzianka i przyleciały ze mną jeszcze dwie osoby.- odpowiedziała uśmiechając się tajemniczo. -Kto?- zainteresowałem się, a w tym samym monecie drzwi wejściowe do pokoju otworzyły się i weszły przez nie dwie osoby. -Cześć Joe!- podbiegła do mnie ta kochana dziesięciolatka i mocno przytuliła. Boże skąd ona bierze tyle siły. -Cześć Madison.- przywitałem się z nią i spojrzałem na drugą dziewczynę w wieku mojej Demi. Gdy na mnie spojrzała lekko się uśmiechnęła i podeszła mnie przytulić. -Hej Joe. -Cześć Selena.- przywitaliśmy się i każdy usiadł spowrotem na swoim miejscu.
Popatrzyłem na Madison i coś sobie uświadomiłem.
-Zaraz, zaraz. Czy Nick przed chwilą nie mówił Demi, że się o nią martwisz i ma do ciebie zadzwonić? -To prawda Joe. – odpowiedział mi brat.- Demi pewnie zaraz zadzwoni.- sekundę później usłyszeliśmy telefon młodszej dziewczynki. -Demi!- krzyknęła do słuchawki i grała swoją rolę. Rozmawiały jakieś dwadzieścia minut , a ja przysłuchiwałem się pannie De La Garza. Wpadłem na pewien pomysł. Gdy się rozłączyła zacząłem swój genialny plan wprowadzać w życie. -Madison?- spojrzała na mnie, tak jak i reszta towarzystwa, więc kontynuowałem.- Co ty na to, żeby zrobić karierę aktorską? -Co zrobić?- zapytała zdziwiona i zdezorientowana. -Karierę aktorską. Pięknie sobie poradziłaś z Demi, a chyba wszyscy dobrze wiemy, że nie łatwo jest ją oszukać.. Pomyślałem więc o tym, czy przypadkiem nie chciałabyś spróbować w serialu.- wyjaśniłem -Nie wiem co na to rodzice no i Demi. Ale szczerze mówiąc, chętnie bym spróbowała.- wyznała z uśmiechem. -Super, to porozmawiamy o tym z Demi i zobaczymy co da się zrobić w tej sprawie.- uśmiechnąłem się do niej i zwróciłem do dwójki pozostałych dziewczyn.- Do kiedy zostajecie? -Wracamy pojutrze.- odpowiedziała mi Selena i po chwili dodała.- Rozumiem, że bracia ci nie powiedzieli, że przyjeżdżamy i nie wytłumaczyli jutrzejszego planu. -Nie, nic na ten temat nie wiem.- odparłem na pytanie zadane przez przyjaciółkę mojej dziewczyny, jak i byłą dziewczynę mojego młodszego braciszka. -To może go oświecimy?- zwróciła się do reszty. -Pewnie.- odezwał się Nick i zaczął opowiadać plan działania na jutrzejszy dzień.- No więc, Demi jutro o czternastej ma koncert na który nas zaprosiła i mamy z nią zaśpiewać. Uzgodniłem z organizatorami, że po jednej piosence Demi i przed naszą wspólną na scenę wejdzie Selena śpiewając Happy Birthday, za nią wejdzie Madison z tortem. Wtedy my z Dani i dołączymy do śpiewu. Fani będą krzyczeć, Demi się wzruszy. Danielle na głos złoży jej życzenia od nas przed całą publicznością, a później dziewczyny zejdą ze sceny, my zaśpiewamy piosenkę i pójdziemy do garderoby. Później się zobaczy.- skończył mówić, a ja się chwilę zastanowiłem nad tym planem. -No dobra, to ma sens.- uśmiechnąłem się do nich i spojrzałem na zegarek.- Ej jest północ, gdzie dziewczyny śpią? -Sel, Mad i Dani wynajęły pokój w innym hotelu, żeby Demi ich nie zauważyła. Jutro się wprowadzą na jedną noc do pokoju obok. -No dobra. To skoro Joe już wszystko wie, to my pójdziemy do siebie.- odparła Dani wstając z kanapy na której siedziała z razem z moim starszym bratem. -Tak chodźmy, Madison już zasypia na siedząco.- zauważyła Selena, a dziesięciolatka nie miała nawet siły żeby zaprzeczać. -Odprowadzić was?- zaproponowałem. -Ja je odprowadzę, Joe.- odpowiedział mi Kevin. Tak więc pożegnaliśmy się i dziewczyny wraz z moim bratem wyszły z pokoju. Nick poszedł do łazienki, a ja położyłem się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Obudziłem się w nocy koło drugiej i nie mogłem zasnąć. Zawsze gdy tak się dzieje biorę szklankę soku pomarańczowego i idę do ogrodu jeśli jestem w domu, a jeśli jestem w trasie to idę na dach hotelu i patrzę w gwiazdy. Wiem, ze Demi też tak robi, ale wolałem jej nie budzić. Wstałem z łóżka, rozejrzałem się po pokoju. Bracia już spali, więc po cichu założyłem dresy, podkoszulek, zabrałem z lodówki sok. Nalałem go sobie do szklanki i wyszedłem z pokoju. Każdy Hilton jest taki sam, więc wiedziałem jak się dostać na dach. Chwilę mi to zajęło, ale warto było, ponieważ widok cudowny. Usiadłem na skraju dachu, a raczej położyłem się i oglądałem gwiazdy. Myślałem o jutrzejszym dniu. Prezent dla Demi już mam, ciekawe, czy jej się spodoba. Z moich rozmyślań wyrwał mnie odgłos zamykania drzwi na dach. Usiadłem gwałtownie bojąc się, kto przyszedł. Miałem nadzieję, że to nie ochrona, bo byłoby ze mną kiepsko. Uspokoiłem się jednak, gdy zobaczyłem, że to moja Demi.
-Cześć Joe.- powiedział podchodząc do mnie. -Witaj księżniczko, dlaczego nie śpisz?- zapytałem i mógłbym przysiąc, że się zarumieniła, gdy to mówiłem. -Nie mogę zasnąć, może to dziwne, ale dlatego, że denerwuję się jutrzejszym koncertem.- wyznała siadając obok mnie. Objąłem ją ramieniem. -Dlaczego?- przecież będziemy tam razem z tobą, no i tyle razy już to robiłaś, nawet sama. -No wiem, ale tak po prostu się boję.- wtuliła się we mnie mocniej i po chwili dodała.- Joe? -Tak Dems?- zainteresowałem się tym o co może jej chodzić. -Chciałabym zrobić sobie nowy tatuaż.- powiedziała cicho, a ja spojrzałem na nią zdziwiony. -Jeszcze jeden? -Tak, a właściwie to dwa. Co ty na to?- pytała mnie o zdanie, jednak wiem, że nic jej przed tym nie powstrzyma. Zastanowiłem się chwilę i odpowiedziałem. -Demi, wiesz, że nie przepadam za tatuażami u dziewczyn, ale jeśli to jest dla ciebie ważne, to dobrze. Nie będę cie przez to mnie kochać. Kocham każdy kawałeczek twojego pięknego ciała. -Dziękuję Joe.- pocałowała mnie krótko, a ja się lekko do niej uśmiechnąłem. Po chwili chyba wpadła na jakiś pomysł.- Joe, a możee. -Tak, Dems?- trochę się speszyła, więc się zainteresowałem o co może chodzić. -A może też zrobisz sobie tatuaż.- zaproponowała mi, a ja spojrzałem na swoją dziewczynę zdziwiony. -Że niby ja?- upewniłem się. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tatuażem. -No tak, ale tylko jeśli chcesz. Nie zmuszam cie. -Zastanowię się Dem.- pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem do siebie. Oglądaliśmy gwiazdy, a ja myślałem w tym czasie nad propozycją dziewczyny.- Księżniczko?- zacząłem, a gdy zobaczyłem pytający wzrok kontynuowałem.- Jaki to miałby być tatuaż? -Poważnie pytasz?- ożywiła się nieznacznie, gdy zapytałem. Chyba nie wierzyła w to, że mógłbym się zdecydować. -No tak. Nie mówię, że się zgadzam oczywiście, ale chciałbym znać twoje plany. -Pomyślałam nad czymś o naszej miłości. Coś żebyśmy widzieli, że to my i tylko my.- powiedziała, a ja zastanowiłem się nad tym pomysłem. -Dobrze kochanie, zastanowię się nad tym.- spojrzałem na zegarek i dodałem.- Idziemy spać? Jest trzecia trzydzieści, musimy się wyspać przed jutrzejszym koncertem. -Dobrze Joe, masz rację. Chodźmy.- gdy to powiedziała wstaliśmy i weszliśmy spowrotem do hotelu.
Odprowadziłem brunetkę pod jej pokój i lekko pocałowałem na dobranoc. Przez moją głowę przebiegła krótka myśl , że teraz Nick nie ma jak nam przeszkodzić, ale nie chciałem robić nic wbrew woli Demi, dlatego postanowiłem, że na pocałunku zakończyć.-Dobranoc księżniczko. -Dobranoc księciu.- puściłem ją i weszła do pokoju.
Gdy Demi była już u siebie, przypomniałem sobie, że moja szklanka została na dachu. Ta więc poszedłem tam powoli i wpadłem na kogoś. Zdziwiłem się, że kogoś przywiało w to miejsce o tej porze. Już chciałem przepraszać, gdy zorientowałem się na kogo się natknąłem.
-Cześć Jonas.- przywitał się ze mną nie miło. -Cześć, o co chodzi?- zapytałem, niby przyjaciela mojej dziewczyny. -Wiedziałem, że cie tu znajdę.- odparł, a ja ponowiłem pytanie. W końcu mi na nie odpowiedział.- Chcę porozmawiać z tobą o Demi. -Nie sądzę, byśmy mieli o czym rozmawiać w tej sprawie.- zauważyłem. -A ja jestem pewien, że mamy. Zabrałeś mi ją Jonas.- podniósł głos. -Słuchaj Henderson. Nikogo ci nie zabrałem. Demi ma własną wolę i sam wybrała. Nie moja wina, że to mnie pokochała, a nie ciebie. -Byłem jej przyjacielem o wiele dłużej niż ty. Znam ją od dzieciństwa, a ty? Kilka marnych lat. to mnie powinna pokochać. Byłem przy niej, gdy się załamała., gdy z nią zerwałeś. Ty ją totalnie w tamtym momencie olałeś..- podniósł na mnie głos, ale nie wytrącił mnie z równowagi, tylko na to czekał. -Nie pomyślałeś, że to może dlatego, że znasz ją całe życie? Może dlatego cie nie pokochała, bo traktuje ci jak brata.- zauważyłem. -Popełniła poważny błąd. Będę walczył Joseph, czy tego chcesz czy nie. Demi będzie moja, zabiorę ci ją. Sprawię, że mnie pokocha, a ciebie znienawidzi.- nie wytrzymałem i przywaliłem mu w twarz. Oczywiście mi oddał. Pobiliśmy się nie za mocno, ale ja miałem rozciętą wargę i łuk brwiowy. Z nim nie było lepiej. Rozciąłem mu wargę w dwóch miejscach podbiłem oko i rozciąłem łuk brwiowy. Nie dałem za wygraną, dlatego on pierwszy odpuścił. -Zjeżdżaj stąd Logan. Demi jest moja i będę o nią walczył zawsze i z każdym, a tobie nic do tego.- gdy to powiedziałem zabrałem swoją szklankę i wróciłem do pokoju. Czułem krew spływającą po mojej brodzie i policzku, dlatego poszedłem do łazienki, umyłem się i wziąłem tabletki przeciwbólowe. Gdy byłem czysty, wyszedłem z pomieszczenia i położyłem się do łóżka spać. Czułem, że rano będę w kiepskim humorze.
Cześć, cześć. Jak zauważyliście dawno mnie tu nie było i za to bardzo przepraszam. Niestety przez cały ten czas nie miałam pomysłu na rozdział i dopiero kilka dni temu zaczęłam go pisać i dzisiaj skończyłam, ale to wiecie, jeśli śledzicie mojego Twittera. Rozdział ma 1533 słowa, nie wiem, czy to dużo, czy mało. No i jestem pewna, że nie do końca, może on się wam spodobać, bo nie ma nic specjalnego. Kocham was i mam nadzieję, że się nie zanudzicie na śmierć czytając to. :>
Jak zwykle Nick ma beznadziejne wyczucie czasu. Przerwał mi i Demi w takim momencie. Cieszę się, że Dems mi wybaczyła. Mam ostatnią szansę i nie mogę jej popsuć. Poszedłem za bratem do pokoju, gdzie czekał już Kevin i co dziwne Danielle.
-Dani? Co ty tu robisz?- zapytałem, gdy ją zobaczyłem i przytuliłem na powitanie. -Hej Joe. Przyleciałam na urodziny Dem.- odpowiedziała mi, gdy siadaliśmy na kanapie. -A ona o tym wie? -Nie to ma być niespodzianka i przyleciały ze mną jeszcze dwie osoby.- odpowiedziała uśmiechając się tajemniczo. -Kto?- zainteresowałem się, a w tym samym monecie drzwi wejściowe do pokoju otworzyły się i weszły przez nie dwie osoby. -Cześć Joe!- podbiegła do mnie ta kochana dziesięciolatka i mocno przytuliła. Boże skąd ona bierze tyle siły. -Cześć Madison.- przywitałem się z nią i spojrzałem na drugą dziewczynę w wieku mojej Demi. Gdy na mnie spojrzała lekko się uśmiechnęła i podeszła mnie przytulić. -Hej Joe. -Cześć Selena.- przywitaliśmy się i każdy usiadł spowrotem na swoim miejscu.
Popatrzyłem na Madison i coś sobie uświadomiłem.
-Zaraz, zaraz. Czy Nick przed chwilą nie mówił Demi, że się o nią martwisz i ma do ciebie zadzwonić? -To prawda Joe. – odpowiedział mi brat.- Demi pewnie zaraz zadzwoni.- sekundę później usłyszeliśmy telefon młodszej dziewczynki. -Demi!- krzyknęła do słuchawki i grała swoją rolę. Rozmawiały jakieś dwadzieścia minut , a ja przysłuchiwałem się pannie De La Garza. Wpadłem na pewien pomysł. Gdy się rozłączyła zacząłem swój genialny plan wprowadzać w życie. -Madison?- spojrzała na mnie, tak jak i reszta towarzystwa, więc kontynuowałem.- Co ty na to, żeby zrobić karierę aktorską? -Co zrobić?- zapytała zdziwiona i zdezorientowana. -Karierę aktorską. Pięknie sobie poradziłaś z Demi, a chyba wszyscy dobrze wiemy, że nie łatwo jest ją oszukać.. Pomyślałem więc o tym, czy przypadkiem nie chciałabyś spróbować w serialu.- wyjaśniłem -Nie wiem co na to rodzice no i Demi. Ale szczerze mówiąc, chętnie bym spróbowała.- wyznała z uśmiechem. -Super, to porozmawiamy o tym z Demi i zobaczymy co da się zrobić w tej sprawie.- uśmiechnąłem się do niej i zwróciłem do dwójki pozostałych dziewczyn.- Do kiedy zostajecie? -Wracamy pojutrze.- odpowiedziała mi Selena i po chwili dodała.- Rozumiem, że bracia ci nie powiedzieli, że przyjeżdżamy i nie wytłumaczyli jutrzejszego planu. -Nie, nic na ten temat nie wiem.- odparłem na pytanie zadane przez przyjaciółkę mojej dziewczyny, jak i byłą dziewczynę mojego młodszego braciszka. -To może go oświecimy?- zwróciła się do reszty. -Pewnie.- odezwał się Nick i zaczął opowiadać plan działania na jutrzejszy dzień.- No więc, Demi jutro o czternastej ma koncert na który nas zaprosiła i mamy z nią zaśpiewać. Uzgodniłem z organizatorami, że po jednej piosence Demi i przed naszą wspólną na scenę wejdzie Selena śpiewając Happy Birthday, za nią wejdzie Madison z tortem. Wtedy my z Dani i dołączymy do śpiewu. Fani będą krzyczeć, Demi się wzruszy. Danielle na głos złoży jej życzenia od nas przed całą publicznością, a później dziewczyny zejdą ze sceny, my zaśpiewamy piosenkę i pójdziemy do garderoby. Później się zobaczy.- skończył mówić, a ja się chwilę zastanowiłem nad tym planem. -No dobra, to ma sens.- uśmiechnąłem się do nich i spojrzałem na zegarek.- Ej jest północ, gdzie dziewczyny śpią? -Sel, Mad i Dani wynajęły pokój w innym hotelu, żeby Demi ich nie zauważyła. Jutro się wprowadzą na jedną noc do pokoju obok. -No dobra. To skoro Joe już wszystko wie, to my pójdziemy do siebie.- odparła Dani wstając z kanapy na której siedziała z razem z moim starszym bratem. -Tak chodźmy, Madison już zasypia na siedząco.- zauważyła Selena, a dziesięciolatka nie miała nawet siły żeby zaprzeczać. -Odprowadzić was?- zaproponowałem. -Ja je odprowadzę, Joe.- odpowiedział mi Kevin. Tak więc pożegnaliśmy się i dziewczyny wraz z moim bratem wyszły z pokoju. Nick poszedł do łazienki, a ja położyłem się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Obudziłem się w nocy koło drugiej i nie mogłem zasnąć. Zawsze gdy tak się dzieje biorę szklankę soku pomarańczowego i idę do ogrodu jeśli jestem w domu, a jeśli jestem w trasie to idę na dach hotelu i patrzę w gwiazdy. Wiem, ze Demi też tak robi, ale wolałem jej nie budzić. Wstałem z łóżka, rozejrzałem się po pokoju. Bracia już spali, więc po cichu założyłem dresy, podkoszulek, zabrałem z lodówki sok. Nalałem go sobie do szklanki i wyszedłem z pokoju. Każdy Hilton jest taki sam, więc wiedziałem jak się dostać na dach. Chwilę mi to zajęło, ale warto było, ponieważ widok cudowny. Usiadłem na skraju dachu, a raczej położyłem się i oglądałem gwiazdy. Myślałem o jutrzejszym dniu. Prezent dla Demi już mam, ciekawe, czy jej się spodoba. Z moich rozmyślań wyrwał mnie odgłos zamykania drzwi na dach. Usiadłem gwałtownie bojąc się, kto przyszedł. Miałem nadzieję, że to nie ochrona, bo byłoby ze mną kiepsko. Uspokoiłem się jednak, gdy zobaczyłem, że to moja Demi.
-Cześć Joe.- powiedział podchodząc do mnie. -Witaj księżniczko, dlaczego nie śpisz?- zapytałem i mógłbym przysiąc, że się zarumieniła, gdy to mówiłem. -Nie mogę zasnąć, może to dziwne, ale dlatego, że denerwuję się jutrzejszym koncertem.- wyznała siadając obok mnie. Objąłem ją ramieniem. -Dlaczego?- przecież będziemy tam razem z tobą, no i tyle razy już to robiłaś, nawet sama. -No wiem, ale tak po prostu się boję.- wtuliła się we mnie mocniej i po chwili dodała.- Joe? -Tak Dems?- zainteresowałem się tym o co może jej chodzić. -Chciałabym zrobić sobie nowy tatuaż.- powiedziała cicho, a ja spojrzałem na nią zdziwiony. -Jeszcze jeden? -Tak, a właściwie to dwa. Co ty na to?- pytała mnie o zdanie, jednak wiem, że nic jej przed tym nie powstrzyma. Zastanowiłem się chwilę i odpowiedziałem. -Demi, wiesz, że nie przepadam za tatuażami u dziewczyn, ale jeśli to jest dla ciebie ważne, to dobrze. Nie będę cie przez to mnie kochać. Kocham każdy kawałeczek twojego pięknego ciała. -Dziękuję Joe.- pocałowała mnie krótko, a ja się lekko do niej uśmiechnąłem. Po chwili chyba wpadła na jakiś pomysł.- Joe, a możee. -Tak, Dems?- trochę się speszyła, więc się zainteresowałem o co może chodzić. -A może też zrobisz sobie tatuaż.- zaproponowała mi, a ja spojrzałem na swoją dziewczynę zdziwiony. -Że niby ja?- upewniłem się. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tatuażem. -No tak, ale tylko jeśli chcesz. Nie zmuszam cie. -Zastanowię się Dem.- pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem do siebie. Oglądaliśmy gwiazdy, a ja myślałem w tym czasie nad propozycją dziewczyny.- Księżniczko?- zacząłem, a gdy zobaczyłem pytający wzrok kontynuowałem.- Jaki to miałby być tatuaż? -Poważnie pytasz?- ożywiła się nieznacznie, gdy zapytałem. Chyba nie wierzyła w to, że mógłbym się zdecydować. -No tak. Nie mówię, że się zgadzam oczywiście, ale chciałbym znać twoje plany. -Pomyślałam nad czymś o naszej miłości. Coś żebyśmy widzieli, że to my i tylko my.- powiedziała, a ja zastanowiłem się nad tym pomysłem. -Dobrze kochanie, zastanowię się nad tym.- spojrzałem na zegarek i dodałem.- Idziemy spać? Jest trzecia trzydzieści, musimy się wyspać przed jutrzejszym koncertem. -Dobrze Joe, masz rację. Chodźmy.- gdy to powiedziała wstaliśmy i weszliśmy spowrotem do hotelu.
Odprowadziłem brunetkę pod jej pokój i lekko pocałowałem na dobranoc. Przez moją głowę przebiegła krótka myśl , że teraz Nick nie ma jak nam przeszkodzić, ale nie chciałem robić nic wbrew woli Demi, dlatego postanowiłem, że na pocałunku zakończyć.-Dobranoc księżniczko. -Dobranoc księciu.- puściłem ją i weszła do pokoju.
Gdy Demi była już u siebie, przypomniałem sobie, że moja szklanka została na dachu. Ta więc poszedłem tam powoli i wpadłem na kogoś. Zdziwiłem się, że kogoś przywiało w to miejsce o tej porze. Już chciałem przepraszać, gdy zorientowałem się na kogo się natknąłem.
-Cześć Jonas.- przywitał się ze mną nie miło. -Cześć, o co chodzi?- zapytałem, niby przyjaciela mojej dziewczyny. -Wiedziałem, że cie tu znajdę.- odparł, a ja ponowiłem pytanie. W końcu mi na nie odpowiedział.- Chcę porozmawiać z tobą o Demi. -Nie sądzę, byśmy mieli o czym rozmawiać w tej sprawie.- zauważyłem. -A ja jestem pewien, że mamy. Zabrałeś mi ją Jonas.- podniósł głos. -Słuchaj Henderson. Nikogo ci nie zabrałem. Demi ma własną wolę i sam wybrała. Nie moja wina, że to mnie pokochała, a nie ciebie. -Byłem jej przyjacielem o wiele dłużej niż ty. Znam ją od dzieciństwa, a ty? Kilka marnych lat. to mnie powinna pokochać. Byłem przy niej, gdy się załamała., gdy z nią zerwałeś. Ty ją totalnie w tamtym momencie olałeś..- podniósł na mnie głos, ale nie wytrącił mnie z równowagi, tylko na to czekał. -Nie pomyślałeś, że to może dlatego, że znasz ją całe życie? Może dlatego cie nie pokochała, bo traktuje ci jak brata.- zauważyłem. -Popełniła poważny błąd. Będę walczył Joseph, czy tego chcesz czy nie. Demi będzie moja, zabiorę ci ją. Sprawię, że mnie pokocha, a ciebie znienawidzi.- nie wytrzymałem i przywaliłem mu w twarz. Oczywiście mi oddał. Pobiliśmy się nie za mocno, ale ja miałem rozciętą wargę i łuk brwiowy. Z nim nie było lepiej. Rozciąłem mu wargę w dwóch miejscach podbiłem oko i rozciąłem łuk brwiowy. Nie dałem za wygraną, dlatego on pierwszy odpuścił. -Zjeżdżaj stąd Logan. Demi jest moja i będę o nią walczył zawsze i z każdym, a tobie nic do tego.- gdy to powiedziałem zabrałem swoją szklankę i wróciłem do pokoju. Czułem krew spływającą po mojej brodzie i policzku, dlatego poszedłem do łazienki, umyłem się i wziąłem tabletki przeciwbólowe. Gdy byłem czysty, wyszedłem z pomieszczenia i położyłem się do łóżka spać. Czułem, że rano będę w kiepskim humorze.
Cześć, cześć. Jak zauważyliście dawno mnie tu nie było i za to bardzo przepraszam. Niestety przez cały ten czas nie miałam pomysłu na rozdział i dopiero kilka dni temu zaczęłam go pisać i dzisiaj skończyłam, ale to wiecie, jeśli śledzicie mojego Twittera. Rozdział ma 1533 słowa, nie wiem, czy to dużo, czy mało. No i jestem pewna, że nie do końca, może on się wam spodobać, bo nie ma nic specjalnego. Kocham was i mam nadzieję, że się nie zanudzicie na śmierć czytając to. :>
czwartek, 24 stycznia 2013
Rozdział 44
Gdy dojechali Demi poszła do siebie do pokoju, a Nick do braci. Przebrała się w luźne dresy i bluzkę na ramiaczkach. Mimo tego, że Hawaje sa bardzo ciepłe to wieczorem w hotelu nie było tak gorąco. Nie minęło piętnaście minut, a ktoś pukal do drzwi. Poszła otwórzyć.
-Cześć Demi, mogę wejść?- zapytał Joe.
-Wchodz- wpuściła go, zamknęła drzwi i usiadła na łóżku. Wiedzieli chwilę w ciszy, aż chłopak się odezwał pierwszy.
-Jak było na koncercie? Widziałem, że Nick z tobą śpiewał Together.
-Tak, to prawda. Chciałam to śpiewać z Jamesem, ale ten zaproponował to twojemu bratu, więc się zgodziliśmy.- opowiedziala, ale po chwili dodała.-Z resztą po co ja ci to mówię. Nie muszę ci się tłumaczyć.- była oschla, ale jaka miała byc.
-Nie musisz mi się tłumaczyć, ale interesuje mnie każdy szczegół z twojego zycia Dems.- odparł chłopak. Był spokoju, delikatny w tym co mówił.
-Jak tam chcesz, ale pamiętam. Do Dems, mają prawo przyjaciele i osoby które mi ufają.
-Okej, Demi. Przepraszam za to co było rano. Jestem dupkiem, powinienem był ci uwierzyć. Dotarło to do mnie dopiero, gdy słyszałem co mówił Logan. Zadzwoniłem do Nicka po koncercie, zeby o coś zapytać. Powiedział, że mam siedzieć cicho, to coś usłysze. No i wtedy słyszałem jego słowa, to jak na niego krzyczałaś. Demi, prosze cię o jeszcze jedną szansę. Wybacz mi to. Naprawdę cię kocham i niewyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Ja też swojego czasu niewyobrażałam sobie życia bez ciebie. Posłuchałeś mnie wtedy? Nie. Poleciałeś do Taylor, nie patrząc na to, czy ranisz wieloletnią przyjaciółkę.-była zła, a Joe siedział i nie wiedział co powiedzieć.- Słuchaj Joe, było nam dobrze, gdy byliśmy przyjaciółmi, a gdy zaczęliśmy być razem, to mi nawet nie ufasz. Nie zdradziłam cię do cholery, a straciłam przyjaciela. Gdzie ty widzisz moją zdradę i pocałunek, ja widzę.przyjaciela niszczacego przyjaźń pocałunkiem. Patrzysz na to tylko ze swojej perspektywy, a ja ze swojej. Nie dość, że musialam znowu przeżywać rozstanie z tobą, to jeszcze miałam do tego utratę bardzo dobrego.przyjaciela. I nie mówię, tu o tobie, tylko o Loganie.- skończyła mówić, a.chłopak siedział i wciąż nie wiedział co powiedzieć. To co mówiła, było prawdą.
-Dems, Demi- poprawił się prawie natychmiast.- Kocham cię, przeciez wiesz o tym i także ci ufam. Zawsze ci ufałem. Byłaś i jesteś pierwsza osobą jakiej powiezalem sekrety. Od zawsze cie kocham. Wpierw jak siostrę, przyjaciółkę, a później jako dziewczynę. Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła. Mówi się, że do trzech razy sztuka, a ja proszę o tą trzecią, ostatnią szansę. Demi kochasz mnie, a ja ciebie z całego serca. Więc w czym problem.
-Nie wiem. Co jeśli znowu w jakiejś sprawie mi nie zaufasz, albo mi nie uwuerzysz?
-Obiecuję Demi. Przysięgałem sobie, tobie i Nickowi, że nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Zrobiłem to jak widać, ale proszę ostatni raz o wybaczenie.- gdy to mówił kleknal na kolana.
Gdy spojrzała, na takiego kleczacego chłopaka miała sprzeczne uczucia. Kochała go, żałowala od rana decyzji o zerwaniu. Przeprosił ją, więc faktycznie w czym problem? Fani jeszcze nie wiedzieli o ich ponownym zerwaniu. Demi pewnie sie przez to znowu załamie, a Joe znowu zamknie się w pokoju i będzie strasznie zdolowany. Dużo minusow, a cała presja leży po stronie dziewczyny. Myślała nad decyzją piętnaście minut, chłopak wciąż kleczal i widać było, że kolana go już bolą.
-Ok.- powiedziała, a chłopak spojrzał na nią zdezorientowany. Gdy zobaczyła jego minę usmiechnela się szeroko.-Wstań.- poleciła i dodała.- Usiadz na łóżko Joe.- Cały czas się uśmiechała, a zdezorientowany chłopak wykonał jej polecenie i usiadł na skraju łóżka. Sama z niego wstała i stamela naprzeciwko Dangera.
-Joe.- wyszeptała, podchodzac bliżej.- Wybaczam ci.- dodala, gdy dzieliły ich milimetry. Chłopak uśmiechnął się szeroko i pocałował ją w usta.
-Dziękuję Dems.- odparł chwilę później, gdy skończyli się całować.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnęła się siadając na łóżku obok niego. Położył sie na plecach i pociągnął dziewczynę do siebie. Leżeli tak wtuleni, aż Demi się podniosła, oparła na jednym ręku i pochylila się nad chłopakiem. Pocałowała go krótko, lecz ten pogłębił pocałunek. Stało się namiętnie, każde z nich było gorące. Jeszcze nigdy nie było między nimi takiej namiętności, poza tym jednym.wieczorem kilka nocy temu. Demi między pocałunkami ściągnęła koszulkę chłopakowi. Joe coraz mocniej całował i przytulał Demi. Powoli ściągnął jej koszulkę, calowali się, brunetka wplotla swoje ręce w włosy chłopaka, ten zszedł z pocalunkami niżej na szyję i obojczyk. Później wrócił do ust i wpil się w nie jeszcze bardziej, kładąc się na dziewczynie i przyciskajac ja do łóżka każdym centymetrem swojego rozgrzanego ciala. Trwałoby to o wiele dłużej, a może i nawet całą noc, ale ktoś im znowu przerwał. Do drzwi pukal nie kto inny jak Nick. Joe zszedł z dziewczyny, oboje mieli nierówny oddech, byli zarumienieni. Szybko się ubrali, Demi w lusterku poprawiła włosy. Joe położył się wygodnie na łóżku i wpuścili Nicka.
-Cześć Nicky, co się dzieje?- zapytała gdy wszedł do.środka.
-Twoja siostra do mnie dzwoniła.
-Madison?- zdziwiła się- Co się stało?- zapytała odrazu zdenerwowana.
-Dzwoniła podobno do ciebie kilka razy, nie odbierałaś, więc zadzwoniła do mnie. Dems oddzwoń do niej. Mad naprawdę się martwi, że coś sie stalo. Uspokoiła się dopiero, gdy obiecałem, że zajze do ciebie czy wszystko w porządku.
-Dobrze Nicky, już do niej dzwonię. Przepraszam, że cię niepokoiła.
-Dem nic się nie stalo. Uwielbiam młodą. Może dzwonić kiedy tylko chce.- uśmiechnął się u zwrócił do brata.- Rozumiem, że się pogodziliście, ale jesteś nam.potrzebny.
-Dobra, to idę. Dem dzwoń do Mad, a ja idę do chłopaków.-wstał z łóżka, dał dziewczynie cakusa e policzek i wyszedł za.bratem. Gdy dziewczyna została sama, wzięła do ręki telefon, gdzie rzeczywiście było dziesięć nieodebranych połączeń od siostry. Zadzwoniła do niej.
-Demi!- krzyknęła do słuchawki, gdy odebrała.
-Tak Mad, słyszałam, że się denerwowałaś. Nic się nie stało, poprosti byłam trochę zajęta i nie słyszałam telefonu, bo był wyciszony. Przepraszam siostrzyczko.
-No dobrze Dem, ale martwiłam się. Nie chce cię stracić.- powiedziała smutno.
-Madu, nigdy mnie nie stracisz, jasne? Już o tym rozmawiałyśmy, naprawdę nic się nie dzieje.- powtórzyła.
-No dobrze.- odparła trochę spokojniejsza dziewczynka.
-To co słychać w domu?- zapytała Demo, kładąc się na łóżku.
-Jak to w domu. Mama i tata cały czas w pracy, ja siedzę sama. Mitch czasem zaglada, czy wszystko w porządku. Demi, mam pytanie.
-Tak, młoda?
-Dlaczego zapłaciłaś swojemu ochroniarzowi, żeby mnie chronił?- zapytała trochę urazona.
- Żeby cię pilnował. Jesteś jeszcze młoda, rodzice cały czas w pracy, a mnie nie ma. Jestyem sppkojniejsza jak wiem, że Mitch cię pilnuje.-wyjaśniła lekko się uśmiechając mimo tego, ze siostra jej nie widzi.
-Nie podoba mi się to. Dems jesteś nadopiekuncza.-zauważyła młodsza dziewczynka.
-Madison. Twoje bezpieczeństwo i zdrowie jest dla mnie wazniejsze, niż moje własne. Dlatego Mitch został z toba, a jakby coś się działo to masz natychmiast do niego lecieć. Zrozumiałaś?
-Tak Demi. Dziękuję.- powiedziała. Rozmawiały jeszcze chwilę, a gdy sie pożegnały i rozliczyly koło godziny dwudziestejdrugie, Demi poszła się umyć. Wzięła długą, relaksującą kąpiel, a później położyła się spać. Następnego dnia musiała być wypoczęta, bo czekał ją koncert i osiemnaste urodziny.
Cześć, Eternal_Hope mnie męczyła o ten rozdział, więc jest. Kłóciłyśmy się o to, czy jest w nim coś specjalnego i jak widać nie ma. No oprócz.powrotu Jemi, który też jakoś znakomicie mi nie wyszedł. No, ale trudno. Spokojnej nocy wam życzę. :*
Ps. Nie wiem czy wiecie, ale muszę zaliczyć semestr z fizyki. Tak zgadza się. Nie zdałam. -.-
-Cześć Demi, mogę wejść?- zapytał Joe.
-Wchodz- wpuściła go, zamknęła drzwi i usiadła na łóżku. Wiedzieli chwilę w ciszy, aż chłopak się odezwał pierwszy.
-Jak było na koncercie? Widziałem, że Nick z tobą śpiewał Together.
-Tak, to prawda. Chciałam to śpiewać z Jamesem, ale ten zaproponował to twojemu bratu, więc się zgodziliśmy.- opowiedziala, ale po chwili dodała.-Z resztą po co ja ci to mówię. Nie muszę ci się tłumaczyć.- była oschla, ale jaka miała byc.
-Nie musisz mi się tłumaczyć, ale interesuje mnie każdy szczegół z twojego zycia Dems.- odparł chłopak. Był spokoju, delikatny w tym co mówił.
-Jak tam chcesz, ale pamiętam. Do Dems, mają prawo przyjaciele i osoby które mi ufają.
-Okej, Demi. Przepraszam za to co było rano. Jestem dupkiem, powinienem był ci uwierzyć. Dotarło to do mnie dopiero, gdy słyszałem co mówił Logan. Zadzwoniłem do Nicka po koncercie, zeby o coś zapytać. Powiedział, że mam siedzieć cicho, to coś usłysze. No i wtedy słyszałem jego słowa, to jak na niego krzyczałaś. Demi, prosze cię o jeszcze jedną szansę. Wybacz mi to. Naprawdę cię kocham i niewyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Ja też swojego czasu niewyobrażałam sobie życia bez ciebie. Posłuchałeś mnie wtedy? Nie. Poleciałeś do Taylor, nie patrząc na to, czy ranisz wieloletnią przyjaciółkę.-była zła, a Joe siedział i nie wiedział co powiedzieć.- Słuchaj Joe, było nam dobrze, gdy byliśmy przyjaciółmi, a gdy zaczęliśmy być razem, to mi nawet nie ufasz. Nie zdradziłam cię do cholery, a straciłam przyjaciela. Gdzie ty widzisz moją zdradę i pocałunek, ja widzę.przyjaciela niszczacego przyjaźń pocałunkiem. Patrzysz na to tylko ze swojej perspektywy, a ja ze swojej. Nie dość, że musialam znowu przeżywać rozstanie z tobą, to jeszcze miałam do tego utratę bardzo dobrego.przyjaciela. I nie mówię, tu o tobie, tylko o Loganie.- skończyła mówić, a.chłopak siedział i wciąż nie wiedział co powiedzieć. To co mówiła, było prawdą.
-Dems, Demi- poprawił się prawie natychmiast.- Kocham cię, przeciez wiesz o tym i także ci ufam. Zawsze ci ufałem. Byłaś i jesteś pierwsza osobą jakiej powiezalem sekrety. Od zawsze cie kocham. Wpierw jak siostrę, przyjaciółkę, a później jako dziewczynę. Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła. Mówi się, że do trzech razy sztuka, a ja proszę o tą trzecią, ostatnią szansę. Demi kochasz mnie, a ja ciebie z całego serca. Więc w czym problem.
-Nie wiem. Co jeśli znowu w jakiejś sprawie mi nie zaufasz, albo mi nie uwuerzysz?
-Obiecuję Demi. Przysięgałem sobie, tobie i Nickowi, że nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Zrobiłem to jak widać, ale proszę ostatni raz o wybaczenie.- gdy to mówił kleknal na kolana.
Gdy spojrzała, na takiego kleczacego chłopaka miała sprzeczne uczucia. Kochała go, żałowala od rana decyzji o zerwaniu. Przeprosił ją, więc faktycznie w czym problem? Fani jeszcze nie wiedzieli o ich ponownym zerwaniu. Demi pewnie sie przez to znowu załamie, a Joe znowu zamknie się w pokoju i będzie strasznie zdolowany. Dużo minusow, a cała presja leży po stronie dziewczyny. Myślała nad decyzją piętnaście minut, chłopak wciąż kleczal i widać było, że kolana go już bolą.
-Ok.- powiedziała, a chłopak spojrzał na nią zdezorientowany. Gdy zobaczyła jego minę usmiechnela się szeroko.-Wstań.- poleciła i dodała.- Usiadz na łóżko Joe.- Cały czas się uśmiechała, a zdezorientowany chłopak wykonał jej polecenie i usiadł na skraju łóżka. Sama z niego wstała i stamela naprzeciwko Dangera.
-Joe.- wyszeptała, podchodzac bliżej.- Wybaczam ci.- dodala, gdy dzieliły ich milimetry. Chłopak uśmiechnął się szeroko i pocałował ją w usta.
-Dziękuję Dems.- odparł chwilę później, gdy skończyli się całować.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnęła się siadając na łóżku obok niego. Położył sie na plecach i pociągnął dziewczynę do siebie. Leżeli tak wtuleni, aż Demi się podniosła, oparła na jednym ręku i pochylila się nad chłopakiem. Pocałowała go krótko, lecz ten pogłębił pocałunek. Stało się namiętnie, każde z nich było gorące. Jeszcze nigdy nie było między nimi takiej namiętności, poza tym jednym.wieczorem kilka nocy temu. Demi między pocałunkami ściągnęła koszulkę chłopakowi. Joe coraz mocniej całował i przytulał Demi. Powoli ściągnął jej koszulkę, calowali się, brunetka wplotla swoje ręce w włosy chłopaka, ten zszedł z pocalunkami niżej na szyję i obojczyk. Później wrócił do ust i wpil się w nie jeszcze bardziej, kładąc się na dziewczynie i przyciskajac ja do łóżka każdym centymetrem swojego rozgrzanego ciala. Trwałoby to o wiele dłużej, a może i nawet całą noc, ale ktoś im znowu przerwał. Do drzwi pukal nie kto inny jak Nick. Joe zszedł z dziewczyny, oboje mieli nierówny oddech, byli zarumienieni. Szybko się ubrali, Demi w lusterku poprawiła włosy. Joe położył się wygodnie na łóżku i wpuścili Nicka.
-Cześć Nicky, co się dzieje?- zapytała gdy wszedł do.środka.
-Twoja siostra do mnie dzwoniła.
-Madison?- zdziwiła się- Co się stało?- zapytała odrazu zdenerwowana.
-Dzwoniła podobno do ciebie kilka razy, nie odbierałaś, więc zadzwoniła do mnie. Dems oddzwoń do niej. Mad naprawdę się martwi, że coś sie stalo. Uspokoiła się dopiero, gdy obiecałem, że zajze do ciebie czy wszystko w porządku.
-Dobrze Nicky, już do niej dzwonię. Przepraszam, że cię niepokoiła.
-Dem nic się nie stalo. Uwielbiam młodą. Może dzwonić kiedy tylko chce.- uśmiechnął się u zwrócił do brata.- Rozumiem, że się pogodziliście, ale jesteś nam.potrzebny.
-Dobra, to idę. Dem dzwoń do Mad, a ja idę do chłopaków.-wstał z łóżka, dał dziewczynie cakusa e policzek i wyszedł za.bratem. Gdy dziewczyna została sama, wzięła do ręki telefon, gdzie rzeczywiście było dziesięć nieodebranych połączeń od siostry. Zadzwoniła do niej.
-Demi!- krzyknęła do słuchawki, gdy odebrała.
-Tak Mad, słyszałam, że się denerwowałaś. Nic się nie stało, poprosti byłam trochę zajęta i nie słyszałam telefonu, bo był wyciszony. Przepraszam siostrzyczko.
-No dobrze Dem, ale martwiłam się. Nie chce cię stracić.- powiedziała smutno.
-Madu, nigdy mnie nie stracisz, jasne? Już o tym rozmawiałyśmy, naprawdę nic się nie dzieje.- powtórzyła.
-No dobrze.- odparła trochę spokojniejsza dziewczynka.
-To co słychać w domu?- zapytała Demo, kładąc się na łóżku.
-Jak to w domu. Mama i tata cały czas w pracy, ja siedzę sama. Mitch czasem zaglada, czy wszystko w porządku. Demi, mam pytanie.
-Tak, młoda?
-Dlaczego zapłaciłaś swojemu ochroniarzowi, żeby mnie chronił?- zapytała trochę urazona.
- Żeby cię pilnował. Jesteś jeszcze młoda, rodzice cały czas w pracy, a mnie nie ma. Jestyem sppkojniejsza jak wiem, że Mitch cię pilnuje.-wyjaśniła lekko się uśmiechając mimo tego, ze siostra jej nie widzi.
-Nie podoba mi się to. Dems jesteś nadopiekuncza.-zauważyła młodsza dziewczynka.
-Madison. Twoje bezpieczeństwo i zdrowie jest dla mnie wazniejsze, niż moje własne. Dlatego Mitch został z toba, a jakby coś się działo to masz natychmiast do niego lecieć. Zrozumiałaś?
-Tak Demi. Dziękuję.- powiedziała. Rozmawiały jeszcze chwilę, a gdy sie pożegnały i rozliczyly koło godziny dwudziestejdrugie, Demi poszła się umyć. Wzięła długą, relaksującą kąpiel, a później położyła się spać. Następnego dnia musiała być wypoczęta, bo czekał ją koncert i osiemnaste urodziny.
Cześć, Eternal_Hope mnie męczyła o ten rozdział, więc jest. Kłóciłyśmy się o to, czy jest w nim coś specjalnego i jak widać nie ma. No oprócz.powrotu Jemi, który też jakoś znakomicie mi nie wyszedł. No, ale trudno. Spokojnej nocy wam życzę. :*
Ps. Nie wiem czy wiecie, ale muszę zaliczyć semestr z fizyki. Tak zgadza się. Nie zdałam. -.-
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Rozdział 43
Zabrała z szafy czarną sukienkę z ćwiekami, wysokie czarne szpilki, rajstopy tego samego koloru i skórzaną kurtkę. Poszła do łazienki, umyła włosy, nalala wody do wanny, wykąpała się. Gdy była pomalowana, wyprostowała swoje długie brązowe włosy, ubrała przygotowany strój, zalozyla kilka bransoletek i o czternastej była gotowa. W między czasie dostała wiadomość, gdzie ma jechać na koncert i czekała na Nicka. Przyszedł dziesięć minut przed czasem.
-Gotowa?-zapytał wchodząc do pokoju.
-Jasne, możemy iść.-powiedziała uśmiechając się.
-Ładnie wyglądasz Dems.-pochwalił.
-Dzięki Nicky, ty też niczego sobie.-uśmiechnęła się, ale to nie był ten szczery uśmiech Demetrii Lovato.
-Dems, nie przejmuj się. Joe, sie nie przejmuj. Przejdzie mu, przeprosi i jeśli mu wybaczysz, to będziecie razem. Tym razem już na zawsze. A Logan jak jeszcze raz się do ciebie zbliży, to ma przesrane. Nie recze za siebie wtedy. Za kulisami siedz ze mną, a na scenie go unikaj. Bądź przy reszcie BTR.-zaproponował.
-Dzięki Nicky. Słodkie, że tak się o mnie martwisz.
-Jesteśmy przyjaciółmi, to oczywiste, że się martwię.- przytuliła go i wsiedli do samochodu podstawionego na życzenie manadziera dziewczyny. Nick prowadził, gdy dojechali na miejsce była pietnasta trzydzieści, weszli na halę, znaleźli garderobe i kilka minut później ktoś wpadł do pomieszczenia.
-Demiiiiii!!!!!-James podbiegł i przytulil dziewczynę.
-Cześć James. Głupku puszczaj mnie!-poprosiła i zrobił to.
-Dziewczyno, ale się zmieniłaś.- był szczęśliwy, ze widzi przyjaciółkę, po tak dlugim czasie.
-Tak ciebie też miło widzieć. Nick to James Maslov, James, to Nick Jonas.-przedstawiła ich sobie.
-Wiem Dems, znamy sie. Siema James-powiedział Nick.
-Cześć, nie wiedziałem, że przyjedziesz z młodą.
-Ej, nie jestem młoda. Nick jest ze mną, bo nie chciałam, po wczorajszej akcji z twoim przyjacielem przyjechać tu sama.-wytłumaczyła Demi.
-Co Logan znowu zrobił?- zapytał James.
-Przyszedł się przywitać, a jak wychodził, to mnie pocałował. Przez tego idiote rozpadł się mój związek.-zdenerwowała się, a chłopak stał zszokowany.
-Co zrobił?! Co za kretyn. Przecież ty i Joe jesteście dla siebie stworzeni.-prawie wykrzyczał i nagle podskoczył, jakby sobie o czymś przypomniał.-To dlatego wczoraj wrócił z podbitym okiem! Ty mu to zrobiłaś Dem?-zapytał uśmiechając się.
-Niee, to Nick. Akurat był z nami w pokoju. Odciągnął go ode mnie, przywalił mu, wyzwał i wyrzucił z pokoju.-opowiedziała wczorajszą akcję.
-No, no Nick. Muszę przyznać, że nieźle mu przywaliłeś.-pochwalił.
-Dzięki, uśmiechnął się.
-No dobra James, co mam zaśpiewać?-zapytała Demetria.
-Coś ze swojego nowego krążka możesz, albo jakąś naszą piosenkę. Co wolisz?
-Mogę coś waszego i swojego. Mam dwie piosenki, tak?-upewniła się.
-Tak, Dem.
-No to może z wami Count on you i swoją Together. Ej James znasz tekst do niej?
-Together? Pewnie, jest świetna. Ale to duet twój i Nicka. Nie wolisz z nim tego zaśpiewać?- zapytał patrząc na oboje.
-To miał być wasz koncert z Demi, nie sadze, bym mógł się w to wtrącać.-zauważył Nick.
-Słuchaj Jonas-zaczął przyjaźnie Maslov.-To wasz duet, my zrobimy za chórki. No i popatrz na to z drugiej strony, będziesz mógł mieć oko na Logana. Też, będę na niego uważać, ale dwie osoby będą miały łatwiej.- spojrzał na Nicka zachęcająco.
-Demi, co o tym sądzisz?-zapytał przyjaciółkę.
-Myślę, że jeśli James, to proponuje, to możesz ze mną zaśpiewać.-uśmiechnęła się.
-No dobra, to zaśpiewam.-zgodził się Nick.
-Super. Dobra to za dziesięć minut zaczyna się koncert. Chodźcie za kulisy.
Poszli za scenę, Nick i Demi dostali mikrofony. Reszta BTR, oczywiście przywitała się prawie duszac Demi. Tylko Logan trzymał się na uboczu, tak jak kazał mu Nick. Koncert się zaczął, wpierw śpiewali chłopcy, a pozniej James zapowiedział gościa specjalnego.
-Hej, mamy dla was niespodziankę. Chociaż jest na wakacjach z przyjaciółmi, to postanowiła dla nas wystąpić. Zapraszam na scenę naszą przyjaciółkę Demi Lovato!-tłum szalał, a dziewczyna weszła na scenę.
-Cześć wam.Zaśpiewam tylko dwie piosenki i jedną z moją niespodzianką, ale to później. Wpierw wykonam z naszymi gwiazdami ich piosenkę, którą w oryginale śpiewają z inną sławną i napewno lepsza ode mnie piosenkarką. Panie i panowie Count on you.
-Chce tylko powiedzieć Demi, że obie jesteście bardzo utalentowane.-dopowiedzial swoje trzy grosze James i poleciały pierwsze takty muzyki. Gdy skończyli śpiewać, znowu odezwala się Demi.
-Słuchajcie. Teraz BTR nie będzie śpiewać, jednak zostaną na scenie. A teraz do siebie zapraszam moją niespodziankę i jednocześnie mojego najlepszego przyjaciela Nicka Jonasa.-wywołany chłopak wszedł na scene i przywitał się z tłumem fanów BTR.
-Cześć wszystkim. Szczerze mówiąc nie planowałem dzisiaj śpiewać,więc jak coś mi nie pójdzie, to proszę, nir miejcie mi tego za złe.-poprosił z uśmiechem. Zaśpiewali piosenkę, tłum szalał, byli zachwyceni. Tyle wielkich gwiazd razem. Big time rush, Demi Lovato i Nick Jonas, mieszanka, której nikt się nie spodziewał.
-Dziękujemy wam. Jesteście wspaniali, ale teraz oddajemy was w ręce BTR.- pożegnali się z publicznością, a chłopcy z zespołu zaśpiewali dwie kolejne piosenki. W tym czasie Demi i Nick siedzieli za kulisami, pili wodę i odpoczywali.
-Dem, byłaś niesamowita. Ty Nick też.-powiedział Carlos, przutulajac dziewczynę, gdy skończyli koncert.
-Dzięki, też świetnie wam poszło.-pochwaliła ich.-A długo zostajecie?-zapytała po chwili gdy wszyscy już siedzieli w garderobie chłopaków.
-Jutro wyjeżdżamy.-odpowiedział jej James, smutny.
-Szkoda, a gdzie teraz jedziecie?
-A bo ja wiem, chyba do Bułgarii.-powiedział niepewny James.
-Haha. To nie wiesz, gdzie macie następny koncert?-zasmiala się dziewczyna.
-No jakoś tak wyszło.-przyznał
Pogadali jeszcze kilkadziesiąt minut i dwójka przyjaciół zaczęła się zbierać.
-Dzięki chłopaki, że mnie zaprosiliscie. Właściwie to nas. Jak skończycie trasę, to zadzwońcie.-poprosiła przutulajac każdego pokolei. Każdego oprócz Logana, bo ten gdzieś w pewnym momecie wyszedł, gdy zadzwonił jego telefon.
-Napewno zadzwonimy.-zapewnił James.-Narazie Dems, cześć Nick.-pożegnali się i wyszli z garderoby gdzie wpadli na Logana. Nick automatycznie stanął między nim, a przyjaciółką. Zadzwonił jego telefon, odebrał,.nie zmieniając jednak pozycji.
-Demi możemy porozmawiać?-zapytał Logan.
-Mów.-powiedziała oschle, stając obok Nicka. Byla zła ja niego za to co zrobił i że popsuł przyjaźń.
-Chciałem cię przeprosić za to co zrobiłem. Bardzo cię przepraszam, jestem kretynem, ale bylem zazdrosny o ciebie i Joe. Nick słusznie mi przywalił. Wiedziałem,że jesteś wierna Joe i że go kochasz. Po tym jak nie oddalas pocałunku przekonałem się, że nie mam szans.-bylo mu przykro, to widać.
-Słuchaj Logan! To, że mnie teraz przeprosisz nic nie da! Zerwałam z Joe dzisiaj przez ciebie! Kurde był na mnie wściekły, że mnie pocałowałeś! Twoje pieprzone przepraszam nie pomoże! Masz rację, kocham go! I to nawet nie wiesz jak bardzo! Ale co to da skoro on mi nie ufa, a ty spieprzyłeś mi związek z księciem z bajki!-wydarła się na niego.
-Demi naprawdę bardzo mi przykro, mogę z nim porozmawiać. Powiem, że to moja wina, nie chcę tak skończyć tej przyjaźni.-zaoferował jednocześnie podchodząc bliżej dziewczyny. Jednak Nick odrazu go zatrzymał.
-Nie podejdziesz bliżej.-uprzedził, ale wciąż trzymał telefon przy uchu.
-Nie obchodzi mnie co ty mu powiesz i tak nie uwierzy.-powiedziała zła.
-Uwierzy, bo już to słyszał.-usłyszeli głos byłego Demi,lecz nigdzie go nie widzieli. Dopiero po chwili dziewczyna zorientowała się, że Nick trzyma w ręki telefon włączony na głośnomowiacym.
-Joe?!-spytała zdezorientowana.
-Tak Dem. Poromawiamy jak wrócisz do hotelu. Przyjdę do ciebie.-powiedział głos po drugiej stronie.
-Dobrze.-zgodziła sie i można było słychać dźwięk przerywanego połączenia.
-Dużo słyszał?- zapytała Nicka.
-Od początku Dem. Jesteś zła?-upewnil się.
-Nie Nicky. Wracajmy do hotelu.
-Dobrze. Narazie Logan.-wymineligo, Demi przeszła jak najdalej od niego. Wyszli z hali, wsiedli do samochodu i wrócili do hotelu.
Cześć, cześć, cześć. :D Co słychać? Macie rozdział, bo obiecałam go Eternal_Hope, a naprawde bardzo mi sie nie chcialo go pisać. No ale skoro wczoraj obiecałam to jest. Przepraszam za błędy i za to, że jeszcze nie ma Jemi.
Jutro mam fizykę i nic nie umiem. -.-Przypominam 14:10, poproszę o trzymanie kciukow. (Ok, dziwnie to brzmi) Ale wiecie o co chodzi.
-Gotowa?-zapytał wchodząc do pokoju.
-Jasne, możemy iść.-powiedziała uśmiechając się.
-Ładnie wyglądasz Dems.-pochwalił.
-Dzięki Nicky, ty też niczego sobie.-uśmiechnęła się, ale to nie był ten szczery uśmiech Demetrii Lovato.
-Dems, nie przejmuj się. Joe, sie nie przejmuj. Przejdzie mu, przeprosi i jeśli mu wybaczysz, to będziecie razem. Tym razem już na zawsze. A Logan jak jeszcze raz się do ciebie zbliży, to ma przesrane. Nie recze za siebie wtedy. Za kulisami siedz ze mną, a na scenie go unikaj. Bądź przy reszcie BTR.-zaproponował.
-Dzięki Nicky. Słodkie, że tak się o mnie martwisz.
-Jesteśmy przyjaciółmi, to oczywiste, że się martwię.- przytuliła go i wsiedli do samochodu podstawionego na życzenie manadziera dziewczyny. Nick prowadził, gdy dojechali na miejsce była pietnasta trzydzieści, weszli na halę, znaleźli garderobe i kilka minut później ktoś wpadł do pomieszczenia.
-Demiiiiii!!!!!-James podbiegł i przytulil dziewczynę.
-Cześć James. Głupku puszczaj mnie!-poprosiła i zrobił to.
-Dziewczyno, ale się zmieniłaś.- był szczęśliwy, ze widzi przyjaciółkę, po tak dlugim czasie.
-Tak ciebie też miło widzieć. Nick to James Maslov, James, to Nick Jonas.-przedstawiła ich sobie.
-Wiem Dems, znamy sie. Siema James-powiedział Nick.
-Cześć, nie wiedziałem, że przyjedziesz z młodą.
-Ej, nie jestem młoda. Nick jest ze mną, bo nie chciałam, po wczorajszej akcji z twoim przyjacielem przyjechać tu sama.-wytłumaczyła Demi.
-Co Logan znowu zrobił?- zapytał James.
-Przyszedł się przywitać, a jak wychodził, to mnie pocałował. Przez tego idiote rozpadł się mój związek.-zdenerwowała się, a chłopak stał zszokowany.
-Co zrobił?! Co za kretyn. Przecież ty i Joe jesteście dla siebie stworzeni.-prawie wykrzyczał i nagle podskoczył, jakby sobie o czymś przypomniał.-To dlatego wczoraj wrócił z podbitym okiem! Ty mu to zrobiłaś Dem?-zapytał uśmiechając się.
-Niee, to Nick. Akurat był z nami w pokoju. Odciągnął go ode mnie, przywalił mu, wyzwał i wyrzucił z pokoju.-opowiedziała wczorajszą akcję.
-No, no Nick. Muszę przyznać, że nieźle mu przywaliłeś.-pochwalił.
-Dzięki, uśmiechnął się.
-No dobra James, co mam zaśpiewać?-zapytała Demetria.
-Coś ze swojego nowego krążka możesz, albo jakąś naszą piosenkę. Co wolisz?
-Mogę coś waszego i swojego. Mam dwie piosenki, tak?-upewniła się.
-Tak, Dem.
-No to może z wami Count on you i swoją Together. Ej James znasz tekst do niej?
-Together? Pewnie, jest świetna. Ale to duet twój i Nicka. Nie wolisz z nim tego zaśpiewać?- zapytał patrząc na oboje.
-To miał być wasz koncert z Demi, nie sadze, bym mógł się w to wtrącać.-zauważył Nick.
-Słuchaj Jonas-zaczął przyjaźnie Maslov.-To wasz duet, my zrobimy za chórki. No i popatrz na to z drugiej strony, będziesz mógł mieć oko na Logana. Też, będę na niego uważać, ale dwie osoby będą miały łatwiej.- spojrzał na Nicka zachęcająco.
-Demi, co o tym sądzisz?-zapytał przyjaciółkę.
-Myślę, że jeśli James, to proponuje, to możesz ze mną zaśpiewać.-uśmiechnęła się.
-No dobra, to zaśpiewam.-zgodził się Nick.
-Super. Dobra to za dziesięć minut zaczyna się koncert. Chodźcie za kulisy.
Poszli za scenę, Nick i Demi dostali mikrofony. Reszta BTR, oczywiście przywitała się prawie duszac Demi. Tylko Logan trzymał się na uboczu, tak jak kazał mu Nick. Koncert się zaczął, wpierw śpiewali chłopcy, a pozniej James zapowiedział gościa specjalnego.
-Hej, mamy dla was niespodziankę. Chociaż jest na wakacjach z przyjaciółmi, to postanowiła dla nas wystąpić. Zapraszam na scenę naszą przyjaciółkę Demi Lovato!-tłum szalał, a dziewczyna weszła na scenę.
-Cześć wam.Zaśpiewam tylko dwie piosenki i jedną z moją niespodzianką, ale to później. Wpierw wykonam z naszymi gwiazdami ich piosenkę, którą w oryginale śpiewają z inną sławną i napewno lepsza ode mnie piosenkarką. Panie i panowie Count on you.
-Chce tylko powiedzieć Demi, że obie jesteście bardzo utalentowane.-dopowiedzial swoje trzy grosze James i poleciały pierwsze takty muzyki. Gdy skończyli śpiewać, znowu odezwala się Demi.
-Słuchajcie. Teraz BTR nie będzie śpiewać, jednak zostaną na scenie. A teraz do siebie zapraszam moją niespodziankę i jednocześnie mojego najlepszego przyjaciela Nicka Jonasa.-wywołany chłopak wszedł na scene i przywitał się z tłumem fanów BTR.
-Cześć wszystkim. Szczerze mówiąc nie planowałem dzisiaj śpiewać,więc jak coś mi nie pójdzie, to proszę, nir miejcie mi tego za złe.-poprosił z uśmiechem. Zaśpiewali piosenkę, tłum szalał, byli zachwyceni. Tyle wielkich gwiazd razem. Big time rush, Demi Lovato i Nick Jonas, mieszanka, której nikt się nie spodziewał.
-Dziękujemy wam. Jesteście wspaniali, ale teraz oddajemy was w ręce BTR.- pożegnali się z publicznością, a chłopcy z zespołu zaśpiewali dwie kolejne piosenki. W tym czasie Demi i Nick siedzieli za kulisami, pili wodę i odpoczywali.
-Dem, byłaś niesamowita. Ty Nick też.-powiedział Carlos, przutulajac dziewczynę, gdy skończyli koncert.
-Dzięki, też świetnie wam poszło.-pochwaliła ich.-A długo zostajecie?-zapytała po chwili gdy wszyscy już siedzieli w garderobie chłopaków.
-Jutro wyjeżdżamy.-odpowiedział jej James, smutny.
-Szkoda, a gdzie teraz jedziecie?
-A bo ja wiem, chyba do Bułgarii.-powiedział niepewny James.
-Haha. To nie wiesz, gdzie macie następny koncert?-zasmiala się dziewczyna.
-No jakoś tak wyszło.-przyznał
Pogadali jeszcze kilkadziesiąt minut i dwójka przyjaciół zaczęła się zbierać.
-Dzięki chłopaki, że mnie zaprosiliscie. Właściwie to nas. Jak skończycie trasę, to zadzwońcie.-poprosiła przutulajac każdego pokolei. Każdego oprócz Logana, bo ten gdzieś w pewnym momecie wyszedł, gdy zadzwonił jego telefon.
-Napewno zadzwonimy.-zapewnił James.-Narazie Dems, cześć Nick.-pożegnali się i wyszli z garderoby gdzie wpadli na Logana. Nick automatycznie stanął między nim, a przyjaciółką. Zadzwonił jego telefon, odebrał,.nie zmieniając jednak pozycji.
-Demi możemy porozmawiać?-zapytał Logan.
-Mów.-powiedziała oschle, stając obok Nicka. Byla zła ja niego za to co zrobił i że popsuł przyjaźń.
-Chciałem cię przeprosić za to co zrobiłem. Bardzo cię przepraszam, jestem kretynem, ale bylem zazdrosny o ciebie i Joe. Nick słusznie mi przywalił. Wiedziałem,że jesteś wierna Joe i że go kochasz. Po tym jak nie oddalas pocałunku przekonałem się, że nie mam szans.-bylo mu przykro, to widać.
-Słuchaj Logan! To, że mnie teraz przeprosisz nic nie da! Zerwałam z Joe dzisiaj przez ciebie! Kurde był na mnie wściekły, że mnie pocałowałeś! Twoje pieprzone przepraszam nie pomoże! Masz rację, kocham go! I to nawet nie wiesz jak bardzo! Ale co to da skoro on mi nie ufa, a ty spieprzyłeś mi związek z księciem z bajki!-wydarła się na niego.
-Demi naprawdę bardzo mi przykro, mogę z nim porozmawiać. Powiem, że to moja wina, nie chcę tak skończyć tej przyjaźni.-zaoferował jednocześnie podchodząc bliżej dziewczyny. Jednak Nick odrazu go zatrzymał.
-Nie podejdziesz bliżej.-uprzedził, ale wciąż trzymał telefon przy uchu.
-Nie obchodzi mnie co ty mu powiesz i tak nie uwierzy.-powiedziała zła.
-Uwierzy, bo już to słyszał.-usłyszeli głos byłego Demi,lecz nigdzie go nie widzieli. Dopiero po chwili dziewczyna zorientowała się, że Nick trzyma w ręki telefon włączony na głośnomowiacym.
-Joe?!-spytała zdezorientowana.
-Tak Dem. Poromawiamy jak wrócisz do hotelu. Przyjdę do ciebie.-powiedział głos po drugiej stronie.
-Dobrze.-zgodziła sie i można było słychać dźwięk przerywanego połączenia.
-Dużo słyszał?- zapytała Nicka.
-Od początku Dem. Jesteś zła?-upewnil się.
-Nie Nicky. Wracajmy do hotelu.
-Dobrze. Narazie Logan.-wymineligo, Demi przeszła jak najdalej od niego. Wyszli z hali, wsiedli do samochodu i wrócili do hotelu.
Cześć, cześć, cześć. :D Co słychać? Macie rozdział, bo obiecałam go Eternal_Hope, a naprawde bardzo mi sie nie chcialo go pisać. No ale skoro wczoraj obiecałam to jest. Przepraszam za błędy i za to, że jeszcze nie ma Jemi.
Jutro mam fizykę i nic nie umiem. -.-Przypominam 14:10, poproszę o trzymanie kciukow. (Ok, dziwnie to brzmi) Ale wiecie o co chodzi.
niedziela, 20 stycznia 2013
Rozdzial 42
19 sierpnia, to dzisiaj miał się odbyć koncert Demi Lovato i Big Time Rush. Dziewczyna nie podjęła jeszcze decyzji, ale to właśnie o tym myślała leżąc w łóżku. Może Nick ma rację i po tym co zrobił wczoraj Logan, nie powinnam grać na tym koncercie. Rozmyślania brunetki około dziewiątej rano przerwało pukanie do drzwi. Nie wiedziala, czy otworzyć, czy nie. Nie byla pewna, czy to któryś z braci Jonas, czy może Logan, ale jej wątpliwości zostały rozwiane, gdy po drugiej stronie odezwał się Nick.
-Dems, to my. Ja i Joe, otwórz.-więc podeszła do drzwi, uprzednio ubierając spodnie i ich wpuściła.
-Cześć chłopaki.-przywitała sie. Nicka przytulila, a Joe pocałowała krótko w usta.
-Hej Dem.-powiedzieli jednocześnie, co oczywiście wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Zauwazyla jednak minę Dangera. Był zły, ale nie wiedziala, czy na nią, czy na Hendersona.
-Co się stało Joe?- spytała po chwili ciszy.
-Nick mi wszystko opowiedzial-patrzył na nią zawiedzionym wzrokiem.
-Wszystko, to znaczy?
-O koncercie z nimi, o tym że nie rozmawiałas z nami, ze mną o tym, no i o pocałunku.
-Okej, czyli wiesz, że nie miałam kiedy z wami o tym porozmawiać, a próbowałam wczoraj wieczorem. I wiesz tez, ze nie oddałam pocałunku, stałam nieruchomo, a Nick odciągnął go ode mnie, przywalil mu w twarz i wyrzucił za drzwi.-zauważyła.
-Wiem o tym wszystkim, ale to nie zmienia faktu, że on tu był!- zdenerwował się.
-Słuchaj Joe. Nie rozumiem o co ci chodzi. Był tu może z dwie minuty i odrazu zadzwoniłam do ciebie. Był tu pozniej z nami Nick. O co ci Kurwa chodzi? Przecież nic nie zrobiłam.
-Wiesz co Demi? I tak nie zrozumiesz.Jedź na ten koncert. Rób jak chcesz, tylko później nie przylatuj z płaczem.-powiedział i zaczal wychodzić z pokoju.
-Świetnie Joe! Skoro nie potrafisz mi zaufać to koniec. Koniec z nami słyszysz?!-krzyknela a nim. Stracila cierpliwość. Jonas odwrócił się jak poparzony i spojrzał na dziewczynę, byłą dziewczynę.
-Demi jaa.-zaczął mówić, podchodząc do niej.
-Idź sobie Joe. Wiedziałam, że będę znowu cierpieć,myślałam, że się zmieniłeś, że naprawdę mnie kochasz. Chociaż trochę tak jak ja ciebie. Ale widac mylilam się. Głupia byłam co? Brawo kochanie, drugi raz nasz związek się rozpadł. Ta sama byla, drugi raz! Jak to jest, co? No powiedz, jak to jest drugi raz się z kimś rozstać. Bo mnie to boli jeszcze bardziej niż wtedy! Miałam nadzieję, że te wakacje będą wyjątkowe, ale cholera mylilam sie! No i chciałabym zauważyć, że nagrywam z wami płytę i nie chcialabym śpiewać z tobą, żadnego duetu. Z Nickiem, czy Kevinem, nie ma sprawy, ale nie z tobą. Naprawdę Joe, miałam nadzieję, że mi ufasz. Szkoda, że jesteś na mnie wściekły o cos czego nie zrobilam.-powiedziała płacząc, łzy leciały jej jedna za drugą, spadając na bluzkę. Joe stał przy drzwiach, Nick przy wejściu do łazienki, a Demi kawałek od swojego drugi raz byłego chłopaka.
-Demi, ale ja cie kocham i ufam ci. Też byś była zła, gdyby do mojego pokoju przyszła np. Ashleyczy Taylor i mnie pocałowała. Nawet gdybym nie oddał pocałunku.-zauwazyl.
-Napewno bym byla, ale to zupełnie inna sytuacja. Różnica jest taką, że Logan to przyjaciel, a tamte **** to twoje byłe!-podniosła głos. Znowu się zdenerwowała, a nie może przecież. Poczuła, zw robi jej się słabo, tym bardziej, że nie jadła od wczorajszego sniadania. Joe nic nie zauważył, ale Nick do niej podbiegł jak tylko zauważył, że dzieje się coś złego z jego przyjaciółką.
-Dee, usiądź sobie na łóżku.-poprosił, posłuchała go, a Joe patrzył na nich zdezorientowany.
-Co sie dzieje?-zapytał.
-Ty kretynie, nie widzisz, że znowu się za dużo denerwuje?! Znowu przez ciebie idioto!-wydarl się na brata Nick.-Lepiej przynieś od nas z pokoju wodę, jabłko i napój energetyczny, z szafki obój mojego łóżka.- powiedział, a Joego już nie było w pokoju.
-Jak się czujesz Dee?- spytał siadając na łóżku koło niej.
-A jak mam się czuć Nicky?-zerwałam z miłością mojego życia.-powiedziała szeptem.
-Przecież jeszcze możecie się zejść. Chociaż uważam, że masz rację. Joe nie powinien tak sie wkurzac, a szczegolnie, ze ty nic nie zrobilas.
-Nick, nie wiem co będzie i nie wiem co z tym koncertem z BTR. Nie chce pokazać Loganowi, że jestem słaba i uciekam.-wyznała. Joe wszedł do pokoju i podał Nickowi rzeczy przyniesione od nich. Moody Jonas dał przyjaciółce jabłko.
-Masz Dems, jedz. Masz rację, nie możesz tak zrobić, dlatego jeśli ch esz, to przejdę się z tobą na ten koncert.-zaproponował chłopak. Gdy Joe to usłyszał spojrzał morderczym wzrokiem na brata i usiadł na podłodze.
-Dzięki Nicky, chętnie sie z tobą zabiore.-usmiechnela sie lekko.
-Ale wiesz, że nie o to pytałem.-powiedział
-Już mi lepiej. Trochę kręci mi się w głowie.
-Napój się energetyka i dzwoń do Jerrego, że się zgadzasz na dzisiejszy koncert.-tak jak polecił, tak tez zrobiła. Wyciagnela telefon z kieszeni i wybrała numer managera.
-Halo?-odebrał mężczyzna.
-Cześć, tu Demi.-przywitała się.
-Hej młoda. Dzwonisz w sprawie BTR?-zapytal.
-Tak, przyjde dzisiaj na ten koncert, bede z Nickiem. O której i gdzie mamy być?
-O szesnastej, wyślę ci adres smsem.-poinformował podopieczną.
-Dzięki, to narazie.-pożegnali się i rozlaczyli.
-Nicky, która godzina?-spytała przyjaciela, gdy skończyła rozmawiac.
-Dwunasta-odpowiedział.
-O szesnastej zaczyna się koncert.-powiedziala chlopakowi.
-No dobra. To Dems, widzimy się o czternastej trzydzieści?-zapytał wstając z łóżka.
-Jasne, możesz wpaść szybciej.
-Obra, to lecę. Idziemy Joe!-powiedział do brata, który siedział zamyslony i patrzył na Demi. Nick wyciągnął go ciągnąc za koszulkę. Dopiero kilka minut po ich wyjściu dziewczyna wstała z łóżka i postanowiła wybrać strój na koncert.
Nie bijcie, nie bijcie, nie bijcie. *prosi* Wiem, że narozrabiałam, ale musiscie mi to wybaczyć. *niepewnyuśmiech* Obiecuję, że wkrótce będzie lepiej. Zastanawiałam się też, nad zbliżeniem do końca opowiadania, ale byście pewnie przyjechały do Gdyni i po wielu torturach zakopaly żywcem w ziemi, więc staram się ciągnąć to dalej. Jestem w trakcie pisania kolenego rozdziału, więc... Życzcie mi powodzenia, żebym nie wpadła na kolejny głupi pomysł. :D Miłej niedzieli. :*
-Dems, to my. Ja i Joe, otwórz.-więc podeszła do drzwi, uprzednio ubierając spodnie i ich wpuściła.
-Cześć chłopaki.-przywitała sie. Nicka przytulila, a Joe pocałowała krótko w usta.
-Hej Dem.-powiedzieli jednocześnie, co oczywiście wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Zauwazyla jednak minę Dangera. Był zły, ale nie wiedziala, czy na nią, czy na Hendersona.
-Co się stało Joe?- spytała po chwili ciszy.
-Nick mi wszystko opowiedzial-patrzył na nią zawiedzionym wzrokiem.
-Wszystko, to znaczy?
-O koncercie z nimi, o tym że nie rozmawiałas z nami, ze mną o tym, no i o pocałunku.
-Okej, czyli wiesz, że nie miałam kiedy z wami o tym porozmawiać, a próbowałam wczoraj wieczorem. I wiesz tez, ze nie oddałam pocałunku, stałam nieruchomo, a Nick odciągnął go ode mnie, przywalil mu w twarz i wyrzucił za drzwi.-zauważyła.
-Wiem o tym wszystkim, ale to nie zmienia faktu, że on tu był!- zdenerwował się.
-Słuchaj Joe. Nie rozumiem o co ci chodzi. Był tu może z dwie minuty i odrazu zadzwoniłam do ciebie. Był tu pozniej z nami Nick. O co ci Kurwa chodzi? Przecież nic nie zrobiłam.
-Wiesz co Demi? I tak nie zrozumiesz.Jedź na ten koncert. Rób jak chcesz, tylko później nie przylatuj z płaczem.-powiedział i zaczal wychodzić z pokoju.
-Świetnie Joe! Skoro nie potrafisz mi zaufać to koniec. Koniec z nami słyszysz?!-krzyknela a nim. Stracila cierpliwość. Jonas odwrócił się jak poparzony i spojrzał na dziewczynę, byłą dziewczynę.
-Demi jaa.-zaczął mówić, podchodząc do niej.
-Idź sobie Joe. Wiedziałam, że będę znowu cierpieć,myślałam, że się zmieniłeś, że naprawdę mnie kochasz. Chociaż trochę tak jak ja ciebie. Ale widac mylilam się. Głupia byłam co? Brawo kochanie, drugi raz nasz związek się rozpadł. Ta sama byla, drugi raz! Jak to jest, co? No powiedz, jak to jest drugi raz się z kimś rozstać. Bo mnie to boli jeszcze bardziej niż wtedy! Miałam nadzieję, że te wakacje będą wyjątkowe, ale cholera mylilam sie! No i chciałabym zauważyć, że nagrywam z wami płytę i nie chcialabym śpiewać z tobą, żadnego duetu. Z Nickiem, czy Kevinem, nie ma sprawy, ale nie z tobą. Naprawdę Joe, miałam nadzieję, że mi ufasz. Szkoda, że jesteś na mnie wściekły o cos czego nie zrobilam.-powiedziała płacząc, łzy leciały jej jedna za drugą, spadając na bluzkę. Joe stał przy drzwiach, Nick przy wejściu do łazienki, a Demi kawałek od swojego drugi raz byłego chłopaka.
-Demi, ale ja cie kocham i ufam ci. Też byś była zła, gdyby do mojego pokoju przyszła np. Ashleyczy Taylor i mnie pocałowała. Nawet gdybym nie oddał pocałunku.-zauwazyl.
-Napewno bym byla, ale to zupełnie inna sytuacja. Różnica jest taką, że Logan to przyjaciel, a tamte **** to twoje byłe!-podniosła głos. Znowu się zdenerwowała, a nie może przecież. Poczuła, zw robi jej się słabo, tym bardziej, że nie jadła od wczorajszego sniadania. Joe nic nie zauważył, ale Nick do niej podbiegł jak tylko zauważył, że dzieje się coś złego z jego przyjaciółką.
-Dee, usiądź sobie na łóżku.-poprosił, posłuchała go, a Joe patrzył na nich zdezorientowany.
-Co sie dzieje?-zapytał.
-Ty kretynie, nie widzisz, że znowu się za dużo denerwuje?! Znowu przez ciebie idioto!-wydarl się na brata Nick.-Lepiej przynieś od nas z pokoju wodę, jabłko i napój energetyczny, z szafki obój mojego łóżka.- powiedział, a Joego już nie było w pokoju.
-Jak się czujesz Dee?- spytał siadając na łóżku koło niej.
-A jak mam się czuć Nicky?-zerwałam z miłością mojego życia.-powiedziała szeptem.
-Przecież jeszcze możecie się zejść. Chociaż uważam, że masz rację. Joe nie powinien tak sie wkurzac, a szczegolnie, ze ty nic nie zrobilas.
-Nick, nie wiem co będzie i nie wiem co z tym koncertem z BTR. Nie chce pokazać Loganowi, że jestem słaba i uciekam.-wyznała. Joe wszedł do pokoju i podał Nickowi rzeczy przyniesione od nich. Moody Jonas dał przyjaciółce jabłko.
-Masz Dems, jedz. Masz rację, nie możesz tak zrobić, dlatego jeśli ch esz, to przejdę się z tobą na ten koncert.-zaproponował chłopak. Gdy Joe to usłyszał spojrzał morderczym wzrokiem na brata i usiadł na podłodze.
-Dzięki Nicky, chętnie sie z tobą zabiore.-usmiechnela sie lekko.
-Ale wiesz, że nie o to pytałem.-powiedział
-Już mi lepiej. Trochę kręci mi się w głowie.
-Napój się energetyka i dzwoń do Jerrego, że się zgadzasz na dzisiejszy koncert.-tak jak polecił, tak tez zrobiła. Wyciagnela telefon z kieszeni i wybrała numer managera.
-Halo?-odebrał mężczyzna.
-Cześć, tu Demi.-przywitała się.
-Hej młoda. Dzwonisz w sprawie BTR?-zapytal.
-Tak, przyjde dzisiaj na ten koncert, bede z Nickiem. O której i gdzie mamy być?
-O szesnastej, wyślę ci adres smsem.-poinformował podopieczną.
-Dzięki, to narazie.-pożegnali się i rozlaczyli.
-Nicky, która godzina?-spytała przyjaciela, gdy skończyła rozmawiac.
-Dwunasta-odpowiedział.
-O szesnastej zaczyna się koncert.-powiedziala chlopakowi.
-No dobra. To Dems, widzimy się o czternastej trzydzieści?-zapytał wstając z łóżka.
-Jasne, możesz wpaść szybciej.
-Obra, to lecę. Idziemy Joe!-powiedział do brata, który siedział zamyslony i patrzył na Demi. Nick wyciągnął go ciągnąc za koszulkę. Dopiero kilka minut po ich wyjściu dziewczyna wstała z łóżka i postanowiła wybrać strój na koncert.
Nie bijcie, nie bijcie, nie bijcie. *prosi* Wiem, że narozrabiałam, ale musiscie mi to wybaczyć. *niepewnyuśmiech* Obiecuję, że wkrótce będzie lepiej. Zastanawiałam się też, nad zbliżeniem do końca opowiadania, ale byście pewnie przyjechały do Gdyni i po wielu torturach zakopaly żywcem w ziemi, więc staram się ciągnąć to dalej. Jestem w trakcie pisania kolenego rozdziału, więc... Życzcie mi powodzenia, żebym nie wpadła na kolejny głupi pomysł. :D Miłej niedzieli. :*
sobota, 19 stycznia 2013
Rozdział 41
Po śniadaniu wszyscy poszli do pokoju chłopaków, usiedli na kanapie i wtedy Demi postanowiła zacząć temat.
-Dzwonił dzisiaj do mnie Jerry.-powiedziała patrząc na Jonasow.
-Co chciał?- zapytał Nick, patrząc na przyjaciółkę.
-Zaproponował mi dwa koncerty.
-Z kim?-zainteresował się Kevin, a Joe przysłuchiwał sie wszystkiemu.
-Na pierwszy, który jest dwudziestego sierpnia, w moje urodziny się zgodziłam i pomyślałam sobie, że może chcielibyście ze mną zaśpiewać.-zaproponowała, lekko się uśmiechając.
-Co wy na to?-zapytał szczęśliwy Joe, mocniej ściskając rękę swojej dziewczyny.
-Myślę, że to dobry pomysł. Dla fanów wszystko-zgodził się Nick, a Kevin potwierdził.
-Cieszę się.-uradowana Demi przytuliła każdego Jonasa pokolei.
-A ten drugi koncert?- zapytał najstarszy z Jonasów.
-No właśnie na niego jeszcze się nie zgodziłam, bo chciałam to z wami omówić. Zapytać o parę kwestii.
-O co chodzi Dems-zapytał Nick.
-No właściwie, to pytania są bardziej do ciebie i do Joe.-poinformowała i mówiła dalej.-Czemu ostatnio wy dwoje się kłóciliście? No i dlaczego w tedy na lotnisku zrobiliscie takie miny, jak zobaczyliscie, że był ze mną Logan. I nie chce słyszeć wymowek , ani kłamstw.-zagroziła patrząc surowo na nich.-No to który mi się tłumaczy?-Joe i Nich spojrzeli na siebie i jednocześnie pokazali palcem jeden na drugiego.
-No dobra, w takim razie ja wybiorę który będzie mi się tłumaczył. Od Joego pewnie usłysze, że był zazdrosny, bla, bla, blq. Więc Nick! Słucham.-uśmiechnęła się szeroko. Chłopak ze strachem w oczach spojrzał na brata, lecz ten siedział cicho.
-Świetnie, powiem. Skoro Joe nie chce ki pomóc, to przy okazji wygadam kilka jego sekretów.-Powiedzial sprytnie najmłodszy Jonas. Kevin zaczął się śmiać, a Joe wystraszony zaczął gadać.
-Co?! Nie! Cicho bądź. Poprostu byłem zazdrosny o to, że Nick z tobą gadał częściej niż ja i o to, że flirtował z tobą i chciał cię pocałować. A on to robił po to, żebym w końcu zrozumiał, że mogę cię stracić, przez swoją głupotę. No a ten Logan, to faktycznie byłem zazdrosny. O to, że się przyjaźnicie, ale on perfidnie na moich oczach cię podrywal i nie wiem, czemu Nick rąk zareagował, ale myślę, że to dlatego, że niem ochotę przywalic twojemu przyjacielowi w twarz i mój brat mnie powstrzymał. Pewnie to wyczuł, no wiesz braterskie wiezi.- wytłumaczył Joe.
-Okej, chyba wam wierze.-powiedziała zamyslona.
-Joe?-zapytała po chwili.
-Tak Dems?- trochę sie przestraszył jej tonu. Słychać było, że dziewczyna była zła, może rozczarowana, zdziwiona.
-Masz przede mną jakieś sekrety?-spojrzeli na siebie.
-Jaa.-zająkał się
-Nie kłam.- dodała widząc jego niezdecydowanie.
-No wiesz. Każdy ma jakieś sekrety...-powiedział niepewny
-Oh, rzeczywiście. A ja mam jakieś sekrety? No powiedz Joe, czego o mnie nie wiesz?-zdenerwowała się- No i jakie to sekrety, skoro twój brat o nich wie!-była wkurzona. Pierwsza poważna kłótnia w odbudowanym związku. Nick i Kevin w pewnym momencie postanowili wyjść z pokoju.
-Wiesz co Dems? Nie muszę ci się tłumaczyć, jesteśmy razem, kocham cię, ale nie musisz wszystkiego o mnie wiedzieć. Ja tez wielu rzeczy o tobie nie wiem.
-Zajebiście! To po co w ogóle ZNOWU razem jesteśmy? Po co do cholery ci wybaczylam? Żeby znowu cierpieć? I ponowie pytanie, czego niby o mnie nie wiesz?! Jestem pewna, że mówię i ZAWSZE mówiłam o moim każdym sekrecie, oprocz tego, że się ciełam. Wiedziałeś o wszystkim!-krzyknęła ze łzami w oczach. Joe nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. " To po co w ogóle ZNOWU razem jesteśmy? Po co do cholery ci wybaczylam? Żeby znowu cierpieć?" Te słowa brzmiały w jego głowie. Patrzył na swoją dziewczynę, płaczącą dziewczynę i nie mógł nic powiedzieć.
-No słucham!- powiedziała ciszej.
-Demi ja... Nie chciałbym, żebyś narazie znała niektóre moje sekrety. Mogłabyś mnie przez nie już nie lubić, a tego nie chcę. Pytasz czego o tobie nie wiem? Wielu rzeczy! Na przykład tego dlaczego się cielaś, albo dlaczego tak naprawdę wtedy na początku Nick tak szybko wyleciał ze studia, po drodze zabierając bz apteczki wodę utlenioną i bandaż? Nie uwierze w kłamstwo typu, zacięłam się w palec kartką papieru! Chcę znać prawdę do cholery!- na początki Joe był spokojny, ale z każdym słowem denerwował się jeszcze bardziej, aż w końcu krzyczał. Nick i Kevin wszystko słyszeli, ale nie interweniowali dopóki nie działo się nic strasznego. Siedzieli w ciszy, w pewnym momencie Demi upadła na ziemię. Nie zemdlała, poprostu nie miała już siły, a w ośrodku mówili, że nie powinna się zbytnio denerwować. Joe się uspokoił, pomógł jej usiąść na i spokojnie przemowil.
-Dee, musimy porozmawiać na spokojnie. Nie możesz sie denerwować, ale naprawdę chciałbym znać odpowiedzi na te pytania-spojrzeli na siebie, chłopak lekko pocałował ja w kącik ust.
-Dobrze, porozmawiamy, ale nie teraz. Chętnie poszłabym do siebie do pokoju, posiedziec w ciszy.
-Okej Dems, wpadne później.-powiedział, pocałował lekko w usta. Demi powoli wstała i wyszła z pokoju. Gdy była u siebie położyła się na łóżku, a gdy uspokoiła nerwy zasnela. Obudziła się koło osiemnastej i usłyszała pukanie do drzwi. Myślała, że to Joe, ale mylila się.
-Logan?! Co ty tu robisz?!- krzyknęła zdziwiona.
-Cześć,Dems.-przywitał się wchodząc do środka.
-To co tu robisz? I ślad wiedziałeś jaki pokój?-dopytywała.
- Przylecielismy już na koncert, na który cię zaprosiliśmy. A numer pokoju był łatwy. Logan Henderson, dostanie wszystko za autograf dla fanki.
-No tak, zapomniałam o tym szczegole.
-Słyszałem, ze jesteś z tym dupkiem.-zauwazyl chłopak.
-Nie mów tak o nim. Dobrze wiesz, że zawsze go kochałam i nigdy nie przestałam.-poprosiła stojąc wciąż przy drzwiach, a chłopak siedział na łóżku.Demi wyciągnęła telefon z kieszeni i zadzwoniła.
-Cześć Joe-...-Tak jest okej, ale mam gościa-...-Logan-...-Nie nie musisz, przychodzić wystarczy Nick.-..-papa- rozlaczyla się patrząc na Logana i kilka sekund później ktoś pukał do drzwi.
-Cześć Nicky.-wpuściła go
-Cześć Demi, znowu. Siema Logan.-podali sobie ręce.
-Hej Nick.
-To co sie stało, Dems?-zapytał Nick
-Pamiętasz ten drugi koncert, o którym wam wspomniałam?-zapytała brunetka, ujawniając się.
-Tak.- przytaknął.
-No to on jest z BTR. Logan z kumplami już sa na Hawajach i wpadł się przywitać.-wytłumaczyła, a chłopak stał zdziwiony.
-Joe wie?-spytał po chwili.
-Nie, nie miałam kiedy z wami o tym porozmawiać, bo no cóż. Stało się to co się stało.-zauważyła.
-Czyli się zgodziłaś zagrać z nami koncert?-spytał wesoły Logan, a Demi się do niego odwróciła.
-Jeszcze niezdecydowałam.-odpowiedziała mu-I nie chcialabym cię wyganiac, ale muszę porozmawiać z Nickiem i Joe.
-Jasne, rozumiem. Mam sobie iść. Pa Nick-pożegnał się.-Pa Demi-żegnając się zrobił coś, czego się niespodziewała. Pocałował ją w usta, brunetka stała nieruchomo zaskoczona, to Nick oderwał go od przyjaciółki i przywalił mu w twarz.
-Nikt nie będzie spieprzał związku mojego brata i najlepszej przyjaciółki, słyszysz?! Nikomu nie pozwole sprawiać, że Demi czuje złość do siebie, przez jakiegoś dupka! Spierdalaj stąd i nie chcę cie więcej wiedzieć przy Demi! Chyba, że sama tego będzie chciała!- wyrzucił go za drzwi, szybko zamykając je za nim i podszedł do niej.
-Demi, wszystko w porządku?-zapytał widząc łzy w jej oczach.
-Nicky.- powiedziała i wtuliła się w niego. Trzymał ją mocno w swoich objęciach, aż się nie uspokoiła.
-Ej, Nicky, znowu brudze ci koszulkę lzami i tuszem.- próbowała się uśmiechnąć.
-Nie szkodzi Dem.-puścił ją i usiedli na łóżku.- Zawolac Joe?- zaproponował po chwili ciszy.
-Nie, nie mogę z nim się teraz widzieć.-znowu powiedziała ze łzami w oczach.
-Demi, nie zrobiłaś nic złego. To Logan i szczerze mówiąc myślę, że nie powinnaś się godzić na ten koncert z nim.
-Pomyślę Nick. Dziekuje, że przyszedłeś. Skoro przy tobie odważył się mnie pocałować, to nie wiem gdzie by sie posunął, gdybyśmy byli sami.
-Demi, nie myśl teraz o tym. Nic zlego sie nie stało i nie myśl co by było gdyby. Może chcesz dzisiaj spać u nas?- zaproponował.
-Nie, dzięki. Pozamykam drzwi i okna i idę spać, ale dzieki Nicky.-pocałowała go w policzek.
-Nie ma za co Dems, jakby coś się działo to dzwoń do mnie, albo Joe, czy nawet Kevina. Któreś napewno odbierze i przybiegnie z pomocą.-powiedział wystając i przytulajac przyjaciółkę na dowidzenia.
-To narazie Nicky, słodkich snów.-pożegnali sie i wyszedł. Demi zamknęła za nim drzwi, sprawdziła balkon, okna i poszła do łazienki wziac bardzo szybki prysznic. Po kąpieli napisała do Joe smsa, że zobaczą się rano i wszystko w porządku. Odpisał jej że ją kocha, ona tak samo i poszła spać.
Cześć. :D Dzisiaj chyba lepiej i dłużej prawda? :D Tylko proszę nie bijcie za "mały dramacik w związku". :D Kocham was i wasze komentarze. Miłej reszty weekendu. No i we wtorek próbuje zaliczyć półrocze z fizyki. Będzie ktoś o 14:10 trzymał kciuki? Przyda się, bo nic nie umiem i nie zapowiada się, żebym dała radę się nauczyć. ://
-Dzwonił dzisiaj do mnie Jerry.-powiedziała patrząc na Jonasow.
-Co chciał?- zapytał Nick, patrząc na przyjaciółkę.
-Zaproponował mi dwa koncerty.
-Z kim?-zainteresował się Kevin, a Joe przysłuchiwał sie wszystkiemu.
-Na pierwszy, który jest dwudziestego sierpnia, w moje urodziny się zgodziłam i pomyślałam sobie, że może chcielibyście ze mną zaśpiewać.-zaproponowała, lekko się uśmiechając.
-Co wy na to?-zapytał szczęśliwy Joe, mocniej ściskając rękę swojej dziewczyny.
-Myślę, że to dobry pomysł. Dla fanów wszystko-zgodził się Nick, a Kevin potwierdził.
-Cieszę się.-uradowana Demi przytuliła każdego Jonasa pokolei.
-A ten drugi koncert?- zapytał najstarszy z Jonasów.
-No właśnie na niego jeszcze się nie zgodziłam, bo chciałam to z wami omówić. Zapytać o parę kwestii.
-O co chodzi Dems-zapytał Nick.
-No właściwie, to pytania są bardziej do ciebie i do Joe.-poinformowała i mówiła dalej.-Czemu ostatnio wy dwoje się kłóciliście? No i dlaczego w tedy na lotnisku zrobiliscie takie miny, jak zobaczyliscie, że był ze mną Logan. I nie chce słyszeć wymowek , ani kłamstw.-zagroziła patrząc surowo na nich.-No to który mi się tłumaczy?-Joe i Nich spojrzeli na siebie i jednocześnie pokazali palcem jeden na drugiego.
-No dobra, w takim razie ja wybiorę który będzie mi się tłumaczył. Od Joego pewnie usłysze, że był zazdrosny, bla, bla, blq. Więc Nick! Słucham.-uśmiechnęła się szeroko. Chłopak ze strachem w oczach spojrzał na brata, lecz ten siedział cicho.
-Świetnie, powiem. Skoro Joe nie chce ki pomóc, to przy okazji wygadam kilka jego sekretów.-Powiedzial sprytnie najmłodszy Jonas. Kevin zaczął się śmiać, a Joe wystraszony zaczął gadać.
-Co?! Nie! Cicho bądź. Poprostu byłem zazdrosny o to, że Nick z tobą gadał częściej niż ja i o to, że flirtował z tobą i chciał cię pocałować. A on to robił po to, żebym w końcu zrozumiał, że mogę cię stracić, przez swoją głupotę. No a ten Logan, to faktycznie byłem zazdrosny. O to, że się przyjaźnicie, ale on perfidnie na moich oczach cię podrywal i nie wiem, czemu Nick rąk zareagował, ale myślę, że to dlatego, że niem ochotę przywalic twojemu przyjacielowi w twarz i mój brat mnie powstrzymał. Pewnie to wyczuł, no wiesz braterskie wiezi.- wytłumaczył Joe.
-Okej, chyba wam wierze.-powiedziała zamyslona.
-Joe?-zapytała po chwili.
-Tak Dems?- trochę sie przestraszył jej tonu. Słychać było, że dziewczyna była zła, może rozczarowana, zdziwiona.
-Masz przede mną jakieś sekrety?-spojrzeli na siebie.
-Jaa.-zająkał się
-Nie kłam.- dodała widząc jego niezdecydowanie.
-No wiesz. Każdy ma jakieś sekrety...-powiedział niepewny
-Oh, rzeczywiście. A ja mam jakieś sekrety? No powiedz Joe, czego o mnie nie wiesz?-zdenerwowała się- No i jakie to sekrety, skoro twój brat o nich wie!-była wkurzona. Pierwsza poważna kłótnia w odbudowanym związku. Nick i Kevin w pewnym momencie postanowili wyjść z pokoju.
-Wiesz co Dems? Nie muszę ci się tłumaczyć, jesteśmy razem, kocham cię, ale nie musisz wszystkiego o mnie wiedzieć. Ja tez wielu rzeczy o tobie nie wiem.
-Zajebiście! To po co w ogóle ZNOWU razem jesteśmy? Po co do cholery ci wybaczylam? Żeby znowu cierpieć? I ponowie pytanie, czego niby o mnie nie wiesz?! Jestem pewna, że mówię i ZAWSZE mówiłam o moim każdym sekrecie, oprocz tego, że się ciełam. Wiedziałeś o wszystkim!-krzyknęła ze łzami w oczach. Joe nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. " To po co w ogóle ZNOWU razem jesteśmy? Po co do cholery ci wybaczylam? Żeby znowu cierpieć?" Te słowa brzmiały w jego głowie. Patrzył na swoją dziewczynę, płaczącą dziewczynę i nie mógł nic powiedzieć.
-No słucham!- powiedziała ciszej.
-Demi ja... Nie chciałbym, żebyś narazie znała niektóre moje sekrety. Mogłabyś mnie przez nie już nie lubić, a tego nie chcę. Pytasz czego o tobie nie wiem? Wielu rzeczy! Na przykład tego dlaczego się cielaś, albo dlaczego tak naprawdę wtedy na początku Nick tak szybko wyleciał ze studia, po drodze zabierając bz apteczki wodę utlenioną i bandaż? Nie uwierze w kłamstwo typu, zacięłam się w palec kartką papieru! Chcę znać prawdę do cholery!- na początki Joe był spokojny, ale z każdym słowem denerwował się jeszcze bardziej, aż w końcu krzyczał. Nick i Kevin wszystko słyszeli, ale nie interweniowali dopóki nie działo się nic strasznego. Siedzieli w ciszy, w pewnym momencie Demi upadła na ziemię. Nie zemdlała, poprostu nie miała już siły, a w ośrodku mówili, że nie powinna się zbytnio denerwować. Joe się uspokoił, pomógł jej usiąść na i spokojnie przemowil.
-Dee, musimy porozmawiać na spokojnie. Nie możesz sie denerwować, ale naprawdę chciałbym znać odpowiedzi na te pytania-spojrzeli na siebie, chłopak lekko pocałował ja w kącik ust.
-Dobrze, porozmawiamy, ale nie teraz. Chętnie poszłabym do siebie do pokoju, posiedziec w ciszy.
-Okej Dems, wpadne później.-powiedział, pocałował lekko w usta. Demi powoli wstała i wyszła z pokoju. Gdy była u siebie położyła się na łóżku, a gdy uspokoiła nerwy zasnela. Obudziła się koło osiemnastej i usłyszała pukanie do drzwi. Myślała, że to Joe, ale mylila się.
-Logan?! Co ty tu robisz?!- krzyknęła zdziwiona.
-Cześć,Dems.-przywitał się wchodząc do środka.
-To co tu robisz? I ślad wiedziałeś jaki pokój?-dopytywała.
- Przylecielismy już na koncert, na który cię zaprosiliśmy. A numer pokoju był łatwy. Logan Henderson, dostanie wszystko za autograf dla fanki.
-No tak, zapomniałam o tym szczegole.
-Słyszałem, ze jesteś z tym dupkiem.-zauwazyl chłopak.
-Nie mów tak o nim. Dobrze wiesz, że zawsze go kochałam i nigdy nie przestałam.-poprosiła stojąc wciąż przy drzwiach, a chłopak siedział na łóżku.Demi wyciągnęła telefon z kieszeni i zadzwoniła.
-Cześć Joe-...-Tak jest okej, ale mam gościa-...-Logan-...-Nie nie musisz, przychodzić wystarczy Nick.-..-papa- rozlaczyla się patrząc na Logana i kilka sekund później ktoś pukał do drzwi.
-Cześć Nicky.-wpuściła go
-Cześć Demi, znowu. Siema Logan.-podali sobie ręce.
-Hej Nick.
-To co sie stało, Dems?-zapytał Nick
-Pamiętasz ten drugi koncert, o którym wam wspomniałam?-zapytała brunetka, ujawniając się.
-Tak.- przytaknął.
-No to on jest z BTR. Logan z kumplami już sa na Hawajach i wpadł się przywitać.-wytłumaczyła, a chłopak stał zdziwiony.
-Joe wie?-spytał po chwili.
-Nie, nie miałam kiedy z wami o tym porozmawiać, bo no cóż. Stało się to co się stało.-zauważyła.
-Czyli się zgodziłaś zagrać z nami koncert?-spytał wesoły Logan, a Demi się do niego odwróciła.
-Jeszcze niezdecydowałam.-odpowiedziała mu-I nie chcialabym cię wyganiac, ale muszę porozmawiać z Nickiem i Joe.
-Jasne, rozumiem. Mam sobie iść. Pa Nick-pożegnał się.-Pa Demi-żegnając się zrobił coś, czego się niespodziewała. Pocałował ją w usta, brunetka stała nieruchomo zaskoczona, to Nick oderwał go od przyjaciółki i przywalił mu w twarz.
-Nikt nie będzie spieprzał związku mojego brata i najlepszej przyjaciółki, słyszysz?! Nikomu nie pozwole sprawiać, że Demi czuje złość do siebie, przez jakiegoś dupka! Spierdalaj stąd i nie chcę cie więcej wiedzieć przy Demi! Chyba, że sama tego będzie chciała!- wyrzucił go za drzwi, szybko zamykając je za nim i podszedł do niej.
-Demi, wszystko w porządku?-zapytał widząc łzy w jej oczach.
-Nicky.- powiedziała i wtuliła się w niego. Trzymał ją mocno w swoich objęciach, aż się nie uspokoiła.
-Ej, Nicky, znowu brudze ci koszulkę lzami i tuszem.- próbowała się uśmiechnąć.
-Nie szkodzi Dem.-puścił ją i usiedli na łóżku.- Zawolac Joe?- zaproponował po chwili ciszy.
-Nie, nie mogę z nim się teraz widzieć.-znowu powiedziała ze łzami w oczach.
-Demi, nie zrobiłaś nic złego. To Logan i szczerze mówiąc myślę, że nie powinnaś się godzić na ten koncert z nim.
-Pomyślę Nick. Dziekuje, że przyszedłeś. Skoro przy tobie odważył się mnie pocałować, to nie wiem gdzie by sie posunął, gdybyśmy byli sami.
-Demi, nie myśl teraz o tym. Nic zlego sie nie stało i nie myśl co by było gdyby. Może chcesz dzisiaj spać u nas?- zaproponował.
-Nie, dzięki. Pozamykam drzwi i okna i idę spać, ale dzieki Nicky.-pocałowała go w policzek.
-Nie ma za co Dems, jakby coś się działo to dzwoń do mnie, albo Joe, czy nawet Kevina. Któreś napewno odbierze i przybiegnie z pomocą.-powiedział wystając i przytulajac przyjaciółkę na dowidzenia.
-To narazie Nicky, słodkich snów.-pożegnali sie i wyszedł. Demi zamknęła za nim drzwi, sprawdziła balkon, okna i poszła do łazienki wziac bardzo szybki prysznic. Po kąpieli napisała do Joe smsa, że zobaczą się rano i wszystko w porządku. Odpisał jej że ją kocha, ona tak samo i poszła spać.
Cześć. :D Dzisiaj chyba lepiej i dłużej prawda? :D Tylko proszę nie bijcie za "mały dramacik w związku". :D Kocham was i wasze komentarze. Miłej reszty weekendu. No i we wtorek próbuje zaliczyć półrocze z fizyki. Będzie ktoś o 14:10 trzymał kciuki? Przyda się, bo nic nie umiem i nie zapowiada się, żebym dała radę się nauczyć. ://
czwartek, 17 stycznia 2013
Rozdział 40
Siedemnasty sierpnia, dwa dni po przyjeździe na Hawaje. Nowa para zwana przez fanów Jemi, śpi sobie w łóżku dziewczyny. Słońce oświetla ich twarze. Brunetka opiera głowę na klatce swojego księcia z bajki, a on obejmuje swoją księżniczkę w talii. Przytulają się i uśmiechają przez sen. Pierwsza obudziła się Demi, delikatnie wyplątała z objęć chłopaka i poszła do łazienki. Umyła zęby, ubrała spodenki, bluzkę i postanowiła pójść obudzić Joe. Podeszła do łóżka i lekko szturchnęła go. Nic nie dało, więc tym razem wypróbowała sposób budzenia z Camp Rock. Nalała do wazonu stojącego na szafeczce nocnej wodę i wróciła do pokoju. Kilka sekund później słychać było krzyk i huk. Joe spadł z łóżka krzycząc:
-Nick! Zabije cię!-zamilkł jednak, gdy zorientował sie, że to Demi zafundowała mu taką pobudkę.-Demi?-zapytał zdzwiony.
-Cześć Joe-przywitała się, odkładając wazon.
-Myślałem,że to Nick. On ma różne pomysły na budzenie mnie, ale po tobie się tego nie spodziewałem.-lekko się uśmiechnął przeczesując mokre włosy i wstajac z podłogi.
-Nie wiedziałam jak cię obudzić.-wytłumaczyła się dziewczyna.
-Będziesz musiała ponieść karę.-zagroził z chytrym uśmiechem.
-Dobrze, a jaką?- odeszła jak najdalej od chłopaka, w stronę szerokiego parapetu, a on szedł w jej stronę.
-Seksownie wyglądasz kochanie-odparła Demi przyglądając się brunetowi i przygryzajac wargę. Chłopak jednak podchodził bliżej, dziewczyną opierała się o parapet, więc posadził ją na nim. Podszedł jeszcze bliżej, lekko rozchylajac jej nogi. Byli bardzo blisko siebie. Patrzyli sobie w oczy, jednak gdy mieli sie pocałować ktoś zapukał do drzwi.
-Tak?- krzyknęła Demi, nie zmieniając pozycji w jakiej się znajdowali.
-Tu Nick!-odezwał się chłopak po drugiej stronie drzwi, więc podeszła do wejscia, uprzednio zaskakując z parapetu, a Joe poszedł do łazienki. Otworzyła.
-Hej Dems-przywitał sie, lekko przytulajac przyjaciolke.
-Hej Nicky, co się dzieje?- zapytała wpuszczając go do pokoju.
-Jest mój brat?-zapytał-Bo nie było go na noc, domyslilem sie, że tu jest, ale sie upewniam.
-Taak, jest w łazience.-odpowiedziala lekko się uśmiechając.
-Oh, to dobrze. Przyszedłem też,spytać, czy idziecie na śniadanie za pięć minut.-powiedział uważnie przyglądając się przyjaciółce. Martwił sie, to widać. Jednak to nie Demi, mu odpowiedziała.
-Cześć Nick, tak pójdziemy na śniadanie, ale zobaczymy się na dole, okej?- Joe akurat wyszedł z łazienki.
-Siema Joe. No dobra, to ja wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia za pięć minut.-powiedział i wyszedł, a kilka sekund później zadzwonił telefon brunetki.
-Halo?- odebrała, dzwonił Jerry.
-Cześć Demi-przywitał się mężczyzna.
-No hej, co się dzieje?-zapytała opierając sie o ścianę, a Joe uważnie jej się przyglądał.
-Wiem, że jesteś na wakacjach, ale ktos się dowiedział, że jesteś na Hawajach i chce, żebyś zabrała dwa krótkie koncerty, właściwie w sumie kilka piosenek.-powiedział niepewny reakcji swojej podopiecznej.
-Kto, z kim, gdzie i kiedy.-zapytała wzdychajac i siląc się na spokojny głos. Joe podszedł z pytającą miną i razem usiedli na łóżku, zanim Jerry zaczął odpowiadać, na pytania zadane, przez dziewczynę.
-Podobno jakiś fan cię widział, a na tamtejszym festiwalu brakuje gwiazdy światowego formatu i pomyśleli, że może ty, skoro już tam jesteś.-wytłumaczył.
-A ten drugi?-dopytała.
-Twoi przyjaciele tam będą i pytali, czy zagrasz na ich koncercie, jedną, czy dwie piosenki.
-Kiedy i gdzie?- zapytała ponownie, kładąc się na łóżku, a Joe złapał ją za rękę.
-Ten koncert z BTR, ma byc dziewiętnastego sierpnia, a ten na festiwalu, dwudziestego.
-Przecież to w moje urodziny!- zdenerwowała się i mocniej ścisnęła rękę chłopaka.
-Wiem o tym, dlatego nie musisz się godzić na żaden z tych koncertów.-wytłumaczył. Demi westchnęła ciężko i wstała z łóżka dając brunetowi znać, że muszą powoli iść na śniadanie. Joe zamknął za nimi pokój, a Demetria po chwili namysłu odpowiedziała.
-Na ten dwudziestego się zgadzam, fani najważniejsi, ale co do dziewiętnastego, muszę się zastanowić.-poinformowała menedżera, pożegnali się i rozłączyli. Gdy skończyła rozmawiac, schowała telefon do kieszeni spodni i akurat wychodzili z windy.
-Co się stało, Dems?-zapytał po chwili Joe.
-Możemy narazie o tym nie rozmawiać?- poprosiła lekko się uśmiechając.
-Pewnie,porozmawiamy o tym później.-zgodził się Joe. Złapał swoją dziewczynę za rękę i weszli do hotelowej restauracji. Znaleźli stolik przy którym siedzieli pozostali bracia Jonas i podeszli uśmiechając sie do nich. Demi przytuliła Kevina na dzień dobry i dosiedli się do stołu zamawiając śniadanie.
Cześć, dawno mnie nie było. To chyba moja najdłuższa przerwa. Niestety nie miałam pomysłów i czasu na ten już 40 rozdział!!! Co ja sądzę widać, bo jest krótko i dość beznadziejnie. Myślę, że to mój najgorszy rozdział, a napewno jeden z groszych. Szczególnie, że ostatnio wychodziły mi lepsze. Przepraszam za błędy, bo napewno jakieś są. W poprzednich rozdziałach było ich pełno. :/ No dobra to nie będę was zanudzać.
P.s. Tylko dla chętnych nie związane z blogiem.
Chce tylko powiedzieć, że to przykre jak przyjaciele się do siebie nie odzywają ani słowem, nawet w szkole. Więc Dominika (ona wie, że to o niej), jeśli jesteś i czytasz, to... Właściwie nic, może napisz chociaż w komentarzu krótkie cześć. Ok? No to tyle z mojego "nie na temat".
-Nick! Zabije cię!-zamilkł jednak, gdy zorientował sie, że to Demi zafundowała mu taką pobudkę.-Demi?-zapytał zdzwiony.
-Cześć Joe-przywitała się, odkładając wazon.
-Myślałem,że to Nick. On ma różne pomysły na budzenie mnie, ale po tobie się tego nie spodziewałem.-lekko się uśmiechnął przeczesując mokre włosy i wstajac z podłogi.
-Nie wiedziałam jak cię obudzić.-wytłumaczyła się dziewczyna.
-Będziesz musiała ponieść karę.-zagroził z chytrym uśmiechem.
-Dobrze, a jaką?- odeszła jak najdalej od chłopaka, w stronę szerokiego parapetu, a on szedł w jej stronę.
-Seksownie wyglądasz kochanie-odparła Demi przyglądając się brunetowi i przygryzajac wargę. Chłopak jednak podchodził bliżej, dziewczyną opierała się o parapet, więc posadził ją na nim. Podszedł jeszcze bliżej, lekko rozchylajac jej nogi. Byli bardzo blisko siebie. Patrzyli sobie w oczy, jednak gdy mieli sie pocałować ktoś zapukał do drzwi.
-Tak?- krzyknęła Demi, nie zmieniając pozycji w jakiej się znajdowali.
-Tu Nick!-odezwał się chłopak po drugiej stronie drzwi, więc podeszła do wejscia, uprzednio zaskakując z parapetu, a Joe poszedł do łazienki. Otworzyła.
-Hej Dems-przywitał sie, lekko przytulajac przyjaciolke.
-Hej Nicky, co się dzieje?- zapytała wpuszczając go do pokoju.
-Jest mój brat?-zapytał-Bo nie było go na noc, domyslilem sie, że tu jest, ale sie upewniam.
-Taak, jest w łazience.-odpowiedziala lekko się uśmiechając.
-Oh, to dobrze. Przyszedłem też,spytać, czy idziecie na śniadanie za pięć minut.-powiedział uważnie przyglądając się przyjaciółce. Martwił sie, to widać. Jednak to nie Demi, mu odpowiedziała.
-Cześć Nick, tak pójdziemy na śniadanie, ale zobaczymy się na dole, okej?- Joe akurat wyszedł z łazienki.
-Siema Joe. No dobra, to ja wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia za pięć minut.-powiedział i wyszedł, a kilka sekund później zadzwonił telefon brunetki.
-Halo?- odebrała, dzwonił Jerry.
-Cześć Demi-przywitał się mężczyzna.
-No hej, co się dzieje?-zapytała opierając sie o ścianę, a Joe uważnie jej się przyglądał.
-Wiem, że jesteś na wakacjach, ale ktos się dowiedział, że jesteś na Hawajach i chce, żebyś zabrała dwa krótkie koncerty, właściwie w sumie kilka piosenek.-powiedział niepewny reakcji swojej podopiecznej.
-Kto, z kim, gdzie i kiedy.-zapytała wzdychajac i siląc się na spokojny głos. Joe podszedł z pytającą miną i razem usiedli na łóżku, zanim Jerry zaczął odpowiadać, na pytania zadane, przez dziewczynę.
-Podobno jakiś fan cię widział, a na tamtejszym festiwalu brakuje gwiazdy światowego formatu i pomyśleli, że może ty, skoro już tam jesteś.-wytłumaczył.
-A ten drugi?-dopytała.
-Twoi przyjaciele tam będą i pytali, czy zagrasz na ich koncercie, jedną, czy dwie piosenki.
-Kiedy i gdzie?- zapytała ponownie, kładąc się na łóżku, a Joe złapał ją za rękę.
-Ten koncert z BTR, ma byc dziewiętnastego sierpnia, a ten na festiwalu, dwudziestego.
-Przecież to w moje urodziny!- zdenerwowała się i mocniej ścisnęła rękę chłopaka.
-Wiem o tym, dlatego nie musisz się godzić na żaden z tych koncertów.-wytłumaczył. Demi westchnęła ciężko i wstała z łóżka dając brunetowi znać, że muszą powoli iść na śniadanie. Joe zamknął za nimi pokój, a Demetria po chwili namysłu odpowiedziała.
-Na ten dwudziestego się zgadzam, fani najważniejsi, ale co do dziewiętnastego, muszę się zastanowić.-poinformowała menedżera, pożegnali się i rozłączyli. Gdy skończyła rozmawiac, schowała telefon do kieszeni spodni i akurat wychodzili z windy.
-Co się stało, Dems?-zapytał po chwili Joe.
-Możemy narazie o tym nie rozmawiać?- poprosiła lekko się uśmiechając.
-Pewnie,porozmawiamy o tym później.-zgodził się Joe. Złapał swoją dziewczynę za rękę i weszli do hotelowej restauracji. Znaleźli stolik przy którym siedzieli pozostali bracia Jonas i podeszli uśmiechając sie do nich. Demi przytuliła Kevina na dzień dobry i dosiedli się do stołu zamawiając śniadanie.
Cześć, dawno mnie nie było. To chyba moja najdłuższa przerwa. Niestety nie miałam pomysłów i czasu na ten już 40 rozdział!!! Co ja sądzę widać, bo jest krótko i dość beznadziejnie. Myślę, że to mój najgorszy rozdział, a napewno jeden z groszych. Szczególnie, że ostatnio wychodziły mi lepsze. Przepraszam za błędy, bo napewno jakieś są. W poprzednich rozdziałach było ich pełno. :/ No dobra to nie będę was zanudzać.
P.s. Tylko dla chętnych nie związane z blogiem.
Chce tylko powiedzieć, że to przykre jak przyjaciele się do siebie nie odzywają ani słowem, nawet w szkole. Więc Dominika (ona wie, że to o niej), jeśli jesteś i czytasz, to... Właściwie nic, może napisz chociaż w komentarzu krótkie cześć. Ok? No to tyle z mojego "nie na temat".
Subskrybuj:
Posty (Atom)